6. września 2013r.
Piątek
Gdy usłyszał krzyk, rzucił się biegiem w stronę przystanku. Już z takiej odległości, widział, że Cany tam nie ma. Gdy dobiegł na miejsce, zobaczył kawałek fioletowego materiału, który pewnie pochodził z jej bluzki i torebkę. Przez chwilę nasłuchiwał, a potem ruszył biegiem w stronę lasu, z którego dochodziły jakieś zduszone głosy. Podbiegając bliżej, usłyszał wszystko wyraźniej.
- No chodź tu maleńka, nie bój się…
- Spierdalaj, napalony zboczeńcu! – Jakiś trzask, prawdopodobnie miażdżonej kości. Potem ktoś splunął, syknął i przeklął.
- Jak ja cię dorwę, ty mała kurwo…
- Spróbuj tylko pierdolony dziadu!
Chłopak wbiegł do lasu. Nagle zobaczył biegnącą w jego stronę postać, spoglądającą w tył.
- Cana? Cana!
Dziewczyna odwróciła w jego stronę głowę. Widział przerażenie na jej twarzy, mieszające się z obrzydzeniem i jakby zmęczeniem… Ale to wszystko nie na jego widok. Zaczął biec w jej stronę, gdy ta nagle potknęła się o jakiś wystający konar i upadła. Wtedy za nią pojawiła się jakaś wysoka, barczysta postać, która nie zauważyła Dreyara i podeszła do dziewczyny z obleśnym śmiechem.
Laxus zobaczył, że mężczyzna ma rozciętą wargę i wręcz zmasakrowany nos. Dodatkowo utykał na prawą nogę. Bez wahania ruszył w jego stronę. Gdy ten go zauważył, było już za późno. Pięść Laxusa wylądowała na twarzy mężczyzny, kości chrupnęły i napastnik upadając na kolana, wypluł kilka zębów. Blondyn szybkim ruchem zablokował głowę mężczyzny kolanem, a jego ręce spiął kajdankami, które wyciągnął z kieszeni kurtki. Potem podbiegł do dziewczyny.
- Cana, Cana nic ci nie jest? – Spytał, podnosząc dziewczynę, do pozycji siedzącej.
- Laxus? Co ty tu ro… - Dziewczyna zaczęła się chwiać. Chłopak ją podtrzymał i owinął swoją kurtką. Dziewczyna miała na sobie strzępy bluzki i widać, że gość próbował się do niej dobrać. - Trochę kręci mi się w głowie…
- Czekaj, zaraz zadzwonię po policję… - Dreyar wyjął z kieszeni komórkę i szybko wykręcił numer, z niepokojem spoglądając na mężczyznę, nieudolnie próbującego się podnieść.
- Policja, słucham? – Usłyszał w słuchawce damski głos.
- Milianna, tu Laxus…
- Laxus?! Weź, przecież masz do nas na posterunek prywatny numer…
- To nie jest prywatne. Był napad i prawdopodobnie… - Spojrzał na roztrzęsioną Alberonę. – Próba gwałtu. Szybko wyślij mi tu kogoś. To niedaleko klubu „Ogon Kruka”, w lesie. Nie dam rady wyjść, namierzcie mnie.
- No nieźle… Już kogoś wysyłam… - Usłyszał, jak policjantka woła na kogoś i po chwili usłyszał trzask otwieranych i zamykanych drzwi, tupot biegnących. – Dobra, są poszkodowani, prawda?
- Jedna dziewczyna, przywiozę ją do ciebie na komisariat.
- A nie lepiej, żeby zrobili to…
- Nie, to moja znajoma.
- Skoro tak mówisz. A co z napastnikiem? Uciekł?
- Nie, złapałem go. Ale nawet, jeśli to i tak wiem, kim on jest. Do zobaczenia potem.
- Dobrze. Chłopaki już do ciebie jadą.
Dreyar rozłączył się i podszedł do leżącego mężczyzny.
- Wiesz, co, spodziewałem się po tobie różnych rzeczy, ale żeby upaść tak nisko…
Napastnik nie odpowiedział. Blondyn zaś wrócił do Cany.
- To chyba twoje… - Powiedział, podając jej torebkę. Dziewczyna nawet nie drgnęła, tylko pustym wzrokiem wpatrywała się przed siebie. Na jej skroni widać było kropelki potu, mimo ciemności panującej w lesie. Laxus położył jej dłoń na czole, miała wysoką gorączkę. Wtedy szatynka ze strachem odskoczyła.
- Spokojnie, to tylko ja, już nic ci nie grozi… - Uspokajał ją Dreyar, podając jej zgubę. Ta automatycznie wzięła ją, a potem zaczęła szlochać. Chłopak nie wiedział jak zareagować, nigdy nie widział jej w takim stanie. To w końcu była Cana, jedyna osoba zdolna pokonać każdą osobę z klubu bokserskiego w trzech ruchach, nałogowa imprezowiczka, maniaczka wszystkiego, co dotyczyło podróży. Dziewczyna, której bała się właściwie cała szkoła, ale każdy chciał się z nią przyjaźnić. Osoba, której nie znosił i która jednocześnie, była właściwie odporna na jego docinki. Najtwardsza osoba, jaką znał… płakała?
Caną wstrząsnął kolejny spazm i dziewczyna otuliła się mocniej kurtką, pociągając nosem. Blondyn w akcje bezradności, pomógł jej wstać, a potem przytulił. Dziewczyn przywarła do niego i wtuliła się w jego tors, cały czas szlochając.
• [pół godziny później] •
- Tak, mamy ich. Bez odbioru. – Czarnowłosy policjant wyłączył krótkofalówkę. – Laxus, możemy porozmawiać?
- Chwila, Totomaru. – Dreyar, skinął na młodą policjantkę. Ta po chwili rozmowy skinęła głową i zaprowadziła już w miarę spokojną Canę w stronę samochodu chłopaka. – O co chodzi?
- Jak ty się tu właściwie znalazłeś?
- Byłem w tamtym klubie. Gdy wyszedłem, usłyszałem jak ktoś krzyknął. Potem znalazłem Canę i jego…
- Milianna mówiła, że znasz tego gościa. Kto to jest?
Laxus odwrócił się i powoli ruszył w stronę swojego samochodu.
- To Ivan Dreyar. Mój ojciec.
• • •
- Natsu, no weź! To tylko jedna piosenka! – Śmiała się Lucy, ciągnąc różowowłosego w stronę parkietu.
- Nie! Ja nie chcę! – Natsu próbował się wyrwać, ale uścisk blondynki nie ustępował.
- Dawaj Salamandrze! – Zawołał Gajeel, siedzący razem z resztą klubu koszykarskiego i fioletowowłosą dziewczyną, siedzącą na kolanach Jellala.
- O widać, że mamy pierwszych uczestników! Zapraszam, zapraszam! – Zawołała niska, rudowłosa dziewczyna, która prowadziła cały konkurs. – Losujcie. – Podsunęła im szklany, okrągły pojemnik, wypełniony karteczkami.
- No, losuj. – Szturchnęła go Lucy. Natsu z ociąganiem i nieszczęśliwą miną wylosował karteczkę.
- Dwadzieścia osiem.
- Ouuu, ale wam się trafiło! – Uśmiechnęła się prowadząca i zręcznym ruchem zeskoczyła ze sceny.
Pierwsze dźwięki piosenki uniosły się w powietrzu. Była w miarę szybka, trochę jakby elektroniczna… W pierwszym momencie Lucy nie rozpoznała jej, lecz gdy to już się stało, znieruchomiała i spłonęła rumieńcem. Natsu, ty idioto! Czy wiesz, co ty wylosowałeś? Na tablicy pojawiły się słowa, a przerażona Heartfilia zaczęła śpiewać:
You'll always be mine, sing it to the world
Always be my boy, i'll always be your girl
Nobody's business, ain't nobody's business
Ain't nobody's business, but mine, and my baby...
Natsu z szeroko otwartymi oczyma wpatrywał się w śpiewającą przyjaciółkę, ale widząc jej zrozpaczone spojrzenie przebudził się i zaczął śpiewać swoją część.
Szybko jednak zapomnieli o znaczeniu tekstu, wkręcając się w piosenkę i wirując po parkiecie. Widownia zaczęła zbierać się pod sceną. Niektórzy się kołysali lub tańczyli, inni śpiewali razem z Natsu i Lucy, a jeszcze inni kibicowali. Chłopcy gwizdali na Heartfilię, a dziewczyny piszczały widząc Dragneela. Jednak, jak to wszystko, co dobre, kiedyś się kończy.
- Lucy! To było świetne! – Lisanna od razu podbiegła do blondynki.
- Mówiłam, miłość wszędzie dookoła! – Dołączyła do niej Mira, jednak wszystkie dziewczyny szybko ucichły, widząc minę nadchodzącej Erzy.
- Widziałyście to?
- Jej Erzuś, co się stało? – Spytała Lucy, widząc stan przyjaciółki złapała ją pod ramię i zaprowadziła do łazienki. Mira i Lisanna podreptały za nimi.
- Co się stało?
- No bo…No bo…Jellal jest z inną…- Łkała czerwonowłosa.
Dziewczyny spojrzały na siebie zdziwione. W końcu odezwała się Mira.
- Erzuś, jeśli on jest tutaj z inną, następnego dnia po randce z tobą, to znaczy, że nie jest ciebie wart. Musisz wziąć się w garść! Jeśli on zobaczy, że jesteś załamana, to będzie jego zwycięstwo. Zabaw się, jest tu tylu fajnych gości. On musi widzieć, że dobrze się bawisz, nawet, jeśli tak nie jest. Musi widzieć, co stracił.
Scarlet wzięła głęboki oddech. Potem szybkim ruchem otarła łzy.
- Macie rację. Jestem tutaj po to, by się zabawić. – I z pomocą Strauss zaczęła poprawiać makijaż. Tymczasem Lisanna pociągła Lucy.
- My lecimy, twój chłopak, nie może czekać!
- Ale… ale ja nie mam chłopaka! – Próbowała wytłumaczyć się blondynka.,
- Po tym występie raczej nikt w to nie uwierzy. – Zaśmiała się Strauss.
W sali panował spokój. Na scenie stała Juvia w białej koszuli związanej nad pępkiem, czarnej obcisłej spódniczce i kabaretach.
W dłoniach przybranych w białe rękawiczki, trzymała mikrofon, wyglądając, jakby nie wiedziała, co z nim zrobić.
Lecz gdy zaczęła płynąć muzyka, dziewczyna zaczęła śpiewać. Wszyscy na sali zaczęli kołysać się w rytm tej spokojnej piosenki, a niektóre pary zaczęły sobie tańczyć.
There’s nothing I could say to you
Nothing I could ever do to make you see
What you mean to me...
- Lucy! – Obudziła ją z “transu” Lisanna. – Chodź, tam jest Natsu!
Dziewczyny szybko do niego podeszły.
- O hej! Chcecie? – Podał im drinki.
- Tak dzięki. – Powiedziały równo, biorąc od niego napój.
- O, chyba zauważyłam Stinga. Pójdę się obok niego pokręcić, może uda mi się z nim potańczyć. – Strauss z szerokim uśmiechem spojrzała za siebie. - A wy może też zatańczcie, a nie stójcie jak kołki, co? – Popchnęła Heartfilię na różowowłosego i odbiegła ze śmiechem. Przez chwilę stali trochę zawstydzeni, aż w końcu Natsu się odezwał:
- To może faktycznie zatańczymy?
- O-okey. – Przytaknęła blondynka i dała się wciągnąć pod scenę.
I will be
All that you want…
Zaczęli tak jak reszta par, kołysać się swoim własnym spokojnym rytmem. Piosenka płynęła ponad sceną, a głos Juvii słodko zaćmiewał umysł, jak alkohol. Nawet nie wiedziała, kiedy oparła się na ramieniu Natsu, a on położył brodę na jej głowie. Nagle muzyka ucichła i rozległy się brawa. Szybko od siebie odskoczyli, zarumienieni.
- E-etto… to ja pójdę może zobaczyć, co z Erzą… trochę się załamała, gdy zobaczyła Jellala z nową dziewczyną…Teraz powinno być lepiej… - Plotła Lucy trzy po trzy.
- Naprawdę? Było tak źle? – Natsu nieco zdziwiony, przeczesał dłonią włosy.
- Ażebyś wiedział. Jak przyleciała do nas, była cała zapłakana. Dopiero Mira doprowadziła ją do porządku. Nie wiem, co dalej, bo Lisanna wyciągnęła mnie na salę.
- Miejmy nadzieję, że nie zaczęły imprezować razem. Mira potrafi dużo wypić, ale szybko się upija. To samo Lisanna i Elfman. Jeśli Erza z nimi będzie to może skończyć się masakrą. Lepiej ich poszukajmy.
- Jasne!
•
Lepiej już być nie mogło. Lu-chan gdzieś wyparowała, Erza właśnie była podrywana przez Hibikiego i Eve’a, Mira się upiła, a Lisanna wywijała na parkiecie z jakimś blondynem.
- No to, kto następny? – Prowadząca pojawiła się na scenie znikąd. – Może ty?
Levy rozejrzała się, do kogo dziewczyna może mówić.
- W żółtej sukience i opasce! Nie stój tak pod ścianą, chodź się do nas!
- Że niby ja? – Przerażona, McGarden wskazała na siebie.
- Tak! – Rudowłosa pokiwała energicznie głową. Gdy niebieskowłosa podeszła do sceny, prowadząca się zarumieniła ze szczęścia. – Jakaś ty słodka! Jak się nazywasz?
- Levy
- Ja jestem Lyra. Lubisz śpiewać?
- No… - Levy urwała. W zeszłym roku chcieli wziąć ją do zespołu, ale się nie zgodziła. Miała nadzieję, że na imprezie nie ma Jeta i Droya, bo po występie nie dali by jej spokoju i musiałaby dołączyć do „Biegnącego kurczaka”.
- Zaraz znajdziemy ci tu jakiegoś przystojniaka do piosenki… - Lyra z chytrym uśmieszkiem rozejrzała się po sali. – Na początku, jacyś chętni zaśpiewać z naszą ślicznotką? Jak tak, to ustawcie się tu, pod sceną.
Ku zdziwieniu Levy, pod sceną ustawiło się całkiem sporo chłopców. Niektórych w życiu na oczy nie widziała, innych kojarzyła ze szkoły czy biblioteki.
- Heeeej ty! – W tej samej chwili Lyra wypatrzyła kogoś z tłumu – Ech, chyba mnie nie słyszy. Zaraz wracam. – Zeskoczyła ze sceny i wmieszała się w tłum. Po chwili wróciła ciągnąc za sobą jakiegoś wyrywającego się chłopaka. Levy ze sceny nie widziała dokładnie jego twarzy, zauważyła tylko, że miał długie, czarne włosy, kilka kolczyków i ubrany był jak raper – czapka z daszkiem do tyłu, bluza, luźne spodnie i te modne teraz buty…skaty? A może to były airmaxy? McGarden nie zastanawiała się nad tym, wolała sobie poczytać niż zajmować się modą.
- No przyprowadziłam ci tu kolegę… Jak ty się nazywałeś? – Spytała Lyra, wciągając na scenę chłopaka.
- Gajeel… - Odpowiedział niezadowolony. Gajeel? Pomyślała zdziwiona Levy. Kojarzyła tego chłopaka, w tym roku doszedł do ich klasy. Ale rzadko był na lekcjach, bo raczej trenował z chłopakami koszykówkę.
- A więc Gajeel i Levy… Losujcie. – Podsunęła im pod nosy wręcz, pojemnik z numerami.
- Ty losuj, byłaś tu pierwsza. – Mruknął Gajeel w stronę niebieskowłosej.
Niepewnie wyjęła jedną z karteczek.
- Trzynaście. – Powiedziała do Lyry. Oby ta trzynastka nie okazała się pechowa dodała w myślach.
- Trzynaście, trzynaście… - Prowadząca szybko przejrzała swój spis piosenek. – Mam nadzieję Gajeelu, że umiesz rapować. – Puściła im oczko i zeskoczyła ze sceny.
Muzyka zaczęła się szybkim rytmem, ale wszyscy się zorientowali o to za piosenka i zaczęli rytmicznie klaskać. Nie minęło kilka sekund, a na tablicy pojawił się tekst, a chłopak uśmiechnął się i zaczął rapować:
I got a dirty mind
I got filthy ways
I'm tryna Bathe my Ape in your Milky Way
I'm a legend, I'm irreverent
I be reverand...
Levy rozpoznając piosenkę, nawet nie spojrzała na tablicę. Przecież znała tekst na pamięć, to, po co marnować całą zabawę? Redfox widząc błysk w oczach towarzyszki, sam się zaśmiał i szepnął:
- Twoja kolej, mała. Ciekawe jak sobie poradzisz.
- Tylko nie mała! – Nie zdążyła odpowiedzieć nic więcej, bo zaczęła się jej kolej. Gdy zaczęła śpiewać, widownia zamarła, a potem zaczęła szaleć. W końcu, gdy była młodsza, wygrywała każdy konkurs wokalny. I głównie z tego powodu przestała na nie jeździć. Ale chyba raz można zaszaleć, co nie?
Światła na sali zgasły, tylko po to, by po rozpocząć świecić swoim kolorowym „dyskotekowym” rytmem.
Gdy już wszystko się skończyło, widownia przez chwilę zamarła, a potem wszyscy rzucili się w stronę sceny, wołając „BIS, BIS!!!”.
- No mała, niezła jesteś. Musimy kiedyś nagrać coś razem. – Gajeel poczochrał jej włosy, a potem wcisnął coś do ręki i zeskoczył ze sceny. Levy oszołomiona rozpakowała karteczkę, a widząc numer telefonu, zatrzymała się w połowie drogi ze sceny. Pierwszy chłopak, który dał jej swój numer i nie był Jetem, Droyem, ani nie należał do klubu bibliotecznego i do tego nie był kujonem o wielkich okularach, wystających zębach z aparatem i piegami. Szczęśliwa zbiegła ze sceny szukać Lucy. Chyba będzie musiała częściej wpadać na takie imprezy.
• • •
• [w tym samym czasie] •
- Czemu mi pomogłeś?
Laxus zdziwiony spojrzał na Canę. Odezwała się po raz pierwszy odkąd wsiedli do samochodu.
- Każdy by pomógł gdyby był na moim miejscu.
- Nie sądzę. Zresztą, przecież ty mnie nawet nie lubisz. Mogłeś zostawić mnie na pastwę losu. Przecież w końcu jestem dziwką, której i tak nikt nie chce.
Chłopak zjechał na pobocze. Wyłączył światła i odwrócił się w stronę Alberony.
- Słuchaj, wiem głupio postąpiłem. Nie powinienem tak ci dokuczać i przepraszam za to. Nie proszę cię o wybaczenie, bo ja sam raczej takiej zniewagi bym nie przebaczył. I wiem, że to głupi powód, ale mam problemy z ojcem. Pewnie wiesz, zresztą, kto by tego nie wiedział, że mieszkam z dziadkiem, ale wcale się nie dogadujemy tak jak wszyscy myślą…
- Laxus, spokojnie. Ja to wszystko rozumiem. Jak ma się problemy w domu, to potem próbuje się okazać swoje emocje w inne sposoby. Ty mi dokuczałeś, bo tak właściwie, tylko ja byłam odporna na twoje docinki prawda? I nie martw się, nie mam ci tego za złe. W końcu sama nie jestem lepsza.
- Cana… W pewnym sensie masz rację. Tylko, że nie tylko, dlatego ci dokuczałem. Widziałem, jakie masz stosunki z ojcem. Zawsze masz go blisko i możesz z nim pogadać. Martwi się o ciebie. Zawsze ci tego zazdrościłem, bo ja tego nie miałem. Od śmierci matki, ojciec mnie po prostu olewa.
- Hahaha, jaki ty jesteś głupi! – Roześmiała się dziewczyna. Dreyar widząc, że jej nastrój się poprawia i że nie myśli już, co się działo jeszcze pół godziny wcześniej również się uśmiechnął. Jednak dziewczyna szybko spoważniała. – Gildarts jest nadopiekuńczy. Boi się, że zrobię to, o moja matka.
- A co zrobiła? Znaczy się nie mów, jeśli nie chcesz, rozumiem, nawet nie powinienem był pytać. – Odwrócił się i odpalił samochód, jednocześnie zapalając światła. – Chociaż… Po tej akcji będę miał spokój… Skoro starego teraz zamkną.
- Czyli… To był twój ojciec.
- Ta… Chociaż ty i Lili znacie go pewnie jako szefa.
Przez dłuższy czas w aucie panowała cisza.
- Naprawdę chcesz wiedzieć, co się stało mojej matce?
- Jeśli to drażliwy dla ciebie temat, to nie mów. Zrozumiem.
- Powiem ci, ale powiedz mi skąd miałeś te kajdanki? I znałeś tych wszystkich policjantów?
- W przyszłości chcę iść do szkoły policyjnej. I teraz, gdy mam czas, jeżdżę na komisariat. Często pomagam im pozałatwiać jakieś papierkowe sprawy czy też, pomagam w niektórych przypadkach, jak sama widzisz.
- Czyli chcesz zostać policjantem… Słuchaj o co ci powiem… Chciałabym żeby zostało między nami. I jak już zostaniesz gliną…chciałabym żebyś pomógł mi rozwiązać pewną sprawę.
- Jaką?
- Bo… - Cana wzięła głęboki oddech. – Moja matka się powiesiła. Przynajmniej tak wszyscy twierdzą. Ja też tak myślałam, w końcu to ja ją przecież znalazłam. Ale… zaczynam sądzić, że wcale nie zrobiła tego sama.
- Czyli twierdzisz…że ktoś ją zamordował.
- Tak. Właściwie, jestem tego pewna.
• • •
- Ej, widziałyście może Canę? – Lucy podeszła do Erzy i Levy. `
- Nie, a co jeszcze jej nie ma? – Spytała Erza przyglądająca się Grayowi i Lyonowi, którzy, już nieźle wstawieni, śpiewali do siedzącej i niewiedzącej co zrobić Juvii.
- Nie, nie ma jej. Spróbuję zadzwonić jeszcze raz. – Heartfilia po raz kolejny wykręciła numer przyjaciółki. W końcu po piątym czy szóstym sygnale ktoś odebrał.
- Halo, Cana? Gdzie jesteś?
- Halo? – Usłyszała w słuchawce męski, nieco zdenerwowany głos. – Lucy, to ty? To ja Laxus. Nie mam dużo czasu więc się streszczam. Jesteśmy z Cana na komisariacie. To nic poważnego, więc się nie martw, jednak Cana raczej na imprezę nie przyjedzie.
- Co się stało?
- Miała mały wypadek, na szczęście nic się nie stało. Dobra Lucy, muszę kończyć, jak chcesz to potem do ciebie zadzwonię, albo nie, spotkajmy się jutro, wszystko ci wytłumaczę. Jak chcesz, weź wtedy kogoś ze sobą, ale nie za dużo, najlepiej kogoś z najbliższego towarzystwa Cany. Napisz mi kiedy będziesz mogła.
- O-okey. Dzięki że się nią zaopiekowałeś.
- Drobiazg.
Usłyszała jak chłopak się rozłącza.
- I co?
- Cana miała wypadek.
- Co, jak to?
- Nic takiego, podobno wszystko gra.
- Uff to dobrze.
Nagle usłyszały jakieś wrzaski i na scenę wpadła Mira. Jej włosy nie były już ułożone w grzeczne fale, tylko wyglądały jakby właśnie zostały potraktowane prądem, a jej długa ciemnoróżowa sukienka, została skrócona o połowę i pozbawiona rękawów.
Rocking this skirt
Rocking this club
Got my middle finger up
I don’t really give a fuck...
Gdy Strauss zaczęła wymiatać na scenie, sala zaczęła szaleć jak podczas występu Levy i Gajeela.
- Matko, Mira zajebiście śpiewa! – Krzyknęła Lucy w stronę dziewczyn.
- W końcu nie bez powodu nazywają ją Demoniczną Mirajane. To królowa parkietu! – Odpowiedziała Erza.
- Ale na szczęście nie bierze udziału w konkursie. Za bardzo się upiła. – Zachichotała Bisca.
Strauss wciągnęła swoją siostrę na scenie i z „Rockstar 101” przerzuciły się na musical „Cats”. W końcu po pięciu piosenkach, wpół przytomne zeszły ze sceny. Chwilę później zastąpili je Natsu i Gajeel.
- Śpiewamy „Złaź ze mnie no już” z „Mustanga z dzikiej doliny”.
- Nie! „Dwa Światy”!
- „Zrobię mężczyzn z was!”
- „Marzenie mam!”
- To se je wsadź w cztery litery! Nie będę udawał jakiejś długowłosej panienki!
- Sam masz włosy jak panienka!
- Hej, chłopcy, spokój! – Lyra błyskawicznie znalazła się na scenie. – Zaśpiewajmy Hakuna Makata!
- Hakuna Makata? – Spytali równocześnie chłopcy. Prowadząca przewróciła oczami.
- Ech, rozumiem że jesteście już nieźle wstawieni. Posłuchajcie, ja będę udawać Simbę, czyli zielone napisy. Gajeel, ty będziesz Pumbą, czyli czerwony. A ty…Natsu, będziesz Timonem, czyli różowy.
- Co czemu mam być różowy?
Jednak nikt nie odpowiedział na pytanie Dragneela, gdyż zaczęła grać muzyka.
- Bo widzę, że przyda ci się lekcja. Powtarzaj za mną: Hakuna Matata.
- Co?
- Hakuna Matata, to znaczy nie martw się.
- Hakuna matata, jak cudownie to brzmi.
- Hakuna matata, to nie byle bziiik!
- Już się nie martw, aż do końca twych dni!
- Naucz się tych dwóch radosnych słów
- Hakuna Matata!
- Hakuna Matata?
- Owszem, to nasze motto
- Co to jest motto?
- Miło w piątek, miło w świątek, ahahahaaa
- Hahahaaa. Wiesz co mały, te dwa słowa rozwiążą wszystkie twoje problemy.
- Jasne, weźmy takiego Pumbę. Otóż, gdy był z niego mały wieprz…
- Gdy był ze mnie mały… Co żeś powiedział Samalandrze?
- Jaki Samalandrze? Salamandrze, jak już!
- Gad czy płaz, jeden dziobak! – Wybełkotał Redfox.
- Co ty mi tu z jakimiś dziobakami wyjeżdżasz! To jest przecież ptak!
- Jaki ptak? To przecież jest ryba! W dodatku jedna z gryzoni!
- Przecież to nawet zębów nie ma!
- Te…zaraz ci zetrę tego banana z twarzy!
- Sam jesteś banan!
- Odezwało się kiwi z różową peruką!
- To mój naturalny kolor!
- Natsu, zejdź już lepiej z tej sceny! – Usłyszał różowowłosy spod sceny.
- Lucy! Właśnie, szukałem cię wcześniej!
- Wracamy! Już nieźle po północy.
- O, właśnie mi się coś przypomniało! - Chłopak zeskoczył ze sceny i pociągnął za sobą dziewczynę.
- Natsu gdzie ty mnie ciągniesz?! - Lucy próbowała przekrzyczeć śpiewającego Jellala, krążącego wokół Erzy. Scarlet zakłopotana nie wiedziała co robić. Natomiast Kagura, która przyszła z Fernandesem, śmiała się jak najęta, siedząc na kolanach Cobry.
- No chodź Lu-chan, muszę ci coś powiedzieć…
- No to mów teraz!
- Ale musimy być sami, w cztery oczy!
- Po co?
- Chodź ze mną! U góry są pokoje, możemy tam porozmawiać!
- Nie możesz mi powiedzieć teraz? Przecież rozmawiamy!
- Ech, dziewczyno, nie masz za grosz wyczucia… - Wziął od przechodzącej kelnerki dwa drinki. – Wszystkiego najlepszego. – Powiedział podając jej drinka. – Twoje zdrowie.
- Co? Skąd wiedziałe…- Nie zdążyła dokończyć zdania, ani nawet nie zaczęła pić drinka. Zobaczyła jak Natsu się nad nią nachyla, jest przecież o głowę wyższy. Poczuła na swojej skórze jego gorący, pachnący alkoholem oddech. Widziała jego usta, zbliżające się jakby w zwolnionym tempie. Wiedziała jak to się skończy. Miała jeszcze czas, by się odsunąć. Przecież to jej przyjaciel. W dodatku, upity. Jednak… nie chciała. Jej jedynym życzeniem na te osiemnaste urodziny, było, by poczuć jego usta na swoich. Tu i teraz. A on, jakby czytając jej w myślach, pocałował ją. Na oczach wszystkich. Tu i teraz.
Kilka słów wyjaśnień…
Ci co czytają uważniej pewnie zauważyli, że w poprzednim rozdziale było napisane że Natsu nie jest pełnoletni, w tym zaś jest. Było to małe kłamstewko Dragneela, by nie kupować ojczymowi alkoholu.
Dobra, a teraz piosenki:
Natsu & Lucy – Nobody’s Buisness (Rihanna & Chris Brown)
Levy & Gajeel – E.T (Katy Perry & Kanye West)
Mirajane – Rockstar 101 (Rihanna)
Mira & Lisanna – Memory (Cats)
Natsu & Gajeel & Lyra – Hakuna Matata (Król Lew)
Jellal – Boyfriend (Justin Bieber)
• • •
A: Ohayo minna! I jak się podoba? Jestem z siebie taka dumna!
N: Paaaaaastaaaaaa~!
A: Faza all day all night :D
M: Szekszy chłopczy wszędzie :3
S: Dzięki ^^ Ty też jesteś niczego sobie.
A&M: Nie chodziło mi o ciebie. A w ogóle oczy mam wyżej -.-‘ *Meredis bije SAMALANDRA po głowie xD*
N: Oj tam, oj tam, facet jak facet xD *do Meredis* nie bij mojej sexy dupy!!! Już i tak ledwo dycha…
M: Ale walczy dalej!
S: Natsu, ty sadystko chcesz mnie zabić?
M: TAK ♥,♥
S: Jestem tu jedynym facetem. Czuję się dyskryminowany.
M: No przecież tak powinno być. W ogóle, kobietom powinno należeć się więcej praw… x.x A teraz samozachwyt: JAK WSPANIALE BYĆ SINGIELKĄ ♥
A: Ja też… Ten rozdział jest świetny :D Bo podzieliłyśmy się z Natsuśką pracą – ona pisała cały ostatni rozdział (oprócz Laxany – to moje *Q*) a ten ja :D O zachwyty proszę. xD Natsu musi się zająć walką.
N: Już kończę, już kończę :3 Weny nam nie braknie, bo zarys akcji mamy już na dobre kilka tygodni.
A: HAI~!
N: A dla fanów mojego bloga, rozdział powinien się pojawić za jakieś maximum 2 dni.
A: Przypilnuję by był szybciej, jest świetny :3
N: A teraz przepraszam, idę jarać się moją sexy dupą – Salamandrem.
A: Więc koniec został dla mnie. Naprawdę mam nadzieję, że wam się spodoba, bardzo się namęczyłam z tym pisaniem…Wiecie, trudno pisać, gdy wymyśla się z Natsu dialog Natsu i Gajeela, a potem się z niego śmieje. To naprawdę trudne. Po raz pierwszy pisałam też takie NaLu…cóż nie jestem dobra w tym pairingu, ale chyba wyszedł…prawda? Ja też już kończę, bo też muszę pisać rozdział. Jak wam się spodoba to komentujcie. Dobra koniec marzeń lecę pisać. Mam tyle weny, że chyba wrócę do pisania książki :D Sayonara minna! :**
Super rozdział ;)
OdpowiedzUsuńDruga
OdpowiedzUsuńTo na końcu było najlepsze pod słońcem i ten Jellal z Erzą. Biedak
OdpowiedzUsuńA: A mówiłaś że przedstawisz nam swojego nowego kolege
A: tak... Misiu chodź tu do mnie
M: jestem Michell a nie misiu
Dobra jedno i to samo
A: sorry za nią ma kaca bo z przyjaciółkami piły trochę
Zamknij mordę
M: jak ty się odzywasz?
Normalnie... A oto przed państwem nowy mój misiu...
M: ale ja jes ... *wykopuję ją ze sceny*
A: tobie dziękujemy
Masz nowy misiu nazywa się Natsu
A: brawa dla niego
N: Ale się napaliłem. Aaaaaa co to za dziwolą obok Exseda
Zamknij się bo ci ryj rozpi**lę
A: uważaj ona jest do tego zdolna
N:to co mam ... uciekać
Módl się
N: ale się napaliłem
Ja też ale z innego powodu się jaram*rzucam się na niego i się bijemy*
A: przepraszam was za nich.
A: rozdział cudowny.. nie ... wspaniały jak zawsze. CUD...MIÓD...I...MALINY
N: pewnie jak zawsze* przychodzi skwaszony*
Zamknij się bo ci znów przywale
N: ale się napaliłem* znowu się bijemy*
A: do napisania
Jej, nowy rozdział! I NaLu! Pocałunek! Kyaaaaa!!!! NaLu, NaLu...
OdpowiedzUsuńS: Zaraz zrobie z nią porządek, czekać. >biję ją po głowie<
Auć! I Laxana *_* Laxus bohaterem!
S: Taaa, a ty tylko tym się jarasz -,-
Ale jak wczoraj oglądałam FT z siostra to mi brakowało Laxusa. A tak wogole ktoś wyobrażał sobie Edo-Laxusa? Bo ja nie umie ;-; Ale wracając do rozdziału. Jellard, Erza- biedni. Oby się dogadali. Taaak ich lubie. Ale Natsu bedzie pamiętał ich pocałunek co nie?
S: A ty tylko o tym myslisz > przewraca oczami<
Hakuna Matata, jak cudownie to brzmi :3
S: Oszalałaś?
Nieet, jeszcze xd
S: Ale psycha zniszczona.
Nie prawda!
S: Nieee wcaaale.
>.<
S: Mam cię dosyć > wiąże ją i wrzuca do szafy< A teraz mamy spokój :D
Bye Sherry, Mei~
"Gad czy płaz, jeden dziobak!" <----- Gratuluję wyobraźni >.<
OdpowiedzUsuńNotka, BOOOOSKA!!!!
Nareszcie Natsu pocałował Lucy !!!
Ciekawe tylko czy bezie to pamiętał xD
I Cana...biedulka, straszne, dobrze że miała w pobliżu bohatera
:D
Raaaaaaany, ja chcę już następna notę i dokończenie tej sceny!!
Jak dla mnie, mogą pojawić się ostrzejsze sceny ! :3
Jestem zboczona...tak, tak wiem xD
Pozdrawiam :D
NAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAALUUUUUUUUUUUUUUUU- jeeeej :3 Jak cudownie! Najbardziej podobało mi się....eeettooo.....a! Kłotnia Natsu i Gajeel'a. No i wszyscy wiemy i lubimy, jak w romansach jak ktoś się upije i kogoś innego pocałuje to jest takie szekszi xD Najlepsze będzie, jak ta osoba pijana nic nie będzie później pamiętała!
OdpowiedzUsuńR( jak pan Producent Rurouni ): Rym!
T: Eeeee....? O.o
R: No zrymowałaś! Masz podwyżkę! * coś tam zapisuje *
T: Eeee...tego, dzięki...tak myślę O.o
R: Spoko * odchodzi *
T: Jakim cudem posiadam producenta? Jak ja nawet nie zarabiam? Nie rozumiem tego T.T
K: Bo ty głupia jesteś!
T: NANI?!
K: No głupia. Przecież to proste.
T: Rozumiesz to? O.o
K: No nie, ale co to ma do rzeczy? Głupia jesteś i tyle ^^
T: What...? Ach, no i czekam z niecierpliwością na GrayJuvia! MORE, MORE GRAYJUVIA!
L: Taaaak! Laxus i Cana! Kyaaaa~~ Takie słooodkie :3 Kocham wassssss <33
K: Mało krwi.
L&T: Eeee...?
K: Mało Ayato, lubię krew i cierpienie.
L&T: * nie ogarniają *
K: Lubię krew, ból, cierpienie, śmierć, smutek, gorycz, traumatyczne wspomnienia i przeszłość- ogólnie jestem sadystką, więc tego mi tu brak.
T: Lola? O co tu biega?
L: Koichi jest chyba przed okresem...
K: ZAMKNIJ SIĘ LOLA, TY ZDRAJCO!
L: Haiiii...! * kuli się w kącie *
K: * ciężko dyszy *
T: Are? Okres? Jaki okres? COOOOO?! O.o
K: Nic więcej nie mów...
T: * uśmiecha się perfidnie * OKRESSSSS! LOOOOOL~~
K: ZABIJE CIĘ, TY WYRZUTKU!
T: HAHAHAHAHAHAH!
Ohayou :3 ! Mój pierwszy komentarz więc się przedstawię xd Jestem Akane i uważam, że prowadzicie świetnego bloga dziewczyny. Kawał dobrej roboty :D Strasznie przypadł mi do gustu i właśnie czegoś takiego teraz szukałam ! :) Razem rozwalacie system xD Duuuuża dawka humoru, troszkę brutalnej rzeczywistości i piękne wątki miłosne, co z tego, że od ch**a tu o alkoholu czy przemocy xd Gomene, że akurat takie słowo tu padło, ale dalej jaram się NaLu na końcu >.< Kyaa ! Natsu to taki słooodziak :D Jak to powiedziała Lucy w którymś odcinku, dopóki Natsu podczas snu nie potraktował ją ognistą pięścią xd ( Pewnie nikt nie pamięta tego odcinka, ale co tam :D ważne, że znalazłam tam NaLu xD ) Jak już troszkę widać, kocham NaLu i czasem przypadnie mi do gustu nawet GrayLu, ale to już drastyczne przypadki i mało prawdopodobne xd. Zatkało mnie kiedy przeczytałam, że tym gwałcicielem był ojciec Laxusa. Wtedy w mojej głowie pojawiło się klasyczne ''Dafuq ?''. Tak jak mówiłam, mówię i mówić będę blog świetny, tematyka i fabuła cudowna a Wasz duet rozkurwia system :D Nic dodać nic ująć, cud miód i pełna zajebistość !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Akane - chan. ;**
CZEKAM NA WIĘCEJ !!! AAAA MISZCZOWSKIE OPOWIADANIE !! .. ekhmm ja mam nadzieję ,że Natsu będzie to pamiętał ,a jak nie to ja mu osobiście wyrąbie .. tak ,że jego ojczym nie będzie miał już gdzie go bić !!! GRRR Gale oooou no i Laxana słodkie !! Mrrrau no nic świetne
OdpowiedzUsuńHaru: taa
Morda w kubeł jak się zachwycam
Haru: wybacz ..
Ekhmm wracając .. Świetne!! Weny i czasu na następny rozdział ^^Życzą Shizuko i jej stuknięty Haru..
Mam wielką nadzieję ,że pojawi się jak najszybciej <3 cie wyr
Hakuna Matata xDDD Rozwaliłyście mnie tym :D
OdpowiedzUsuńDobra, ale od początku - Laxus i Cana ... no to poprostu mnie wbiło w fotel. IVAN?! Jedno z większych zaskoczeń na blogu, jakie dotąd przeżyłam (choć do największej niespodzianki się nie zalicza, to spokojnie mogę powiedzieć, ze w pierwszej 10-tce się zalicza :D)
No i Laxus chce zostać policjantem?! No cóż... Nie mam przekonania do naszej policyjnej służby, może dlatego, że brakuje w nich osób takich jak młody Dreyar hahahahaha xD A;e wątek ze śmiercią matki... intrygujące, bardzo mnie to zaciekawiło.
Karaoke jak karaoke, kupa śmiechu, ale jak już wcześniej wspomniałam Hakuna Matata mnie rozwaliło na dobre :D Za to za końcówkę ... iiiii *cichy pisk małej dziewczynki*. Bardzo się spodobała :)))))) Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się szybciutko (liczę na patologie xD *ciche przemyślenia Yashy ;p*)
Buziole i weny życzę ;*
Zapraszam na Krytyczną Biel po odbiór zamówionego szablonu. Znajdziecie go w poście nr 176 - 177.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Shayen.
No, kurde ! Napisałam długaśny komentarz, przez przypadek kliknęłam "odśwież" i koniec. -.- Nie ma go. .__. A teraz mi się już nie chce pisać. -.-'' Ech, no trudno... Ahahah, Hakuna Matata ! :D Kurde, Demoniczna Mirajane, rapująca Levy. Na te pierwsze to może jeszcze bym wpadła, ale rapująca Levy ?! WTF ?! Zaskoczyłyście mnie (oczywiście w sensie pozytywnym *-*). Laxana... Upity Natsu całuje Lucy. O, kurde co tu się dzieje ?! Tyle zaskoczeń w jednym rozdziale ! Ivan zaatakował Canę ?! Po raz kolejny 'WTF ?!' Nie, no normalnie tyle zaskoczeń. *U* Dobra, ja kończę. Aha i chcę również powiadomić, że do 1.08. nie będę mogła komentować, tak więc do zobaczenia za parę dni !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny !
~Shina ;**
Rany boskie, dziewczyny z Krystalicznej Bieli zrobiły wam tak cudny szablon, że sama u nich zamówiłam nowy! :D
OdpowiedzUsuńheh czytam twojego bloga od początku, ale nie chciałam się ujawniać :D
OdpowiedzUsuńJesteś świetna ! Twoje notki są po prostu boskieee *0*
Laxsus zachował się jak na mężczyznę przystało! Oj Cana współczuję ci ;c
Takie przeżycia to nic fajnego. Ale z tego ojca debil xd Wyczuwam tutaj paring :*
Karaoke :3 Nie no to jest najlepsze! Hakuna matata mnie rozwaliło xd
Miałam wielkiego banana na buzi :D Mhm levy z Gajeelem= ♥ xd To będzie para roku! Ja to wiem ! Widać plan naszego niebieskowłosego przystojniaka wypalił ;) Erze pewnie zesztywniło na tej scenie hahah :D
No i Mira! Jak jest wstawiona to umie dać czadu :P
...Nalu ♥♥♥♥♥ Myślałam, że umrę ze śmiechy jak Natsu i Lucy śpiewali ! On to ma szczęście xd Na końcu się pocałowali *0* Kyaaaaaa! Ale mam zaciesza !
Czułam niedosyt Gruvi :c Nic się nie zmienia między nimi. Szkoda bo kocham ten paring i lubię o nim czytać ;) Bardzo bym prosiła, żeby w następnym rozdziale był jakiś wątek z tym paringiem... Oczywiście jeśli ci to nie odpowiada to po prostu zignoruj to xd
Notka wspaniała, czekam na kolejny rozdział!
Pozdrawiam <3
Kobieto co ty masz z tym królem lwem! HAHAHAHAHA XD
OdpowiedzUsuń