- Gdzie ten kretyn jest, za dziesięć minut zaczynamy!
Wydzierał się Gray nie mając już cierpliwości do Dragneela, który spóźniał się kolejną minutę, nagle usłyszał pisk opon i silnik motoru. Westchnął przykładając palce do skroni. Zobaczyli jak różowowłosy biegnie w ich stronę.
- Sorry, ale miałem małe przeszkody. – Oczywiście jedyną "przeszkodą" był jego ojczym, który zdążył go poturbować tuż przed meczem. Tak się spieszył, że nawet nie ubrał kasku, a w niektórych miejscach jego ubranie i skóra były brudne od krwi.
- Co się stało? - Zapytał lekko przestraszony Sting.
- Nic takiego. - Odparł nadal czując ból w żebrach. Wzrokiem szukał Lucy na trybunach, aż w końcu ją odnalazł. - Kiedy zaczynamy?
- Za dziesięć minut, przebierz się i przychodź. - Oznajmił szorstko Fullbuster. I tak też Natsu zrobił, ale zamiast iść od razu do chłopaków podbiegł do blondynki, która na jego widok uśmiechnęła się ciepło.
- Cześć Erza. Lucy słuchaj dam ci mój telefon i jakby...
- Znowu... - Szepnęła ze smutkiem, a różowowłosy spojrzał na nią zdziwiony, nie rozumiejąc o co chodzi dziewczynie. Natomiast Erza przyglądała się uważnie całej tej sytuacji, wcześniej odpowiadając cicho na powitanie Dragneela. Dojrzała siniaki i rany na jego twarzy. Wyciągnęła z torebki chusteczkę i trochę niepewnie podała ją chłopakowi.
- Wytrzyj krew. – Powiedziała, kiedy przyjął ową rzecz. Sama nie wiedziała czy chce czy nie chce wiedzieć co się dzieje z jej dawnym przyjacielem. Siadł obok blondynki, która zaczęła ocierać jego twarz.
- Znowu ci to zrobił...Czy tak jest codziennie? - Zapytała.
- Lucy...Nie przejmuj się tym. - Wyszeptał nie chcąc w nic wplątać dziewczyny.
- Jak mam się nie przejmować skoro ty...Dajesz sobą po prostu pomiatać... - W jej oczach zaszkliły się łzy smutku.
- Hej nie płacz. Pamiętaj że robię to dla jej ochrony.
Wyszczerzył się w uśmiechu jakby to znęcanie się nad nim było niczym. Wtedy dokładniej dojrzała jego ostre, białe kły. Nie rozumiała go zupełnie, chodził cały posiniaczony i ranny, a i tak zważał jedynie na bezpieczeństwo swojej mamy.
- Słuchaj tu masz mój telefon jakby moja mama dzwoniła to odbierz i powiedz, że gram i jakby co to do niej oddzwonię. I pamiętaj masz o niczym jej nie mówić, co się dzieje, nikomu nie mówić...I sama też się lepiej nie wtrącaj.
Po tych słowach poszedł na boisko do chłopaków, miał na sobie czarno-czerwone skaty, czarne dresowe spodnie i koszulkę, która była w kolorach ognia. Lucy spojrzała na zakrwawioną chusteczkę i ścisnęła ją mocniej.
- Ja zamiast niej? Głupek...Chroń i siebie.
Wyszeptała z lekkim uśmiechem, zapomniała zupełnie o tym że tuż obok niej siedziała Scarlet która wszystko słyszała i widziała.
Minęła pierwsza połowa meczu:
- Ty idioto, nie wiesz który nasz kosz?! - Wydzierał się na Lyona Gray.
- No one są takie same! - Odpowiedział speszony.
- Ale są po różnych stronach!
- Ale jak się odwrócę to po innych, nie mogłyby być podpisane albo choćby w innych kolorach?! - Narzekał na co pozostała czwórka palnęła sobie w czoło otwartą dłonią.
- Właściwie to co on robi w naszej drużynie? - Zadał pytanie zirytowany Cobra.
- Mnie się nie pytaj, ja zostałem zmuszony. - Odparł Dragneel.
- Ty też mógłbyś się wziąć do roboty! - Rozkazał brązowowłosy.
- No sorry ale jak mam piłkę to ją zabieracie! - I wszyscy oprócz Stinga zaczęli się kłócić, blondyn obserwował tę głośną wymianę zdań wzdychając. Nagle pomiędzy nich wbiegła Heartfilia.
- Natsu twoja mama dzwoniła. - Oznajmiła podając mu telefon.
- O coś pytała konkretnego? - Zapytał rzucając zabójczy wzrok Cobrze.
- Powiedziała, że widziała krew na szafce w kuchni i w zlewie...
Chłopak słysząc to zacisnął usta w wąską linię nie wiedząc co powiedzieć, jeśli jego matka dowie się, że ojczym się na nim wyżywa...
- Kurwa... - Wykrztusił w końcu.
- Wymyśliłam na szybko, że jak wracaliśmy ze szkoły to zrobiłeś coś sobie w rękę i pewnie jak chciałeś przemyć to niechcący pobrudziłeś szafkę.
Różowowłosy odetchnął mając nadzieję, że Hana uwierzy w to kłamstwo. Kiedy odwrócił się w stronę Graya ten... Nie miał bluzki.
- Striptiz czy jesteś ekshibicjonistą? - Zapytał podnosząc jedną brew - Drużyna koszykarska i tak na ciebie nie poleci, z tego co wiem wolą dziewczyny.
Na te słowa różowowłosego wszyscy zaczęli się śmiać, oprócz Fullbustera, który chciał już rzucić się na Dragneela z zamiarem pobicia, jak nie zabicia go rozbrzmiał gwizdek oznaczający rozpoczynającą się drugą połowę meczu.
- Powodzenia! - Krzyknęła Lucy wracając na trybuny do szkarłatnowłosej. Chłopak uśmiechnął się delikatnie i spojrzał na dziewczynę, zawsze tak było. Ona do niego machała i krzyczała, a on...Uśmiechał się.
- Jeszcze chwila bo nie ma Jeta! - Oznajmił Jellal machając do sędziego, na co chłopaki z przeciwnej drużyny zaczęli się gotować ze złości. Jeszcze jak na złość słońce zaczęło niesamowicie przygrzewać. Skoro mieli jeszcze klika minut Sting wraz z Cobrą poszli się napić, a Gray zadzwonił gdzieś. Lyon siadł sobie chwilowo, natomiast Natsu znów pobiegł do Lucy.
- Hm...Coś się stało? - Zapytała zdziwiona powtórną obecnością chłopaka.
- Przyszedłem się napić, Jet się spóźnia i czekamy. - Odpowiedział na co dziewczyna wyciągnęła z plecaka wodę. Różowowłosy pozbył się połowy jej zawartości duszkiem i podał aby znów schowała.
- No dobra zaczynamy! - Krzyknął Fernandes wołając chłopaków.
- Lecę. - Oznajmił Dragneel zdejmując bluzkę i chowając ją szybko do plecaka. Lucy spojrzała na jego doskonale wyrzeźbione ciało, zauważając pokrywające je nowe siniaki, i jeden ciemnofioletowy siniec z prawej strony żeber. Zasłoniła usta dłońmi i przymrużyła powieki. Nie pozwoli by dzisiaj wrócił znów do domu. Przyjmie go do siebie, byleby jego ciało już nigdy nie było traktowane jak worek treningowy. Teraz kiedy biegał i dokładnie się mu przyglądała zauważyła, że zawsze jego szyję ozdabia naszyjnik z podłużną, białą łuską...
- Lucy... - Zaczęła Erza. Dziewczyna zwróciła wzrok w jej stronę.
- Hmm?
- Mam pytanie jeśli mogę, ale jak nie chcesz nie odpowiadaj.
- No pytaj. - Odpowiedziała z uśmiechem.
- Ty wiesz skąd się wzięły te siniaki Natsu, prawda?
- Tak, ale....
- Mówiliście, że on chroni kogoś wystawiając siebie na niebezpieczeństwo, że tak jest prawie codziennie. Powiedziałaś jego słowa "ja zamiast niej". Rozumiem zakazał ci mówić, ale odpowiedz na jedno pytanie. Nie zostawił nas od tak, miał powód prawda? - Zapytała cicho.
- Tak, on bardzo chciałby się z wami przyjaźnić, ale nie jest w stanie...
- Czyli...Chcę spróbować tej przyjaźni jeszcze raz. Zawsze myślałam, że on po prostu jak zwyczajny łobuz wplątuje się w bójki, ale tak naprawdę jest inaczej, on nie chciał nas w nic wplątać, a my tego nie zauważyliśmy i go odrzuciliśmy ... – Mówiła Scarlet ze smutkiem spoglądając na swoje buty .Teraz, kiedy znała choć zarys tego co się dzieje, czuła się w pewnym sensie odpowiedzialna za to.
- Nie mogę powiedzieć, że nie jesteście niczemu winni. - Nie takich słów spodziewała się od blondynki, raczej pocieszenia.
- Lu...
- On jedynie potrzebuje odrobiny wsparcia, aby wytrwać. On...Z resztą nieważne... - Chciała powiedzieć o jednej rzeczy choć sama nie była pewna czy on naprawdę chciał... Nie, nie mogła dopuszczać takich myśli. Scarlet spojrzała na przyjaciółkę, która z powrotem zaczęła oglądać mecz. Mimo wszystko, uśmiechnęła się delikatnie sama wracając do obserwowania chłopaków, którzy byli bez koszulek. Bez koszulek razem z Jellalem. Jellal bez koszulki?! Twarz Erzy przybrała kolor jej włosów, tyle że jeszcze fluoryzowała. Lucy widząc to wybuchła głośnym śmiechem trzymając się za brzuch.
- No to zremisowaliśmy. Wszystko dzięki Natsu. - Odetchnął z ulgą Cobra, wystawiając do różowowłosego otwartą dłoń, by przybił mu piątkę i tak też zrobił.
- Super mecz chłopaki! – Uśmiechnęła się Heartfilia, stając obok Dragneela.
- Ma racje, niezła gra. Natsu zastanów się czy nie chciałbyś dołączyć do klubu. - Zaproponował Jellal podając chłopakowi rękę.
- Zastanowię się, czy znajdę wolną chwilę. – Odparł różowowłosy, w sumie szczerze. Kiedy Fernandes się obrócił wpadł wprost na Erzę, która czując jego bliskość i widząc tuż przed sobą nagi tors chłopaka znieruchomiała. Kiedy nerwowym ruchem chciała poprawić swoje okulary, zorientowała się, że już od roku ich nie nosi, a niebieskowłosy uśmiechnął się do niej i puścił oczko.
- Masz jutro wolny wieczór... Erzo? - Powiedział po chwili zastanowienia nad imieniem dziewczyny, która nieudolnie próbowała coś powiedzieć.
- Oczywiście, że ma i chętnie się z tobą umówi! - Odpowiedziała za przyjaciółkę Lucy.
- To świetnie. Wpadnę po ciebie jutro o dziewiętnastej. - Oznajmił odchodząc. Heartfilia musiała podtrzymać Erzę, aby ta nie zemdlała na miejscu. Natsu przypatrywał się w tej sytuacji rozbawiony.
- Etto Natsu... - Usłyszał głos Graya odwracając się w jego stronę, spodziewał się już ciosu w policzek lub czegoś innego bolesnego, ewentualnie słów które go obrażą i zranią – Dzięki. - To było coś zupełnie innego. Nie odpowiedział nic, nie potrafił. Odszedł bez słowa w stronę motocyklu, po drodze zakładając na siebie bluzkę.
- To ja dziękuję. - Wyszeptał odpalając silnik maszyny i z piskiem opon ruszył w stronę domu. Nie chciał wracać, nie chciał już drugi raz w tym samym dniu zostać pobity. I tak już wszystko go bolało. Jeszcze trochę i nie będzie mógł oddychać.
• • •
Lucy w końcu zebrała się w sobie i postanowiła pójść po Natsu aby znów spał u niej. Tylko tutaj, mogła opatrzyć jego rany, wysłuchać co ma do powiedzenia, poznać go. Wyszła z domu i wolnym, a także niepewnym krokiem otworzyła furtkę i podeszła pod drzwi domu Dragneela. Kiedy chciała już zapukać usłyszała krzyki.
- Najchętniej bym się ciebie pozbył gówniarzu, że też twoja matka się nie zgodziła na to żebyś wyjechał! Bo jesteś jej pieprzonym synem! Mam nadzieję, że twój ojciec nie żyje i podzielisz jego los!
Zasłoniła sobie usta dłońmi nie mogąc uwierzyć w to co słyszy.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Głupi dzieciak.
To były ostatnie słowa ojczyma chłopaka, jakie usłyszała. Chwilę po tym jak poszedł prawdopodobnie na górę, niepewnie pociągnęła za klamkę i uchyliła drzwi. Weszła po cichu do mieszkania. Delikatnie stawiając kroki zaglądała do pokoi, chcąc znaleźć różowowłosego. Weszła po schodach uważnie się rozglądając, aby nie napotkać Ayato. Lekko uchyliła drzwi z nadzieją, że jest to pokój Dragneela i trafiła. Leżał na łóżku odwrócony tyłem do wejścia, weszła zamykając drzwi.
- Natsu? - Powiedziała cicho podchodząc do chłopaka, ale nie odpowiedział. Wtedy zorientowała się że śpi – Znów cię pobił…? Tak nie można...
- Lucy? - Usłyszała jego cichy głos. Musiał mieć strasznie lekki sen, skoro obudził się po tym jak cichutko powiedziała kilka słów, no ale w takich warunkach jak on trudno byłoby mieć inny sen. - Co ty tu robisz?
- Idziesz dzisiaj do mnie - Rozkazała.
- E? - Zapytał jeszcze nie ogarniając świata. Widział tylko jak dziewczyna pakuje jego rzeczy i książki do plecaka.
- Zbieraj się, ehh...No dobra inaczej. - Podeszła do niego podając mu kurtkę i buty. Dragneel wysłał swojej mamie sms’a i po cichu opuścili dom.
• • •
Lampa zamrugała. Szybkim krokiem kierowała się w stronę baru. Miała wrażenie, że spotka ją coś niemiłego, ale stłumiła w sobie to uczucie. Pewnie znowu spotka tego gbura. Ojciec niczego nie podejrzewał. Powiedziała mu, że nocuje u Juvii, a on nawet nie pytał o szczegóły. Jutro zaczynali lekcje później, więc nawet się nie zorientuje.
Ochroniarza dziś nie było. W wejściu zauważyła osobę, której szukała.
- Hej! - Krzyknęła do jasnowłosej dziewczyny. Ta odwróciła się zdziwiona. - Ty tu wczoraj tańczyłaś prawda?
Jasnowłosa speszyła się trochę.
- Tak ja, a o co chodzi?
- Świetnie. Mogłabym się dołączyć?
Tancerkę zamurowało.
- No, raczej tak, ale wiesz, szef nie płaci. Mam to co dostaję od tych wszystkich dziadów. Ewentualnie jak Laxus przyjdzie do ojca to zawsze mi coś podrzuci. Dzięki niemu nie muszę przychodzić tu przez kilka dni i mogę spędzić trochę czasu z rodziną.
Cana trochę zdziwiła się na te słowa. Laxus i pomoc? Laxus ma ojca?
- Nic nie szkodzi, kasa mi nie potrzebna. Potrzebuję po prostu czegoś co mnie odciągnie od moich problemów.
- Jasne, szef nawet się nie zorientuje. A nawet jeśli, na pewno nie będzie się rzucał. Tylko... Musisz uważać. Jeśli zbyt się upiją, mogą się zrobić nieprzyjemni. Wiesz co mam na myśli? - Alberona domyślała się, więc skinęła głową. - Czasem będą ci proponować zapłatę, ale lepiej nawet z nimi nie gadaj, prostu ich olej.
- Spoko luz, nie z takimi sobie już radziłam. - Uśmiechnęła się i pociągnęła nową koleżankę do budynku.
N: POOOOOOOONCZEK!
A: GDY BYŁ Z NIEGO MAŁY WIEPRZ....! Tak dzisiaj zajarka Disneyem, czy ktoś wie z jakiej to bajki? A ty Natsu cicho! ^_^
N: Pobije mnie kobieta XD
S: Pojebane...
M: No właśnie...
N: E, te Salamander wyrażaj się jakoś!
A: Meredis nie musisz się ze wszystkim z nim zgadzać -.-'
A&N: Wynocha! Co raz więcej czytelnikó...a właściwie czytelniczek. YATTA!
S: Lol jakie kretynki...
M: Lol jest moje. Yeee Cana tańczy na rurze...
S: Mmmm....jakie widoczki...
N: Dobra koniec ze zboczeńcem Salamandrem i psychopatyczną Meredis. Teraz tylko Natsu i An w suchych faktach!
A&N: Jedziemy na wakacje, gdzie nie wiadomo czy będzie net. Na szczęście tylko na tydzień (KURO LADY SZYKUJ SIĘ!). Jeśli nie będzie dostępu do internetu postaramy się napisać tam kilka rozdziałów, a po powrocie dodamy jeden po drugim, jeśli będzie to dodamy tam. SAYONARA!
A: Ps ode mnie...do moich kochanych smoczków z bloga dzisiaj będzie nowy rozdział ... u mnie na Smoczych Sercach :)
S: Yyyy...a mówią że ja mam mały iloraz inteligencji
M: Nie chce nic mówić, ale my jesteśmy nimi....
S: Dobra, cofam to co powiedziałem.
N: POOOOOOONCZEK!
POOOOOONCZEK!!! ♥
Super rozdział
OdpowiedzUsuńAtsu: noooo i ta piosenka o małym wieprzu to chyba ,, Król Lew''
Cana tańczy na rurze to jest mega zboczone ale...
Atsu: ale ty też tańczyłaś na ryrze i było spoko
Morda ( klękam na kolana i ręce podnosze w modlitwie) Jezuu dlaczego on ma twarz a nie ryj.. nie nie może tak Jezuu dlaczego on wogóle ma prawo głosu ?
Atsu: ponieważ ty mnie stworzyłaś, zaczełaś się mną opiekować i mnie tak wychowałaś
Jezzuuu dlaczego mam takie dobre serce do zwierzątek?
Atsu: no dobra koniec biadolenia.
Rozdział super po raz drugi czekam na następny z niecierpliwośćią i posyłam wene z mojej składowni weny
Buziaczki i całuski ;3
Łaaaaa!!! Ten blog jest świetny! Akcja dziejąca się w liceum jest bombowa. Czytałam już podobne blogi ( fairy tail i liceum) ale ten jest najlepszy z najlepszych ;D jeszcze moje Nalu.... Ach... ;* uwielbiam tą parke. Fabuła też jest super, kurcze wszystko jest SUPER!!! Mimio, że posty są codziennie ja chce cały czas więcej! Czekam na coś pikantnego pomiędzy Natsu i Lucy ;D i strasznie mi szkoda naszego smoczka ;_; cholerny Ayato... Ty po#*$*$ skur*&$+'/ !!!!
OdpowiedzUsuńEj! O co chodzi z tym pooonczkiem! Mam wrażenie, że to wpływ poprzedniego komentarza, tak? Przyznać się! Rozdział fajny, co ja mogę dalej pisać? Ale o co chodzi z tym poooonczkiem.
OdpowiedzUsuńRozdzialik o wiele krótszy od poprzednich, ale jakoś przeżyje :P
OdpowiedzUsuńErza po prostu miażdzy system swoją wstydliwością :D
I już myślałam, że Lucyna powie wszystko matce Natsu co się dzieje, ale jednak nie.. może to i lepiej. I mam nadzieję, że Jude za szybko nie wróci do domu, żeby blondyna mogła nocować swojego przyjaciela jak najczęściej xD
A za to, że w opowiadaniu jest Cobra i Sting... uwielbiam was ^.^ Jeszcze tylko Rogue mi ciut brakuje ;p
Ahh i fajny pomysł z tym naszyjnikiem z łuską! Oryginalne ;>
Nie no to jest genialne. xD
OdpowiedzUsuńNalu, Jerza... Nie, no nie mogę. ^^
Ach no szkoda, że wyjeżdżacie. W sumie to wolałabym żeby tam był internet, ale z drugiej strony nie. Dlaczego ? Każdemu przyda się trochę odpoczynku. :D
~Shina
Jejku, Kochane, zaskakujecie mnie z każdym rozdziałem, naprawdę coraz lepiej Wam to wychodzi. :))
OdpowiedzUsuńNawet jeśli blog tak mało rozdziałów i dopiero, co go rozpoczęłyście, to ja już go polubiłam i znalazł miejsce wśród moich ulubionych.
Mecz opisany bezproblemowo. Czułam, jakbym tam była na trybunach i oglądała własnymi oczami.
Przyjaźń między głównymi bohaterami jeszcze bardziej zaciska się. Ale hihi ja się tylko z tego cieszę.
Kochane, mam mało czasu, dlatego tak krótko. Chciałabym nadrobić wszystkie rozdziały u innych blogerek.
Ale wam życzę dużo weny! :*
Dziewczyny ja tutaj ledwo kończę rozdział i już bym chętnie czytała następny, tak bardzo mi się to spodobało.
OdpowiedzUsuńLucy znów zabrała Natsu do siebie- i bardzo dobrze! :)
Jak mnie śmieszy zawstydzona Erza tego nie da się opisać.
Za każdym razem jak o niej wspominacie to ja się śmieję- ciekawe czy od śmiechu można nabawić się płaskiego brzucha? Jeśli tak to za niedługo będę szczęśliwą posiadaczką :P
Ale nie o tym chciałam, mmmm... a już wiem, mam nadzieję, że opiszesz randkę Erzy z Jellalem.
Życzę weny i udanych wakacji :)
Cana na róże O.o
OdpowiedzUsuńSerio jest coś nie tak :c
Ale z drugiej strony Jerza !!!! <3
Ale ...trochę za mało NaLu...
Mam nadzieje że się to zmieni...:D
Zapraszam tez na mojego 2 bloga...;D
http://dzieckosmutkuirozpaczy.blogspot.com/
Pozdrawiam i Zapraszam :D
POOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOONCZEK <3 >.<
UsuńChamsko, skomentowałabym szybciej, ale mojej rodzince chciało się spac na działce no i brak internetu ;-;
OdpowiedzUsuńS: Zabijcie mnie. Cały czas marudziła jak chce byc juz w domu i przeczytac ten rozdział -,-
Ty tam cicho siedz. Wracając do rozdziału. Usmiałam się jak chłopacy sie kłócili podczas meczu. No i Lyon, który nie rozróżnia koszy ♥ Genialny. Cana na róże? Nie wiem czemu, ale umię to sobie wyobrazić...xd I przez was mam ochote na pączka >.< Ach na koniec jeszcze dodam ze nie moge sie doczekac randki Erzy i Jellard'a :3
Bye, Mei, Sherry~
Czesc jest kilka spraw kiedy nastepny rozdzial ? Wiecie co mozecie zrobic natsu bardziej tajemniczego zeby sie nie wydaly fajnie by bylo jak by natsu byl troche mroczny .a teraz kolejna sprawa wiec tak czy natsu i levy cos laczylo ??? Chodzi o to ze to on ja narysowal na rysunku tak ?
OdpowiedzUsuń1 rozdzial na koncu napisaliscie tak "Gdy wróciła po pół godzinie usiadła na łóżku i kątem oka spojrzała na swoje zdjęcie z Levy stojące na szafce, nie wierząc w to co widzi porwała zdjęcie i rysunek. Ta anielica była nią. " a wiec tak to byla levy na rysunku ale w 2 rozdziale napisalyscie takie cos
"Spojrzała na zegarek, który wskazywał szóstą trzydzieści, więc miała jeszcze trochę czasu. W jej oczy znów rzucił się rysunek Natsu, przedstawiający ją jako anielicę, co spowodowało że kąciki jej ust wygięły się delikatnie ku górze tworząc uśmiech."
Wiec czy ja tylko na takie cos zwrocilem uwage najpierw lucy byla zla porwala rysunek ale rano na niego spojrzala i sie cieszyla byla szczesiwa ze to ona jest na rysunku ale tam byla levy na tym rysunku na dodatek podarla ten rysunek z zdjeciem wiec jak mi to wyjasnicie ?????? a tak pozatym czy z natsu i levy cos bylo ????
Witam! :) Taka mała uwaga. Źle zrozumiałaś kontekst zdania. A raczej źle odebrałaś dłuższy fragment opowiadania. A więc wyjaśniam.
UsuńLucy spojrzała na swoje zdjęcie z Levy i wtedy ujrzała siebie i przypomniało jej to anielicę z jego rysunku. Mam nadzieję, że dobrze wyjaśniłam. W gruncie rzeczy chodziło o to, że dopiero po zerknięciu na fotografię swoją zorientowała się, że ta anielica to ona sama, czyli Lucy.
Pozdrawiam :)
A autorkom życzę jeszcze raz weny! :*
Ten blog jest świetny! Wszystkie wasze rozdziały łyknęłam szybciutko, świetnie opisujecie uczucia postaci... To jest po prostu genialne! Zapraszam do siebie: http://mirai-no-kizuna.blogspot.com/ i http://fairy-tail-ostrze-zapomnienia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i powodzenia w pisaniu!
To ponownie ja - Wasza zmora i prześladowczyni, śledząca każdy Wasz ruch :D. Witajcie ponownie!!! Przeczytam, skomentuję i idę w kimono, gdyż ledwo patrzę :D.
OdpowiedzUsuńLucy, kochanie, ty się znowu martwisz o tego szaleńca! Wierz mi, że jestem z tobą! Ja również martwię się sytuacją Natsu. Jego ojczyma należy wychędożyć i to tak porządnie, co by nie wstał nigdy więcej i sam Belzebub nie mógł wskrzesić swojego pomiotu! Ot co! Jak zapewne się domyślam, mogę liczyć na pomoc reszty komentujących, jak i pań piszących to zacne opowiadanie :D. Ale Lucynko, popełniłaś gafę - Erza nie jest głucha, także wiesz, trochę się ogółem sytuacja zryła... I węszę wielką drakę w wykonaniu twojej klasy :). Będą się pruć!!!
Koszulki znowu poszły w odstawkę - jupi!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Aż cała zapłonęłam, jak sobie wyobraziłam chłopców kolejny dzień pod rząd, bez górnej części garderoby!!! Rozmowa między Lucy, a Erzą wiele wyjaśniła i to mnie cieszy :). Ale największy zaciesz miałam, gdy czytałam o fluoryzujących policzkach Erzy :D. Bidulka kochana! Wystarczy jedno spojrzenie na Jellal'a, a ona już się plącze :D.
Remis! Jupi! I to ja rozumiem :D. I randkę Jerzy też! Nareszcie będzie dużo romansu, pocałunków i takich tam :D. A Gray dziękujący Natsu - toż to trzeba zapisać w widocznym miejscu!!! Może Księga Guinnessa będzie odpowiednia??? Tak myślę :). Sasasasa :D.
Lucynka nareszcie się odważna zrobiła! Superancko! Wyczuwam miłość w powietrzu :D. Mój kochany Natsu znowu został pobity!!! O nie!!! Dziewczyny, błagam!!! Zróbcie coś z tym ojczymem, bo mnie krew zalewa wraz z wodami Morza Czerwonego, kiedy czytam jak jest maltretowany ten słodziak... Ech... Bestialstwo....
Cana, kochanie, co ja ci mówiłam??? Nie takiego życia chciała dla ciebie matka!!! Dziewczyno, ocknij się i zacznij postrzegać świat w innych, kolorowych barwach!!! Masz na kim polegać!!! Ja wiem, że kochałaś mamę i tęsknisz za nią, ale postępując w ten sposób niczego nie zyskasz. Możesz tylko stracić. Szczególnie chodzi m tutaj o szacunek do samej siebie. Dziewczyny, proszę Was, zróbcie coś, by Cana się obudziła!!!
Ps. Jednak nie idę spać, bo jest zbyt ciekawie, by w tym momencie przerwać :D. Pędzę do kolejnego rozdziału :D
Poooonczki rząąądząą! ^3^
OdpowiedzUsuń