27 września 2013r.
Piątek
Kocham cię
Te słowa rozbrzmiewały nieznośnym echem w jego umyśle. Właśnie tego chciał uniknąć, tych bolesnych, przepełnionych cierpieniem i łzami uczuć. Słysząc to otworzył szerzej przerażone oczy, równocześnie uchylając usta, chciał coś powiedzieć, jednak w jego gardle zawiązał się gruby, bolesny sznur, przez co ze strun głosowych wydobył się jedynie cichy jęk.
Zobaczyła jak z jego oczu wypływają błyszczące łzy, spływając na śnieżnobiałą pościel. Naprawdę doprowadziła go do płaczu takim wyznaniem? Płakał z radości czy smutku? Widząc że Dragneel nie potrafi wykrztusić nawet słowa, postanowiła dać mu chwilę na ochłonięcie, w końcu jest kimś kto wyzbył się uczuć, a ona wyznała mu to najsilniejsze. Po tylu latach samotności i odrzucania, tak naprawdę zaproponowała mu coś wspólnego, rozumiała ten szok. Ostrożnie rozplątała ich palce, aby nie odwinąć bandaży chłopaka, po czym zeszła z niego.
- Idę po to picie. – Oznajmiła wychodząc. Natsu powoli usiadł patrząc na niebieskiego kotka, bawiącego się zwisającym ze stołka rękawem bluzy chłopaka. Znów z jego oczu zaczęły płynąć łzy, obficie nawilżając kości policzkowe. Przyłożył dłoń do twarzy szlochając głośno, po raz pierwszy poczuł się tak wyjątkowo, miał wrażenie że jest komuś potrzebny. Był szczęśliwy.
•
- Wróciłam. Nie wiedziałam co lubisz i co możesz pić, więc wzięłam colę i wodę, wybieraj...
Wyciągnęła ku niemu dwie butelki, po czym on wybrał tą z przezroczystym, orzeźwiającym płynem. Już przestał płakać, ale jego oczy wciąż pozostawiały po sobie ślad owego czynu. Odkręcił korek wlewając do ust dwa łyki krystalicznej wody. Nie zważając na uwagi przyjaciółki – czy mógł ją tak jeszcze nazwać? - wstał z łóżka podchodząc do sporych rozmiarów okna, spoglądał na powoli ściemniające się ciemnoniebieskie niebo, pojedyncze gwiazdy zaczęły już przyświecać w niektórych miejscach, a na miejsce słońca wschodził srebrzysty księżyc. Przesiedziała z nim cały dzień, nawet nie poszła do szkoły, chociaż dzisiaj była niedziela, więc miał jedno zmartwienie mniej. Heartfilia po chwili, cichym krokiem stanęła obok Salamandra obserwując krajobraz, choć nie ukrywała, że kątem oka wciąż obserwowała twarz chłopaka. Powoli wypuścił powietrze z ust odwracając się w jej stronę - także uczyniła to samo. Otworzył usta aby coś powiedzieć, jednak ponownie nie wydobył się z nich żaden dźwięk.
- Natsu, ja... - Poczuła jedynie jego słodkie wargi na swoich. Nie zastanawiając się zbyt długo oddała mu ten namiętny pocałunek muskając go swymi ustami. Przyłożył jej dłoń do policzka odgarniając blond pasmo włosów za ucho. To była odpowiedź na jej wyznanie.
- Przepraszam. – Wyszeptał opierając czołem o jej czoło.
- Za co? - Zapytała zdziwiona.
- Nie mogę, nie możemy...to za duże ryzyko. – Zupełnie nie wiedział jak dobrać odpowiednie słowa, nie chciał zranić osoby, którą kocha.
- O czym ty mówisz?
- Nie chcę cię na nic narażać. Może twój świat jest bezpieczny, wypełniony przyjaciółmi, oczywiście masz swoje problemy i gorsze chwile, ale jest kolorowy, a mój...to samotność, strach, ból, na każdym kroku możesz umrzeć. To świat zabarwiony szkarłatem...
Kiedy to mówił znów ujrzała w jego wzroku smutek, tak jak pierwszego dnia.
- Ale ja chcę ci pomóc, nie możesz znów zostać sam...
Poczuła jak obejmuje ją silnymi ramionami przyciskając do swojej obandażowanej piersi.
- Nic mi nie będzie, po prostu pozwól robić mi to co od kilku lat...
- Traktować się jak worek treningowy?!
- Nie...chroniąc osoby na których mi zależy. Póki nic nie wiedzą są bezpieczni, a ty rób to samo.
- Mam cię traktować jak wroga, nie chcę! Kocham cię!
- Takie jest życie. Okrutne, nie znające litości, ale nie bój się. Wciąż będę przy tobie, nie wystarczy ci świadomość tego, że wiesz co do ciebie czuję? Powinnaś dostać jakąś nagrodę, albo raczej ochrzan, przez ciebie znów mam te pieprzone uczucia. – Wypowiadając ostatnie słowa uśmiechnął się pokazując białe uzębienie. Wplątał palce w blond włosy dziewczyny okrywając tęczówki drżącymi powiekami. – Rozmawiałem z moją mamą i złożyłem obietnicę, może nie będę tym kim kiedyś, uśmiechniętym, potrafiącym znaleźć radość we wszystkim, chłopcem ale obiecałem że od tego momentu zrobię wszystko by nie musiała przeze mnie cierpieć. Nie chcę być aż tak wielkim dupkiem jak mój ojciec. – Zacisnęła dłonie na szerokich barkach Dragneela szlochając w ozdobioną białym materiałem klatkę piersiową. A więc to ludzie nazywali szczęściem w nieszczęściu.
- Nie chcę cię znów widzieć w tak okropnym stanie, w ogóle się nie ruszałeś, byłeś taki blady – nadal jesteś, ledwo oddychałeś jakbyś już nigdy miał się nie obudzić. To tak bardzo bolało. – przytuliła go mocniej do siebie zapominając o ciągłym bólu jaki jeszcze różowowłosy czuje, zacisnęła mocno powieki opierając głowę o umięśniony tors. -Bałam się, że cię stracę.
Uśmiechnął się delikatnie tuląc ją mocniej do siebie, nie miał pojęcia że aż tak bardzo ją zranił. Tak naprawdę tylko jeden cel powstrzymywał go od poddania się w tamtym momencie – ochrona bliskich osób, tylko ze względu na nich wciąż żyje, chociaż był wielce przekonany że umrze w tamtym miejscu. Ale to stawało się wówczas przyjemne, ból powoli ustawał a on robił się po prostu senny, aż w końcu zamknął oczy z myślą, że już wszystko się skończyło.
W końcu nie wytrzymał i skrzywił się z bólu, dzięki czemu blondwłosa rozluźniła uścisk.
- Odpocznij jeszcze, widzę że wciąż jesteś bardzo zmęczony. – Podkrążone oczy, blada skóra, w obecnej chwili kruchość ciała – nie musiała zgadywać, żeby wiedzieć jak się czuje. Wszystko było widać gołym okiem, odsunęła się od niego biorąc na ręce niebieskiego kotka. Dragneel położył się na łóżku okrywając kołdrą. Lucy zabierała już swoje rzeczy aby wyjść kiedy usłyszała jego głos.
- Zostaniesz ze mną...póki nie zasnę? - Ta prośba tak bardzo ją ucieszyła. Siadła obok posłania zaczynając rozmowę z przyjacielem. No właśnie czy nadal mogli się tak nazywać? Wyznali sobie miłość, ale nie są razem, wszystko zaczyna komplikować się jeszcze bardziej. Była niemal pewna że te wszystkie komplikacje to dopiero początek, teraz zobaczy na co się szykowała przeprowadzając do tego spokojnego – na oko – miasta.
W pewnym momencie zasnął, tak nagle w środku rozmowy. Uśmiechnęła się muskając ustami jego czoło, przykryła odkryty brzuch i wyszła zabierając kota ze sobą. Przynajmniej wiedział co do niego czuła i na całe szczęście on także odwzajemniał to.
• • •
30 września 2013r.
Poniedziałek
- Dobra, koniec! Za pół godziny występ, musimy przygotować scenę! – Usłyszeli głos Graya.
Zaczęli zbierać nuty i odsuwać instrumenty, by nie przeszkadzały podczas montowania świateł. Yukino spojrzała na Levy, która od wczorajszego dnia była strasznie cicha. Chciała do niej podejść, ale niebieskowłosa rozmawiała akurat z Lucy. Wtedy poczuła rękę na ramieniu.
- Denerwujesz się? – Usłyszała, gdy zaskoczona wzdrygnęła się. Odwróciła się i zobaczyła Redfoxa, który poklepał ją lekko w ramię i stojącego obok niego Rogua.
- Nie, po prostu mnie zaskoczyłeś. – Uśmiechnęła się, biorąc do ręki segregator z zapiskami.
- Nie zdejmiesz rękawiczek? – Zapytał Cheney wskazując na dłonie Agurii.
- Jest mi trochę zimno. Tak mam zawsze przed występem. – Wykręciła się od odpowiedzi.
- Naprawdę? Nigdy nie zauważyłem. – Skwitował basista.
- Zdarza się. Takich szczegółów się nie zauważa. – Wzruszyła ramionami dziewczyna. Przecież nie powie im, że tak często trenowała grę na gitarze, że jeśli pokaże się im bez rękawiczek, to chyba padną. Robiła to gdy tylko była sama w domu i nie musiała ćwiczyć akurat na klawiszach. Na próbie w jej domu nikt nic zauważył, ale wtedy nikt nie zwracał uwagi na takie rzeczy. – Dobra, zejdźmy z tej sceny, bo tylko tu przeszkadzamy. – Zaśmiała się i ruszyła skocznym krokiem do przodu. W tej samej chwili jej komórka zadrżała i zaczęła się z niej wydobywać cicha, ale równie żwawa melodyjka.
- Ej, to nie jest przypadkiem „Wind” od Akeboshi? – Zaskoczony Rogue spojrzał na koleżankę.
- Yhm. – Skinęła głową i spojrzała na wyświetlacz. – Angel? Czego ona znowu chce? – Westchnęła i odebrała połączenie. – Co chcesz?
- Chciałam ci przypomnieć, żebyś wyciszyła telefon przed występem! – Zaszczebiotała jej starsza siostra. Yukino tylko przewróciła oczami.
- Tak, tak, dobrze mamo. – Odpowiedziała sarkastyczni i rozłączyła się. – No, co tam mówiłeś, zanim zadzwoniła moja ukochana siostrzyczka? – Zapytała, wyłączając telefon.
- Oglądasz Naruto? – Zapytał, tym swoim normalnym, jakby zniecierpliwionym głosem.
- No tak. Nigdy o tym nie wspominałam? – Zaczęła się nad tym zastanawiać. Właściwie nie powinna być zaskoczona. Próby mieli tylko w salonie, a tylko Gajeel był w jej pokoju, wyklejonym plakatami. – A co ty też? A może jeszcze jakieś anime?
- Zacząłem kilka, ale jakoś nie mogę skończyć. Nie mam czasu. – Wzruszył ramionami.
- Też się zdarza. – Spojrzała na zegarek, który miała na łańcuszku. – Dobra, lecę do przebieralni, bo obiecałam dziewczynom, ze pomogę się im przygotować. Kiedyś jeszcze dokończymy tę rozmowę. – Uśmiechnęła się i puściła mu oko i pobiegła do w stronę kulis. Gdy już znalazła się poza zasięgiem jego wzroku, westchnęła. Chociaż był trochę mroczny, lubiła go, a dzięki temu, że znaleźli wspólny temat, polubiła go jeszcze bardziej. Może kiedyś będą w stanie porozmawiać całkiem na luzie, bez tego jego sarkastycznego tonu. Może.
•
Lucy ubierała tą rozłożysta, jasnoróżową suknię, która była równocześnie piękna i ciężka. Na szczęście uporały się z założeniem gorsetu przez który dziewczyna mogła ledwo oddychać, naprawdę nie rozumiała jak w dawnych czasach te wszystkie damy mogły to nosić. Aries zasunęła suwak znajdujący się na plecach blondynki, po czym musiała zająć się jej fryzurą.
- To co robimy tego koka, czy coś prostszego? - Zapytała różowowłosa rozczesując blond włosy, które opadały luźno na łopatki przyjaciółki. Heartfilia przez chwilę się zastanawiała, ale w końcu doszła do wniosku że warto się poświęcić dla dobra sztuki.
- Koka. – Odpowiedziała stanowczo siedząc prosto, w końcu inaczej nie mogła przez ten gorset.
•
- Ktoś wie gdzie Natsu?! - Wykrzyczał Fried rozglądając się za chłopakiem, po czym dostałem megafonem w głowę i słysząc głośne pytanie Aquarius czy nauczył się tekstu. – TAK! Zadajesz to pytanie piąty raz w ciągu dziesięciu minut!
Wtedy podeszła do niego Mira przykładając dłoń do jego czoła.
- Fried dobrze się czujesz? Nie masz może gorączki? - Zapytała zatroskana.
- On dostanie gorączki jeśli nie zdejmiesz z niego tej ręki. – Zaśmiała się Cana trochę za mocno wiążąc gorset Erzy.
- Cana kurwa patrz co robisz! - Przywołała ją do porządku Scarlet, której twarz przybrała kolor włosów – tym razem nie z powodu Jellala.
- Przepraszam, przepraszam ale przynajmniej nie będziesz narzekała na swój rozmiar stanika. – Zachichotała Alberona specjalnie mocniej ciągnąc za sznurki.
- Przecież ja nigdy na niego nie narzekałam! - Odpowiedziała próbując złapać oddech.
- Niech ktoś zadzwoni do tego frajera. – Zdenerwował się Gray. Nagle jego telefon zadzwonił i nawet nie patrząc na numer odebrał, słysząc aż za dobrze znany głos.
- No więc dzwonię do tego frajera, gdzieś jeszcze zatelefonować? - LEKKO poirytowany odwrócił się widząc Dragneela w pełnym stroju, założonym o dziwo bardzo dobrze.
Dziewczyny widząc zielonookiego westchnęły z zachwytu. Włosy miał zaczesane w tył, a wokół twarzy kołysało się kilka luźnych, niesfornych kosmyków. Frak idealnie podkreślał sylwetkę różowowłosego, opinając delikatnie jego tors. Czarny krawat kontrastował ze śnieżnobiałą koszulą. W prawej ręce trzymał telefon, a przez przedramię miał przewieszony kruczoczarny surdut rodem z dziewiętnastoletniej Anglii, a drugą dłoń miał schowaną w kieszeni czarnych spodni, z której wystawała bardzo jasnoróżowa róża.
- Geez, on wygląda jak idealne połączenie Sebastiana i Usuiego~! - Wykrzyknęły jednocześnie Levy i Yukino równocześnie, zrywając się z krzeseł i podbiegając do Dragneela. W ich wyobraźni wyglądał niczym bish na tle róż, z płatkami kwiatów unoszącymi się wokół niego.
- No, może. Ale kolor włosów mu nie pasuje. - Stwierdziła Cana, nagle pojawiając się między nim, a dziewczynami. - Jak już bym go miała porównywać do Lukiego Megurine albo do Yumy z drugiej generacji Vocaloidów.
- Oj Cana-chin, ty zawsze z tymi vocaloidami~! - Zachichotała McGarden, a szatynka wiedząc do czego zmierza niższa koleżanka, zakryła jej dłonią usta.
- No ale też trochę podobny do Ayato z Diabolik Lovers. - Zamyśliła się Yukino, taksując wzrokiem zakłopotanego chłopaka.
- Hmmm...Gdybyś przynajmniej miał te włosy czerwone...Mógłbyś spokojnie uchodzić za Mikoto, albo za Laviego. A gdybyś je jeszcze zapuścił to mamy wtedy idealny cosplay Renjiego! - Stwierdziła Alberona, sadzając niebieskowłosą na krześle i oddając ją w ręce Bisci. Yukino i Levy tylko potakiwały.
- Hmm...nie wpadłem na to. Ale chyba szybciej przefarbowałbym się na czarno, jeśli wspominasz o D-Gray Manie.
- Yuu?! - Wykrzyknęły jednocześnie McGarden i Yukino prawie zmieniając się w kolorowe galaretki.
- Mój uczeń! - Zaśmiała się Alberona, poklepując chłopaka po ramieniu. - Ale Kanda by z ciebie nie wyszedł. Ewentualnie mógłbyś się przefarbować na brąz z czerwonymi końcówkami jak Shin z Amnesi.
- EJ WY! JUŻ DO SWOICH SZATNI! - Aquarius znów wparowała do szatni. Jednak dzięki temu wszyscy przez chwilę zapomnieli o tremie przed występem i mogli w spokoju przygotować się do odegrania swoich ról.
•
- Sekai de ichiban no hime-sama... – Podśpiewywała Cana poprawiając makijaż Erzy. – Nie denerwuj się kochana, bo zepsujesz całą moją pracę. Zresztą, jeśli źle wypadniesz na scenie, to wiesz, że twoje następne randki z panem Fernandesem staną się znowu marzeniem?
- Can-chin, nie strasz jej! – Zawołała Levy, na chwilę zatrzymując malującą ją Biscę.
- Och, ale przecież występy jej nie straszne. – Zaśmiała się Alberona, delikatnie pudrując policzki szkarłatnowłosej.
- Nagrałam jak przed chwilą śpiewałaś „World is mine”. Chcesz, to puszczę to wszystkim. – Powiedziała McGarden, z niecnym uśmieszkiem. – A może po prostu włamię ci się na JuTjuba i wrzucę, co? Twoi fani będą zachwyceni. – Zaśmiała się niebieskowłosa.
- Osz ty mała głupio chiuchauo! – Szatynka zaczęła gonić uciekającą wokalistkę.
- Cana, masz kanał na JuTjubie?
- Śpiewasz?
- Zawsze słyszałam jak podśpiewywałaś tam sobie coś pod nosem, ale nigdy nigdzie nie chciałaś wystąpić!
Szatynka została otoczona przez grono dziewcząt i zbombardowana pytaniami. Z opresji uratowała ją Aquarius, która jak zawsze odstawiona, wparowała do przebieralni. Tym razem wyglądała jak stereotypowa reżyserka z okularami na nosie, beretem na głowie i megafonem w ręce.
- Już się zaczyna! Ruszyć się! – Zawołała i zniknęła z szatni. Po chwili identyczny krzyk słychać było z szatni chłopców.
- No to dajcie czadu. – Zawołały Cana i Bisca odprowadzając dziewczyny wzrokiem za kulisy. Zapowiadały się długie dwie godziny, ale wszyscy, którzy nie występowali myślami byli już na imprezie, która miała się odbyć po występie. W doskonałych humorach, dziewczyny zaczęły sprzątać w szatni, nieświadome tego, co ma miejsce kilka ulic dalej, u jednej z ich przyjaciółek.
•
W sali zgasło światło, powoli wszystkie szepty ucichły gdy kurtyna zaczęła powoli się rozsuwać. Na scenie pojawił się czarny dym i rozległ się głośny szept.
- Jeśli oddam ci swe życie, spełnisz mój rozkaz?
- Tak, mój panie.
Opary po chwili przerzedziły się ukazując jedną postać znajdujące się na scenie. Jedną z nich był zielonowłosy chłopak opierający się o dekorację przedstawiającą kamienną ścianę. Z podniesionej ręki spływała struga szkarłatnej krwi.
- Wzywam cię! Na mocy mej krwi, którą ofiarować mogę, wzywam cię!
Wtedy pojawił się przed nim ubrany na czarno, wysoki chłopak i stwierdził sarkastycznym tonem
- Wzywasz mnie? Musisz być naprawdę zdesperowany, że chcesz oddać swe życie. Czego chcesz? Pieniędzy? Władzy? Kobiet?
Opierający się o ścianę podniósł wzrok na przybysza i zaprzeczył.
- Nie! Nie potrzebuję żadnych z tych rzeczy! Jeśli oddam ci swe życie, spełnisz mój rozkaz?
- Tak, mój panie.
- Przysięgnij!
- Przysięgam na ten księżyc, którego, mimo że nie można go zobaczyć, wciąż tam jest, za dnia i nocy.
- Przyjmuję twą przysięgę. Ty zaś przyjmij me życie. W zamian zaopiekuj się mą córką i żoną, dopóki żyją i nie pozwól im umrzeć z niczyich rąk Nie pozwól, żeby kiedykolwiek zapłakały. Niech będą zawsze szczęśliwe.
- Tak, mój panie.
•
Gdy Natsu i Freed zeszli ze sceny ukryci przez czarne opary Gray oświetlił scenę ukazując iż kamienna ściana była kawałkiem pomieszczenia więziennego. Wkroczyło do niego dwóch strażników i zdziwieni wpatrywali się w "krwawą" plamę na więziennej podłodze. Jeden z nich podniósł leżącą na ziemi kartkę i przeczytał jej zawartość drugiemu
- Ruszycie jego rodzinę, skończycie jak on. Jeśli chcecie skończyć w otchłaniach piekła, zapraszam.
Natomiast za kulisami atmosfera była gorętsza niż w piekle, nastoletni aktorzy uwijali się jak w ulu. Aquarius poganiała osoby, które występowały w roli ludzi, którzy nie uwierzyli ostrzeżeniu na kartce. Lucy zaś siedziała na krześle i zdenerwowana powtarzała swoje kwestie.
- Niech się panienka ni denerwuje, wszystko wyjdzie doskonale. - Usłyszała kuszący głos Dragneela, który nachylił się nad nią delikatnie szepcząc owe słowa do ucha. Odwróciła się tak, że ich twarze dzieliły marne centymetry.
- T-ty nie masz tremy?! - Powiedziała w zamierzeniu cicho, jednak większość osób w pomieszczeniu odwróciło się i zgromiło ją wzrokiem.
- Proszę ciszej panienko, bo będę musiał panienkę uciszyć. - Nienawidziła się za to że tak kochała ten boski, seksowny głos! Czemu on musiał taki być? Teraz jeszcze ten strój, to uczesanie, to przyciągające spojrzenie! Nawet nie zauważyła, że jej twarz przybrała szkarłatny rumieniec. Zacisnęła mocniej scenariusz patrząc w zielone oczy.
- Jak się czujesz? - Zapytała chcąc choć na chwilę pomyśleć o czymś innym.
- Dobrze, nic mi nie będzie jeśli tylko nie będę się za bardzo rozciągał ani z nikim bił. - Odpowiedział w ogóle nie zmieniając tonu głosu. - Nie ma się czym panienka martwić.
- Zbyt idealny. - Wyszeptała pod nosem słysząc że za chwilę wejdzie na scenę.
- Za chwilę panienki kolej, gotowa? - Zapytał pomagając jej wstać. Spokojnym ruchem wyciągnął ku niej dłoń, aby podała mu swoją - i tak też uczyniła. Poprawiła rozłożystą sukienkę, po czym przełknęła głośniej ślinę.
- A co jeśli zapomnę teksu?! Zawalę całe przeds...! - Nie zdążyła dokończyć, gdyż ciepłe wargi Natsu musnęły jej usta, tym samym przerywając niegrzecznie, aczkolwiek przyjemnie w środku zdania. Odsunął powoli od niej twarz ukazując zmysłowy uśmiech.
- Ostrzegałem. - Oznajmił cicho pokazując płynnym ruchem ręki aby szła pierwsza i tak też zrobiła, jednak to co właśnie uczynił zupełnie namieszało jej w głowie. Stali, czekając na swoją kolej, kiedy Lucy odwróciła się do chłopaka mierząc go wzrokiem.
- N-nie potwierdziłeś, że jesteśmy razem, więc czemu mnie pocałowałeś? - Wyjąkała zarumieniona patrząc na różowowłosego. Nachylił się delikatnie chwytając jej podbródek i unosząc głowę lekko ku górze, znów ich usta dzielił zaledwie centymetr.
- Także nie zaprzeczyłem. - Wyszeptał. Już myślała, że znów się pocałują, jednak musiała już wyjść na scenę. Kochała i nienawidziła tą jego zmysłową tajemniczość.
•
Po krótkiej scence pokazującej dorastanie młodej hrabianki w rodzinnej posiadłości, na scenę weszła główna bohaterka już w wieku nastoletnim. Młoda aktorka wywołała westchnienie wśród męskiej części publiczności, ale również kobiety były nią zachwycone. Dziewczyna wyglądała niczym prawdziwa księżniczka. Razem z nią na scenę wkroczył młody chłopak w stroju lokaja, wywołując okrzyki uwielbienia wśród damskiej części widowni. Ich pierwsza wspólna scena przedstawiała normalny dzień. Jednak ich sielanka nie trwała długo. Matka młodej hrabianki zachorowała i na łożu śmierci opowiedziała dziewczynie o jej ojcu i o tym, że dziewczyna jest już zaręczona. Ta przytłoczona nowinami uciekła. Po wielu godzinach odnalazł ją jej lokaj i sprowadził ją do domu.
Od tamtej pory spędzali ze sobą jeszcze więcej czasu, każdą wolną chwilę. Chcieli wykorzystać każdą sekundę, która im pozostała. Dziewczyna wyznała miłość swojemu słudze, mimo iż wiedzieli, że nie ma ona szans na przetrwanie. Jakiś czas później, hrabianka poznała swojego narzeczonego. którym okazał się jej dawny przyjaciel. Wzięli ślub, jednak każde z nich miało już kogoś, kogo kochało. Pół roku później dziewczyna podjęła decyzję i tak jak jej ojciec wezwała demona. Nie spodziewała się jednak, że ukochanym okaże się jej ukochany.
– Czy ty…jesteś demonem? - Zapytała Lucy, już spokojna. Tę część przedstawienia uwielbiała, miała je w małym palcu. Doskonale rozumiała, jak musiała się czuć dziewczyna, którą grała.
- Tak. To ja byłem też tym demonem, którego wezwał twój ojciec. Oddał swe życie za to, bym się opiekował tobą i twoją matką. - Natsu z pokerową twarzą odgrywał swoją rolę.
- Nie, nie, nie! Dlaczego? Ja…ja cię kocham…ty nie mógłbyś… - Heartfilia wczuła się w rolę tak mocno, że rozpłakała się, jakby była hrabianką, którą grała. - Jednak...Skoro jesteś demonem… To nie mógłbyś i mnie w niego zamienić? Ja nie przeżyję bez ciebie, to jest silniejsze ode mnie. Czy potrafiłbyś? - Zapytała. Jednak w myślach to pytanie brzmiało całkiem inaczej. I nie było skierowane do lokaja, a do chłopaka, który tę rolę odgrywał.
- Mógłbym to zrobić. Jednak…ten jedyny raz, muszę powiedzieć, nie, moja Lady. - Dragneel ukląkł na jedno kolano. Słysząc jego głos, blondynka wewnętrznie się rozpływała, jednak jej twarz była mokra od łez.
- Dlaczego?! - Wykrzyknęła.
Wtedy wydarzyło się coś, czego nie było scenariuszu, a tylko w opowiadaniu napisanym przez Lucy. Chłopak wstał, złapał ją za ramiona i przyciągnął do siebie. W pierwszej chwili nie wiedziała, co się dzieje, jednak przypomniała sobie, że Natsu oprócz scenariusza widział też oryginalną wersję tego opowiadania, napisanego przez nią. Pochylił się nad nią i patrząc jej prosto w oczy wyszeptał:
- Bo ja też cię kocham.
Pewny tego co robi, przybliżył się jeszcze bardziej złączając ich usta w słodkim pocałunku, który ani trochę nie był ich grą aktorską. Przyłożył dłonie do jej zarumienionych policzków, a ona nie wahając się muskała jego ciepłe wargi, doskonale zdając sobie sprawę z tego, iż to wyznanie było równocześnie prawdziwe. Znów po jej policzku spłynęła samotna łza - jednak tym razem symbolizowała szczęście. Ostatni raz posmakował jej ust oddalając się powoli, na jego twarzy gościł szelmowski uśmiech. A później zniknął zostawiając ją samą jedynie z wspomnieniami.
Lucy opadła na scenę. Była wycieńczona, ale nadal grała. Wszyscy myśleli, że pocałunek był w scenariuszu, słychać to było w cichych szeptach, które rozlegały się w sali. Nagle światło znów zgasło oprócz kilku świec, które były dekoracjami. Nagle na scenie pojawiła się szkarłatnowłosa. Przez salę przeszedł jęk zachwytu, szczególnie wśród mężczyzn. Erza miała na sobie czarno-czerwony kostium składający się z gorsetu i krótkiej pierzastej spódniczki. Jej włosy pofalowane, wyglądały jakby żyły własnym życiem.
- Czyżby demon cię nie posłuchał? - Zapytała. Jej głos brzmiał zmysłowo i całkiem inaczej niż na co dzień. W ogóle wydawała się być inną osobą. Lucy widziała stojącego za kurtyną Jellala, który pomagał Bickslowowi przy nagłośnieniu. Miała wrażenie, że jeśli szybko nie skończą tej scenki, Fernandes nie wytrzyma i wyniesie Scarlet ze sceny, byleby inni by się na nią nie patrzyli. No tak, gdyby Erza zachowywałaby się tak na co dzień, już dawno miałaby swój własny fanklub, o haremie nie wspominając. I pewnie już od dawna byłaby z Jelallem.
- Kim jesteś? - Spytała w odpowiedzi Heartfilia.
- Również demonem. - Odpowiedziała Scarlet. Blondynka widziała, że jej koleżanka trzęsie się i ledwo trzyma się na nogach, jednak grały dalej. - Mogę spełnić twe życzenie, w zamian za twoją duszę. Sprawię, że staniesz się demonem.
- Za moją duszę?
- Tak. W końcu demony ich nie posiadają nie będzie więc, ci potrzebna. – Zaśmiała się. – To jak?
- Zgadzam się. Moja dusza to dobra cena.
Światło zgasło, a gdy lampy znów oświetliły scenę, stali na niej wszyscy aktorzy i osoby współpracujące w . Publiczność wstała, a aplauz który rozległ się na sali na początku trochę ogłuszył aktorów. Cała scena po chwili wypełniła się mnóstwem kwiatów i pluszaków. Gdy publiczność wyszła z sali, Aquarius wraz opiekunką klubu teatralnego Chico, stanęła przed występującymi i pomocnikami. Niebieskowłosa nie była przewodniczącą klubu, ale tym razem przejęła ten obowiązek, by Erza mogła się przygotować do występu.
- Ej, słuchajcie! - Wrzasnęła do megafonu, próbując coś powiedzieć do rozgadanych kolegów i koleżanek. Momentalnie wszyscy ucichli. - No, w końcu.
- Naprawdę świetna robota, kochani! - Zawołała z uśmiechem Chico. - Zasłużyliście na nagrodę, więc jazda do przebieralni, bo czeka na was afterparty! - Wygoniła młodzież do szatni, a sama ruszyła do sali, w której powoli zaczynała się impreza.
•
Natsu huśtał się na krześle stojącym obok jednego ze stołów, ręce miał schowane w kieszeniach dżinsów, już ubrał się jak co dzień, garnitur chowając do plecaka. Jednak mimo wszystko jego włosy wciąż pozostawały takie jak na przedstawieniu, prawdopodobnie wrócą do swojego prawidłowego wyglądu dopiero po dłuższym czasie. Wpatrywał się w sufit wzdychając cicho, kiedy nad nim pojawiły się Lisanna i Mira, a wokół niego sporo innych znajomych, którzy momentalnie zasypali go lawiną pytań.
- Dlaczego pocałowałeś Lucy?
- Przecież tego nie było w scenariuszu!
- Kochasz ją?
- Dlaczego to zrobiłeś?
I tak dalej, jednak większość z nich ignorował. Dopiero kiedy Erza jako tako wydarła mu się do ucha wstał patrząc na wszystkich tym samym ironicznym wzrokiem.
- Bo mogę. - Odpowiedział prosto chcąc wydostać się z tego tłumu. - Prawda Lucy?
Zadał pytanie stojącej niedaleko blondynce, która rozmawiała z Levy. Spojrzała się na niego zupełnie nie rozumiejąc o co chodzi, ale on wciąż na nią patrzył jakby grał kamerdynera.
- Ale co?
- Mogę cię całować prawda? - -Zapytał ze zmysłowym uśmiechem. Dziewczyna skrzyżowała ręce na piersi oburzona patrząc na chłopaka.
- No nie wiem przecież nie potwierdziłeś że jesteśmy razem, niby też nie zaprzeczyłeś, no ale wiesz... - Odpowiedziała równie chamsko jak on. Natsu zrobił minę zbitego szczeniaczka, jednak Lucy nie zareagowała. Wypuścił powoli powietrze z ust podchodząc do Heartfilii.
- No dobra to może tak... - Westchnął nabierając powietrza do płuc, a blondynka patrzyła na niego zdziwiona, z resztą tak jak inni. Odwrócił się w jej stronę, tak aby stali do siebie twarzami - Kocham cię Lucy! To co ostatnio powiedziałem było głupie, chce być z tobą! Kocham cię! Czy zechcesz być ze mną?
•
Hana rozmawiała z Caną, gdy usłyszała głos Natsu. Jak to na różowowłosą przystało bez zastanowienia ruszyła w tamtą stronę przepychając się przez ludzi, torując sobie drogę niczym małe tornado, chociaż miała z tym mniejszy kłopot niż Alberona. Rzuciła się na Dragneela tuląc mocno i pozbawiając dostępu do powietrza.
- Naaaaatsu-chaaan! - Wykrzyczała mówiąc dalszą część tak szybko, że nikt oprócz Salamandra nie był w stanie jej zrozumieć. W pewnym momencie złapał ją za ramiona i odsunął od siebie na bezpieczną odległość.
- Uspokój się Hana. - Powiedział stanowczo patrząc w jej uradowane oczy, jednak to nic nie dało. Wyciągnęła do niego ręce chcąc dalej przytulać, lecz jedyne czego dosięgła to klatka piersiowa opuszkami palców. Zrobiła smutną minę, wierząc że na niego podziała. - Nie licz na to.
Oznajmił doskonale znając te maślane oczka.
- Natsu to twoja siostra? - Zapytał zaskoczony Jet.
- Ale laska. - Dopowiedział Droy, przez co na czole Natsu wyskoczyła pulsująca żyłka.
- Że co kurwa? - Zapytał wściekłym głosem, z rządzą mordu w oczach.
- Ciociu! - Zawołała Cana, której w końcu udało się przepchać przez tłum.
- Ciociuuu?! - Zapytali wszyscy nie wierząc w to co widzą.
- Natsu nie przedstawisz mnie swoim kolegom? - Zapytała słodko Hana. Dragneel jednak nie odpowiedział a puścił jej ramiona i podszedł do Jeta i Droya.
- N-nie N-natsu nie wiedzieliśmy! C-chcieliśmy powiedzieć, ż-że...
- T-twoja m-mama jest naprawdę sexy!
Między ich głowami pojawiła się pięść chłopaka uderzająca mocno w ścianę.
- No...tyle to ja sam wiem. - Powiedział wyciągając rękę ze ściany. Dopiero po chwili uświadomił sobie co powiedzieli. Złapał Jeta za koszulkę przygważdżając do "muru", a Droy stał obok zupełnie wryty w ziemię.
- Oszczędź nas! Nie chcemy umierać! - Wykrzyknęli równo czując jak pięść Salamandra zatrzymuje się tuż przed nosem Sarasuke. Jak się okazało rękę różowowłosego trzymała Cana, równocześnie podduszając ramieniem obwiązanym wokół szyi chłopaka.
- Cana do jasnej cholery ja muszę oddychać! - Wykrzyczał.
- A co mnie to kurwa obchodzi?! Masz się uspokoić! - Odpowiedziała równie głośno ściskając jeszcze mocniej. Różowowłosy próbował jej się wyrwać, kiedy przypomniał sobie o szwach, które jeszcze z łatwością mogły pęknąć więc rozluźnił mięśnie, dając znak że ochłonął. Alberona powoli rozluźniła uścisk niepewnie obserwując przyjaciela i wciąż trzymając jego rękę. - Będzie spokój? - Zapytała już normalnym tonem.
- Tak, nie zabiję ich. - Odpowiedział nabierając powietrza, do którego w tym dniu po raz kolejny utracił dostęp.
- Dziękujemy Cana-chaaan! - Zawołali Jet i Droy klęcząc u jej stóp ze łzami w oczach.
- Jakie Cana-chan?! Nie macie prawa tak do mnie mówić! Wiecie, że jest nerwowy to po co go wkurwiacie?! Uspokoić swoje dzikie żądze zboczeńce! – Wykrzyknęła, opierając dłonie na biodrach.
- No już, już spokojnie! - Próbowała rozluźnić atmosferę Hana chwytając syna za dłoń. - Nie musisz się denerwować, w końcu nie wiedzieli, że jestem twoją mamą.
Chłopak prychnął pod nosem zabierając od niej rękę.
- To nie jest żadna filozofia, gdybym miał siostrę chodziłaby do tej szkoły, a z resztą znają mnie już długo i wiedzą że jestem jedynakiem. - Powiedział wciąż trochę zły. Tak naprawdę chodziło mu o coś innego, ale woli nie wypowiadać tego na głos, nie póki nie jest pewny.
- Przepraszamy. - Powiedzieli równo patrząc na różowowłosego, ten jedynie spojrzał na nich z góry wzdychając ciężko. Nie będzie tutaj urządzał wojny.
- Wy...po prostu...mniejsza z tym, nie wkurzajcie mnie więcej. - Dodał spokojnie. Spokojnie podszedł do Lucy uśmiechając się delikatnie. - Noo...w końcu mi nie odpowiedziałaś. To jak?
- Hmm…zastanowię się. - Odpowiedziała żartobliwie.
- Co?
- Żartowałam! - Wykrzyknęła zadowolona przytulając się do niego. Na początku był lekko zdziwiony, jednak po chwili odwzajemnił uścisk. - Też cię kocham.
•
Yukino z problemami założyła kurtkę. Trochę szkoda było jej opuszczać przyjęcie, lubiła takie zabawy, jednak dziś nie potrafiła wyluzować. Nie potrafiła nawet porozmawiać z kimkolwiek. Levy od wczorajszego dnia zachowywała się, jakby jej unikała. Zamyślona złapała swoją torbę i syknęła z bólu. Zapomniała o poranionych palcach. Torba wysunęła jej się z ręki, jednak nie uderzyła o podłogę, w ostatniej chwili złapana przez Gajeela.
- Już idziesz? – Zapytał. Aguria kiwnęła głową.
- Tak. Jestem już zmęczona.
- To może cię odprowadzę, co? – Spytał, zakładając płaszcz. – I tak miałem się właśnie zmywać.
- Spoko. – Białowłosa uśmiechnęła się.
- A właściwie, to pokaż mi, coś se zrobiła w te ręce. – Powiedział Redfox, łapiąc ją za nadgarstek i ściągając jej rękawiczkę, zanim dziewczyna zdążyła zaprotestować. – Auć. – Skomentował, widząc jej opuchnięte, pozaklejane plastrami, zakrwawione palce.
- Zaczęłam się uczyć grać na gitarze... – Westchnęła keyboardzistka zakładając z powrotem rękawiczkę. - …I trochę za bardzo wciągnęłam się w próby.
- Jak to ty. Jak raz się w coś wkręcisz, to już cię nie można od tego odciągnąć. – Zaśmiał się czerwonooki. – Wezmę ci tą torbę.
- Dzięki Ga-chin. – Uśmiechnęła się słodko, mówiąc do czarnowłosego tak jak w dzieciństwie i cmoknęła go w policzek. – To co idziemy?
- Jasne. – Chłopak poczochrał jej włosy i podał jej ramię. Dziewczyna fuknęła, ale po chwili zachichotała i oparła się na ramieniu czerwookiego. Nie wiedzieli, że całą tę scenę obserwowała pewna drobniutka osóbka…
•
Levy chodziła od klasy do klasy w poszukiwaniu Agurii. Chciała ją przeprosić za swoje zachowanie i zapytać się, czy dziewczyna jest zakochana w Gajeelu, czy po prostu źle ją zrozumiała, jednak nigdzie nie mogła jej znaleźć. W końcu zrezygnowana, ruszyła w stronę szatni. Uchyliła drzwi z zamiarem wejścia do pomieszczenia, jednak gdy usłyszała jakieś głosy dochodzące z salki, zatrzymała się i zajrzała przez szparę. Zobaczyła Gajeela trzymającego dłoń Agurii i mówiącego coś do niej. Nie słyszała jednak co dokładnie, ponieważ muzyka dochodząca z imprezy zagłuszała ich głosy.
Widziała, że Yukino się zarumieniła, gdy mu odpowiadała. Redfox się zaśmiał i podniósł torbę białowłosej. Ta zaś pocałowała go w policzek, a potem oparła się na ramieniu, które jej podał, po czym wyszli ze szkoły. McGarden oparła się głową o ścianę. Czuła ucisk w klatce piersiowej, jakby chciała powstrzymać płacz, mimo, że wcale płakać jej się nie chciało. Cieszyła się, że koleżanka jest szczęśliwa, jednak, cał czas czuła jakby w jej sercu znajdował się kolec. Czyżby się…Nie! To niemożliwe! Na pewno nie w Gajeelu. A nawet jeśli, to z śliczną, wysoką Agurią o wymiarach modelki nie miała szans. W dodatku, Yukino czarnowłosy znał dłużej, wiedział czego może się po niej spodziewać. Po przeliczeniu punktów wychodziło 4 dla Yukino, 0 dla Levy. Niebieskowłosa westchnęła i usiadła na podłodze, opierając się o ścianę. Czuła, że następne dni nie będą należały do najłatwiejszych.
•
Gray rozmawiał akurat z Friedem, gdy usłyszał dzwonek swojej komórki. Początkowo miał zignorować telefon, jednak gdy zobaczył na wyświetlaczu kto dzwoni, przeprosił kumpla i wyszedł z sali na szkolne podwórze. Owiał go wiatr, powodując że czarnowłosy zadrżał. Miał wrażenie, że stało się coś złego. Odebrał telefon.
- Tak?
- Gray? Przepraszam, wiem, że pewnie przeszkadzam…Jesteś już po przedstawieniu?
- Skończyliśmy jakieś pół godziny temu. Teraz jestem na after party, ale zaraz miałem się urwać. A coś się stało? – Zapytał, mając dziwne przeczucie, że wie. Jednak nie chciał potwierdzenia.
- Tak, ale to nie jest temat na telefon. Czy możesz do nas podjechać?
- Jasne, zaraz będę. – Fullbuster przerwał połączenie. Nie odwracając się, po prostu wybiegł z terenu szkoły. Nie zatrzymywał się. Chociaż jego kondycja nie była jeszcze wystarczająco dobra, nie miał zamiaru zwolnić. W końcu dotarł do dużego budynku stojącego przy głównej ulicy. Wbiegł do niego i nie zważając na krzątające się pielęgniarki przemierzał korytarze, dopóki nie dotarł do gabinetu doktora. Gdy go tam nie zastał, odwrócił się na pięcie i pobiegł na oddział intensywnej opieki. Szukana przez niego osoba stała przed drzwiami i rozmawiała z jakąś lekarką. Jednak gdy medyk spostrzegł chłopaka, od razu przerwał rozmowę i podszedł do niego. Czarnowłosy już o nic nie pytał. Wiedział co się stało, jednak nie chciał tego słyszeć. Tak jakby, te słowa miały dopiero sprawić to co się stało.
- Idź do niej, będzie cię teraz potrzebować.
- A co z jej rodzicami?
- Cały czas próbuję się z nimi skontaktować.
Fullbuster tylko kiwnął głową i otworzył drzwi prowadzące na oddział. Kilka kroków wystarczyło, by znalazł się w sali, w której leżała młodsza siostra Lockser.
Shiori leżała nieruchomo na łóżku. W pokoju nie było już słychać żadnych sprzętów, tylko cichy szloch Juvii. Skóra młodszej Lockser była biała niczym śnieg, a jej niebieskie włosy rozsypane na poduszce niczym matowa fala, kontrastowały z nią niczym nocne niebo ze śniegiem. Dziewczyna wyglądała jakby po prostu zasnęła. Jedynym co zdradzało jej stan, było to, że dziewczyna nie oddychała. Fullbuster stanął za Juvią i delikatnie położył jej rękę na ramieniu. Dziewczyna na początku nie zareagowała. Potem wstała i powoli się odwróciła. Jej oczy były czerwone od płaczu, a powieki opuchnięte. Była blada i całą się trzęsła.
- Gray… - Wtuliła się w przyjaciela, a ten przytulił ją mono do siebie. Dziewczyna jęknęła, a jej cichy szloch przerodził się w szczery, głośny płacz. – To wszystko moja wina… Byłam okropną siostrą… Gdybym wszystko zauważyła wcześniej… Shiori by teraz żyła…
N: No to jest tak laska zakochała się w kamerdynerze, który jest demonem i jedyne czego chce to wpierdolić jej dusze (bo nie ma to jak streszczać historię podczas pisania)
A: Oryginał w razie czego jest w zakładkach ale wątpię że kogoś to interesuje
N: No to nacieszcie się sielanką w tym jednym rozdziale bo od teraz zacznie się rzeź
A: Za karę!
N: Ja pomogę!
M: Tak to jest jak ignorujecie An i moją skromną osóbkę ^^
A: Natsu pozwalam ci ujawnić swoją prawdziwą stronę yandere
N: No w końcu! Oooo tak wszyscy wiemy co to znaczy *zlizuje krew z palców*
M: Pozwól, że ja jako Yandere, której An nigdy nie pozwala się ujawnić, do ciebie dołączę!
A: Dobrze, dziś możesz. Daję ci moje błogosławieństwo.
N: Nareszcie mogę się wyżyć! *_*
S: No nieee! Już mnie boli *przechodzą go ciarki*
N: Wiem, że to lubisz jesteś moją drugą stroną więc musisz w pewnej części być masochistą *przejeżdża mu nożem po policzku*
A: Możecie zagłosować kogo mam kolejnego zabić! A właściwie to i tak was nie posłucham i zabiję tego kogo mi się żywnie podoba. Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubańczykom.
N: O.o.o.o! Mogę się znęcać? *trzyma z nadzieją łańcuchy w dłoniach*
A: Haaaai! ^^
S: To ja wolę szybką śmierć
N: NIE MA MOWY! ZA BARDZO CIĘ KOCHAM! *przytula go*
Buuuuuu! Jak mogłyście zabić Shiori! Będę płakać! Chwila moment. Już płaczę!
OdpowiedzUsuńNo dobra, do rzeczy. Prześwietny rozdział, prześwietne przedstawienie i prześwietny Nalu kiss :P Chcę więcej takich scen.
Przesyłam wam mnóóóóóóóóóóóóstwo weny :)
Ps. Pierwsza :P
A gdzie Laxus D: ? Ale tak to opowiadanie świetne. Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńRozdział super nie zawiodłem się no może na początku się trochę wystraszyłem jak Natsu powiedział ze nie mogą być razem bo to niebezpieczne ale aż takich zwrotów akcji się nie spodziewałem Natsu po wiedział TO Lucy i tak dalej i to na scenie no nic jednym słowem podobało mi się fajne to wymyśliłyście czekam na kolejny aby tak samo dobry pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAaaaa wreszcie pocałowali się i są razem Nalu 4ever <33
OdpowiedzUsuńRozdział był genialny i jeszcze Galevy awww ^^
Życzę weny i czekam na next :3
Cały rozdział - mega, mega, mega! *.*
OdpowiedzUsuńUwielbiam Was! To przedstawienie wyszło genialnie. Tak romantycznie i pomysłowo. Najlepszy był całus Salamandra, taki z zaskoczenia <3 no i nie zagrał według scenariuszu. Jej, oni są tacy słodcy. Ale przyznam, że jego pierwsza reakcja trochę mnie zdziwiła. Nie mogą być razem ~~ całe szczęście, że to tylko taka paplanina Natsu!
Zazdrosna Levy to bardzo dobra Levy! Ciekawi mnie, czy Gajeel będzie z Yukino ...
No i siostra Juvii zmarła - co to się porobiło ...
Czekam z niecierpliwością na next!
Weny :*
Przedstawienie wyszło wam super, za chwilę lecę czytać historię demona :3 Natsu jako Usbastian (?).. Ok, Kaichou wa Maid-sama oglądałam już jakiś czas temu, ale ten fryz Usuia zapamiętałam, no i Natsu po prostu genialnie do niego pasuje xD
OdpowiedzUsuńBogowie, w tej chwili mam ochotę rozszarpać Gajeela, jak on może nie zauważać uczuć Levy ;.; Yukino ma się z nią spotkać i to wszystko wyjaśnić, bo tu wysiądę nerwowo :p Ona to taki trochę maniaczek gitarowy, nie wyobrażam sobie jak teraz będzie grała na próbach, przecież nawet torebki nie umie złapać ;(
Ale w następnym rozdziale liczę na Laxanę ^^
Przesyłam kontenery weny, buziam i całuję ;* Wymiatacie, dziewczyny :D
Świetne jak zawsze! Strasznie mi się podobało jak Natsu pocałował Lucynke. Aż się sama rozpłynęłam jak sobie wyobraziłam tą scenkę. Fajnie, że Lucy jest z Natsu. Strasznie jestem podjarana!
OdpowiedzUsuńDo nastepnego
No i nareszcie Nalu!!!! <3<3<3<3 Może wkrótce będzie Gruvia.... Wszystko super nie mogę się doczekać co dalej!!!! Zyczę WENY !! XD
OdpowiedzUsuńM: Matko nie, ania nie schodź mi tutaj! Napiszą jeszcze jakiś rozdział!! Chyba...
OdpowiedzUsuńA: Serio?!! Jest już?!
M: Nie. ;___;"
A: No dobra skoro już tu jestem... SuperMegaZajeFajne! W końcu razem na wieki bez duszy!! Bardzo mi szkoda Levy-chan! Jak ten Gajeel mógł! A raczej jak Wy mogłyście!! *traci oddech*
M: Ania? Ania?! Niee!!
A : Spokojnie tylko jestem padnięta. *usmiecha się szatańsko* ale jeśli się tak o mnie martwisz..
M:Nieee!! Zabierzcie ją!!
A i M: Więc wszystkiego dobrego, weny no i całej reszty. I dawajcie mi tu NaLu!!
Aniai tyczasowo Misia :*
Rozdział czytałam już wczoraj, ale palce już mi się chwiały nad klawiaturą :P I szok... bo chyba jeszcze wczoraj widziała 0% nowego rozdziału, a dziś już 60! Macie wenę widzę i bardzo się z tego cieszę :D
OdpowiedzUsuńA co do tego rozdziału - scena NaLu w szpitalu była bardzo fajna :3 Taki buziak z zaskoczenia hehe. I drugi przed występem :D Sam występ również wyszedł rewelacyjnie, jednak to after party... rozbroiła mnie akcja z Haną, seksowna mamuśka xDDD
Ale to z Lucy.. na początku myślałam, że rzeczywiście Natsu nie będzie chciał by z Lucy, by nie wciągnąc jej w to wszystko.. i jeszcze szczerzej to na to liczyłam, taka zakazana miłośc (nie chce mi "ci" wyskoczyc... O.o). No ale nawet fajnie, ze stało się jak stało, z tym, że ta akcja na after party na końcu (z Lucy)... no jakoś mi zdeczka przesłodzone i chaotyczne się wydaje. Ale to tylko moje zdanie, nie wnikam w pomysły autorów :)
Ostatnia scena z Levy baaardzo przypadła mi do gustu (i to wymienianie anime.. padłam przy tym :D). Za to na momencie Gruvi, bardzo smutnym, łza w oku się kręci. Myślałam, że ta siostra jakoś wydobrzeje...
Mam nadzieję, że nie obrazicie się też za moją kapkę krytyki i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :***
Wow!! Uwielbiam was... Jesteście genialne. A zresztą co ja się będę rozpisywać... Po prostu uwielbiam wasze pomysły. Czekam na więcej patoli. I zapraszam do siebie fairytailogienwsercach.blogspot.com
OdpowiedzUsuńRozdziału nie da się opisać słowem innym, niż: ZAJEBISTY. Cudowny. Po prostu mnie urzekł. Wyznania miłości, rumieńce, pocałunki... <3 Tamten rozdział też mi się podobał, ale komentuję dopiero teraz ;__; Przepraszam...
OdpowiedzUsuńHejka! Rozdział jest genialny! Ciekawe co dalej wymyślisz ? Weny życzę.
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię: http://milosc--bez--granic.blogspot.com/2014/02/liebster-blog-award.html
Siemka ! Nominowałam Cię na Liebster Award : http://acobysiestalogdyby.blogspot.com/2014/02/liebster-award.html Szczegóły w tym linku. Uważam, że odwaliłaś kawał dobrej roboty pisząc każdy rozdział. Nagroda Ci się należy ^^
OdpowiedzUsuńHej! Nominuje Cię do Liebster Blog Award. Więcej informacji na moim profilu http://fairytailmojawersja.blogspot.com/ (podziękuj za nominacje komentarzem i napisz kto Cię nominował).
OdpowiedzUsuńNominuje Was do Liebster Blog Award. Więcej szczegółów u mnie. Adres bloga troche bardziej u góry w komentarzach.
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Blog Award! :3
OdpowiedzUsuńWięcej informacji znajdziesz tu :) --------> http://school-fairy-tail.blogspot.com/2014/02/liebster-blog-award.html
Boże!!!!
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny!!!!!!! Awww...
NaLu, GaLe i Gruvia, wszystko czego dusza zapragnie. Szkoda tylko Shiori aż się poryczałam *ociera łze ukradkiem*. Ale akcja z Haną poprostu boska. Już sie nie moge doczekać kolejnego rozdziału. Śle weny i pozdrawiam
~ Nami ~
Kiedy następny rozdział ? :((
OdpowiedzUsuńWspaniały blog!!! Czytam go od dawna. Cuuudoo!!!! Życzę duuużo weny i czekam na następne rozdziały :D
OdpowiedzUsuń