03 sierpnia, 2013

8. Wróć

 7. września 2013r.
Sobota

Już od półgodziny była w kuchni i robiła śniadanie, gdy usłyszała jak Natsu schodzi z górnego piętra. Nie odwróciła się. Po tej całej wczorajszej sytuacji…nawet nie potrafiła na niego spojrzeć. Jak będzie dzisiaj? Przecież oboje są już trzeźwi.
- Lucy - Głos Natsu był jeszcze lekko zaspany. Dziewczyna zrobiła głęboki wdech i odwróciła się z uśmiechem.
- Tak? Chcesz może tabletkę? Wyglądasz jakbyś miał kaca…
- Lekkiego.Uśmiechnął się. A właśnie Lu-chan, wiesz może, co ja wczoraj jadłem?
- Co jadłeś?Lucy zawstydzona tym jak się do nie zwrócił, odwróciła wzrok. – Nic, przynajmniej ja sobie o niczym nie przypominam.
- HmmBo cały czas czuję jakbym miał w ustach truskawki. Ej…! – Podszedł do Heartfilli i dosłownie zaczął niuchać. Masz coś truskawkowego?
- Tak, błyszczyk - Powiedziała, zanim zdążyła się powstrzymać.
- Eee? Zjadłem wczoraj błyszczyk?Niczego nieświadomy Natsu zaczął się zastanawiać. – Zresztą, nieważne, człowiek po pijaku robi różne dziwne rzeczy. Idę się wykąpać.Powiedział wychodząc z kuchni. A w głowie Lucy brzmiały tylko jego ostatnie słowa.
Jednak z zamyślenia szybko wyrwał ją dzwonek. Sięgnęła do kieszeni fartuszka, jednocześnie zanosząc talerze z jedzeniem na stół. Kliknęła i odczytała wiadomość: „TU LAXUS. TO, O KTÓREJ?”. Blondynka zamyśliła się. Już wcześniej dostała sms’a od Erzy, z którą miała się spotkać i iść na zakupy. Szybko odpisała „ZA GODZINĘ, W BARZE MAGNOLIA”. Nie dostała odpowiedzi, ale wiedziała, że Laxus ma pewnie teraz inne sprawy na głowie. Usiadła przy stole i zaczęła się zastanawiać, co takiego Dreyar ma jej do powiedzenia. Około dziesięć minut później, usłyszała jakieś głosy na korytarzu. Zdziwiona poszła w tamtą stronę.
Widok, który ją powitał wprawił ją w osłupienie. Przed nią stał Natsu w samym ręczniku, luźno obwiązanym w biodrach, co było naprawdę miłym dla oka widokiem, a obok niego…Jej ojciec!
- O Luce! Słuchaj, ja się spodziewałem wszystkiego. Myślałem, że jeśli wrócę tutaj wcześniej będzie tu pełno zalanych w trupa dzieciaków. Że wyprawisz tu imprezę, na pół miasta. Że się upijesz i spalisz mi pół domu. Ale że zamówisz sobie striptizera? I w dodatku się z nim - Jude nawet nie potrafił dokończyć zdania. Lucy wpatrywała się w niego z osłupieniem w oczach, a wtedy Natsu wypalił:
- Co? Lucy! Zamówiłaś sobie striptizera?! Przecież miałaś mnie!
- Przecież mówię o tobie chłopcze.Ojciec blondynki spojrzał na niego zdziwiony.
- Czy ja wyglądam na striptizera?Spytał Dragneel. Widząc wyraz twarzy mężczyzny, ciągnął dalej. – Ale skoro pan tak twierdziChyba nie będę miał problemu ze znalezieniem pracy.
- Natsu nie zaczynaj. Tato, to mój kolega ze szkoły, Natsu Dragneel. Natsu to mój tato, Jude. A teraz, idź się ubierz!Pacnęła przyjaciela po głowie.
- No już, sorry. Zapomniałem ciuchów z pokoju.Powiedział i poleciał na górę.
- Lu, co to ma znaczyć?Spytał ojciec, patrząc na dziewczynę.
- Nie teraz. Wytłumaczę ci to potem.Heartfilia miała minę, która zniechęcała do zadawania dalszych pytań. Następnie uśmiechnęła się miło. Ściągnij płaszcz, przygotowałam śniadanie.
I zaprowadziła ojca do kuchni.
- Dziękuję, ci bardzo za pomoc, Lucy. Śniadanie było pyszne.Powiedział Natsu. – Bardzo mi miło było pana poznać.Odwrócił się do Juda. – Niestety muszę iść. Do widzenia. Cześć Lucy!Wykrzyknął wychodząc z posiadłości Heartfilia.
- No dobrze Lucy, Natsu poszedł, więc proszę mi teraz wytłumaczyć całą tę sytuację.
- Ech - Blondynka westchnęła cicho. – Ale musisz mi coś obiecać. To, co ci teraz powiem, musi zostać między nami. Nie możesz nic z tym zrobić, chyba, że cię poproszę o pomoc. Dobrze?
- Ale…
- Proszę. To dla mnie ważne.
- No dobrze. Więc, o co chodzi?
- No bo Natsu ma problemyNie, nie ćpa ani nie jest striptizerem. – Powiedziała, patrząc na ojca. Jego ojciecOdszedł, gdy Natsu był mały. Jego mama wyszła za mąż po raz drugi. Na początku dogadywał się z ojczymem, ale pewnego dniaprzyłapał go na zdradzie. Ten zagroził mu, że jeśli powie coś mamie, coś jej zrobi. Natsu musiał na to przystać, jeśli chciał ochronić matkę. Jednak, dodatkowo, jego ojczymowi szybko się to wszystko znudziło i zaczął wyżywać się na Natsu. Ten udaje przed mamą, że wplątuje się w jakieś bójki, by ojczym nic jej nie zrobił. TatoJa boję się o niego. To naprawdę miły chłopak, a przez sytuację stracił wszystkich swoich przyjaciół, bo nikogo nie chciał w to wplątywać. Powiedział mi, że czasem ma już tego wszystkiego dość i chciałby z tym skończyćJa już nie wiem, co robić, a nie mogę mu w żaden sposób pomóc!
Przez chwilę panowała głucha cisza.
- Lucy… Słuchaj, na razie się nie wtrącę. Ale gdy tylko sytuacja się pogorszy, masz mi o tym od razu powiedzieć. Zajmę się tym. Inaczej to może się źle skończyć.
- Dobrze. Dziękuję tatusiu.Lucy przytuliła się do ojca. A właściwie, czemu wróciłeś wcześniej?
- Ach, no tak! Wszystkiego najlepszego Lu! Przecież dziś twoje osiemnaste urodziny, nie mógłbym nie przyjechać!
Tę jakże słodką chwilę przerwał dzwonek telefonu Lucy.
- Przepraszam, muszę odebrać. Słucham?Powiedziała do słuchawki.
- Lucy, tu Laxus, trochę się spóźnię, nie będzie ci to przeszkadzać?
- Nie no, spoko. Wystarczyło wysłać sms’a.
- Wolałem się upewnić. W takim razie do zobaczenia.
- Cześć.
Gdy tylko zakończyła rozmowę, zobaczyła jak ojciec się jej przygląda.
- O co chodzi tato?
- Nie o nic. Właśnie Lu, przyszła do ciebie paczka, stoi w korytarzu. A przed domem, jest prezent ode mnie.
- Paczka?Blondynka od razu wiedziała, od kogo. Nie trudno było odszukać, karton sięgał Lucy do bioder. Szybkim ruchem otworzyła go i zaczęła przekopywać rzeczy. Jej mama mieszkała w Paryżu i co jakiś czas przysyłała jej różne rzeczy, ponieważ, młoda Hearftfilia kochała to miasto. Ciuchy, zdjęcia, pamiątki, wszystkojednak, w tej chwili blondynka szukała tylko jednej rzeczy. Koperta, leżała na dnie paczki. Duża, żółta, ozdobnie zapakowana, zaklejona woskową pieczęcią. Na ten widok dziewczyna uśmiechnęła się. Layla Heartfilia zawsze w dzień jej urodzin, zawsze wysyłała jej taką kopertę. Owszem pisały do siebie, co miesiąc, jednak to na taką właśnie kopertę czekała cały rok. Szybko, ale zarazem delikatnie, otworzyła .
Droga Lucy
Przepraszam, że nie napisałam wcześniej, jednak chciałam, by doszło to do ciebie równo w twoje urodziny. Nie będę składać ci życzeń. Jednak mam dla ciebie prezent, który wszystko wyjaśni. Jeśli jednak nie będzie ci się podobał, to wiedz, że życzę ci wszystkiego, co najlepsze.
Kocham cię
Mama”
Zdziwiona tak krótkim listem, Lucy spojrzała na dno koperty. Zobaczyła jakieś dwie zapisane kartki. Gdy wyjęła je, jej oczy wręcz zamieniły się w spodki. Kartki były, bowiem dwoma biletami do Paryża.

• • •

Już trochę spóźniona biegła przez centrum. Tak się ucieszyła biletami do Paryża i prezentem od ojca, którym okazał się być żółciutki kabriolet PORSCHE 911 CAYENNE, że zapomniała o bożym świecie. Tak, więc teraz musiała go gonić. Z dwudziestominutowym spóźnieniem wpadła do małego, przytulnego baru, a właściwie kafejki o nazwie Magnolia. Laxusa zobaczyła od razu, wyróżniał się z typowych klientów. Obok niego zobaczyła zielonowłosego chłopaka, w którym rozpoznała Frieda.
- Cześć! Przepraszam za spóźnienie, ale mój ojciec wcześniej wrócił z delegacji.Powiedziała zdyszana i usiadła naprzeciw nich. – Co z Caną? – Zapytała widząc ich zmartwione miny.
- Ogólnie rzecz biorąc ma się dobrze.
- W ogóle, co się tam stało?Spytała już nieco podenerwowana. Zauważyła, ze Fried również czeka na wyjaśnienia. No tak, w końcu był najlepszym przyjacielem Cany. A ona przyjaciółką.
- EchNie wiem jak mam o tym powiedzieć, więc powiem prosto z mostu. Wczoraj wieczorem napadnięto na Canę.Heartfilia zasłoniła usta, Justine otworzył szerzej oczy.
- Napadnięto?! Masz na myśli…- Zielonowłosy nie był w stanie nawet dokończyć zdania.
- Tak. Koleś chciał ją zgwałcić. Jednak, Cana nieźle sobie z nim poradziła, zresztą ja też byłem nieopodal.
- Całe szczęście. – Westchnął Fried.
- Dlatego ty odebrałeś, gdy do niej dzwoniłamA co z nią?Zapytała po raz kolejny blondynka.
- Jak na nią przystało, zniosła to całkiem dobrze. Na początku była trochę roztrzęsiona, ale szybko się otrząsnęła. Jest pod stałą opieką psychologa, ale sądzę, że już jutro uznają, że nie jest jej potrzebny. A, Lucy Cana prosiła, byś do niej jutro wpadła.
- Jasne. O której?
- Nie wiem. Będę dziś u niej to dam ci znać, ok?
- Oczywiście.Zegarek z kukułką wiszący na ścianie wybił godzinę trzynastą. – Przepraszam was, muszę już iść. Mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia na mieście. Pozdrów ode mnie Canę!Zawołała do Laxusa wychodząc z baru. Humor już miała zepsuty. Myśląc o tym jak teraz może czuć się Alberona spróbowała postawić się w jej sytuacji. Nie miała pojęcia, jak Cana mogła to wytrzymać.
- Erza!Zauważyła przyjaciółkę zmierzającą na miejsce ich spotkania. Gdy Scarlet odwróciła się w jej stronę, Lucy pomachała jej i podbiegła do przyjaciółki.
- O Lucy! A już myślałam, że się spóźniłam. Wszystkiego najlepszego! – Przytuliła przyjaciółkę.
- Dziękuję. Erza-chan mam do ciebie dwa pytania. Pierwsze, znasz może nowy adres Cany? Muszę do niej wpaść, a wiem, że ostatnio się przeprowadziła.
- Tak, zaraz ci go podam. A właściwie to, czemu jej o niego nie poprosisz? I w ogóle, czemu jej wczoraj nie było.
- Cana…Miała wczoraj mały wypadek. Nie mogę na razie ci powiedzieć, o co chodzi, ale jutro się z nią spotkam, to postaram się wysłać ci wiadomość.
- Wypadek? Ale wszystko z nią dobrze?Zapytała zmartwiona czerwonowłosa.
- Tak, przynajmniej z tego, co mi wiadomo.
- A jakie było twoje drugie pytanie?
- Chodzi o to… W poniedziałek lecę do Paryża, na tydzień. Chciałabyś może polecieć ze mną? Mój ojciec nie może, ma jakieś służbowe spotkanie.
- Tydzień…Raczej nie da rady. Zaczyna się działalność kółek, a ja jako przewodnicząca kółka teatralnego muszę być. Bardzo mi przykro Lu-chan.
- To, kogo ja tam wezmę?Blondynka złapała się za głowę, zrozpaczona.
- Może weź Natsu? - Zaproponowała przewodnicząca. Jesteście ze sobą blisko, a myślę, że jemu się spodoba. W końcu tydzień bez szkoły, w dodatku usprawiedliwiony.
- No nie wiem… Po taj wczorajszej akcji z pocałunkiem…
- CO? JAKIM POCAŁUNKIEM? Opowiadaj!
- UpsNo bo jak już zbierałam się z imprezy, Natsu już nieźle upity, zaczął mi składać życzenia. A potem mnie pocałował. Jednak był wtedy już nieźle nawalony, bo dziś rano nic nie pamiętał.
- Wow. To tym bardziej powinnaś go wziąć!
- Ech… Nie jestem pewna. Już i tak dziwnie się z tym wszystkim czuję. A co jeśli się nie zgodzi?
- Tym się nie martw. Ale radzę ci, weź go. W końcu to miasto zakochanych…


• • •

- Natsu ja wychodzę do pracy! - Zawołała Hana przewieszając torebkę przez ramię, chłopak zszedł z pokoju do kuchni wołając "okey", różowowłosa uśmiechnęła się delikatnie. - Przyjedziesz później mi pomóc?
- Postaram się, jakby co to zadzwonię. - Oznajmił otwierając lodówkę. Kobieta nic już więcej nie mówiąc wyszła do pracy, przez co Natsu został sam z ojczymem. Ale póki co nie przejął się tym zbytnio, ostatnio tyle dobrego wydarzyło się w jego życiu że nie chciało mu się myśleć o Ayato. Wyjął z lodówki mleko, sok pomarańczowy i kilka rzeczy które mógłby położyć na kanapkę. W telewizorze słychać było głosy z filmu "Kac Vegas", na który chłopak od czasu do czasu zerkał. Przeżuwając kanapkę nalewał soku do szklanki, w drugiej dłoni trzymając talerz z przyszykowanym jedzeniem. Pił mleko prosto z kartonu, kiedy usłyszał jak ktoś wchodzi do pomieszczenia w którym on się znajduje i już domyślał się kto, więc nie zwrócił na to większej uwagi.
- Gdzie byłeś wczoraj? - Zapytał Ayato o dziwo spokojnym tonem.
- Na imprezie. - Odpowiedział Salamander próbując zachować spokojną atmosferę.
- Słyszałem od twojej matki, że jesteś pełnoletni. - Dodał.
- Ta...i co z tego? - Zapytał lekko zirytowany tak durnymi pytaniami, szczególnie że teraz zupełnie nie wiedział o co mu chodziło. Schował mleko i sok z powrotem do lodówki, a kiedy zamknął zobaczył przed sobą mężczyznę, który wymierzył cios pięścią wprost w jego twarz, przez co chłopak zatoczył się w tył opierając się o szafkę. Jak tylko podniósł głowę taki sam cios sprawił, że upadł na podłogę ocierając krew wyciekającą mu z nosa. - O co ci chodzi?! - Wykrzyczał.
- Okłamałeś mnie o to chodzi! Mówiłem kup mi piwo to powiedziałeś, że jesteś niepełnoletni! Ja nie skończyłem rozmowy, a ty się rozłączyłeś! A do tego poszedłeś na imprezę, nie pytając się mnie o zdanie! - Krzyczał podchodząc do różowowłosego kopnął go w brzuch tak że obrócił się na drugi bok zginając z bólu. Zacisnął mocno powieki trzymając się za bolące miejsce.
- Tylko o to ci chodzi? Nie jesteś moim ojcem, żebym pytał się ciebie o zgodę.
Oznajmił przez zaciśnięte zęby. Ayato całkiem tracąc cierpliwość złapał Dragneela za koszulkę i podniósł do góry, uderzając nim o szafę.
- Masz rację nie jestem twoim tatusiem, tylko gdzie on jest? A no tak. Zostawił i ciebie i twoją matkę! - Wykrzyczał mu prosto w twarz, różowowłosy otworzył szerzej oczy. W końcu ojczym miał rację, jakby na to nie patrzeć. Mężczyzna widząc minę i zdziwienie, a raczej smutek chłopaka zaśmiał się uderzając kolanem o żebra Natsu, a kiedy ten zgiął się w pół kopnął go w głowę tak że znów leżał na podłodze, a z jego ust wypłynęła stróżka krwi.
- Ale on...Nigdy by mnie nie uderzył, ani nie zdradziłby mamy! - Wykrzyczał wciąż kaszląc od poprzedniego kopnięcia. - Nie to co ty, sukinsynu...
- Uważaj na słowa! - Podszedł do niego nadeptując na klatkę piersiową, przez co różowowłosy wypluł krew z trudem łapiąc oddech - To było delikatnie...
Lecz nie usłyszał już żadnego słowa z ust Natsu mimo był przytomny, po prosty zdjął z niego nogę patrząc czy chłopak się podniesie. Rzeczywiście zaczął powoli wstawać, Ayato chciał po raz kolejny go uderzyć ale rozległo się pukanie do drzwi. Oboje zamarli nic nie mówiąc.

- Mam nadzieję że się zgodzi...- Westchnęła Lucy pukając do drzwi Dragneela, ale nikt się nie odezwał. - Hm? Nikogo nie ma? - Zdziwiona postanowiła jeszcze chwilę zaczekać. Ayato widząc odchodzącą powoli dziewczynę przez okno zaśmiał się a Natsu przymrużył delikatnie powieki zaciskając dłonie w pięści.
- O widzę twoja koleżanka, całkiem ładna. Jak myślisz ile wzięłaby za raz? A może zrobiłaby to za darmo? - Zaśmiał się mężczyzna. Salamander słysząc to zacisnął mocno zęby i otworzył szerzej oczy z całej siły uderzając go w brzuch.
- Nie dotykaj Lucy! Trzymaj się od niej z dala bo cię zabiję!
Wykrzyczał wściekły, a mężczyzna zgiął się w pół, kaszląc. Chłopak zaczął się wycofywać podpierając o ścianę, po czym wyszedł z domu i wsiadł na motor. Ayato powoli wstał trzymając się za brzuch.
- Następnym razem nie będzie litości...Będzie rzygał krwią
Oznajmił wyprostowując się, spojrzał przez okno widząc odjeżdżającego Natsu.

• • •

- To tutaj mieszka Cana?Zapytała Lili, trzymając za rączkę swoją czteroletnią córeczkę.
- Tak.- Odpowiedział Laxus i zapukał do drzwi. Otworzył mu Gildarts.
- O, Laxus witaj. A to…?
- Lili, znajoma Cany. To moja córeczka Mei. Tak wiem, to dziwnie wygląda, ale niech pan nie pyta. Mam niemiłą przeszłość.
- Rozumiem. Przyszliście odwiedzić Canę, prawda? Wejdźcie.Wpuścił ich do domu.
- Jest w pokoju, Laxus, zaprowadzisz…Lili? A potem, czy mógłbyś na chwilę wrócić? Chciałbym z tobą porozmawiać.
- Oczywiście.Blondyn skinął Cliveowi głową i ruszył przed siebie korytarzem. Lili wzięła córeczkę na ręce i poszła za nim. Zatrzymał się przy ostatnich drzwiach na końcu korytarza. Zapukał kilka razy, a gdy nikt nie odpowiedział uchylił lekko drzwi. To, co za nimi zastał, zaskoczyło nawet jego.
W pokoju nie było już bałaganu, jak dzień wcześniej, gdy przywiózł Alberonę do domu. Panował tam pedantyczny porządek, wszystko wręcz lśniło. Ściany świeciły pustkami, ogołocone z plakatów azjatyckich zespołów czy amerykańskich aktorów. Na biurku stał tylko błyszczący monitor, nie było już pootwieranych książek czy wpół zrobionych zadań. Na tablicach korkowych nie wisiały już żadne zdjęcia. Okna były zasłonięte, a w pokoju paliła się tylko jedna lampka, stojąca na szafce nocnej i oświetlająca jedyną znajdującą się w pokoju osobę. Cana siedziała na łóżku z grubą książką otwartą na kolanach, jednak łatwo było się zorientować, że był to album. Siedziała w fioletowym dresie w białe króliczki, który pewnie służył jej za piżamę. Włosy miała spięte w wysoki kucyk, jednak kilka niesfornych kosmyków wyswobodziło się i spływało falami obok jej policzków. Na nogach miała białe, pluszowe kapcie w fioletowe kropki. Tak, ta dziewczyna miała fioła na punkcie tego koloru.
- Cana.Dziewczyna podniosła gwałtownie głowę, jednocześnie ocierając twarz. Przed chwilą płakała. Oczy miała jeszcze zapuchnięte, jednak widząc Laxusa uśmiechnęła się. Kilka zdjęć wypadło z albumu na podłogę. Jedno z nich przedstawiało młodą parkę, z czego brązowowłosa kobieta, trzymała w rękach trzyletnią Canę.
- Laxus. Wejdź.
- Nie mogę, twój ojciec mnie wołał, jednak przyprowadziłem ci gościa.Odsunął się i wpuścił Lili do pokoju.
- Caanaa!Blondwłosa rzuciła się w stronę Alberony i przytulając przewróciła na łóżko. – Jak dobrze, że nic ci się nie stało!Z oczu tancerki lały się strumienie łez.
- Wujku LaxsiuLaxus obrócił się, i zobaczył trzymającą się jego płaszcza Mei.
- Mei, nie idziesz przywitać się z ciocią?
- Z ciocią?
- Tak.Dreyar kucnął obok dziewczynki i wskazał na szatynkę, której udało się zdjąć z siebie przyjaciółkę i teraz razem siedziały na łóżku. – To jest ciocia Cana. To, co idziesz? Ciocia jest dziś bardzo smutna, więc na pewno się ucieszy. – Potargał dziewczynce włosy, na co ona zachichotała.
- Juź idę!I pobiegła do pokoju z okrzykiemciocia Ciana!”. Blondyn uśmiechnął się i zamknął drzwi.
- Boże, gdybym wiedziała, że to się tak potoczy wyszłabym wtedy z tobą.
- Nic nie szkodzi, Lil.Uśmiechnęła się szatynka trzymając na kolanach
- Chociaż w pewnym sensie to dobrze. W końcu pogodziłaś się z nim pogodziłaś, a on na jakiś czas będzie miał spokój z ojcem.
- Ale…Teraz zamkną knajpę, co z tobą?
- Heh, Laxus już jakiś czas temu załatwił mi pracę. Miałam zacząć w przyszłym tygodniu, więc na jedno wychodzi. A jak się z nim dogadujesz? Wyjaśniliście sobie wszystko? A może doszło do czegoś więcej? Jakieś pikantne szczegóły?
- Lili! Co ty wygadujesz?! Cana była zszokowana, jednak zarumieniła się. – Do niczego nie doszło, bo niby do czego miałoby?
- Ech, Cana…Jesteś jescze młoda i taka niedoświadczona. Jednak Laxus to dobry chłopak, tylko nie umie dobrze okazywać tego że kogoś lubi. Nie bądź dla niego zbyt surowa.
- Ale…
- Już jestem. Cześć Cana. – Laxus wszedł do pokoju. Widząc że dziewczyny siedzą cicho i z głupimi minami wpatrują się w niego, zapytałCoś się stało?
- Nie nic! Cana wręcz pisnęła zaczerwieniona, a Lili zachichotała.
Ach te baby” westchnął w myślach i przysiadł się do nich.
- Ale się zasiedzieliśmy! Wykrzyknęła Lili spoglądając na zegarek pół godziny później. Mei spała na plecach Laxusa, który nosił na barkach jeszcze kilka minut wcześniej. – To my już lecimy Can. Jutro raczej nie wpadnę, bo przenosimy się do nowego mieszkania, ale postaram się przyjść pojutrze, dobrze?
- Oczywiście. Tylko daj mi znać, bo nie wiem czy będę w domu. – U uśmiechnęła się Cana.
- Ja już też będę leciał, ktoś musi odwieźć je do domu. Uśmiechnął się i odwrócił.
- Laxus- Ton głosu szatynki sprawił że Dreyar stanął w miejscu i odwrócił się.
- Tak?
- Dziękuję. Naprawdę dziękuję. – Fioletowooka podeszła do niego, stanęła na palcach i pocałowała go w policzkach. W tym samym momencie na ramionach blondyna obudziła się Mei.
- Ciocia siem śmuci? Zapytała zaspana, przecierając swoje złote oczka.
- Nie, ciocia się nie smuci. Cana uśmiechnęła się i wzięła dziewczynkę na ręce. – Chodź, bo Lili się nie doczeka i pójdzie na piechotę. Powiedziała do Laxusa i wyminęła go w drzwiach. Ten chwilę później ruszył za nią.



• • •

Lucy siedziała w salonie oglądając jakiś film zajadając popcorn, kiedy usłyszała pukanie do drzwi o dość późnej porze. Niepewnie wstała otwierając drzwi, widok osoby którą zobaczyła przed sobą zdziwił ją.
- Dobry wieczór... - Przywitała się zdziwiona obecnością Hany. - Niech pani wejdzie - zaproponowała otwierając szerzej drzwi.
- Lucy przepraszam, że tak późno, ale mam tylko jedno pytanie. - Rozpoznawała w jej głosie pewną panikę i strach.
- Co się stało? - Zapytała ciekawa.
- Jest u ciebie Natsu? - Zadała pytanie z nadzieją w głosie.
- Nie, a co się stało? - Odpowiedziała pytaniem na pytanie. Różowowłosa zakryła dłonią usta a jej czarne oczy zaszkliły się od łez. Heartfilia założyła buty i wyszła z domu zamykając go na klucz, jej ojciec i tak już spał. Żeby go nie martwić napisała sms'a z wiadomością gdzie będzie. Teraz musiała wiedzieć co działo się z jej przyjacielem, przeczuwała że stało się coś złego.
- C-co ty robisz? Zostań w domu jest już późno.Przekonywała , ale dziewczyna jedynie stanęła na przeciwko Hany patrząc na nią smutno.
- Niech pani mi powie co się stało...
- Natsu...On zniknął, uciekł. Miał przyjść do mnie do pracy, ale tego nie zrobił. Kiedy wróciłam do domu dzwoniłam, ale zostawił telefon i nie ma motoru. Martwię się i miałam nadzieję, że będzie u ciebie... - Jej głos drżał a oczy błyszczały od łez, które z ledwością nie spływały po policzkach.
- Możemy iść do pani, mój tata już śpi i nie chcę go budzić. Natsu na pewno się znajdzie. - Oznajmiła próbując dodać otuchy samej sobie. I tak też zrobiły, poszły do domu Dragneela. Hana usiadła przy stole a Lucy wyglądała przez okno w poszukiwaniu czy Salamander nie wraca.
- Niech pani się nie martwi, Natsu...
- Jest taki jak jego ojciec. - Przerwała różowowłosa zasłaniając twarz dłońmi. Blondynka zwróciła wzrok na matkę Dragneela nie za bardzo rozumiejąc.
- W jakim sensie?
- Tak bardzo go przypomina, wygląd, zachowanie. Jest porywczy, wszystko chce robić sam, chronić wszystkich, jest odważny ale lekkomyślny. Boję się że pewnego dnia, odejdzie jak Igneel i nigdy nie wróci. Boję się, że stracę i jego... - Opowiedziała szlochając, Heartfilia przymrużyła powieki i siadając obok kobiety położyła jej dłoń na ramieniu, na co ta spojrzała na nią zapłakanymi oczami.
- Nie znałam jego taty, ale... Natsu pani nie zostawi... On - Chciała powiedzieć "chroni" ale nie zrobiła tego, by nie zdradzić tajemnicy chłopaka. - Każdy czasem udaje to kim nie jest, w końcu znajdzie osobę przy której będzie sobą.
Różowowłosa uśmiechnęła się delikatnie słysząc słowa przyjaciółki syna. Wyjęła jeszcze raz telefon wybierając numer.
- Do kogo pani dzwoni? - Zapytała Lucy.
- Do Graya, w końcu często przebywa z Natsu. dobrymi przyjaciółmi - Heartfilia słysząc to poczuła jakby ukłucie w sercu, na wieść że Hana jest w pewnym sensie okłamywana o prawdziwym życiu syna.
- Halo?
- Gray? Tutaj Hana, mama Natsu.
- Dobry wieczór, czemu pani do mnie dzwoni?
- Chciałam się zapytać czy nie ma u ciebie Natsu...
- Co? Niby dlaczego miałby u mnie być? Przecież się już od dawana nie przyjaźnimy. - Kobieta słysząc to otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia.
- Jak t...no więc przepraszam jeśli ci przeszkodziłam. - Oznajmiła chcąc się rozłączyć. Natomiast Fullbuster zacisnął dłonie w pięści.
- A co się stało? - Zapytał nagle.
- Natsu znikł, a zostawił telefon. Zbliża się noc a jego nadal nie ma i...
- Poszukam go. - Przerwał różowowłosej. I na tym rozmowa się skończyła. Hana odłożyła telefon nie spuszczając z niego wzroku.
- Lucy, czy ty wiesz coś o tym że Natsu i Gray się już nie przyjaźnią? - Zadała pytanie, na co blondynka nie wiedziała co powiedzieć. Powoli wypuściła powietrze z ust odwracając się w stronę okna obserwując okolicę.
- Przyjaźń nie wytrzymała ich osobistych problemów, z ust wypłynęły słowa wypowiedziane w nadmiarze emocji które nigdy nie powinny mieć miejsca. Mimo nadal łączy ich ta bliska więź przyjaźni, żaden nie przeprosi. Oboje na to za dumni, i w błędzie myśląc że tym splamią swą dumę. - W pewnym sensie powiedziała prawdę. Jedną dłoń trzymała przy klatce piersiowej lekko zaciśnięta w pięść, a jej przezroczysta postura odbijała się w oknie. Różowowłosa nie wiedząc co odpowiedzieć trochę zdziwiona spoglądała na plecy blondynki. Po chwili kąciki jej ust wygięły się delikatnie ku górze.
- Od 10 lat nie mogę do niego dotrzeć, ale odkąd się pojawiłaś on na powrót zaczął okazywać uczucia, dziękuję Lucy. - Słysząc te słowa jej ciało oblała fala ciepła a na twarzy mimowolnie pojawił się delikatny uśmiech.
- Czy mogłabym tu zostać póki nie wróci? - Zapytała niepewnie.
- Oczywiście, lepiej żebyś nie budziła taty. Możesz spać u Natsu, weź sobie jakąś jego bluzkę. Tu jest dużo pokoi, ale wydaję mi się że ten jest najlepszy
- Dziękuję. - Odpowiedziała z zarumienionymi policzkami.
Zbliżała się już północ, a one nadal nie miały żadnych wieści ani od Graya ani też od Natsu. Lucy siedziała w pokoju chłopaka sprzątając, kiedy oczyszczała biurko które było ledwo widoczne zbierała przeróżne papiery. Na podłogę spadła jedna kartka, która po chwili podniosła przyglądając się z uwagą. Był to szkic jakieś dziewczyny, ale nieskończony. Przyjrzała mu się dokładniej i wtedy dojrzała podobieństwo rysunku do niej samej. Z uśmiechem położyła go na innych kartkach, po czym zaczęła składać porozrzucane po pomieszczeniu ubrania.
Nagle usłyszała dzwonek do drzwi więc szybko zbiegła na dół, i pierwsze co zobaczyła to Gray wchodzący do środka domu.
- I jak? - Usłyszała pytanie Hany, chłopak odwrócił wzrok ze smutną miną.
- Nie znalazłem go. - Odpowiedział bojąc się spojrzeć różowowłosej w oczy.
- Rozumiem, no cóż...Wracaj do domu jest już późno, ale dziękuję że próbowałeś pomóc. - Oznajmiła próbując się uśmiechnąć, Fullbuster pożegnał się cicho wychodząc zawiedziony sam na sobie. Kobieta poszła w stronę kuchni mijając blondynkę - Lucy połóż się spać, ja jeszcze chwilę posiedzę...
- Ale...Dobrze, dobranoc. - Odpowiedziała słysząc załamanie w głosie rodzicielki przyjaciela, a wchodząc na górę jej cichy płacz. Położyła się na łóżku zamykając drzwi i gasząc świtało. Spoglądała na swoją dłoń ze smutkiem.
- NatsuWróć. - Wyszeptała.

N: Ore, ore trochę długo zajęło pisanie tego rozdziału.
A: Takie złe my ^^ mówi
N: Zjadłaś już swoich małych poddanych? (czyt. jajecznica z pomidorami)
A: Jesteś okrutna Natsu-chan! W każdym razie jak ci się podobał one-shot, mówi.
N: Baka! Oberwiesz poduszką, zmusić mnie do płaczu..zuuuuua jesteś
A: Wiem ^^ Moja wina że jesteś taka wrażliwa? Nawet ja się na tym nie popłakałam, a wiesz jak mnie łatwo zmusić do płaczu.
S: Hej a może choć raz napisałybyście coś sensownego!
M: Nie.
N: Ore, ore skarbie nie krzycz, bo zastosuję na tobie moje tortury ^^
S: Okrutna sadystka -.-'
A: Salamandrze przez ciebie zboczyłyśmy z tematu którym są moi mali poddani. Ogłoszenie parafialne: ludzie zamawiajcie u mnie na blogu one-shoty bo mi się nudzi, nawet jeśli go nie czytacie...zamawiajcie!
N: Tym razem się z nią zgodzę, ale...chociaż są świetne, doprowadzają do płaczu!
S: Jak się tak łatwo rozklejasz to co myślałaś?
N: Kochanie powiedziałam coś! *z uśmiechem wyciąga tasak*
S: Etto...gommene *mówi głosem edo Natsu*
N: JAKI ON KAWAII! ^^ *łapie się za zarumienione policzki, razem z An*
A: Dobra a teraz sprawy ważne, Natsu wyjeżdża na tydzień na wakacje, a ja wracam do domu więc będziemy miały pewne ograniczenia co do pisania, więc pewnie rozdział nie pojawi się tak szybko jak wcześniejsze. Taki sam problem będzie od września, ale damy radę!
N: Hai! Jaramy się szablonikiem! Wy też to róbcie!
S: Lepiej słuchajcie się bo to...
N: Chciałeś coś powiedzieć smoczku?
S: Nie...gommene że przerwałem *przechodzą go dreszcze*
A: A na koniec dla czytelniczek, żeby nie było nieporozumień... nas jest dwie, pojedynczo czujemy się pominięte! T_T A w ogóle widzieliście ten obrazek z małym Natsu z chaptera mangi FT?! Bo na tumblrze go tyle że aż musiałam przeczytać mangę...żartowałam
N: Przecież ludzie nie mają okna na świat i nie wiedzą że Natsu zmienił się w małego Natsu XD I MUSI TRZYMAĆ SWOJE SPODNIE! *rumieni się ze słodkości*
S: Mogę coś wtrącić?
N: Widzę że chcesz żebym znowu przywiązała cię do łóżka i... *błysk w oku*
S: GO-GO-GOMENASAI!
M: Natsu wszyscy wiemy, że wolisz żeby on puścił te spodnie
N: Ore, ore...wiesz że ja lubię...ale mam tego dużego obok siebie ^^

16 komentarzy:

  1. Jedno slowo - swietne!
    Zakochalam sie w tym opowiadaniu!
    ~Andzia-chan
    Ps.: Nowa czytelniczka ^^'

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdy zobaczyłam, że jest nowy rozdział od razu porzuciłam pisanie rozdziału na mafie i wchłonęłam wszystko od deski do deski jak gąbka :D
    Jak zwykle ZAJEBIŚCIE!!!! Nie no, uwielbiam każdy rozdział tego bloga <3
    Akcja z Natsu i Jude po prostu epicka - to było tak dobre, że czytałam to trzy razy :D
    ...
    Aż dopiero teraz przypomniało mi się o błyszczyku...Wzmianka o jedzeniu kosmetyku mnie nie zdziwiła, bo na fakcie mój nauczyciel kiedyś wziął ode mnie taki błyszczyk o smaku truskawkowym i po wykładzie dla chłopców o całowaniu i jedzeniu błyszczyków nałożył sobie odrobine na palec i zjadł chcąc sprawdzić, czy rzeczywiście smakuje jak owoc xD (bez komentarza, wiem że to było bardzo dziwne :D)
    Bilety to Paryża... Jeeeeeej, niech ona jedzie z Natsu! Muszą tam jechać! :D
    ...
    Potem Cana, wyobrażając ją sobie w piżamce, wysoką kitką i tych kapciach ... jakbym siebie widziała xD Lili jest zboczona, ale ma cudną córcie ^.^ No i Laxus jaki miły się zrobił. Zmiana o 180 stopni! Ale nie ma co się dziwić.
    ...
    Ayato, ty gnoju! Nie dość, że tak doprawil Natsu to jeszczeten tekst o Lucy... Zdziwiło mnie ciut to, że w takim stanie wsiadł na motor i pojechał... Ale teraz zaczęły mnie dziwne pomysły nachodzić. A może mial wypadek? Może stracił przytomność?
    Scena z Haną i Lucy cudna! Tylko słowa Lucy.. jakby ciut przesadne. To znaczy bardzo mądre, ale dziwnie wypowiedziane jak na zwykłą nastolatkę aż zbyt mądrze :D. Gdyby tak sobie myślała to co innego, ale... A kij, czepiam się. Zajebiste to było i tak xD
    I się rypła prawda z Grayem :D Jednak szacun i plus dla niego za tą pomoc, widać że ta przyjaźń jeszcze jest :3 Tylko jak to ładnie ujęłaś, duma im niepozwala na rozwiązanie tej sprawy.
    Lucyna w pokoju Natsu O.o Z jednej strony radocha z tego jak nie wiem, jeszcze w jego koszuli ^.^ Jeśli Natsu wróci i zobaczy ją w swoim łóżku... miiiiła niespodzianka :D Jednak z drugiej strony, pamiętając o tym co powiedziała Ayato... Ona jest w ich mieszkaniu, w pokoju jego "syna", którego nie ma... Niby jest Hana, ale cała sytuacja wydaje mi się niebezpieczna i niepokojąca...
    Ciekawa jestem straaaaaaaaaasznie co wymyślice dalej, mam nadzieję że wena was nie opuści i dodacie kolejny rozdział w miarę szybko :D(mam wrażenie, że obojętnie jak długi rozdział napiszecie mi wciąż będzie mało i małe, dawno tak nie miałam przy czytaniu blogów... na serio trafiłyście w mój gust! Dla mnie opisujecie to perfekto i bezbłędnie :* I nie słodze! Stwierdzam fakty ^^)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohayo :) Jestem waszą nową czytelniczką :D Uważam, że wasz blog jest po prostu rewelacyjny :) Macie świetne pomysły i bardzo przyjemny styl pisania. Z niecierpliwością czekam na każdą notkę <3
    Pozdrawiam i życzę duuuużo weny ;)
    Bel~chan ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Super
    A: Natsu wracaj bo nasza lu-cha jest sutna
    N: Jak nie wiem co
    Rozdział świetny jak zawsze zresztą
    A: szkoda że tak krótko ale jest problem z internetem i takie tam z wirusem więc pa
    N&M: Pa

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooou Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału .. *.* Zajebisty jest ten .. Hahaha Natsu striptizer xD hahaha .. Głupi natsu . .ahh nie mógł się domyślić ,że się pocałowali grrr no nic .. Laxana mrrrau !!! Hehe .. No nic to tyle weny i czasu :D
    Haru : taa .. powodzenia ..
    >groźne spojrzenie <
    Haru : >ucieka<
    Czekam z niecierpliwością <3 >słodki uśmieszek <

    OdpowiedzUsuń
  6. Obeeecna ! :D
    A więc... Oczywiście notka zajebista- to bez dwóch zdań.
    ALE...- (ja zawsze mam jakieś "ale" więc się nie przejmujcie ludzie xd)
    Zauważyłam literówki. To jest trochę wyżej niż zdj. Erzy.
    Kiedy Lucy załamana, nie wie kogo zabrać.
    "sięspodoba" "szkoy"
    Wiem że to wygląda jakbym sama idealnie pisała, ale uważam że powinnyście wiedzieć.
    ( I BŁAGAM NIE OBRAŻAJCIE SIĘ NA MNIE T.T )
    A wracając do notki...
    Cudowna, wspaniała, doskonała, kapitalna, olśniewająca, perfekcyjna...
    O rany, po prostu w jednym słowie:
    Z.A.J.E.B.I.S.T.A. !!!!!!!!!!!!!!!
    Lucy ma dwa bilety do Paryża - błagam niech weźmie Natsu !!!!
    Cana pocałowała Laxusa !!! To jeszcze większa niespodzianka !!
    Lucy nocuje u Natsu. . . W JEGO DOMU !!!!
    I jeszcze on do niej powiedział "Lu-chan" I ten smak truskawki...*.*
    O rety, rety... aż mi gorąco >.<
    Błagam dodajcie notkę jak najszybciej bo nie wytrzymam !!!
    :D

    Pozdrawiam i czekam niecierpliwie ! :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Blog extra ;) z niecierpliwoscia czekam na kolejną notkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytane, ale jestem padnięta i komentarz napiszę jutro. W każdym razie wyszło wam jak zwykle nieziemsko, uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napiszę jutro.. taaak.. w moim osobistym słowniku oznacza to za dwa tygodnie ;/
      Dziewczyny, nie chcę zadawać głupich pytań kiedy będzie kolejny rozdział, ale wiedzcie że czekam na niego :)
      Natsu uciekł? Wiecie co.. myślałam nad tym Doszłam do wniosku, że to przecież Natsu, no i on chyba nie mógłby tak po prostu uciec, jak tchórz (za dużo Naruto i Sasuke, gomen ;p). A może porwał go jego ojczym (przy okazji zarekwirował [tak to się mówi?] motor), a teraz przetrzymuje w jakiejś piwnicy? Trudno zgadnąć, zobaczymy jak to rozwiniecie.
      Tsukichi, pozwól że cię zacytuję tam z dołu: "...słowa Lucy..mnie zdziwiły..jeszcze bardziej mam wrażenie ,że jest ona jakimś filozofem" xD Nic dodać nic ująć.
      ...
      No i nie wiem jak wy, ale wolałabym, żeby puścił te spodnie, gdy już wróci do swojej normalnej postaci ;) Weny, kochane wy moje (An, sprawdź hangouta, bo mam "genialny" pomysł) i czekam na rozdział! ;*

      Usuń
  9. oo! rozdział świetny <3 warto było czekać! :3 codziennie sprawdzałam czy nie dodałyście rozdziału...i wreszcie! doczekałam się. Scena z tatkiem Lucy po prostu wyjebana w kosmos :D:D i to z błyszczykiem też zajebiste *__* kyaa,Natsu powiedział Lu-Chan~ i ten całus od Cany słodziutko <3
    i gdzie ten Natsu :c Zabiłabym Ayato..(gdybym tylko miała jak) ...słowa Lucy..mnie zdziwiły..jeszcze bardziej mam wrażenie ,że jest ona jakimś filozofem :D:D aleee..i Lucy nocuje u Natsu <3 *__* ale bez niego ;( z biletami też dobry pomysł. I bryczkę dostała :D będzie kraksa? bardzo wciągnęłam w opowiadanie! Podoba mi się. Pozdrawiam i życzę wam obu weny!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeeej. Znalazłam tego bloga zupełnie przypadkiem, i... zakochałam się. *^* Świetny, niesamowity, uwielbiam go. *^*

    Czekam na następny rozdział. <3
    Życzę weny. ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Mei wróciła! 2 tyg. bez kontaktu z otoczeniem ;_; Przynajmnije na wsi była tv bo bym chyba z nudów do końca zwariowała!
    S: Taaa, jak juz mega się nudziła to zaczeła wymyślać co może się dalej stać na tym blogu.
    A nie mówiłam Sherry!!! Natsu nic nie będzie pamietać, a ona będzie , ale mu nie powie!!!! Mówiłam!
    S: Tak, tak, tak. Wiem -,-
    Yeah. Rozdział fajny. A ta akcja z ojcem Lucy i Natsu-"striptizerem" meeega. I Laxus *_* Laxus wujkiem. No i mała słodka Mei. Moja kuzyneczka jest taka sama. Nawet ma tyle samo lat :3 Tylko, że nazywa mnie Luby :3 ( tak musiałam się nią pochwalić xd)
    S: Nie tlko nia.
    Taa, jeszcze moja nową płytą Taylor Swift ♥
    S: Dobra kończ to chwalenie się. Mam ci przypomnieć pocą są komentarze?
    Nie, nie trzeba. Dobra idę dalej nadrabiać zaległosci xd
    Bye Mei ( która jara się małą Mei ♥), no i Sherry :3

    OdpowiedzUsuń
  12. Super rozdział ten blog jest od teraz moim ulubionym ;);) szkoda że mało rozdziałów jest jeszcze ale wierzę że niedługo będzie ich więcej ;);)

    OdpowiedzUsuń
  13. 46 yr old Structural Analysis Engineer Bar Marlor, hailing from Vanier enjoys watching movies like Sukiyaki Western Django and Backpacking. Took a trip to Greater Accra and drives a Alfa Romeo Tipo 256 Cabriolet Sportivo. sprawdz to

    OdpowiedzUsuń