25 stycznia, 2014

14. Miłość nie jedno ma imię

 26 września 2013r.
Czwartek

- Przyniosłem te zdjęcia, o które prosiłaś. Powiedział Laxus, gdy tylko zamknęła drzwi. Podał jej przezroczystą koszulkę z owymi rzeczami.
- Dzięki. Odpowiedziała zdawkowo. Szybkim ruchem rozłożyła je na łóżku, wśród innych leżących już tam wydruków. Zaczęła je obracać, jakby układała puzzle.
- Canaczy ty mnie ostatnio unikasz? Zapytał Dreyar, nalewając sobie do szklanki Pepsi, która stała u szatynki na biurku.
- Nie, skąd ci to przyszło do głowy? Odpowiedziała, nawet nie zaszczycając go spojrzeniem. Z punktu widzenia Laxusa, była teraz zbyt zajęta zdjęciami. Prawda natomiast była taka, że nie spojrzała na niego, bo od razu można było wyczytać z jej twarzy, że kłamie. Jednak teraz najważniejsze było to, czy to co zauważyła na tamtych zdjęciach, było prawdziwe.
Przez chwilę siedzieli w ciszy.
- Właściwie to…
- Mam! Wykrzyknęła nagle Alberona, zeskakując z łóżka. Blondyn podszedł do niej i spojrzał na zdjęcia.
- Widzisz te ślady krwi? Morderstwo każdej z nich zostawiało ślady krwi. Na tych zdjęciach, które nie były powiązane z sprawą, ślady nieuporządkowane i nienaruszone, widzisz? Natomiast na drugich często takie, jakby ktoś je rozsmarował lub układał ciało tak, by krew ułożyła wzór.
Chłopak przez chwilę przyglądał się zdjęciom.
- Nie widzę nic dziwnego.
- Przyjrzyj się. Szatynka obracała odpowiednio każde z nich i wskazywała na co ma spojrzeć. Wszystko zaczęło się układać„1”, „4”, „3”, „6”, „2”, „5”. Jeśli ułożysz je chronologicznie, biorąc pod uwagę daty wypadków, ślady ułożą się po kolei – „1”, „2”, „3”, „4”, „5”, „6”. To raczej nie jest przypadek, co nie?
Chłopakowi odjęło mowę. Po dłuższej chwili przyglądania się niepozornym śladom, faktycznie zaczęły przybierać one ślady niechlujnie napisanych cyfr.
- Czyli, każde z tych zabójstw jest nie dość, że ze sobą powiązane, to też prawdopodobnie wykonane przez jednego sprawcę. Podsumował Laxus.
- Tak. Wszystkie były zaplanowane. I miały dwie cechy wspólne
- Jakie? Blondyn usiadł na łóżku obok Alberony. Mimo że nie ich ciała się nie stykały, dziewczyna doskonale zdawała sobie sprawę z jego bliskości.
- Pierwsze pięć ofiar było w tym samym wieku. Dowiedziałam się tego przypadkowo. Na jednym z portali znalazłam zdjęcie klasowe jednej z ofiar, oraz zdjęcie ze spotkania klasowego, które odbyło się rok temu. Wszystkie chodziły do jednej klasy
- A druga cecha?
- Ostatnia z ofiar była kuzynką Igneela Dragneela.
- Dragneela?
- Prawdziwego ojca Natsu.
- Czy jest coś jeszcze?
- Tak. Podczas spotkania klasowego brakowało jednej osoby. Jednak on zaginął dziesięć lat temu i do tej pory nie było o nim żadnej wieści. Nie było jedynie Igneela.

• • •
27 września 2013r.
Piątek

Leżał nieruchomo wpatrując się w mało ciekawy sufit, kolejna noc spędzona w tym zimnym, pustym i nudnym pokoju. Przyzwyczaił się do ciszy, samotności, smutku, ale...odkąd spotkał Lucy, coś w nim pękło - ta gruba skorupa, za którą chował swoje uczucia. Zacisnął dłoń na pościeli i podniósł się gwałtownie klnąc pod nosem. Czemu musiała mu coś takiego powiedzieć?! Czemu musiała się pojawić w jego życiu i wszystko pomieszać?! Spojrzał na zegarek, który wybił szóstą dwadzieścia - nigdy nie budził się tak wcześnie. Ale czy on w ogóle spał? Powoli wstał wychodząc z pokoju, po czym skierował się do informacji.
- Gdzie można zadzwonić? - Zapytał nawet nie używając zwrotów grzecznościowych. Pracownica szpitala od razu pokazała mu kierunek w jakim ma iść, ten nic nie odpowiadając ruszył w ową, pokazaną stronę. Stanął przed automatem wybierając numer, przyłożył słuchawkę do ucha. Słyszał trzeci sygnał i nikt nie odbierał, chciał już odłożyć telefon kiedy usłyszał znany głos.
- Halo? - Nagle go zamurowało i nie wiedział co powiedzieć, w końcu nigdy sam do niej nie dzwonił i do tego o tak rannej porze.
- Obudziłem cię? - Zapytał cicho. Jednak nie słyszał żadnej odpowiedzi. – To ja...
- Igneel? - Nie możliwe, pomyliła go z nim. Ta radość w jej głosie podczas wypowiadania tego imienia, ale musiał rozczarować. Znów musiał zranić.
- Nie, to ja...Natsu. Odpowiedział ściskając mocniej słuchawkę. Naprawdę brzmiał jak on?
- Oh...wybacz Natsu, naprawdę przypominasz mi tatę...
- Nie mów tak. Wyszeptał przymrużając powieki, równocześnie przyglądając się cyferkom.
- Nienawidzisz go? - Cholera, nie chciał zaczynać tego tematu, ale może właśnie o to w tym wszystkim chodziło. Może dlatego nie potrafili się dogadać, bo przemilczeli najboleśniejszą część ich wspólnego życia. Słowa Lucy naprawdę sprawiły, że przejrzał na oczy.
- Nie, ja... Odpowiedział spoglądając na zabandażowane palce. Może powinien powiedzieć jej o tym co się dzieje? Otworzył usta, żeby zacząć jednak szybko się wycofał. - Jesteś na mnie zła?
- Niby czemu?
- Ostatnio...krzyczałaś na mnie. Po raz pierwszy, jeszcze nigdy nie podniosła na niego głosu.
- Przep...
- Nie! - Dlaczego to krzyknął i jej przerwał?
- Co? - Zapytała zdziwiona.
- Nie przepraszaj, to moja rola. Powiedział cicho delikatnie się uśmiechając. Oparł dłoń na ścianie wciąż mając na ustach ten smutny uśmiech. – Zrozumiałem coś ważnego, jak wiele dla mnie zrobiłaś i jaki głupi byłem. Będę się starał, od teraz, abyś już nigdy przeze mnie nie płakała.
Odważył się w końcu powiedzieć coś takiego, nawet nie wiedział że po zaróżowionych policzkach Hany spływają błyszczące łzy szczęścia, a usta wygięte są w szerokim uśmiechu
- Wiem, że go przypominam, mamy te same charaktery, ale ja cię nie zostawię, wiem jak to boli...
- Dziękuję ci synku. Wyszeptała powstrzymując szloch.
- Tylko proszę, nie oczekuj ode mnie zbyt wielkiej zmiany, już nigdy nie będę tym wesołym chłopczykiem, którego kiedyś kochałaś. Powiedzieć jej to?
- Nadal cię kocham, bez względu na to kim się staniesz. Te słowa wywołały u niego takie przyjemne ciepło docierające do serca. – Cieszę się, że zadzwoniłeś...
- Mamo... - Jak to powiedzieć? Że wrócił...Przecież to niekoniecznie była prawda.
- Tak?
- Też cię kocham. Te słowa były takie uspokajające i piękne, a on nigdy ich nie używał, uważając że przysporzą jedynie cierpienia. Ona nigdy go nie zostawiła, martwiła się w każdej chwili nawet kiedy traktował obojętnie, naprawdę nie mógł sobie wymarzyć lepszej matki. – Muszę kończyć i wracać do sali, powiedzieli że muszę odpoczywać...
- Dobrze, odpoczywaj...
- Zgubiłem naszyjnik od Igneela. Powiedział niepewnie dotykając miejsca, gdzie jeszcze kilka dni temu wisiała ozdoba z białą łuską, usłyszał jak nabierała powietrza aby coś powiedzieć, jednak wyprzedził wypowiadając ostatnie zdanie po którym się rozłączył. – Ciekawe dlaczego go zabrał
Po tych słowach odłożył słuchawkę uśmiechając się pod nosem, ta rozmowa była...Szczęśliwa. Zawrócił z powrotem do sali w której powinien leżeć, jednak nie chciało mu się spać.
Hana odłożyła komórkę na szafkę nocną ocierając łzy spływające po jej policzkach, mimo wszystko wciąż jej piękną twarz przyozdabiał uśmiech. Ayato podniósł się patrząc na zapłakaną żonę.
- Czemu płaczesz? - Zapytał spokojnie, dopiero po chwili zauważył emanujące od niej szczęście.
- Ze szczęścia. Odpowiedziała wstając. Poszła do jednego z pokoi wyglądając przez okno, spojrzała na zdjęcie czerwonowłosego mężczyzny stojące na komodzie. – Słyszałeś Igneel? Mój...nasz Natsu wrócił. Wyszlochała śmiejąc się do fotografii, nie mogła znaleźć końca radości.

• • •

Zapięła kosmetyczkę i włożyła do torby, zapełniając ostatnią wolną w niej przestrzeń. Z jedną słuchawką w uchu podśpiewywała piosenkę, którą wspólnie z Yukino i niewielką pomocą Angel napisały właśnie na tę okazję.
Narzuciła na siebie szary płaszczyk i pomaszerowała do wyjścia.
- Aki, wychodzę! Zawołała, zakładając buty. Z łazienki wyłoniła się głowa czterdziestoletniego blondyna z ręcznikiem na głowie.
- A powiedziałaś mamie?
- Tachociaż pewnie zapomniała.Wzruszyła ramionami. Wtem drzwi się otwarły i do mieszkania wkroczyła długowłosa, niebieskooka piękność.
- Ty, młoda, gdzie wychodzisz?Zapytała, łapiąc za ramię młodą McGarden. Ta syknęła z bólu.
- Mówiłam ci, że przecież dziś śpię u koleżanki. Mamy próbę przed występem.
- A no tak.Kobieta puściła Levy, a ta rozmasowała obolałe ramię.
- Do zobaczenia jutro, Aki.Młoda McGarden prawie wybiegła z mieszkania. Gdy uznała, że jest już wystarczająco daleko od domu zwolniła kroku. Już miała zacząć kolejne rozmyślania na temat swojego kontaktu z matką, gdy zobaczyła siostry Aguria zmierzające w stronę domu.
- Yukino! Angel! Zawołała i gdy białowłose odwróciły się w jej stronę, pomachała im.
- Levy! Dziewczęta uśmiechnęły się i zaczekały niebieskowłosa do nich podbiegnie. I wtedy razem ruszyły na próbę.
- Levy, chcesz coś słodkiego? Zapytała Yukino, wyciągając z lodówki lody czekoladowe.
- Chętnie. Odpowiedziała McGarden opadając na fotel w pokoju koleżanki. Do próby miały jeszcze pół godziny, więc miały czas by ogarnąć wszystko przed przyjściem chłopaków. Rozłożyły im maty w salonie, bo mimo rodzice Anurii znali chłopców od małego, to uznali, żeby nikt nie zrobił niczego głupiego, chłopcy będą spali w salonie, a dziewczęta w pokoju Angel, która miała ich pilnować. Jednak do ich przyjścia miały jeszcze dużo czasu, więc zamierzały go dobrze spożytkować.
- Ej Levy- zapytała Anuria, podając jej loda i opadając na fotel naprzeciwko. – Jak zwrócić uwagę kogoś, kto ci się podoba?
Niebieskowłosa wzięła do buzi łyżeczkę słodkości i zaczęła się zastanawiać.
- Wieszwłaściwie to nie mam pojęcia, a dlaczego pytasz? Spojrzała na nią z błyskiem w oku. – Nie mów, zakochałaś się?
Białowłosa odwróciła wzrok, zarumieniona.
- NoJuż dosyć dawno. Znam go od dziecka, ale nie wiem, jak mu to wyznać. Boję się, że mnie odrzuci. Ech, czemu to nie jest takie proste jak na przykład w Toradorze? Niby na początku wszystko takie pokręcone, nikt nie kocha tego kogo powinienem, ale później wszystko się układa tak jak powinno. Ludzie sobie nawet publicznie wyznają miłość i żyją. Tylko ja jestem taka zacofana. (T^T) westchnęła płaczliwie Aguria i wpakowała sobie chyba pół opakowania lodów do ust. Niebieskowłosa chociaż zdziwiona zachowaniem zawsze spokojnej koleżanki doskonale rozumiała.
- Nie możesz się poddawać. Skąd wiesz, że on nie czuje tego samego? – Spytała, próbując pocieszyć koleżankę.
- Nie wiem, czy on w ogóle potrafi czuć. Westchnęła zapytana. – Czasem mam wrażenie, że wszystkie dziewczyny z którymi chodził, to był tylko jego sposób na nudę. Chociaż ostatniozaczął się zachowywać trochę inaczej. Nie potrafię tego określićAle częściej się uśmiecha. Zamyśliła się. – Jednak to, że nie mam u niego szans jest już z góry określone. A jeśli jednak jakieś , to zbyt małe na jakąkolwiek możliwość spełnienia.
Niebieskowłosa chciała zaprzeczyć, lecz wtedy zadzwonił dzwonek.

• • •

- Kiedy tak właściwie będę mógł wyjść? - Może i dopiero przyszedł ale już chciał wyjść. Kira przypinała go do wszystkich urządzeń lekarskich, respiratora i innych pikających przyrządów które będą podczas operacji badały jego sfery życiowe.
- Jeśli wszystko dobrze pójdzie nawet pojutrze. Poinformowała go z delikatnym uśmiechem.
- Kira! - Zawołała jedna z koleżanek oznajmiając że Salamander ma gościa.
- No możesz na chwilę wejść, ale dosłownie na parę minut.Usłyszał jak do kogoś mówiła, wciąż spoglądał na sufit sali operacyjnej. Nie bał się tej operacji, było mu wszystko jedno.
- Lucy? - Zapytał zdziwiony, przecież była na niego zła. Ostatnio zatrzasnęła mu drzwi przed nosem, a teraz znów do niego przyszła? Nigdy nie zrozumie dziewczyn. Jednak cieszył go widok blondwłosej przyjaciółki. – Myślałem, że mnie nienawidzisz....
- Bo jesteś głupi, powiedziałam że jesteśmy przyjaciółmi. Zaśmiał się cicho słysząc to zdanie, tak słodko a równocześnie śmiesznie brzmiała, obrażona mówiąc tak miłe słowa. – Dlaczego operacja?
- Zaszywają mi rany i coś naprawiają w organach wewnętrznych. Nienawidziła Ayato. Zawsze bała się operacji, nie ważne czy chodziło o nią czy o kogoś bliskiego, zawsze było ryzyko porażki. Zacisnęła usta w wąską linię ze smutkiem patrząc na różowowłosego.
- Musisz wyjść, daję mu narkozę i zaczyna się operacja. Oznajmiła pielęgniarka kładąc drobną dłoń na ramieniu Heartfilii, spojrzała na kobietę kątem oka kiwając niewidzialnie głową.
- Chwila, póki nie zaśnie. W takim momentach zapominała, że jest na niego wściekła, obrażona. Amande już nie zważając na to poddała chłopaka narkozie. Jego powieki były takie ciężkie, powoli same opadały pogrążając go w nieczułym śnie. Wciąż obserwował Lucy i chciał widzieć do samego końca, ten widok uspokajał go. Wyciągnął delikatnie rękę w jej stronę chcąc aby ona objęła swoją ciepłą dłonią i tak też się stało. Wygiął kąciki ust w niewidzialnym uśmiechu.
- Wszystko będzie dobrze. Wyszeptał byleby nie płakała. Ścisnęła mocniej jego bladą, poranioną kończynę wierząc w te wypełnione ciepłem i nadzieją słowa. Co raz bardziej się oddalała, osłonięta ciemną mgłą nieświadomości snu. Powoli rozluźniał uścisk zamykając oczy. Ostatnie co zobaczył to poruszające się usta Lucy mówiące dwa krótkie słowa, po czym jego ręka opadła bezwładnie wzdłuż ciała.
- Musimy wyjść. - Powiedziała pielęgniarka wychodząc wraz z Heartfilią.
Słyszał jej wyznanie?

• • •

- Jeszcze raz! Raz, dwa…
- Gajeel-kun! Skończmy już!Nie zdołał dokończyć odliczania, ponieważ został znokautowany przez Yukino.
- Yu-chan, zejdź ze mnie, ciężka jesteś- Wysapał Gajeel, ale uśmiechnął się.
- Nie zejdę, dopóki nie powiesz, że to koniec próby, przynajmniej, dopóki nie zjemy kolacji!Aguria przyparła go mocniej do ziemi. W końcu czarnowłosy westchnął.
- No dobrza. Przerwa na kolację!Zawołał, a Sting i Rogu przybili sobie piątkę. A ty już zejdź ze mnie, bo czuję na swoich plecach coś, czego nie powinienem.
Dziewczyna pisnęła i zeskoczyła z chłopaka.
- Gajeel-kun, ty zboczuchu!Krzyknęła i zachichotała. Levy przyglądała się tej scenie z lekkim uczuciem zazdrości.
- Czasem zachowują się jak para, co nie?Zaśmiał się Sting, klepiąc dziewczynę delikatnie w plecy. – Ale nie widzę tego, żeby mieli ze sobą chodzić. Za długo się znają, dla siebie jak rodzeństwo. Zresztą jak my wszyscy, co nie Ro? Odwrócił głowę, a czarnowłosy skinął głową, nawet nie zdejmując z uszu słuchawek.
- Skończyliście już? Do salonu weszła Angel w krótkim fartuszku trochę przybrudzonym mąką i sosem pomidorowym. – Jak dobrze! Pizze już na was czekają. I z uśmiechem wyszła z pokoju. Zespół ruszył za nią. Sting cały czas drażnił Rouga, Yukino rozmawiała z Gajeelem. Dla Levy wszyscy wydawali się tacy szczęśliwi, więc dlaczego wciąż czuła to ukłucie w sercu? W tej chwili jedyne czego chciała to podejść do Yukino i zadać jej jedno pytanie, jednak nie miała do tego odwagi. Czy naprawdę kocha Gajeela?

• • •

Siedziała jak na szpilkach już dobrą godzinę, miała być na niego zła, obrażona, a tymczasem prawie trzęsie się ze strachu. Rozejrzała się dookoła a kiedy nikogo nie zobaczyła otworzyła szerzej torebkę, z której wychyliła się niebieska główka kotka.
- Ciii...nie mogą wiedzieć że tu jesteś. Wyszeptała słysząc kroki i chowając zwierzątko. Podeszła do niej blondwłosa pielęgniarka, a w oczach Heartfilii momentalnie pojawiły się zmieszane uczucia strachu, nadziei, obawy, złości. poderwała się z miejsca stając na proste nogi.
- I? - Niemalże modliła się do Boga, aby Natsu przeżył.
- Wszystko dobrze, za chwilę pewnie się wybudzi. Poinformowała z uśmiechem, a z serca dziewczyny spadł ogromny i ciężki kamień. Wypuściła przytrzymywane powietrze z wielką ulgą, opadając po chwili na krzesło.
- Mogę się z nim zobaczyć? - Zapytała szybko zdając sobie sprawę z sytuacji. Kobieta kiwnęła głową na znak zgody, po czym Heartfilia ruszyła w stronę pokoju różowowłosego. Przyspieszała tempa idąc szybkim chodem. Był cały, udało się, przeżył. Nie straci go, nawet po tych wszystkich słowach, nawet jeśli się nie dogadują ona wciąż go...
- Natsu... - Jednak on wciąż spał, uśmiechnęła się delikatnie siadając na krześle obok niego. Wyjęła z torebki kotka, kładąc go sobie na kolanach i głaskając po niebieskiej główce. Jednak kiedy zwierzątko zobaczyło swojegowybawcęzeskoczyło z ciała blondynki i podeszło do Dragneela delikatnie trącając noskiem w kość policzkową, jednak na nic nie reagował, przeszedł dalej liżąc szorstkim języczkiem zarysowaną szczękę, wciąż nic. Zrezygnowany i smutny wdrapał się na zabandażowany tors, układając wygodną pozę na klatce piersiowej. Lucy wygięła kąciki ust w ciepłym uśmiechu gładząc wierzchem dłoni widoczną kość policzkową chłopaka.
Otwierał powoli ciężkie powieki czując oślepiające światło. Zobaczył przed sobą niebieskiego kotka, co wywołało uśmiech. Podniósł ociężałą rękę głaskając pupilka.
- A co ty tutaj robisz? - Zapytał cichym, jeszcze zmęczonym głosem. Dopiero po chwili poczuł obecność drugiej osoby, odwrócił powoli wzrok widząc siedzącą na krześle Heartfilię, dziewczyna czytała jakąś książkę, której tytułu nie mógł dojrzeć, gdyż jego wzrok wciąż się nie wyostrzył. Ostatnie co pamiętał to Lucy mówiąca do niego niezrozumiałe słowa. Jego ciało jest teraz takie odrętwiałe, zamknął na chwilę oczy wciąż czując się sennym, jego dłoń zjechała z kotka, który momentalnie wstał miaucząc i trącając twarz chłopaka. Blondynka widząc to wychyliła nos zza książki biorąc bezimiennego do ręki.
- Zostaw, jeszcze się nie obudził. – Wyszeptała kładąc go na brzuchu chłopaka i wracając do lektury. Przymrużyła delikatnie powieki ściskając mocniej brzegi książki. – Obudź się w końcu.Wyszeptała.
Minęła kolejna godzina a on wciąż spał. Lucy już praktycznie była przy końcu lektury, kotek leżąc patrzył na śpiącego przyjaciela, a w sali rozbrzmiewała jedynie dźwięk maszyn wykazujących formy życiowe różowowłosego. Na szczęście wszystko było w jak najlepszym porządku, więc w sumie nie miała czym się martwić, ale...Nienawidziła tych momentów kiedy milczał. Co prawda zawsze taki był, milczący, bezczelny, oziębły ale to w nim kochała. Nie ukrywała faktu, chciałaby poznać jego wesołą, śmieszną, starą stronę, zanim jeszcze miał kłopoty z ojczymem. Westchnęła cicho przez moment obserwując przyjaciela, po chwili słysząc ciche stękanie.
- Dobry wieczór. Powiedziała miłym i ciepłym głosem. Cieszył widok otwieranych oczy chłopaka, bo znów mogła zobaczyć te zielone tęczówki. Dlaczego moment przed operacją, kiedy zamykał oczy w pewnym sensie zabolał? - Jak się czujesz?
- Dobrze. Odpowiedział krótko tylko przez chwilę kątem oka spoglądając na koleżankę. Oparł się łokciami o podłoże, powoli i ostrożnie siadając. – Hej mały...
Cieszył ją ten słodki widok, tak według niej Natsu w niektórych momentach był po prostu słodki. Kotek skoczył na jego tors liżąc w podbródek, a chłopak zaczął się perliście śmiać. Mimowolnie na jej policzkach pojawiły się rozkoszne rumieńce.
- Co byś zrobiła, gdybym się nie obudził? - Zapytał cicho głaszcząc niebieskiego pupilka. Zaskoczyło to pytanie, jednak zupełnie nie wiedziała co odpowiedzieć, bo nigdy nie chciała nawet o tym myśleć. Nie wytrzymałaby czegoś tak bolesnego.
- Nawet tak nie mów. Wyszeptała patrząc na swoje okryte dżinsową spódniczką uda. Nawet nie zauważyła że na jego ustach pojawił się niewidoczny uśmiech, ale w sumie ona także miała do niego pytanie, albo raczej niepewność chcąc dowiedzieć się dokładnego znaczenia słów. – Ne...Natsu c-co miałeś na myśli mówiąc wtedy pod moim domem...co bym zrobiła gdyby, zareagował inaczej niż teraz? - To pytanie plątało się w jej umyśle od samego początku.
- E? Tamto? Jakby ci to... - Drapiąc się w tył głowy zachichotał, jednak ta radość szybko minęła. Zacisnął dłonie na pościeli patrząc jak zwierzątko bawi się jego powoli odwiązującym się bandażem. - Większość ludzi się mnie boi, nikt nie odważyłby się powiedzieć czegoś takiego, krzyczeć, podnosić głosu, a ty? Może to dziwne, ale słodkie. Podoba mi się to, że masz odwagę uderzyć mnie i wygarnąć wszystko prosto w twarz. To niesamowite, ale równocześnie głupie, że taka siła kryje się w kimś tak drobnym i niewinnym. Pytasz się o co mi w tym chodziło? Zapytaj się swoich kolegów, koleżanek, co by zrobili, albo raczej czego się obawiają aby tego nie robić
Wpatrywała się w niego...przerażona? Zachwycona? Niezadowolona? Zdziwiona? Co to było za uczucie, on nie odpowiedział jej na to pytanie, prosi aby inni dali odpowiedź? Kim on był w oczach ludzi? Potworem? Nie przecież, był dobry. Udawał przed nią czy przed całą resztą? Otworzyła usta żeby coś powiedzieć, kiedy pierwszy odezwał się Salamander
- Rany ale zaschło mi w gardle po tej narkozie. Postawił nogi na ziemi, zrzucając z siebie białą pościel. Odepchnął się rękami od podłoża stając na nogi, które wciąż były odrętwiałeczego nie przewidział. Przechylał się powoli w przód, kiedy złapała go przyjaciółka z powrotem usadawiając na miejscu.
- Ja pójdę po coś do picia. Oznajmiła nie chcąc aby się przemęczał. Oparła dłonie na jego barkach pchając w tył aby na powrót się położył, kiedy poczuła jak łapie za nadgarstki ciągnąc w swoją stronę i nim się spostrzegła siedziała na jego biodrach okrakiem, piersiami stykając się z jego ocieplającym sięjednak wciąż bladymtorsem. Ich twarze dzieliły nikłe centymetry, policzki blondynki przybrały szkarłatny rumieniec czując drażniący jej skórę ciepły oddech. Jej serca wydawało z siebie tak potężne uderzenia niczym młot chcący przebić się przez ścianę pożądania. Spoglądała szeroko otwartymi oczyma w jego ciemnozielone, cudowne tęczówki. Dopiero teraz dostrzegła, że te obserwujące źrenice pionoweNatsu...
- A jak myślisz co bym mógł zrobić? Zachichotał uśmiechając się zmysłowo. Nie mogła teraz myśleć, ta sytuacja! Ona na nim siedziała, mogli się w każdej chwili pocałować a on wciąż był poważnie ranny. Nie chciała robić mu krzywdy, ale równocześnie nie mogła oderwać wzroku od tych ciepłych, miękkich, słodkich ust.
- Ja...ja nie wiem. Użyłbyś siły?
- Oh rozumiem, jestem brutalem? - Dlaczego musiał być taki...przyciągający?
- N-nie ja po prostu...powinieneś jeszcze odpoczywać. Nie mogło do niczego dojść, musiał wyzdrowieć, ona miała przemyśleć wszystko. Słyszał jej wyznanie? - Słyszałeś co mówiłam na sali operacyjnej nim zasnąłeś? - Zapytała bez namysłu.
- Nie słyszałem ostatnich słów. Wyszeptał patrząc na nią smutnym wzrokiem. Przymrużyła powieki zaciskając różowe usta w wąską linię. Jej nadzieja pękła jak śliczna bańka mydlana.
- Chcesz żebym je powtórzyła? - Zadała niepewnie pytanie rumieniąc się jeszcze bardziej.
- Jeśli tylko chcesz... - Zupełnie nie miał pojęcia czego się spodziewać.
Splotła swoje palce z jego ściskając delikatnie, postanowiła wykorzystać ten jeden raz kiedy ma więcej siły od niego. Podniosła się parę centymetrów wyżej mając swoją głowę tuż nad jego twarzą. Bała się tego wyznania, obawiała się odrzucenia z jego strony. Zacisnęła mocno powieki na parę sekund, a spod długich rzęs wyleciało kilka słonych łez skapując na policzki różowowłosego, któremu całkowicie odjęło zdolność mowy. Ukazała czekoladowe tęczówki patrząc wprost w jego zmysłowe oczy, podziwiając pionowe źrenice i przypominając sobie białe kły. Wygięła kąciki ust w delikatnym uśmiechu wypowiadając w końcu te słowa
- Kocham cię.
________________________________________________________________

N: Tak jak obiecałyśmy nowy rozdział szybciej niż normalnie, i za prośbą i radą Yashy-sensei macie w lewym górnym rogu bloga ile procent rozdziału jest napisane.
A: Postaram się być grzeczna i do urodzin dopisać nową część.
N: 29!!!!!!!!! Ha ha ha :D Będzie biba!

S: No to na tyle, w końcu nie ma gimbusiarskich rozmów. Sayonara

12 komentarzy:

  1. Boze jaki ten rozdzial byl cudwony, slodki, piekny!!!!
    Ogolnie mega. Ah... te słodkie momenty Nalu. Strasznie slodkie bylo to Kocham Cie. Awwwww.... ten blog jest wogole taki zajebisty no że normalnie padam. Nie moge sie doczekac nastepnego rozdzailu.
    POZDRAWIAM I ŻYCZĘ DUŻEJ WENY

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no teraz to szybko kolejny rozdział tak zakończyć to nie wybaczalne :) ale jestem ciekawy reakcji Natsu mam nadzieje ze odwzajemni bo mam już dość czekania :). Rozdział jak zawsze super ciesze się że wreszcie rozdziały się pokazują życzę weny i wolne czasu .

    OdpowiedzUsuń
  3. Nalunalunalunalunalunalunalunalunalu!!! Awww (/^w^\) Rozdział świetny! Tylko mi jakoś nie pasuje Gajeel zwracający się do kogoś "-chan". A Yukino kocha Rogue'a, prawda? Zgadłam? Zgadłam? Zgadłam? Pewnie nie. Ale zgadłam? :P
    Ps. Czyżby moja wena dotarła ekspresem?

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie! Teraz rozpływam się po tym rozdziale... Był przesiąknięty tyloma uczuciami~~~! Coraz bardziej mnie zaskakujecie, dziewczyny! <3
    To wyznanie było piękne. Ta cała scena po jego przebudzeniu się, taka magiczna! Uwielbiam, uwielbiam. No to Lucy zaskoczyła chłopaka i zdobyła się na wyznanie :-) Ach ta miłość, co z nimi wyprawia. Chociaż blondynka była wściekła na Salamandra, to odwiedziła go w szpitala. Happy to słodziak!! <3 Jej, a druga najpiękniejsza scena była wtedy, kiedy Lucy wypowiedziała Kocham Cię, za pierwszym razem. To takie urocze!
    No i jak można skończyć w takim momencie? Ja chcę poznać reakcję chłopaka,no!!
    Weny kochane i śle masę weny i pomysłów :**

    OdpowiedzUsuń
  5. KOCHAM ! WAS ! DZIEWCZYNY ! I ZA TO WYZNANIE I ZA WSZYSTKO .. I WGL .. I .. KOCHAM WAS !

    Dobra na poważnie ? Ok będzie na poważnie .. ekhmm ...


    KOCHAM WAS I WASZE BLOGI JESTEŚCIE BOSKIE KOCHAM TO W JAKIM STYLU PISZECIE , JAK PISZECIE I O CZYM PISZECIE . !

    Na tyle z mojej strony .. przepraszam NatsuSalamander ... jak zwykle za wszystko .

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział był cudowny i słodki *-*
    Te genialne momenty NaLu jej to kocham cię boże cudne *.*
    Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ooo nowy rozdzialik :D
    A żeby napisać jakiś (w miarę) sensowny komentarz to będę pisać go od razu, podczas czytania.
    Dziwi mnie trochę, że Cana odkryła coś takiego, a już policja, kryminalni czy tam federalni już nie :P Ale wątek genialny (Yash kocha kryminały <3). Kuzynka Igneela była dla mnie dużym zaskoczeniem, ale gdy przeczytałam o samym Igneelu... pierwsza myśl, że jest tym mordercą, ale uciekł bo ktoś chciał go wsypać...Zaintrygowało mnie to!!!
    Rozmowa Natsu z Haną... Aż mi serduszko zadrżało. To był chyba jeden z bardziej wzruszających momentów na tym blogu :))) Za to akcja z matką Levy wywołała na mojej twarzy niemiły grymas :/ A dalsza rozmowa... czyżby chodziło o Gajeela? :P (po przeczytaniu kolejnego fragmentu z Levy - haha, miałam racje :D)
    ...
    *czyta dalej i niedowierza* - operacja? :o Nie ciekawie, ale moment NaLu to wam wyszedł. I choć oczywiście domyślać się można, co Lucy powiedziała, to wy oczywiście musiałyście tego nie pisać >.< No wiecie co.. :D I to kitranie Happiego do torebki, genialne ^.^ *czytaj jeszcze dalej* ... Ehh, i znów przypomniały mi się stare czasy, tym razem w gdy leżąc w szpitalu poznałam tam... ekhem, znów nie ważne xD Ale nieźle mnie zaskoczyłyście tą końcówką. Tylko myślałam, że tu zaraz piguła wleci i gnoju narobi :DDD
    I wiedziałam - wiedziałam, że powiedziała "Kocham Cię" hihi. I choć to wiedziałam, to zakończenie rozdziału mega słodkie :3
    ...
    Komentarz miał być lepszy, wyszło mi... coś przedziwacznego! Ale wiedzcie, że rozdział, jak każdy, bardzo mi się spodobał :) Choć nie ukrywam, że brakowało mi tu trochę akcji ala patologia. No ale romanse też są ważne ! xD I co ja widzę - tyle % następnego rozdziału :o W ogóle to czuje się zaszczycona, że skorzystałyście z tego pomysłu :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurde rozdział po prostu ZAJEBISTY

    OdpowiedzUsuń
  9. KYYAAA nie sprawdzałam waszego bloga przez dwa tygodnie, a tu taka pozytywna niespodzianka. Dziękuję za te dwa rozdziały. Są genialne! Jeszcze nigdy nie wciągnęłam się w Fan Fiction, tak jak teraz. Macie naprawdę niezłe pomysły ^^ Czekam z niecierpliwością na kolejną dawkę rozdziałów :D

    OdpowiedzUsuń
  10. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA BIG LOVE I TEN PRAWIE ZMYSŁOWY POCAŁUNEK DOPROWADZIŁ MOJE SERCE DO WYSKOCZENIA MI Z PIERSI AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA ŻYCZĘ WENY

    OdpowiedzUsuń
  11. Bosze!!!!!!!!!!!!!!
    Dziękuje wam i was nienawidze.
    Dziękuje za nowy rozdział i nienawidze za taki koniec. AWWW.....
    Przesyłam ciężarówkę weny i NIE MOGĘ DOCZEKAĆ SIĘ KOLEJNEGO ROZDZIAŁU!!!!!!!!!!!!
    ~Nami-chan~

    OdpowiedzUsuń