Siedziała
w jednej z tych zapyziałych dziur. Tu nikt nie sprawdzał, czy była
pełnoletnia czy nie, ochroniarzy raczej nie było, a jeśli już, to
nawet nie zwracali uwagi na to, kto wchodzi. Czasem jednak trafiała
na takich, którzy nie spali, wtedy musiała się trochę "namęczyć"
- trochę pokręcić biodrami, albo trochę ich poderwać, by ją
przepuścili. Jednak wtedy miała często problemy z wyjściem, gdyż
mieli oni często lepkie łapy. Wtedy zostawała w barze całą noc,
ojcu wysyłała sms'a, że nocuje u koleżanki, a rankiem szła
prosto do szkoły.
Właściwie
nie wiedziała nawet po co przychodzi do tych knajp. Po śmierci
matki, nie miała co ze sobą zrobić. Szwendała się nocami po
mieście, wymykała się na imprezy. Jednak szybko uznała, że to
towarzystwo jej nie pasuje. Wtedy po raz pierwszy wstąpiła do baru.
Nikt jej nie pytał czy jest pełnoletnia, zresztą, nie wyglądała
na taką, która mogłaby mieć poniżej osiemnastki. Tylko tu,
pośród opróżnionych przez nią butelek po alkoholu, w końcu
uwalniała się od widoku wiszącego ciała, sinej skóry, spokojnej
twarzy i czekoladowych włosów unoszących się na wietrze. A nie
było jej w domu tylko tydzień...
Z
tyłu rozległa się muzyka. Jakaś dziewczyna w skąpym stroju,
wyuzdanymi ruchami tańczyła przy rurze. Cana wzięła butelkę,
którą podał jej młody barman i spojrzała na dziewczynę. Nie
wyglądała na wiele starszą od niej. Co ją skłoniło, że
tańczyła w takiej ruderze? Złe warunki materialne? A może
problemy w rodzinie? Cokolwiek to było, nie odzwierciedlało się w
wesołych i uwodzicielskich ruchach tancerki. Alberona zamieniłaby
się z tą dziewczyną, nie ważne przez co tamta przechodziła.
Oddałaby wszystko, by nie widzieć już więcej w snach swojej
matki.
Dźwięki
brzęczały jej w uszach, odbijały się echem w jej głowie,
wprowadzając w przyjemny trans. Wstała i chwiejnym krokiem ruszyła
w stronę dziewczyny. Nagle na kogoś wpadła.
- Hej
ty, jak chodzisz!
Spojrzała
w górę. Mężczyzna z którym się zderzyła był od niej wyższy o
półtora głowy. Co znaczy że był naprawdę wysoki. Miał blond
włosy, a po prawej stronie twarzy miał bliznę.
- Cana?
Co ty tu robisz? Upiłaś się?
- Czy
ja
wyglądam
na
taką
co
się
upiła?
- Szatynka
wsparła
ręce
na
bokach,
patrząc
na
mężczyznę
groźnym
wzrokiem.
Chwilę
mu
się
przyglądała
zanim
go
poznała.
- Laxus?
Co
ty
tu
robisz?
- Nie
odpowiedziałaś na moje pytanie.
- Bo
nie
muszę.-
Odsunęła
się
od
niego
gwałtownie
z
trudem
łapiąc
równowagę.
- Cóż
twój ojciec nie byłby zadowolony, gdyby się dowiedział, gdzie
chodzisz po nocach.
- Twój
dziadek
też
nie.
-
Syknęła,
co
całkowicie
potwierdziło
chłopakowi
trzeźwość
Alberony.
- Makarovowi
nic
do
tego.
- Odwrócił
się
na
pięcie
i
podszedł
do
tancerki.
Powiedział
coś
do
niej,
a
ta
wskazała
na
jakieś
przejście
i
wróciła
do
tańca.
Gdy
ten
zniknął
za
drzwiami,
Cana
rzuciła
barmanowi
zwitek
banknotów
i
szybkim
krokiem
wyszła
z
baru.
Ja
zamiast
niej
- te
słowa
odbijały
się
echem
w
głowie
Lucy.
Był
zdolny
do
takiego
kroku,
ale
sam
z
tego
zbyt
dobrze
nie
wychodził.
Czy
próbował
się
chociaż
bronić?
Nie
mogła
przestać
o
tym
myśleć,
gdy
widziała
poranione
i
posiniaczone
ciało
chłopaka,
czuła
ucisk
w
sercu.
Niepewnie
spojrzała
na
jego
poobijaną
twarz,
widząc
również
zmęczenie
i
niechęć
do
wszystkiego.
- Czemu
twoja
mama
drugi
raz
wyszła
za
mąż?
Czy
twój
tata...
-
Te
słowa
nie
chciały
jej
przejść
przez
gardło,
czuła
się
także
głupio
pytając
o
coś
takiego.
- Tak
właściwie
to
nie
wiem,
co
się
z
nim
dzieje.
Kiedy
miałem
dziesięć
lat
wyjechał
i
do
teraz
nie
wrócił,
a
mama
poznała
Ayato.
Na
początku
wszystko
było
dobrze,
nawet
się
z
nim
dogadywałem,
dopóki
nie
przyłapałem
go
na
zdradzie.
Wtedy
pierwszy
raz
mnie
uderzył
i
zagroził,
że
jeśli
powiem
mamie
on
zrobi
jej
krzywdę,
a
ja
tego
nie
chcę.
W
sumie
po
pięciu
latach
przyzwyczaiłem
się
do
tego…
i
dopóki
nic
nie
grozi
mojej
mamie,
mogę
tak
żyć
Odpowiedział,
na
końcu
smutno
się
uśmiechając.
Nie
mogła
tego
oglądać,
tak
po
prostu
obserwować,
jak
on
daje
sobą
pomiatać.
- Nie
możesz
tak
mówić.
-
Powiedziała
cicho,
aczkolwiek
z
powagą.
Przez
to
wszystko
stracił
przyjaciół,
normalne
życie,
a
jak
tak
dalej
będzie
się
to
wszystko
ciągnąć
to
straci
również
i
zdrowie.
- Lucy...
Ja
mam
czasem
ochotę...
Skończyć
ze
wszystkim.
– Wyszeptał,
chowając
twarz
w
dłoniach.
Na
te
słowa
blondynka
otworzyła
szerzej
oczy.
Nie
mógł
tego
zrobić.
Naprawdę
próbował
kiedyś...?
Co
prawda
nigdy
nie
widziała,
ani
nie
słyszała
żadnej
kłótni
z
jego
ojczymem,
ale
posuwanie
się
do
takich
środków
to
żadne
rozwiązanie.
Niepewnie
położyła
mu
dłoń
na
ramieniu.
- Pamiętaj,
że
zawsze
ci
pomogę.
- Obiecała
z
lekkim
uśmiechem.
Różowowłosy
odwzajemnił
gest,
po
chwili
biorąc
do
ręki
bluzkę
i
powoli
ją
zakładając.
Kiedy
już
to
zrobił
nieudolnie
wstał,
a
na
swoje
ramiona
zarzucił
kurtkę.
- Dziękuję
za
wszystko,
ale
muszę
wracać
pewnie
moja
mama
już
przyszła
z
pracy.
- Oznajmił
podpierając
się
o
ścianę,
fotel,
wszystko
po
kolei
byle
by
tylko
nie
upaść.
A
mimo
to
wymusił
ten
minimalny
uśmiech.
- Nie,
zostań,
proszę…
A
co
jeśli
on
cię
znowu
pobije?
I
tak
już
ledwo
się
ruszasz.
- Błagała
Heartfilia.
Natsu
nie
chciał
sprawiać
problemów,
ale
z
drugiej
strony
było
mu
bardzo
miło,
że
wreszcie
znalazł
przyjaciółkę.
Czy
mógł
ją
tak
nazwać?
Przyjaciółką?
Westchnął
i
odwrócił
się
w
jej
stronę.
- No
dobra zostanę, ale muszę zadzwonić do mamy...
- Dobrze.
- Odpowiedziała
szczęśliwa,
chciała
choć
przez
ten
jeden
dzień
móc
się
nim
zaopiekować.
Bała
się,
jak
jutro
chłopak
pójdzie
do
szkoły.
Dragneel
wyciągnął
komórkę
i
wybrał
numer
swojej
mamy,
która
po
krótkiej
chwili
odebrała.
- Halo?
- Mamo
ja
dzisiaj
nie
wrócę
do
domu,
bo
nocuję
u...
Kolegi.
- No
dobrze,
ale
wziąłeś
jakieś
rzeczy
na
zmianę?
- Tak.
Byłem
już
w
domu.
- W
takim
razie,
dobranoc
Natsu.
Tylko
nie
spóźnijcie
się
jutro
do
szkoły.
- Dobrze,
mamo.
Dobranoc.
Tymi
słowami
zakończył
rozmowę
i
położył
telefon
na
stole,
a
Heartfilia
miała
do
chłopaka
jeszcze
jedno
praktyczne
pytanie.
- Twoja
mama
nic
nie
wie
prawda?
- Zapytała
nieśmiało.
- Nie.
Myśli
że
jest
jak
kiedyś,
a
moje
zachowanie
to
tylko
nastoletni
bunt.
I
niech
tak
pozostanie.
- Martwi
się o ciebie, dlaczego właściwie stałeś się taki wobec
przyjaciół?
- Po
prostu
nie
chciałem
ich
w
to
wciągać.
Jestem
pewien
że
chcieliby
coś
z
tym
zrobić,
a
tak
naprawdę
pogorszyliby
sprawę.
To
dla
ich
dobra.
- Ale
przez
to
zostałeś
sam.
- Lecz
różowowłosy
nic
więcej
na
ten
temat
nie
powiedział.
Nie
lubił
i
nigdy
z
nikim
o
tym
nie
rozmawiał.
I
nie
miał
zamiaru.
Wszystko
go
bolało,
jedyne
czego
pragnął
to
iść
spać,
odpocząć
i
nigdy
nie
wracać
do
swojego
domu,
gdzie
wyzywa
i
kłóci
się
z
ojczymem,
który
bezkarnie
go
bije.
Lucy
zaprowadziła
go
do
jednego
z
pokoi
i
po
tym
jak
się
wykąpał,
na
nowo
założyła
bandaże.
Chłopak
usnął
dość
szybko.
Przez
chwilę
obserwowała
jego
twarz,
która
wyrażała
równocześnie
spokój
i
ból.
Chciała
aby
choć
raz
przyszedł
do
szkoły
normalnie,
nie
pobity,
aby
rozmawiał
z
każdym
tak
jak
za
dawnych
czasów,
aby
był
sobą.
Po
kąpieli
sama
odpłynęła
w
objęcia
Morfeusza.
Znów
obudził
ją
dźwięk
budzika.
Z
niechęcią
wyłączyła
go
i
z
powrotem
położyła
głowę
na
miękkiej
jak
puch
poduszce.
Kiedy
ujrzała
blask
słonecznych
promieni
dostających
się
do
pokoju
przez
szybę,
przykryła
się
kołdrą
chcąc
znów
pogrążyć
się
w
śnie,
jednak
zorientowała
się
że
jest
musi
iść
do
szkoły,
a
do
tego
wszystkiego
jeszcze
obudzić
Natsu.
Poważnie
to
rozważała,
niby
powinien
nie
opuszczać
lekcji,
ale
bała
się
o
jego
teraźniejszy
stan.
Wstała
przeciągając
się
i
ziewnęła
zasłaniając
usta
dłonią.
Wyszła
z
pokoju
zaglądając
na
chwilę
do
różowowłosego.
Nadal
spał,
na
jego
twarzy
nie
było
już
oznak
bólu,
tylko
spokojny
uśmiech.
Wyglądał...
Słodko.
- Może
od
razu
powinna
go
obudzić?
– Pomyślała
na
głos
i
cicho
podeszła
do
łóżka.
Lekko
szturchnęła
chłopaka
w
ramię,
próbując
go
obudzić.
- Natsu
wstawaj.
- Powiedziała
cicho,
co
na
chłopaka
i
tak
nie
podziałało.
Nachylała
się
co
raz
bliżej
niego
powtarzając
w
kółko
jego
imię,
aż
w
końcu
chłopak
otworzył
oczy
mając
twarz
blondynki
centymetr
przed
swoją.
- E?
Ohayo...Lucy.
- Powitał
się
lekko
zdziwiony,
z
rumieńcami
na
twarzy
takimi
samymi
jak
ona.
Szybko
odsunęli
się
od
siebie.
- Jak
się
czujesz?
- Zapytała
troskliwie,
siadając
na
skraju
łóżka.
- W
miarę
dobrze.
- Odparł
usiłując
usiąść,
wtem
złapał
się
za
bok
zaciskając
mocno
zęby.
Blondynka
przerażona
położyła
go
z
powrotem.
- Dasz
radę iść do szkoły?
- Tak,
nie
rób
ze
mnie
kaleki,
Lucy.
- Zapewnił
ją
z
uśmiechem,
po
czym
wstał.
Na
spokojnie
zjedli
śniadanie
i
po
ubraniu
się
ruszyli
do
szkoły.
Nie
raz
po
drodze
Lucy
musiała
pomóc
Natsu,
lecz
jej
głowę
zaprzątała
tylko
jedna
myśl.
Po
prostu
musiała
zrobić
coś
z
tym
co
się
dzieje
w
jego
domu.
- No
ruszać
się!
Coście
takie
ospałe!
- Gildarts
wydzierał
się
na
zaspane,
człapiące
dziewczyny.
- Mogłybyście
wziąć
przykład
z
chłopców.
Nie
Canuś,
ty
się
nie
możesz
przemęczać...
- Ta
bo ja mam taki zamiar...
W
końcu wykończone skończyły rozgrzewkę
- Lu-chan
już
nie
mogę,
to
mój
limit…
- Wysapała
Levy
- To
powiedz
Jetowi
i
Droyowi
żeby
cię
ponieśli.
- Zaśmiała
się
Lucy.
- Jednak
czuję
się
świetnie!
– Niebieskowłosa
od
razu
skoczyła
na
równe
nogi,
poprawiając
bluzkę,
gdy
jak
na
zawołanie
pojawili
się
chłopcy.
- Ktoś
nas
wołał?
- Zapytali
z
chytrymi
uśmieszkami.
- Nie!
Nikt
was
nie
wołał!
Nikt
was
tu
nie
chce!
- Wymachiwała
rękami
McGarden
chcąc
ich
odgonić.
Natomiast
Heartfilia
szukała
wzrokiem
Natsu,
który
podciągał
się
na
drążku.
Widziała
jak
jego
mięśnie
pracują,
doskonale
wyrzeźbiony
brzuch
napinał
się
za
każdym
podciągnięciem.
W
sumie
to
żaden
z
chłopaków
nie
miał
koszulki.
Cóż,
po
co
komu
koszulka
na
dworze,
w
czterdziestostopniowym
upale…
Siniaki
na
ciele
różowowłosego
już
trochę
zbladły,
ale
tak
czy
tak
nie
wyglądało
to
za
pięknie.
Chociaż
w
sumie,
i
tak
nikogo
to
nie
obchodziło.
- Lucy,
cieknie
ci
ślinka!
- Wykrzyknęła
rozbawiona
Mira.
Kiedy
dziewczyny
się
zachichotały,
Gildarts
zorientował
się
że
męska
część
nie
ma
górnej
części
garderoby.
- Czemu
nie
macie
bluzek?!
To
nie
jest
klub
ze
striptizem!
Już
mi
się
ubierać!
-
Krzyknął
do
nich.
- Tato
niech
sobie
nie
mają.
- Powiedziała
zadowolona
z
widoków
Cana.
- No
dobrze.
- Jak
zawsze
zgadzał
się
ze
zdaniem
córki
i
robił
wszystko,
aby
było
jej
dobrze,
lecz
czasem
był
nadopiekuńczy
co
doprowadzało
Alberone
do
białej
gorączki.
Natsu
skończył swoje ćwiczenia i naprężył swoje mięśnie.
Większość
dziewczyn widząc wyrzeźbione ciała zaniemówiła, a Lucy widząc
Natsu poczuła jak jej serce bije szybciej, a ciało zalewa fala
gorąca. Teraz zauważyła, że na prawym ramieniu miał czerwony
tatuaż, ale nie wiedziała w jakim kształcie.
- Ranyyy
jak
tak
dalej
pójdzie
to
nie
chłopaki
będą
mieli
krwotok
z
nosa.
-
Stwierdziła
Cana.
- Uważaj
żebyś
się
tą
wodą
nie
upiła.
- Mruknął
przechodzący
obok
Laxus.
Dziewczyna
zachłysnęła się. Było to spowodowane nie tylko jego słowami,
ale także widokiem chłopaka bez koszulki. Dziewczyny z chichotem
zaczęły klepać ją po plecach.
- Uważaj
przy tych drążkach, żebyś nie zaczął tańczyć.
Gdy
tylko Dreyar się oddalił Mira i Lisanna zaczęły jednocześnie
podśpiewywać.
- Miiiiiiłoooość
roooośnieeee
wooooookóóół
naaaas.
W
teeen
ciepły
jaaaasny
dzieeeeń.
- Zrosłomóżdżki.
- Alberona
westchnęła.
- Patrz
Mira,
Fried
ściągnął
koszulkę!
- Gdzie?!
-
Białowłosa
zaczęła
się
rozglądać.
Wszystkie
dziewczyny
wybuchły
głośnym
śmiechem
natomiast
Strauss
zrobiła
minę
naburmuszonego
dziecka.
Reszta
lekcji
polegała
na
gapieniu
się
na
ciała
chłopców,
a
oni
zaś
ćwiczyli
i
udawali,
że
nie
podsłuchują
rozmów
dziewczyn
na
temat,
kto
się
komu
podoba.
Trzy
godziny
później
wszyscy
siedzieli
w
stołówce.
Była
to
duża
sala
z
trzema
długimi
stołami
- jeden
dla
klas
pierwszych,
drugi
dla
drugich,
ostatni
dla
klas
trzecich.
Drugie
oczywiście
były
najgłośniej,
co
zresztą
nikogo
nie
dziwiło.
W
tym
roku
drugoklasistów
było
prawie
pięćdziesięciu.
Nagle
drzwi się otworzyły i lunch przerwało wkroczenie Gildartsa.
- Klasa
B!
A
właściwie
wszystkie
klasy
drugie,
ale
głownie
B.
Macie
nową
koleżankę!
– Zawołał
do
uczniów
klas
pierwszych,
a
zza
jego
pleców
wychyliła
się
niebieskowłosa
dziewczyna
w
granatowym
mundurku.
- Ohayo...
- Powiedziała
nieśmiało.
- To
jest Juvia Lockser. Mam nadzieję, że się nią zaopiekujecie.
Nagle
ni
stąd,
ni
zowąd
przed
dziewczyną
pojawił
się
Lyon.
- Juvio,
aniele, wyjdź za mnie!
Wszyscy
ucichli.
- Etto...Ale...Juvia...Nie...Cię
nie
zna...
- Nawet
nie
chciałabyś
go
poznać!
- Krzyknął
z
końca
sali
Gray.
- Chcesz
się bić?
- A
żebyś wiedział!
- No
to
cho
no
tu
dawaj
na
gołe
klaty!
- Shinai!
Nie
kłóćcie
się!
– Krzyknął
Gildarts,
jednak
z
uśmiechem,
widząc
kłótnię
pomiędzy
kuzynami.
- Dla
ciebie
wszystko
Juvi-chan!
- Lyon
momentalnie
stracił
zainteresowanie
Grayem.
Wszyscy
spojrzeli
na
niego
jak
na
chorego
psychicznie,
ponieważ
Juvia
się
nie
odezwała.
Z
krępującej
sytuacji
szybko
wybawiły
ją
dziewczyny,
które
wciągnęły
ją
w
swoją
gromadkę.
Lyon
dalej
stał
na
środku
sali.
- A
nie
mówiłem?
- Rzucił
sarkastycznie
Fullbuster
i
odwrócił
się
w
stronę
swojego
posiłku.
- No
widzę,
że
spełnicie
moją
prośbę.
- Rzekł
Gildarts
przyglądając
się
całej
sytuacji.
- W
takim
razie
do
zobaczenia
na
jutrzejszej
lekcji.
Przechodząc
przez
drzwi
minął
grupkę
chłopaków
ubranych
w
sportowe
ciuchy.
- O
Jellal,
dobrze
że
cię
widzę.
Pamiętajcie,
jutro
mecz,
macie
dziś
trenować!
- Oczywiście.
Nawet
dziś
załatwiliśmy
sobie
małą
rozgrywkę.
- Niebieskowłosy
chłopak
spojrzał
na
Fullbustera,
który
właśnie
ugryzł
kanapkę.
- Ej,
Gray,
z
tym
meczem
o
nadal
aktualne,
nie?
Fullbuster
zesztywniał. Pół stołówki odwróciło się w stronę kapitana
szkolnego klubu koszykówki stojącego w drzwiach. Po stołówce
rozniosły się echa rozmarzonych westchnień dziewczyn i
przyjacielskie pomruki chłopaków.
- Oczywiście,
że
tak!
Dziś
o
szesnastej!
- Odkrzyknął
Gray.
- To
dobrze.
- Chwilę
jeszcze
koszykarz
rozmawiał
z
Gildartsem,
a
gdy
ten
wyszedł,
razem
ze
swoją
grupką
ruszył
w
stronę
bufetu
przybijając
piątki
kumplom,
czochrając
idealnie
ułożone
fryzury
dziewczynom,
które
reagowały
dzikim
chichotem
lub
puszczał
im
oczko.
Przechodząc
obok
sióstr
Strauss
i
Erzy
przesłał
jej
całusa,
dziewczyna
zaczęła
świecić
wręcz
na
czerwono.
- Erza
co
ci...?
-
Lisanna
przyłożyła
jej
rękę
do
czoła,
widzą
jednak
jej
nerwowe
zerknięcia
na
Fernandesa
zachichotała.
- Ktoś
tu
się
zakochał...♪
- Zanuciła
ze
śmiechem
Mira.
- Cicho
bo
jeszcze
usłyszy!
- Scarlet
rzuciła
się
na
długowłosą,
próbując
zasłonić
jej
usta.
- Kto
to
jest?
- Zapytała
Juvia.
- Szkolne
ciacho,
zastępca
przewodniczącej
klasy
B
i
do
tego
kapitan
szkolnej
drużyny,
Jellal
Fernandes.
Podkochuje
się
w
nim
większość
dziewczyn
ze
szkoły,
w
tym
te
starsze.
Masz
to
szczęście,
że
będziesz
chodzić
z
nim
do
klasy.
- Phi
ja
też
chodzę
z
nim
do
klasy.
- Prychnęła
Cana.
– Nic
specjalnego,
jeśli
chodzi
o
moje
zdanie.
- A
wy?
Nie
podoba
się
wam?
– Zapytała
zdziwiona
Lockser,
biorąc
łyk
wody.
- Mira
ma
Frieda.
- Zachichotała
Lisanna.
- Tylko
on
jeszcze
o
tym
nie
wie.
- Przepraszam
bardzo,
kto
ostatnio
na
lekcjach
odwraca
się
po
byle
jakie
pierdoły,
żeby
pogapić
się
na
tego
nowego?..
Jak
mu
było,
Stung?
- Odpowiedziała
jej
siostra.
- Sting!
- Poprawiła
ją
krótkowłosa,
po
czym
zasłoniła
speszona
usta.
- Ktoś
mnie
wołał?
- Blondyn
siedzący
kilka
siedzeń
dalej
odwrócił
się
w
ich
stronę.
- Nie,
zdawało
ci
się!
-
Strauss
pomachała
mu
z
rumieńcami
na
twarzy.
- A
co
z
tobą
Cana?
- Spytała
rozbawiona
i
zaciekawiona
całą
sytuacją
niebieskowłosa.
- Wystarczy,
że
muszę
odpowiadać
na
docinki
ze
strony
tamtej
góry.
-
Wskazała
na
Laxusa.
– Faceci
to
problemy.
Widząc
grymas niezadowolenia na jej twarzy, dziewczyny wybuchły głośnym
śmiechem.
Gray
podszedł do ławki gdzie siedziała większość chłopaków z jego
klasy.
- Słuchajcie!
Mam do was ważną sprawę!
- O
jaki
mecz
chodzi?
- Zapytał
lekko
zirytowany
Lyon.
- Wyzwałem
drużynę
koszykarską
na
pojedynek.
–
Burknął
czarnowłosy.
Większość
chłopaków
palnęła
sobie
w
czoło
otwartą
dłonią
z
załamania.
- A
jednak
idioci
są
wśród
nas.
- Dodał
Cobra
patrząc
na
Fullbustera.
- No
i
chodzi
o
to,
że...Co
żeś
powiedział?!
- Dopiero
po
chwili
dotarły
do
niego
słowa
kolegi.
- No
mów!
- Zdenerwował
się
Vastia.
- Zapomniałem
o
tym,
a
teraz
nie
mam
drużyny.
-
Wyjąkał.
- No
to
stwórz
sobie
chwilową
drużynę.
- Wpadł
na
pomysł
Sting
opierając
się
podbródkiem
o
dłoń,
którą
miał
łokciem
położoną
na
stole.
- No,
to
potrzebne
będzie
pięć
osób,
bo
taka
była
umowa.
No
to
oczywiście
ja,
Cobra...
- Że
co?!
A
ktoś
się
pytał
czy
ja
się
zgadzam?!
– Zbuntował
się
mulat.
- Lyon
i
Sting…
- Wiedziałem,
że znów będę musiał ratować twoją dupę...
- Z
chęcią
pomogę.
- Dodał
jedyny
zainteresowany
blondyn.
- Jeszcze
jedna
osoba.
- Zastanawiał
się
Fullbuster.
- Może
on?
- Eucliffe
wskazał
na
siedzącego
pa
końcu
stołu
Natsu.
- Wygląda
na
takiego
co
dobrze
umie
grać.
- CO?
NIE!
Już
wolałbym
przegrać
walkowerem.
- Wkurzył
się
Gray,
jednak
reszta
chłopaków
pokiwała
z
uznaniem
głowami.
- Faktycznie,
jak
byliśmy
młodsi
zawsze
były
kłótnie
o
to
z
kim
Natsu
miał
grać
w
drużynie,
dobry
był...
Nawet
kluby
sportowe
się
u
niego
kłóciły.(Normalnie
jak
Usui
xD)
- Zastanawiał
się
Lyon.
- Ale
on
nie
chciał
dołączyć
do
żadnego.
Jeśli
uda
ci
się
go
przekonać,
to
spoko.
-
Popchnął
Stinga
w
stronę
Natsu.
- Co?
Ale…
Czemu,
ja?
- Zapytał
speszony,
ale
podszedł
do
chłopaka,
który
spojrzał
na
niego
ze
zdziwieniem
wraz
z
Lucy.
- Natsu,
słuchaj
bo
z
chłopakami
mamy
do
ciebie
sprawę.
-
Kompletnie
nie
wiedział
jak
zacząć
rozmowę,
więc
jąkał
się
co
chwila.
- Jaką?
- Zapytał
niezbyt
zainteresowany
i
z
podejrzeniami.
- No
bo
o
szesnastej
będziemy
grać
z
drużyną
koszykarską
pięć
na
pięć
i
brakuje
nam
jednego
zawodnika,
pomógłbyś?
- Nie.
- Odpowiedział
stanowczo
Dragneel.
- Natsu!
- Lucy
spojrzała
na
niego
stanowczo.
-
Idź.
Im.
Pomóc.
- Ehh...no
dobra, o szesnastej tak? A gdzie?
Na
twarz Eucliffa wpłynął szeroki uśmiech wdzięczności.
- Na
boisku,
no
to
dzięki!
–
Odparł,
odchodząc
od
różowowłosego.
Ostatnie
dwie
lekcje,
były
to
matematyki
z
Purehito
czyli
coś
czego
wszyscy
nienawidzili.
Natsu
odprowadził
Lucy
do
domu,
jednak
tym
razem
musiał
iść
do
swojego,
a
blondynka
bała
się
jedynie
że
znów
coś
mu
się
stanie.
Różowowłosy
wszedł
do
domu,
po
cichu
próbując
przejść
do
pokoju,
ale
żeby
to
zrobić
musiał
minąć
kuchnię.
Wtedy
zobaczył
swojego
ojczyma
ledwo
siedzącego,
a
przed
nim
kilka
butelek
sake.
- Kurwa
mać!
Mógłbyś
się
wziąć
za
siebie,
a
nie
tylko
chlejesz
i
pieprzysz
się
z
dziwkami
jak
mojej
mamy
nie
ma!
- Krzyknął
zdenerwowany
i
biorąc
do
ręki
na
wpół
pełną
flaszkę
wylał
jej
zawartość
do
zlewu.
- Ty
gówniarzu…
-
Powiedział
Ayato
wstając
chwiejnym
krokiem.
- Jak
ty chcesz się mamie pokazać?!
- Nie
pyskuj,
bo
jak
wróci
to
zleje
i
ją.
- Zagroził
drwiąc.
- Masz
jej nie dotykać, możesz się wyżywać na mnie, ale nie na niej!
Natsu
bronił swojej matki najlepiej jak potrafił, nagle ojczym
zdenerwowany tym jak chłopak mu pyskuje z całej siły uderzył go w
twarz, tak że chłopak zatoczył się i wypluł krew do zlewu.
- Nie
pyskuj
szczeniaku,
to
prawda
mieliśmy
taką
umowę.
Ale
czasem
twoja
matka
zaczyna
mnie
wkurzać
tym,
że
martwi
się
o
ciebie,
że
co
się
z
tobą
dzieje,
że
może
powinniśmy
spędzać
więcej
czasu
razem.
Tak
mnie
wkurza,
że
mam
ochotę
przywalić
i
jej.
- Zadał
kolejny
cios
Dragneelowi,
przez
co
ten
uderzył
głową
o
jedną
z
szafek
kuchni
i
pobrudził
ją
szkarłatną
cieczą,
która
zaczęła
również
cieknąć
po
jego
twarzy.
- Dodajmy
coś
do
umowy,
jeśli
mama
cię
zdenerwuje
nie
krzycz
na
nią
ani
jej
nie
bij.
Ja
zamiast
niej
dobra?
- Zapytał
podnosząc
się
na
drżących
ramionach.
Ojczym
nic
nie
odpowiadając
odszedł
od
różowowłosego,
na
koniec
kopiąc
go
w
żebra.
- Cholera,
muszę
zaraz
być
na
boisku.
- Przypomniał
sobie
chłopiec
wstając
i
biegnąc
do
pokoju
po
rzeczy
na
zmianę,
spakował
je
do
plecaka
i
wsiadając
na
motor
ruszył
w
stronę
szkoły,
gdzieś
tam
mieli
się
spotkać
z
Lucy
i
resztą
drużyny.
Gdy
Lucy
przyszła
na
boisko,
nie
spodziewała
się
zobaczyć
takiego
widoku.
Trybuny
były
pełne,
mimo,
że
o
tej
porze
roku
mało
kto
przychodził
do
szkoły
po
lekcjach
- kółka
dopiero
się
formowały,
a
większość
uczniów
dopiero
się
poznawała.
- Lu-chan!
Chodź
do
nas!
- Levy
ją
zobaczyła
i
machając
rękami
jak
opętana,
podbiegła
do
przyjaciółki.
Złapała
ją
za
rękę,
a
Heartfilia
dała
się
pociągnąć
w
stronę
grupki
dziewczyn.
Zajęły
najlepsze
miejsca
w
pierwszych,
najbliższych
boiska
ławkach,
by
po
meczu
szybko
iść
pogratulować
drużynie
która
wygra.
Po
chwili
jednak
zauważyła
jednego
chłopaka
siedzącego
wśród
nich.
No
tak,
Aquarius
nie
dałaby
swojemu
chłopakowi
usiąść
osobno...Ba,
on
nawet
pewnie
by
o
tym
nawet
nie
pomyślał.
- Lucy,
możemy
porozmawiać?
- Erza
podeszła
do
blondynki.
Ta
była
nieco
speszona,
ale
się
zgodziła.
Szkarłatnowłosa
zaprowadziła
dziewczynę
do
szkoły,
bo
tylko
tam
nikt
nie
mógł
ich
podsłuchać.
- Strasznie
głupio
to
wyszło...Chciałam
cię
przeprosić
za
nasze
zachowanie.
Szczególnie
za
Graya.
Wiesz
on
kiedyś
bardzo
blisko
przyjaźnił
się
z
Natsu,
a
potem
zostawił
go
z
dnia
na
dzień.
Trudno
mu
się
było
z
tym
pogodzić.
Ale
też
chciałam
przeprosić
cię
za
moje
zachowanie.
Nie
powinnam
być
taka
niemiła
dla
Natsu.
Po
prostu...Nas
Natsu
odrzucił
i
nie
wiemy
jak
zareagować,
że
tobie
udało
się
z
nim
tak
łatwo
dogadać.
Ja...Myślę,
że
on
ma
jakieś
problemy,
ale
nie
chce
nikomu
o
tym
mówić.
Zawsze
taki
był,
próbował
sobie
ze
wszystkim
sam
poradzić,
co
często
kończyło
się
katastrofą.
- Urwała,
jakby
zastanawiała
się
co
powiedzieć
dalej.
Heartfilia
odwróciła wzrok, by przyjaciółka nie zobaczyła wyrazu jej
twarzy.
- Erza
nie
ma
pojęcia
że
trafiła
w
sedno.
- Pomyślała.
- Lucy,
nie
będę
cię
zmuszała
do
tego
byś
mi
powiedziała,
co
się
z
nim
dzieje,
chociaż
pewnie
wiesz.
Proszę
cię
tylko,
byś
nie
dała
mu
załatwiać
wszystkich
spraw
samemu.
Ale
też
uważaj,
by
nie
wplątać
się
w
coś
niebezpiecznego.
Blondynka
przytuliła przyjaciółkę.
- Nie
martw się, zajmę się nim.
- Wierzę
ci.
- Odpowiedziała
Scarlet
odwzajemniając
uścisk.
- Cieszę
się,
że
w
końcu
sobie
to
wyjaśniłyśmy.
- Zaśmiała
się.
Nagle
usłyszały kroki. Odwróciły się zaskoczone i zobaczyły pięciu
chłopców, ubranych w pomarańczowo-czarne stroje koszykarskie.
Pierwszy szedł Jellal rozmawiający z Friedem, a za nimi Rogue z
Gajeelem i Jet odbijający piłkę. Na widok niebieskowłosego Erza
zarumieniła się, co było łatwe do zauważenia, nawet przy takim
oświetleniu. Lucy zachichotała. Chłopcy zauważyli je i pomachali.
Przechodząc obok nich, Jellal rzucił do Erzy:
- Er-chan,
może
umówimy
się
po
meczu?
- Puścił
jej
oko.
Lucy
już śmiała się na całego widząc przyjaciółkę, która nie
wiedziała co ma odpowiedzieć.
- A
może
nam
pokibicujecie
co?
Cheerliderki
teraz
mają
akurat
trening,
więc
nie
dadzą
rady...Ale
wy
jeśli
się
teraz
się
przebierzecie,
jeszcze
zdążycie.
-
Zaproponował
Jet.
Chłopcy
wydali
pomruki
aprobaty.
- Dzięki...Ale
raczej
nie
skorzystamy.
- Blondwłosa
już
ledwo
wytrzymywała.
- Ale
jakbyście
zmieniły
zdanie,
wiecie
gdzie
nas
szukać.
- Rzucił
Fernandes
i
ruszył
w
stronę
wyjścia.
Gdy
tylko chłopcy wyszli, Heartfilia wybuchła głośnym, niepohamowanym
śmiechem.
- Czemu
nie
miałybyśmy
im
kibicować?
- Zapytała
nadal
czerwona
Erza,
jeszcze
myślami
będąc
przy
zaproszeniu
Jellala.
Nie
wiedziała,
czy
mówił
poważnie
czy
żartował.
- A
dałabyś radę zatańczyć przy Jellalu?
- No,
raczej nie.
- Więc
po
co
się
głupio
pytasz?
Chodź,
bo
zaraz
się
zacznie.
- Uśmiechnęła
się
Lucy
i
pociągnęła
swoją
przyjaciółkę
na
boisko.
- Tadaima!
- Juvia
powiesiła
swoją
torbę
na
wieszaku.
W
drodze
do
pokoju,
spojrzała
do
kuchni.
- Ohayo,
okāsan.
Tato
pojechał
już
do
pracy?
- Jeszcze
nie, pojedzie prosto ze szpitala. Chcesz coś zjeść?
- Nie,
nie
trzeba,
Juvia
jadła
już
w
szkole.
- Uśmiechnęła
się,
nie
chcąc
sprawiać
matce
już
więcej
kłopotów.
Wystarczyło,
że
zamartwiała
się
o
Shiori.
- Juvia
się
tylko
przebierze
i
idzie
do
Shiori
dobrze?
- Tak.
Tylko nie wracaj za późno.
- Juvia
wróci
tak
jak
zawsze.
-
Lockser
pobiegła
do
swojego
pokoju.
Chciałaby
teraz
siedzieć
na
trybunach
przy
boisku,
razem
z
nowymi
przyjaciółkami,
ale
nie
mogła.
W
takich
momentach
ogarniała
ją
wściekłość.
Dlaczego?
Czemu
to
właśnie
jej
siostra
musiała
chorować?
Szybko
się opanowała. Zamieniła mundurek na pierwszy lepszy dres.
- Juvia
wychodzi!
– Zawołała
na
pożegnanie.
- Ucałuj
Shiori!
- Odpowiedziała
jej
matka.
Dziewczyna
szybkim krokiem skierowała się w stronę szpitala. Po drodze
wstąpiła do księgarni znajdującej się niedaleko. Wzięła
pierwszą lepszą mangę, zapłaciła, wyszła. Robiła tak co
tydzień gdy tylko dostawała to swoje marne kieszonkowe. Jej siostra
cieszyła się z każdej rzeczy, którą jej przyniosła.
Gdy
tylko weszła do szpitala, "porwał" ją lekarz który
przeprowadzał badania Shiori.
- Juvia,
dobrze że przyszłaś. Chciałem porozmawiać z twoim ojcem, ale nie
zdążyłem go złapać.
- Coś
się stało?
- Właściwie
nic złego. Ze Shiori jest coraz lepiej. Jeżeli nadal będzie
zdrowiała w takim tempie, niedługo wyjdzie ze szpitala.
- Naprawdę?
To
wspaniale!
- Niebieskowłosa
była
naprawdę
zachwycona.
Nie
będzie
musiała
się
już
tyle
zajmować
siostrą,
będzie
mogła
zabierać
ją
ze
sobą,
spotykać
się
ze
znajomymi...
- A
teraz
już
cię
nie
zatrzymuje,
mam
jeszcze
jedną
sprawę
do
załatwienia.
- W
tym
momencie
do
gabinetu
wszedł
czarnowłosy
chłopak.
- O,
przepraszam doktorze...
- Nic
nie szkodzi Gray, właśnie skończyliśmy.
Gray?
Juvia
spojrzała
na
chłopaka.
Faktycznie
to
był
ten
chłopak
z
równoległej
klasy.
Tylko...Czy
on
nie
powinien
być
teraz
na
meczu?
- Juvia?
Co
ty
tu
robisz?
- Zauważył
koleżankę.
- Juvia
przyszła do siostry. Doktor ją na chwilę zatrzymał, a ty?
- A
nieważne...
Juvia
wzruszyła ramionami i wyszła z pokoju. Zdążyła tylko usłyszeć
zza zamykających się drzwi.
- Doktorze
ja tylko przyszedłem odwołać dzisiejsze spotkanie.
- A
coś się stało?
- Zgadałem
się z chłopakami ze szkoły na mecz koszykówki. Może pan wpadnie?
- Zacząłeś
się w końcu z nimi dogadywać?
- No
nawet.
- Postaram
się przyjść. A ty leć, bo się spóźnisz.
Lockser
uznała,
że
zakończyli
rozmowę
i
przyspieszyła
kroku.
Gdy
była
wystarczająco
daleko,
odwróciła
się.
Zobaczyła
czarnowłosego
oddalającego
się
biegiem
korytarzem.
Ten
również
się
odwrócił,
pomachał
do
niej
i
zniknął
za
drzwiami.
Niebieskowłosa
odpowiedziała
takim
samym
gestem
i
otworzyła
drzwi
salki.
Shiori
była sama w pokoju. Jak zawsze czytała jedną z książek od Juvii.
Gdy zauważyła starszą siostrę uśmiechnęła się i przerwała.
Długo
rozmawiały.
Zawsze
miały
ze
sobą
dobry
kontakt
i
Juvia
obwiniała
się
o
to,
że
nie
zauważyła
gdy
siostra
zaczęła
brać
narkotyki.
Potem
było
już
za
późno...Chociaż
to
właściwie
tylko
dzięki
temu
odkryto
u
jej
siostry
guza.
Przesiedziała
tam całe popołudnie. Gdy pielęgniarki w końcu wysłały ją do
domu, cały czas po głowie chodziła jej taka sama myśl.
Co
u licha Gray robił u lekarza zajmującego się odwykami
narkotykowymi?
A:
Ohayoooo!
N:
Orihimeeee!
M:
LOL
co
tu
się
dzieje?
A:
Meredis
idź
sobie
xD
A
więc
nasza
zajarka
na
dziś:
Natsu-san!
Zgadujcie,
kto
to
mówi?
N:
Sting-kun!
♥
A&N:
Tak wszyscy kochamy Stinga ♥ Pairing StingxLisanna też :3
N:
Mój
ulubiony
pairing
yaoi
to
NatsuxSting♥
A:
A
mój...Lol
nie
lubię
yaoi
xD
wolę
yuri
jak
już
muszę
wybierać
xD
i
taka
patologia
Laxus
i
Cana
widzicie
to?
Zero
miłości!!!xD
A&N:
A
teraz
do
rzeczy:
strasznie
fajnie
że
ktoś
to
czyta
*Q*
N:ARIGATO
MINNA!
:**
A:
ja tak nie umiem xD
rozdzialik świetny
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego ^^
Życzę weny i wspaniałych pomysłów
Taaaa Wszyscy kochają Stingusia ♥ :D No bynajmniej ja ^^
OdpowiedzUsuńHaha ! Normalnie klon Natsu tylko w blond włosach :DDD
A co do rozdziału to kurde mam dość już tego jego ojczyma >.> 3 rozdział a ja już dostaje kurwicy jak o tym czytam >.< No ale patologia patologią XD Koffam to <3 Hyhy zua ja ♥
Ale ta końcówka mnie rozwaliła ! XD Ja już mam podejrzenia :D Chociaż i tak pewnie nie zgadnę -___- Nie ładnie Gray XD
No nic weny życzę kochane ! <3 Buziaki ! :***
Dziewczyny, wy wiecie jak mi dogodzić.. Laxus i Cana.. :D
OdpowiedzUsuńA co do yaoi i yuri to wolę to drugie, choć StingxNatsu to bardzo interesująca para ;)
Siostra Juvii.. narkotyki.. no no, ciekawie się robi. Ja bardziej stawiałabym, że to Gray ćpa, bo czasami ma takie miny.. A co robi u tego lekarza? Jak dla mnie to jest jego ojciec, tak jakoś mi to pasuje :D
Rozdział kipi od paringów, no i świetnie. Nie wspominam już o Laxanie, którą wielbię i ogromne Arigato wam za to ;* (zrymowałam ^^)Weny!
JEJ, JEJ, JEJ, JEJ !!!!
OdpowiedzUsuńZajebistość sama w sobie *.* @.@
Narkotyki, kto by pomyślał że nasz Gray ... heh xD
Co do NaLu to jestem oczywiście w siódmym niebie !!! *.*
Szkoda że nie zatańczyły...T.T
Jedyne czego mogę się przyczepić to,
do mojego ulubionego bohatera, a raczej jego braku...
Gdzie jest Happy T.T !!!
Mam nadzieje że coś wymyślicie... :D
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na więcej !! :*
JEJ, JEJ, JEJ !!!
OdpowiedzUsuńZajebistość sama w sobie :D
NaLu ---> Jestem w siódmym niebie @.@
Kto by pomyślał że Gray ma coś z narkotykami...mhmhm
Ciekawe... :3
Szkoda że dziewczyny nie tańczyły T.T
Muszę też spytać o mojego ulubionego bohatera...
A raczej jego brak...
Gdzie jest Happy T.T !
No cóż...mam nadzieje że coś wymyślicie :D
Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na więcej !! :*
Gray pali haaaaszyyyyysz~:D Sorry, wpływ pani z polaka xD
OdpowiedzUsuńNerwicy dostaję jak widzę tego Ayato ( chociaż imię ma naprawdę zajebiste ), bo nie dość że to taki... człowiek zły, to jeszcze bokser dzieci -.- Ale zastanawiam się, dlaczego on nie chce, żeby matka Natsu sie dowiedziała O.o
Podoba mi się sprzeczanie Laxusa i Cany *w*
Stiiiiing~! Kyaaaah! x3
Uwielbiam gooooo~!
Rozkazująca Lucy xD ZOOONK!
No i Gray...OMG! Proszę, niech on pali haszysz xD
Podoba mi się Juvia :D
Jeszcze bardziej :3
A mogłybyście nie wstawiać do rozdziałów słówek japońskich? Bo to tak się trochę dziwnie czyta xD
A, no i ja nie lubię yaoi. Znaczy poczytam i wgl, ale nie lubię. Kocham yuri za to ;3 i HENTAI! xD Ja i te zboczenia moje :3
K: Nie ma się czym chwalić, a komentarz jak zwykle do dupy.
T: Are? Jak się tu znalazłaś? Chwila... czy ty mnie obrażasz?!
K: Zapłon jak na polskim PKP normalnie -.-
T: Wstrzymaj się z tymi swoimi złośliwymi uwagami!
K: Bo co mi zrobisz, pączek?
L: O.o
T: Ooooo.... za dużo tego! ZGINIESZ!
K: Uhm, już to widzę...
L: Nie prowokuj jej!
T: SLAYER MOC!
K: Czego?
T: PRZEMIANA W ZŁOTEGO RYCERZA!!!
L: O.o
T: KAMEHAMEHA!
K: Chyba ci się anime pomyliły -.-
T: BUNSHIN NO JUTSU!
K: Oi, oi... to idzie w dziwnym kierunku...
T: GOMU GOMU NO... BANKAI~!
L: Ahahaha! Tano-chan, jakaś ty zabawna :3
T: SHARINGAN!
K: Ej, zaraz nas pozwą...
L: Jeeee! :D
K: I ty przeciwko mnie, Lola...
T: GETSUGA TENSHOU i RYK ŻELAZNEGO SMOKA!
K: Panie producencieeeeeeee
* wchodzi pan w garniturze z tomikiem mangi *
R: Tak?
K: Pan Rurouni! Niech pan zobaczy, co ona robi!
R: Hymph * wyciąga gumowy młotek i uderza nim Tano *
T: Ałaaaaa!
Nie, no Z A J E B I S T E ! ;33
OdpowiedzUsuńCo do paringu StingxLissana - osobiście wolę StingxLucy, ale to mało ważne. xD
Gray i narkotyki ? O.o
Aha, spoko, nie spodziewałam się.
Ja lubię Yuri. ;3
Sting ? Moja ulubiona postać ;***
Ale to nie po kolei. o:
No wiecie Shina i te jej pisanie...
Sting : I patologia.
Pierwszy raz masz rację ! *zdziwienie*
Sting: Ja zawsze mam. *zaczyna się po mnie drzeć*
Jak już pisałam na początku; rozdział zajebisty !
Pozdrawiamy i życzymy weny !
~ Shina i Sting. :333
Sting: Czemu nie ja pierwszy ?!
Bo nie. -.-
Sime. Na waszego bloga weszłam przypadkiem. Piszecie genialne, baardzo mi sie podoba :3 No i NaLu i Sting ♥ Koocham. Ale wracając do rozdziału genialny. Siostra Juvi cpa? o.O Wooo i jeszcze Grey. Szkoda gadac. Casna i Laxus- boskie. I jeszcze W-f.
OdpowiedzUsuńCana ma racje bez koszulek lepiej :3 Ale ten komentarz bez ładu i składu i pewnie błedow pełno, ale kij z tym.
S: Koncz to lepiej bo jeszcze gorzej wyjdzie -.-
A ty nie na wakacjach?
S: Nie?!
Eeee czemu?! Taki spokój był :3
S: Co za dużo to nie zdrowo.
Nie prawda.
S: >wzycha< beze mnie juz do konca posdradałas zmysły
> kłoca sie<
Bye Lilka ( taaa bez sensu te "imie" wole Mei :3)
I Sherry
Troszke sie rospisałam nie na temat ale trudno xd
Po pierwsze, świetnie wam szablon wychodzi!
OdpowiedzUsuńPo drugie - Cana... co ty wyprawiasz......
.. Dobra, bez odliczania :P Lucyna jaka troskliwa <3 Dobrze, że się zajmuje i troszczy o Natsu, w końcu ma kogoś na kogo może liczyć. Tylko ten ojczym... arhggggg! >=[
Erzunia widze odzyskuje zdrowy rozsądek ;} No i Juvia, to mnie rozwaliło totalnie xD
Tylko zmarwiłam się za to o Graya, zaciekawiło mnie to...
Czytałam wcześniej, ale nie miałam jak komentować - lece do następnego rozdziału ^.^ (co raz bardziej mi się ten blog podoba ;*)
Zapomniałam o(chyba) najważnieszym... gołe klaty na wychowaniu fizycznym! <3 xDDD
UsuńOhayo! Wiem, długo mnie tu nie było, ale wróciłam i bardzo chcę poznać ciąg dalszy, dlatego też czytam :D. No i oczywiście komentuję :). Ale, ale, zacznijmy od początku :D.
OdpowiedzUsuńCana, ranyści, co ty robisz dziewczyno? Ja rozumiem cały twój ból i całą resztę, ale właśnie dla matki, której już nie ma, powinnaś być silna i uczynić swoje życie wartościowym i ciekawym. Uważam, że tego właśnie pragnęła dla ciebie. Wiedziała, że nawet jeśli cię opuści, bo była słaba, ty dasz sobie radę, gdyż jesteś tą silną w domu. Proszę, nie niszcz i zacznij doceniać swoje życie. Owszem, ciężko zapomnieć to, co ty widziałaś, ale po jakimś czasie złe wspomnienia zostaną zatarte przez te dobre. Powinnaś pielęgnować tylko te pozytywne chwile, które spędziłaś z mamą :). Dodatkowo masz ojca, na którego możesz liczyć, więc weź się w garść! I co najważniejsze - pogadaj z nim :).
Ach! Jak ja ich kocham! moje NaLu <3. Najlepsze!!! I jeszcze w tym opowiadaniu Natsu jest takim poważnym osobnikiem. Nie to, co w anime. Tam często się śmiał i otaczał wieloma przyjaciółmi. Lubił być w centrum uwagi. A tutaj z kolei, odsuwa się od wszystkich i próbuje radzić sobie ze swoim popapranym przez ojczyma (ukatrupię, uduszę, poćwiartuję, jak tylko dostanę w ręce!) życiem. Ech, dobrze, że chociaż Lucy nie była uprzedzona do niego, jak reszta. Teraz ma w niej oparcie i święcie wierzę, że ona mu pomoże. Jestem pewna, że Wy też pomożecie tej dwójce, aby ich życie odmieniło się na lepsze. No i jeszcze Natsu śpi w domu Lucynki - pieję z zachwytu!!! Wspaniale!!! Tak trzymaj Lucy :). Szkoda tylko, że takie smutne jest tło tego wszystkiego... Ja tam kocham komedię i mam nadzieję, że u Was też trochę z tego gatunku będzie ;). Ach i już się pojawiło :). Praktycznie stykali się nosami!!! Kawaii!!! Brakowało mi jeszcze tylko całusa, ale na to (chyba) mogę liczyć później :D.
Hahahaha!!! To było bezbłędne!!! Wymiana zdań między Caną, a Laxusem, mimo że krótka, szczerze mnie rozbawiła. A jak sobie wyobraziłam gołe klaty chłopaków i śliniące się dziewczyny - przyznam, że sama upuściłam pianę z ust :D. Sasasasa :D. Panowie, zapraszam na kolejny w-f do mnie ;). Pomieścicie się wszyscy :D. Ach! Kocham umięśnione klaty!
Laxus awansował na górę - jak słodko :D. Biedny Lyon, od razu oświadczył się dziewczynie, którą po raz pierwszy widzi na oczy :). Ale w sumie w anime z miejsca się w niej zakochał, także fakt oświadczyn niespecjalnie mnie dziwi :D. No i moja kochana Jerza <3. Cudowny Jellal, szkolna gwiazda sportu i atrakcyjna przewodniczą Erza. Ech, oni zawsze mają genialne role we fanfickach :). Uwielbiam ich!!! I epicki Gray :D. A do tego urocza Juvia :D. Będzie coraz ciekawiej, tak coś czuję :D.
Ach! Natsu słucha Lucynki!!! Wspaniale!!! I jeszcze meczyk się szykuje :D.
Obiecuję solennie, że jak tylko dorwę ojczyma mojego kochanego Natsu, posiekam go pisakiem, usmażę na zjełczałym maśle i rzucę Happy'iemu na pożarcie!!! Tak po prostu nie może być!!! Mam dosyć tego typa i, jak nie jestem mściwa, tak temu kolesiowi życzę przerobienia go na mielonkę przed ogromnego TIR-a!!! A co!!! Niech cierpi podwójnie!!!
Bardzo się cieszę, że Erza wyjaśniła Lucy wszystko i przy okazji spotkały jedną z drużyn :D. Mecz, jak mniemam będzie mega!!! A i jeszcze czerwieniąca się Erza - to brzmi dumnie :D. Przy jej szkarłatnych włosach musiała wyglądać ciekawie :D. No i jeszcze propozycja Jella'a - ach! Ten koleś totalnie mnie onieśmiela :D. Z reguły to on był w anime tym onieśmielonym, a tutaj taki gwiazdor, że ho ho!!!
Juvia ma siostrę. Hmmm... Nie spodziewałam się. Ta siostra była narkomanką - kolejny szok! Do tego miała guza mózgu i ma szansę wyzdrowieć - wspaniale! I jeszcze spotkanie z Gray'em!!! Ach, to balsam dla mojej duszy :D. Fajnie Wam ta historia wychodzi :D. Pozdrawiam ;).
Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń