Środa
9.
października
W całym
pokoju na raz rozbrzmiały dwa budziki, wydające z siebie mocno
denerwujące dźwięki. Cana ociężale podniosła rękę "macając"
włosy Dragneela.
- Ale
kłuje ten budzik. -
Wymruczała nie zaprzestając czynności.
- To
moja głowa kretynko i jak nie weźmiesz ręki, to ci ją odgryzę. -
Warknął podnosząc zaspany wzrok na szatynkę. Chwycił telefon,
wyłączając budzik, po czym przeczołgał się po drugi, niemal
stykając się brzuchem z głową Alberony. Dziewczyna przejechała
dłonią po mięśniach chłopaka.
-
Przypakowałeś ostatnio.
- Pochwaliła go, nawet nie myśląc o wstaniu z łóżka.
- Na
którą dzisiaj mamy?
- Zapytał przecierając twarz dłonią.
- Nie
wiem chyba na 9:00. Połóż się jeszcze, mamy czas.
- Złapała za ramiona przyjaciela, sprawiając że z powrotem leżał
na swoim miejscu. - Natsuuu...kupisz
mi śniadanie i kawę? -
Zadała pytanie dźgając palcem w kość policzkową Salamandra.
Cicho westchnął przekręcając się na drugi bok. Spojrzał na
ekran telefonu widząc pięć nieodebranych połączeń, dwa od Lucy,
trzy od Hany. Jedyne co zrobił, to odłożenie komórki na komodę
obok łóżka. Dosłownie zwlókł się z posłania, rozciągając
się.
- Dobra,
ja idę się wykąpać.
- Oznajmił wchodząc do łazienki, póki co nie zamykając drzwi, a
jedynie przemywając twarz zimną wodą.
-
Pamiętasz jak kąpaliśmy się razem, jak byliśmy mali?
- Zapytała podnosząc się do siadu. Wzrokiem przeszukała
pomieszczenie, znajdując na podłodze ich rozrzucone ubrania.
- Nawet
mi nie przypominaj. A co chcesz się ze mną wykąpać jak za dawnych
czasów? - Odparł
rozbawiony zaczesując włosy do tyłu.
-
Myślałam, że nie zmieścimy się razem w tej małej kabinie, ale
skoro nalegasz. - Wstała
z łóżka kierując się w stronę pomieszczenia. - Chyba
nie miałeś wcześniej tej blizny. -
Zauważyła szramę na boku Dragneela, wskazując na to miejsce
palcem. Chłopak spojrzał w dół, machając ręką.
- A to z
wtedy jak wylądowałem w szpitalu. Głowa cię nie boli?
- Pójdę
pod prysznic to będzie lepiej.
- Zawiadomiła pozbywając się stanika i eksponując swoje piersi,
po czym zdejmując resztę bielizny weszła pod prysznic czując na
sobie przyjemnie ciepłą wodę. - Ranyy.
Jeszcze cztery lata temu byłam od ciebie wyższa, a teraz...
- Podniosła głowę, wpatrując się w poważną twarz przyjaciela.
Była od niego niższa o pół głowy, widząc jego jak zawsze
poważny i ignorancki wyraz twarzy, wzięła słuchawkę od prysznica
polewając wodą twarz i włosy Dragneela, które momentalnie
oklapły.
-
Uśmiechnij się w końcu!
- Rozkazała przykładając pięść do torsu Natsu, który wymusił
na ustach delikatny uśmiech nalewając szampon na głowę
przyjaciółki.
- Co
robisz?
- Zapytała czując jak odwraca ją plecami do siebie.
- Teraz
to ja jestem wyższy.
- Wytłumaczył wmasowując kosmetyk w brązowe włosy Alberony. - A
niby co chcesz na śniadanie?
- Coś
dobrego. Hmm...naleśniki!
- Klasnęła w dłonie, zamykając usta żeby szampon nie dostał się
do ust. Kiedy skończył, Cana odwróciła się w jego stronę,
nabierając płynu do kąpieli na dłonie. - Odwróć
się.
Posłusznie
stanął do niej plecami, czując jak robi mu delikatny masaż.
- O a to
co? Jak długie włosy ty masz?
- Ściągnęła gumkę, rozpuszczając włosy chłopaka.
- Zostaw
to! Noo Cana noo!
- Narzekał Dragneel próbując odebrać szatynce zabraną rzecz,
którą schowała za plecami. Otulił ją ramionami, sięgając do
dłoni, dzięki czemu bez większych trudności odebrał zgubę.
- Skoro
tak ci to przeszkadza to się obetnij.
- Zaproponowała spłukując pianę z umięśnionych pleców
Salamandra. Przeczesał dłonią mokre włosy, czując jak ciepły
strumień wody spływa po jego twarzy.
- Jestem
podobny do Igneela?
- Zapytał cicho na co dziewczyna zaprzestała wykonywanej czynności.
Oparła się dłońmi o łopatki, wypuszczając powoli powietrze z
ust. Chyba czas żeby to ona dodała mu otuchy.
- Tak.
Ale nie myśl, że ciocia uważa cię za zastępstwo za niego.
- Za
dobrze mnie znasz. -
Zachichotał, odwracając się przodem do Alberony.
- To
jest aż męczące. To co idziemy na śniadanie?
-
Umieram z głodu. -
Zakręcił wodę, pozwalając by przyjaciółka wyszła pierwsza z
kabiny. Opatuliła się ręcznikiem, obwiązując go wokół piersi,
zaś Dragneel wokół bioder. Sprawdził godzinę na telefonie, po
czym oboje się ubrali i opuścili pokój.
Zeszli po
krętych schodach do baru. Dragneel podszedł do właściciela, by
uregulować rachunek, natomiast Alberona oparła się o poręcz,
bawiąc się breloczkiem chibi-Usuiego* przypiętym do torby. W
pomieszczeniu siedziało jeszcze kilku gości z poprzedniego
wieczoru. W pewnym momencie jeden z nich zaczepił wracającego
Natsu.
- Ee,
młody! To twoja dupcia? Ładna, ładna...
- Powiedział, wskazując na szatynkę, która była już w połowie
drogi do przyjaciela. Różowowłosy spojrzał na gościa jak na
totalnego idiotę, potem na Canę, czy usłyszała co mówi
mężczyzna. Po jej minie widział, że tak.
-
Natsu...mogę, prawda?
- Powiedziała z tęgą miną. Salamander wzruszył tylko ramionami.
- Rób
co chcesz. Byle szybko.
- Westchnął i odsunął się na bezpieczną odległość. Na jego
usta wypłynął lekki półuśmiech. Zawsze miał dobrą zabawę,
widząc jednostronne bójki przyjaciółki. Jednostronne - bo rzadko
kiedy ktoś z nią przegrywał. A przynajmniej on nigdy tego nie
widział.
Szatynka
podeszła do pijanego mężczyzny i bez żadnych komentarzy
przywaliła mu pięścią prosto w twarz. Gdy mężczyzna zwinął
się na krześle poprawiła mu kolanem, a potem złapała za włosy.
- Ano
ładna, ładna. I bić się nawet potrafi co nie?
- Powiedziała drwiąco ze sztucznym uśmiechem na ustach. Wzięła
prawie pełny kufel piwa, który stał na stole i wylała mu na
głowę. - Może
to cię trochę ocuci.
- Puściła gostka i podeszła do przyjaciela łapiąc go za ramię.
- Chodźmy
już stąd.
- Ojej,
Cana, zmarnowałaś alkohol! To do ciebie niepodobne.
- Powiedział z udawanym zdziwieniem.
-
Zamknij się, nie wyspałam się. W dodatku, jeszcze nie jadłam
śniadania.
Dragneel
zaśmiał się, a przed oczami stanęła mu twarz ojca, którego
uderzyła Hana będąc w złym humorze: "Pamiętaj
Natsu, niewyspana kobieta, to groźna kobieta. A niewyspana i głodna,
to nie kobieta, a demon."
•
- Dzień
dobry wszystkim! -
Krzyknęła Alberona wchodząc do domu przyjaciela.
- Cana
nikogo nie ma. -
Upomniał ją, od razu kierując się w stronę kuchni. Po drodze
zrzucił z siebie kurtkę, pozostawiając ją gdzieś na krześle.
- No
wiem. Myślisz, że gdyby ktoś był to bym tak mówiła?
- Co
racja to racja. -
Skomentował nastawiając wodę, żeby się zagotowała. -
Chcesz kawy? -
Jako odpowiedź otrzymał przenikliwy wzrok szatynki. - Zobacz
sobie co byś chciała, a ja idę się przebrać.
Oznajmił
zdejmując koszulkę już na schodach. Dziewczyna jedynie westchnęła
otwierając lodówkę w poszukiwaniu smacznego śniadania.
Ostatecznie wyjęła dziesięć jajek w celu przygotowania jajecznicy
dla siebie i Natsu. Jako, że długo nie wracał z czystej dobroci
dokończyła parzenie kawy. Mimo, że ostatnimi czasy rzadko tu
przychodziła, wciąż doskonale pamiętała co gdzie leży.
Po mniej
więcej trzydziestu minutach zszedł na dół w nowych ubraniach i z
niebieskim kotkiem na ręce. Jako pierwszy widok zastał Canę ubraną
w sukienkę i biały fartuszek. Stała przy kuchence kończąc
szykować śniadanie.
-
Przydaj się na coś i posmaruj kilka kromek masłem. -
Rozkazała nie odwracając wzroku od potrawy. Chłopak jedynie
westchnął nalewając mleka do małej miski i stawiając przy niej
zwierzątko. - A
to co? -
Zapytała zdziwiona.
- Mały
zdrajca. -
Wytłumaczył smarując chleb. Co chwila zerkał na Alberonę, ubraną
w dość niecodzienny dla niej sposób. - Znalazłem
go z dwa tygodnie temu.
-
Dlaczego zdrajca? -
Rozłożyła jajecznicę na dwa talerze, wkładając wciąż gorącą
patelnię do zlewu. Biorąc swoją herbatę, siadła do stołu.
-
Zniszczył mi całe martensy. Nawet do naprawy się nie nadają i
musiałem je wywalić. -
Siadł na przeciwko szatynki, kładąc między nimi talerz z kromkami
i upijając łyk pobudzającej kawy.
- Dobrze
zrobił.
- Nigdy nie lubiła, kiedy nosił te buty. O wiele lepiej wygląda w
najzwyklejszych trampkach. Różowowłosy zmierzył ją wrogim
wzrokiem.
- I ty
Brutusie przeciwko mnie?
- Mam na
imię Cana.
- Skomentowała zajadając się przepysznym śniadaniem. Kotek
wskoczył na kolana Dragneela, łasząc się do jego brzucha. Nałożył
na kanapkę trochę jajecznicy, powoli zjadając. Przez ostatnie dni
nie mógł nic jeść, przez głupie zatrucie pokarmowe. W sumie
teraz posmakowałoby mu niemal wszystko. Zaś fioletowooka na
spokojnie dokończyła śniadanie.
- Jedz
szybciej, bo pomyślę że ci nie smakuje. –
Powiedziała z mrożącym żyły spojrzeniem.
- No
już, dobrze mamo. –
Powiedział wywracając oczami. Co jak co, Alberona gotować jednak
umiała, mimo że tego nie lubiła. Nagle usłyszał dźwięk dzwonka
ze swojego pokoju. Szybko dokończył śniadanie i pobiegł do
pokoju. – Ktoś
do mnie dzwoni! –
Zawołał po drodze, a szatynka tylko westchnęła. Pozbierała
brudne talerze i podśpiewując pod nosem zaczęła zmywać naczynia.
- Tu
tu tu tu tut utut tututu…Don’t worry…be happy… -
Kończyła właśnie opłukiwać ostatnie talerze, gdy zauważyła
kotka który nieśmiało zaczął się do niej łasić. – Co
malutki, jesteś głodny?
– Zapytała i z uśmiechem wzięła kociaka na ręce. Podrapała go
za uchem, a po chwili wyjęła z lodówki kawałek ryby, pokroiła na
kosteczki i dała mu na małym talerzyku.
Siedziała
w kuchni i przyglądała się zadowolonemu kociakowi, gdy usłyszała
zamek w drzwiach. Po chwili do kuchni wkroczył Ayato i omiótł swym
obojętnym wzrokiem pomieszczenie. Gdy zobaczył Canę, przywołał
na swą przystojną twarz szarmancki uśmieszek, podszedł do niej i
położył jej dłoń na ramieniu.
- Dzień
dobry, panienko Alberona…
Dziewczyna
odwróciła się z rządzą mordu w oczach.
- Weź
spierdalaj.
– Odpowiedziała i z szybkością światła zerwała się z
krzesła. Zobaczyła Natsu stojącego na schodach i przyglądającemu
się z tęgą miną całej sytuacji. – O
Natsu, jesteś już! Chodź, bo spóźnimy się do szkoły!
– Zawołała i biorąc Dragneela pod rękę, wyciągnęła go z
mieszkania.
- Jak ja
nie lubię tej spierdoliny…grrr…
- Wyrzucała z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego, a
Natsu tylko przyglądał jej się z miną pełną politowania. – Co
z tego że jest tak zabójczo przystojny i tak nie znoszę skurwiela!
– Zazgrzytała zębami.
- Ale
przez następne kilka dni będziesz musiała z nim wytrzymać.
– Zaśmiał się, widząc zszokowaną minę przyjaciółki.
- Ale
jak to?
- Hana
do mnie dzwoniła. Gildarts dostał jakiś telefon z pracy i musiał
szybko wyjechać dzisiaj z rana, więc zadzwonił do Hany i poprosił
by się tobą zaopiekowała przez te kilka dni.
- To
chyba najgorsza i jednocześnie najlepsza wiadomość, jaką
usłyszałam w tym tygodniu. –
Westchnęła, wywołując u Natsu kolejny napad śmiechu.
•
- I
wtedy…
- No co,
no co?
- Gówno.
Do pokoju weszła jego matka i wszystko spieprzyła. Nic z tego nie
wyszło…-
Prychnęła Aquarius, poprawiając swoje idealnie ułożone włosy.
- A
wiecie, ja bym się tam z kimś przespała…
- Westchnęła Cana, bawiąc się pustą już paczką pocky. –
Jednak
jak się tego raz spróbuje, szczególnie z kimś kto jest w tym
dobry, to potem jak najdzie taka ochota… Ech.
– Przewróciła oczami i położyła głowę o ławkę.
- O
którym mówisz? O Zielonym, różowym czy blondasku?
– Zapytała Evergreen z wrednym uśmieszkiem.
- Z
Freedem? A w życiu! To nie moja działka.
– Żachnęła się Alberona. – Jak
chcesz wypytywać jaki jest w łóżku, to pytaj się tej po prawej.
– Powiedziała, wskazując na Mirę, która tylko słysząc o
zielonowłosym, odpłynęła. – A
co do Pana Blondasa, to nie mam pojęcia, nie spotykam się z nim,
nie śpię z nim. Nie jesteśmy nawet przyjaciółmi. Ale Landryna,
nie można zaprzeczyć, w łóżku jest świetny.
-
Landryna? O kim mówicie?
– Zapytała Lucy, która do tej pory się nie odzywała.
-
A
co zaciekawiona?
– Poruszyła znacząco brwiami Strauss.
- O
Natsu rzecz jasna.
– Powiedziała Cana bez ogródek. – W
końcu, w zeszłe wakacje z nim chodziłam.
- A
właściwie czemu ze sobą zerwaliście?
– Zapytała zaciekawiona Lisanna, która wcześniej cały czas
wpatrywała się w siedzącego niedaleko Stinga.
-
Uznaliśmy, że to nie dla nas. W końcu znamy się prawie od
urodzenia, jesteśmy dla siebie jak rodzeństwo. Na dłuższą metę
byśmy nie dali rady, a nie chcieliśmy jednak stracić naszej
przyjaźni.
– Wzruszyła ramionami Alberona i wyjęła z torby nową paczkę
pocky. – Ale
trzeba przyznać, że w łóżku to on jest świetny.
- No,
nie mogę się z tobą nie zgodzić.
– Westchnęła Mirajane. – Do
Freeda się nie umywa, ale cóż…
- Przytuliła załamaną Lisannę. – Nie
martw się, znajdziesz sobie równie dobrego…
- Ale że
co? To ty też z nim spałaś Mira?
– Heartfilia była coraz bardziej zdezorientowana. To że Alberona
spała z Natsu potrafiła sobie wyobrazić, jednak…z Mirą?
-
Właśnie, jak to się właściwie stało? Natsu mi mówił że spał
z Lisanną.
– Zainteresowała się Cana.
- No bo…
To było wtedy gdy jeszcze ze mną chodził…
- Powiedziała krótkowłosa z lekką załamką. – Do
tej pory żałuję, że straciłam taką okazję.
- To
stało się przez przypadek.
– Westchnęła starsza z trojaczków. – Lisannie
bardzo zależało na tym spotkaniu, a był to akurat ten czas, gdy
ubierałyśmy się identycznie, ogólnie wyglądałyśmy tak samo,
zachowywałyśmy się tak samo…
- Czyli
po tym, jak Freed z tobą zerwał?
– Sprostowała Evergreen.
- Nie
wspominaj o tym.
– Starsza Strauss miała na policzkach wodospady łez. – W każdym
razie, Lisanna nie mogła iść na to spotkanie, a ja nie mając nic
ciekawego do roboty, zaoferowałam jej, że pójdę za nią. No i
skończyło się to tak, że wylądowaliśmy w łóżku.
- Natsu
się nie zorientował?
– Spytała zszokowana Lucy.
- Nie…
chyba do tej pory tego nie wie.
– Powiedziała Mira.
- A co z
tobą Lucy? Spaliście już ze sobą?
– Zapytała Lisanna. Blondynka zaskoczona bezpośredniością
koleżanki zarumieniła się.
-
Nie…Ja…Jeszcze nie…
-
No
nie mów? Jesteś jeszcze dziewicą?
– Zapytały zaskoczone Strauss.
-
Jeszcze nie.
– Rzuciła Cana. Dziewczyny spojrzały na nią zdziwione. – Ech,
nie zrozumiałyście, trudno.
– Zjadła kilka pocky.
- Ale
dlaczego Lucy? To wspaniała okazja. W dodatku widać że Natsu na
tobie zależy. –
Stwierdziła przysłuchująca się rozmowie Aquarius. – Tylko
ofiara losu nie skorzystałaby z okazji.
- Ale ja
się jeszcze nie czuję gotowa…
- Powiedziała Heartfilia robiąc się jeszcze bardziej czerwona.
- W
takim tempie to nawet po śmierci nie będziesz gotowa.
– Prychnęła Aquarius.
-
Naprawdę, Natsu to najlepszy materiał na tego, z którym byś
chciała mieć swój pierwszy raz. –
Stwierdziła Cana ze stuprocentową pewnością.
- Ale ja
uważam, że coś takiego powinno się robić z miłości
. – Powiedziała blondynka, spoglądając ze zmarszczonym czołem
na dziewczyny. Cana spuściła wzrok, a Mirze zaszkliły się oczy.
- Czasem
nie warto.
– Powiedziała białowłosa, a Lisanna z Aquarius zaczęły ją
pocieszać. Cana tylko westchnęła ciężko.
- Ale
nie zawsze możesz sobie na to pozwolić, bo może się to odwrócić
przeciwko tobie. –
Powiedziała cicho. – Trzeba
mieć takie rzeczy na uwadze Lucy. A Natsu ma na szczęście honor i
nie rozgłasza każdemu ile razy przespał się z jakąś dziewczyną
i całe szczęście dla niego i dla innych, bo musieli by żyć w
wiecznym wstydzie, a Natsu prawdopodobnie już niebyły w stanie się
z nikim przespać.
- To ile
on miał dziewczyn?
– Spytała zszokowana Lucy.
- Źle
zadałaś pytanie. To że Natsu z kimś chodził, nie znaczy, że z
tym kimś spał. To samo w drugą stronę. Więc jeśli chodzi ci o
same jego dziewczyny to miał ich trzy. Erza, Lisanna i ja. No i
teraz ty, czyli właściwie cztery. Ale co do tych, z którymi się
przespał w międzyczasie gdy z nikim nie chodził to już inna
sprawa. Tych było dość dużo.
- Jak
dużo?
– Lucy była już załamana.
- Nie
wiem, Lu. Ale to było jednak dawno, a Natsu od tamtej pory się
uspokoił…Chociaż powiem szczerze, wolałam jeździć po niego po
tych jego imprezach i wysłuchiwać pijackich tłumaczeń, niż
widzieć go co chwilę pobitego.
– Powiedziała Cana. Chwilę później, jak na zawołanie obok nich
zjawił się Natsu.
- Hej
dziewczyny! Lucy mogę cię na chwilę…
- Daj mi
spokój.
– Powiedziała blondynka głosem wypranym z emocji.
- Lucy,
czy coś się stało?
– Zapytał zmartwiony, nie wiedząc o co chodzi. Dziewczęta
również wpatrywały się w Heartfilię zszokowanym wzrokiem.
- Nie
chcę z tobą teraz rozmawiać. Jesteś skończonym chamem.
– Powiedziała wstając równocześnie z krzesła i prawie
wybiegając z sali. Dragneel zdziwiony stał i wpatrywał się w
drzwi za którymi zniknęła jego dziewczyna.
- Czy
coś jej mówiłyście o mnie, że jest na mnie taka wkurzona?
– Zapytał, nie wiedząc co ma o tym wszystkim myśleć.
- Nic
szczególnego. Gadałyśmy normalnie i akurat zeszło na temat seksu,
no to pytałyśmy się
Lu
czy już ten teges…
- Powiedziała Mira.
- A
potem Lucy zaczęła wypytywać o twoje byłe dziewczyny i z iloma
się przespałeś… -
Dokończyła Cana, a Dragneel załamany opadł na krzesło. – Nie
chciałam powiedzieć za wiele, więc pominęłam liczby i imiona,
ale Lu chyba się wkurzyła. Ale zrobiła to dopiero gdy przyszedłeś,
wcześniej zachowywała się normalnie…
- Skrzywiła usta zmartwiona, a różowowłosy nie wiedział, czy to
dlatego, że martwi się o przyjaciółkę, czy raczej o to, że już
zjadła wszystkie pocky.
- Kurwa…
- Zaklął i walnął głową o stół.
- Natsu
uspokój się. Przecież to nic poważnego. Co się stało to się
nie odstanie, a zresztą, to się działo zanim poznaliście się z
Lucy. Powinno to do niej niedługo dotrzeć, a jeśli nie, ja
osobiście się tym zajmę.
– Pocieszyła go Cana, odkładając na bok swoje żołądkowe
perypetie.
-
Serio…?
– Zapytał chłopak z sarkazmem w głosie.
- No
tak, kurwa, widzę że znów mi nie wierzysz.
– Alberona zaczęła się denerwować. – Rozumiem,
że nie podoba ci się to, że odpowiedziałam jej na te pytania, ale
co, miałam ją okłamać? A pomyśl, co by było, gdyby prawda jakoś
wyszła na jaw? Nie sądzisz, że wtedy byłoby jeszcze gorzej? –
Zapytała, a na stołówce zawiało chłodem.
- Masz
rację…przepraszam…
- Powiedział i podniósł głowę.
- Tak
lepiej.
– Stwierdziła, patrząc z zatroskaniem na przyjaciela. – Idź
za nią i spróbuj z nią pogadać, a ja za ten czas załatwię
jeszcze jedną sprawę, którą mam na głowie.
– Poczochrała włosy Salamandra i wyszła ze stołówki.
Nie
wiedziała zbytnio, gdzie może szukać tej osoby z którą musiała
porozmawiać, ale nie musiała długo się zastanawiać. Zobaczyła
go siedzącego pod drzewem i ucinającego sobie drzemkę. Nic nie
mówiąc podeszła do niego i siadła obok. Chwilę później poczuła
jak Freed obejmuje ją ramieniem.
- Dawno
tak nie siedzieliśmy, co nie?
– Zapytał nawet nie otwierając oczu. Cana zamyśliła się, ale
nad czymś innym. Czy gdyby to Mira przyszła i siadła obok,
zorientowałby się?
- No,
już od bardzo dawna.
– Odpowiedziała i spojrzała w błękitne jesienne niebo. –
Freed…
- Czy
masz zamiar znów zadać mi to pytanie co zawsze?
– Przerwał jej i spojrzał na nią, mrużąc oczy.
- Bo
jeszcze nigdy mi nie odpowiedziałeś.
– Wywróciła oczami. – Jestem
twoją przyjaciółką, a od tamtego czasu minęły już prawie dwa
lata. Nie sądzisz, że są sprawy które trzeba rozwiązać raz, a
porządnie? I że są osoby, którym należą się wyjaśnienia?
Myślisz, że jak ona się teraz czuje?
– Spytała cicho. – Przecież
ona nadal cię…
- Wiem o
tym. Ale ja tak nie potrafię, Canuś. Źle bym się czuł z tym,
gdybym do niej wrócił.
- Nie
kochasz jej? To jej to powiedz. Nie trzymaj jej w niepewności.
– Alberona odwróciła się twarzą do zielonowłosego.
- Nie,
to nie tak…Czuję się winny, bo w pewnym sensie ją wykorzystałem.
Byliśmy po prostu
parą
z obrazka. Według wszystkich pasowaliśmy do siebie, więc się
przystosowaliśmy. Nie
mógłbym
jej znów tak zranić…
-
Kochasz ją, prawda?
– Zapytała, kładąc mu głowę na ramieniu. – Nie
okłamuj siebie i nie okłamuj jej Freed.
- A co z
tobą? Sama nie jesteś lepsza.
- Swoimi
problemami się zajmę, jak się uporam z waszymi. Freed, obiecaj mi,
że jej powiesz. I to szybko. Bo oboje możecie stracić coś
ważnego.
-
Obiecuję. Ale potem, ty też się ogarniesz.
-
Dobrze. No bo w końcu, jak robić głupoty, to tylko razem, co nie?
•
Gdy w końcu
znalazła Natsu, ten łaził już za Lucy.- Ale
Lucy posłuchaj…
- Daj mi
spokój!
– Dziewczyna nawet nie odwróciła się w jego stronę. Na
korytarzu zrobiło się niezłe przedstawienie. Niby większość
uczniów w czasie przerwy obiadowej siedzi na stołówce, lub idzie
do domu, jednak są też tacy, którzy wolą posiedzieć w klasach.
Cana
rozejrzała się i podeszła do stojących w drzwiach jednej z sal
Graya i Juvii.
- Coś
się tu dzieje?
– Zapytała, kiwając głową na powitanie.
- Znasz
zasadę trzech Z?
– Zapytała Lockser, krzyżując ręce na piersi.
- Zdać,
zakuć, zapomnieć?
– Odpowiedział Fullbuster, niepewny, o co chodzi dziewczynie.
- Nie,
nie. Chodzi o to, że albo ją zdradził, albo zgwałcił, albo
zostawił. I by the way, przestań gapić mi się na cycki, zboku.
– Warknęła miażdżąc go wzrokiem. Cana zachichotała.
- Gray,
ale cię zjechała.
– Spojrzała na Dragneela kajającego się przed blondynką. –
Nie, oni po prostu…przechodzą mały kryzys. – Powiedziała, z
ostrożnością dobierając słowa.
- Pewnie
dowiedziała się, z iloma się przed nią przespał, co nie? Musiało
być ich dosyć sporo, w
końcu
jest z niego niezłe ziółko.
– Niebieskowłosa odrzuciła włosy do tyłu i kołysząc biodrami,
wróciła do klasy.
-
Trafiła w sedno, co nie?
– Rzucił czarnowłosy, pochodząc do Alberony. – Odkąd zmarła
jej siostra, zmieniła się. Zrobiła się trochę podobna do ciebie.
– Objął przyjaciółkę ramieniem.
- Ludzie
po śmierci bliskich, zawsze się zmieniają Gray, zapamiętaj.
– Odpowiedziała szatynka, przytulając Fullbustera. – Ale
pilnuj jej. W jej ‘zmianie’ coś mi śmierdzi. –
Szepnęła mu wprost do ucha. – A
teraz idę godzić nasz gołąbeczki. I tak nie mam dziś nic innego
do roboty. –
Stwierdziła i dając chłopakowi buziaka w policzek ruszyła za
różowowłosym i Heartfilią, którzy już zniknęli za zakrętem. W
miarę gdy się zbliżała słyszała coraz głośniejsze odgłosy
kłótni. Wysłała Mirze sms’a poczym ruszyła dalej.
- Lucy,
posłuchaj mnie choć przez chwilę…
- Natsu już na granicy cierpliwości, dalej szedł za dziewczyną.
- Niby
czego mam słuchać? Że to niby nie tak jak myślę? Że nie jestem
kolejna na liście? –
Wydarła się Heartfilia, odwracając głowę.
„O
kurde, jak w brazylijskiej telenoweli”
pomyślała szatynka, pilnując sytuacji na odległość. Nie sądziła
że jej przyjaciółka tak się wkurzy na Natsu. Przecież w końcu,
to Lucy zwracała najmniej uwagi na przeszłość chłopaka. Całą
ta sytuacja wydawała się Canie co najmniej dziwna i pokręcona,
jakby wyjęta z chorego koszmaru.
- Bo to
nie jest tak jak myślisz! A w ogóle to o jakiej kurwa liście ty
mówisz?!
– Dragneel przyparł Lucy do ściany i uderzył pięścią w mur.
„Powoli
wychodzi z siebie”
pomyślała szybko Alberona, widząc że sytuacja wymyka się spod
kontroli. Spojrzała jeszcze szybko na Lu, która wpatrywała się w
chłopaka przestraszonym wzrokiem. Nie minęła chwila, a Natsu już
wyginał się w tył, przyduszany ręką Cany, a drugą trzymany za
włosy.
- Au,
au, au, Cana, mój kręgosłup! To boli!
- A chuj
mnie, że cię boli idioto!
– Alberona pociągnęła go mocniej za czuprynę, a chłopak wygiął
się jeszcze bardziej w tył.
- Nie
chuj, tylko kręgosłup, debilko!
- Jak
się nie zamkniesz, to to drugie też cię zaboli!
– Wrzasnęła mu do ucha, szczerząc zęby do Miry, która akurat
wpadła na korytarz. Białowłosa złapała za rękę Heartfilię i
pociągnęła w stronę klas. Gdy dziewczęta usunęły się poza
zasięg słuchu i wzroku, szatynka puściła Dragneela.
- Co ci
kurwa odpierdoliło? Nie widziałeś jej miny? Przecież ona była
przerażona!
– Wydarła się na niego, gdy on rozmasowywał sobie bolącą szyję
i głowę.
- To
wasza wina! Nagadałyście jej głupot i zadowolone!
-
Zamknij się w końcu! Odpowiedziałyśmy na jej pytania i to i tak
niedokładnie, jeśli chodzi o szczegóły. A o tej liście twoich
panienek, to jej nawet nie wspomniałam! Więc łaskawie, zamiast
wydzierać się na nią, a potem na mnie, trochę byś pomyślał jak
to odkręcić?!
– Cana oparła się o ścianę. – Sama
nie spodziewałam się, że Lu tak zareaguje. To jest w tym wszystkim
najdziwniejsze.
Przez
chwilę panowała między nimi cisza. Alberona wpatrywała się w
sufit, a różowowłosy w okno.
- Cana,
pomożesz mi to odkręcić?
– Zapytał w końcu Salamander, przenosząc wzrok na przyjaciółkę.
Ta w odpowiedzi uśmiechnęła się szeroko.
-
Czekałam, aż mnie poprosisz.
N: Zostawiam was z An. Do widzenia.
A: Tak, w końcu! To czas na mój debiut! Życie takie wspaniałe! Gideony takie popularne! Mry, mry! Ale...I tak nie umiem pisać Nalu... T^T W każdym razie, mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodoba i siądzie wam porządnie na psychice, w końcu, w tym jestem najlepsza (tak w siadaniu na psychice xD). Więc, read & enjoy, a ja będę z zapartym tchem obserwować wasze PODPISANE komentarze <3
N: A może chcesz spróbować sama pisać bloga? :D
S: Oho na mózg jej padło.
A: Zacytuję: "Ale...I tak nie umiem pisać Nalu... " Wszystko ległoby w gruzach x.x
M: I nikt by nie chciał już tego czytać >.<
A: A przecież chcesz jeszcze pokatować Landrynę, co nie? ^^
N: Nie dajesz mi takich możliwości T^T
S: Okrutność wobec mnie ;____;
A: Ale to tylko kwestia czasu kochana. Tylko...CISZA PRZED BURZĄ! Muahahahahahhahahahaha xD
N: Mam nadzieję, że to nastąpi szybko. Czuję napływającą wenę w tej kwestii
☆*・゜゚・*\(^O^)/*・゜゚・*☆
S: ZA CO?!
Cóż Cana potrafi być "czasami" brutalna xD
OdpowiedzUsuńNotka zajebista, czekam na next :D
Zła ja pojawia się po nie powiem jakiej przerwie! Nawet nie mam nic na usprawiedliwienie.
OdpowiedzUsuńCzytałam cały czas, na bieżąco. Ale jakoś leń brał nade mną górę jeśli chodzi o komentowanie. Przepraszam Was dziewczyny, ale wiedzcie, że uwielbiam Wasze opowiadanie! :*
Cóż, z Landryny było niezłe ziółko zanim poznał Lucy. Biedna dziewczyna dowiedziała się prawdy. Ale nie sądziłam, że tak zareaguje. Z jednej strony ją rozumiem, ale z drugiej chyba trochę przesadziła- w końcu to tylko przeszłość, a chłopak w stosunku do niej jest poważny.
Cana mnie rozbroiła, tak bez ogródek mówiła o "tych" sprawach. Śmiałą dziewczyna, nie ma co! :D Najbardziej jednak wam udała się akcja z Mirą i jej kopią! *.* Bardzo dobrze, że Lisanna nie przykleiła się do Salamandra >.<
Ta akcja z początku z wanną mnie zaskoczyła o.O Ale w sumie to są przyjaciele- więc żadnych podtekstów w tym nie było. :)
Zaintrygowałyście mnie końcówką - ciekawe, co tam wymyślicie.
Życzę weny i pomysłów :*
Pozdrawiam!
O,o,o ... wyszedł bezsensu komentarz! :D
Cana & Natsu :3
OdpowiedzUsuńCANA X NATSU?! AAAAAAaaaaaa D: Zastrzeliłyście mnie tym D: Na początku myślałam, że przegapiłam (znowu) jakiś rozdział, bo tak nie pasowało mi, że oni razem śpią, kąpią się itd ;-;
OdpowiedzUsuńNaprawdę mnie tym wgnietliście do ziemi D: Niestety, ale muszę się poskarżyć... BRAK LAXUSA D: A ja tylko czekam i czekam, kiedy nasz kurewski policjant się pojawi! Jeszcze Cana nocuje u Natsu, a jego ojciec ją już podrywa wzrokiem...?! ...Podoba mi się :> Alberona i gotowanie... Myślałam, że umie tworzyć tylko dania na alkoholu XD Zrobiło mi się szkoda Lucy, a tam te dziewczyny mnie trochę wkurzyły :/ Tak jakoś. No bo w sumie Lucy jest ,,dobrze" wychowana, więc u niej to taka... Zła nowość, a one się ruchały z Natsu na spokojnie XDDD Mirajane i Lisanna :_: Tutaj mnie... FHbdsbjsf seafdanhj. Eksplodowałam! Freed, ty frajerze. Jak możesz tak dziewczynę trzymać w napięciu? Powiedz po prostu, że jesteś uke i tyle XDDDDD Ona zrozumie xd Dziwne, że nagle Cana stała się tutaj główną postacią tych opowiadań, a Laxany brak DDDD: My chcemy Laxusa! My chcemy Laxusa! Będę Ci tak długo dupę truła, aż się nie pojawi! Rozdział na plusie, ale no mówię... Cana x Natsu było dość dziwne. Nie, nie. NIe mów sobie, że negatywnie, lecz również nie pozytywnie... Neutralnie co do tego podchodzę jak na razie XDDD Zaskoczyliście mnie tym rozdziałem! Czekam na kolejny! Ja ne! :3
Ja miałam tak samo (z tym przegapieniem rozdziału), aż przeczytałam poprzedni drugi raz xD
UsuńNieee ~ ! nie pozwolcie by Natsu i Lucy sie rozstali ! oni muszą być razem T^T !
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział? :( Więcej Natsu X Cana :3
OdpowiedzUsuńRozdział jest genialny od początku do końca. Sytuacja Natsu i Cany w łazience zaskoczyła mnie, nie wiedziałem że mają taki bliski kontakt - jak rodzeństwo.
OdpowiedzUsuńTakże zaskoczyła mnie jakie doświadczenie seksualne posiada Natsu hehe oraz z jaką swobodą Cana o tym mówi.
Mam nadzieję że coś wymyślą Natsu razem z Caną oraz że Lucy zrozumie że, to jest przeszłość jej chłopaka, oraz że bierze ją na poważnie.
Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next.
Hmmmm... Hmmmmm... Yashowe "hmmm" zawsze zwiastuje nadejście apokalipsy. Zapamiętajcie to sobie. Jednakże, koniec świata to tym razem wywołałyście wy :D
OdpowiedzUsuńTa szkoła, to jakaś jedna wielka orgia, tylko Lucy cnotka niewydymka, obraża się na Natsu, że ma większe doświadczenie od niej xD
Nie no, a teraz tak na poważnie... (przynajmniej się postaram)
Cana to zacna dziołcha. Poprzytula, doradzi, zawsze coś palnie głupiego, a potem stara się to wszystko odkręcić, nawet ugotuje coś smacznego, przywali jak trzeba, albo złamie kręgosłup, a na pocieszenie nadstawi tyłka xD. Choć Straussowe wydały mi się w tej kwestii bardziej lubieżne. Czy mi to przeszkadza? Nie, nawet mi się to podobało, choć fakt faktem nie wygląda to dobrze Tzn wątek zajebisty, ale .. wiecie mi o co chodzi :D po prostu są takie niegrzeczne dziewczyny :P To, że Natsu przespał się z każdym lachonem w budzie (prócz cnotki Lucy) wcale nie wygląda źle, bo to facet :P
Co do Natsu x Cany, bardzo mi się to spodobało, a głównie dlatego, że wyczułam tą braterską więź między nimi :3 Lucynka zaś... faktycznie zachowuje się dziwnie. To, że się wkurzyła, jest oczywiście zrozumiałe, bo to po prostu smutne, dowiedzieć się, że ktoś kogo kochamy, dotykał wcześniej inne, całował je, itp. To po prostu zazdrość. Ale pomijając nawet to, że Lucy wcześniej zbytnio nie zważała na przeszłość chłopaka, jak był Natsu wolny, to mógł robić z innymi co chce (i z iloma chce xD). Ale tak pisałyście, jakbyście właśnie jasno dawały do zrozumienia, że coś tu nie tak. Że nie o to chodzi :P
Baddasowa Juvia jest epicka, a z Graya robi cipke xDDD Nie przeszkadza mi to i nieźle mnie to bawi, ponieważ jednak wierzę w was, że prędzej, czy później jakoś się to z nimi ułoży :)
Sprostowując, bo chyba wyszłam z wprawy jeśli chodzi o komentarze... (przepraszam, on jest jakiś okropny O.o) całościowo rozdział jest zabawny i ... no epicki, jak zawsze :D Wszystko mi się w nim podobało :* Dobija mnie tylko to 0% przy 20 rozdziale, ale na wasze posty warto czekać!!!
W końcu nowy rozdział! Wiem jestem tak na bieżąco XD Akcja tak się rozkręciła! Mam nadzieje, że wena wam szybko przyjdzie i napiszecie ten 20 rozdział, bo ja czekam i to trochę niecierpliwie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Kiedy kolejny rozdział..... :). Czekam na dalszy ciąg kłótni Natsu z Lucy. I mam nadzieję że coś będzie z dziwnym zachowaniem Lucy. A tak wgl Najlepszy blog jaki czytałam i Najlepszy rozdział. Jak mówiłam czekam ....
OdpowiedzUsuńwy chyba już nic nie napiszecie prawa? szkoda kocham tego bloga :cc
OdpowiedzUsuńGosia