06 lipca, 2013

3. Narkotyki?

Siedziała w jednej z tych zapyziałych dziur. Tu nikt nie sprawdzał, czy była pełnoletnia czy nie, ochroniarzy raczej nie było, a jeśli już, to nawet nie zwracali uwagi na to, kto wchodzi. Czasem jednak trafiała na takich, którzy nie spali, wtedy musiała się trochę "namęczyć" - trochę pokręcić biodrami, albo trochę ich poderwać, by ją przepuścili. Jednak wtedy miała często problemy z wyjściem, gdyż mieli oni często lepkie łapy. Wtedy zostawała w barze całą noc, ojcu wysyłała sms'a, że nocuje u koleżanki, a rankiem szła prosto do szkoły.
Właściwie nie wiedziała nawet po co przychodzi do tych knajp. Po śmierci matki, nie miała co ze sobą zrobić. Szwendała się nocami po mieście, wymykała się na imprezy. Jednak szybko uznała, że to towarzystwo jej nie pasuje. Wtedy po raz pierwszy wstąpiła do baru. Nikt jej nie pytał czy jest pełnoletnia, zresztą, nie wyglądała na taką, która mogłaby mieć poniżej osiemnastki. Tylko tu, pośród opróżnionych przez nią butelek po alkoholu, w końcu uwalniała się od widoku wiszącego ciała, sinej skóry, spokojnej twarzy i czekoladowych włosów unoszących się na wietrze. A nie było jej w domu tylko tydzień...
Z tyłu rozległa się muzyka. Jakaś dziewczyna w skąpym stroju, wyuzdanymi ruchami tańczyła przy rurze. Cana wzięła butelkę, którą podał jej młody barman i spojrzała na dziewczynę. Nie wyglądała na wiele starszą od niej. Co ją skłoniło, że tańczyła w takiej ruderze? Złe warunki materialne? A może problemy w rodzinie? Cokolwiek to było, nie odzwierciedlało się w wesołych i uwodzicielskich ruchach tancerki. Alberona zamieniłaby się z tą dziewczyną, nie ważne przez co tamta przechodziła. Oddałaby wszystko, by nie widzieć już więcej w snach swojej matki.
Dźwięki brzęczały jej w uszach, odbijały się echem w jej głowie, wprowadzając w przyjemny trans. Wstała i chwiejnym krokiem ruszyła w stronę dziewczyny. Nagle na kogoś wpadła.
- Hej ty, jak chodzisz!
Spojrzała w górę. Mężczyzna z którym się zderzyła był od niej wyższy o półtora głowy. Co znaczy że był naprawdę wysoki. Miał blond włosy, a po prawej stronie twarzy miał bliznę.
- Cana? Co ty tu robisz? Upiłaś się?
- Czy ja wyglądam na taką co się upiła? - Szatynka wsparła ręce na bokach, patrząc na mężczyznę groźnym wzrokiem. Chwilę mu się przyglądała zanim go poznała.
- Laxus? Co ty tu robisz?
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
- Bo nie muszę.- Odsunęła się od niego gwałtownie z trudem łapiąc równowagę.
- Cóż twój ojciec nie byłby zadowolony, gdyby się dowiedział, gdzie chodzisz po nocach.
- Twój dziadek też nie. - Syknęła, co całkowicie potwierdziło chłopakowi trzeźwość Alberony.
- Makarovowi nic do tego. - Odwrócił się na pięcie i podszedł do tancerki. Powiedział coś do niej, a ta wskazała na jakieś przejście i wróciła do tańca. Gdy ten zniknął za drzwiami, Cana rzuciła barmanowi zwitek banknotów i szybkim krokiem wyszła z baru.


Ja zamiast niej - te słowa odbijały się echem w głowie Lucy. Był zdolny do takiego kroku, ale sam z tego zbyt dobrze nie wychodził. Czy próbował się chociaż bronić? Nie mogła przestać o tym myśleć, gdy widziała poranione i posiniaczone ciało chłopaka, czuła ucisk w sercu. Niepewnie spojrzała na jego poobijaną twarz, widząc również zmęczenie i niechęć do wszystkiego.
- Czemu twoja mama drugi raz wyszła za mąż? Czy twój tata... - Te słowa nie chciały jej przejść przez gardło, czuła się także głupio pytając o coś takiego.
- Tak właściwie to nie wiem, co się z nim dzieje. Kiedy miałem dziesięć lat wyjechał i do teraz nie wrócił, a mama poznała Ayato. Na początku wszystko było dobrze, nawet się z nim dogadywałem, dopóki nie przyłapałem go na zdradzie. Wtedy pierwszy raz mnie uderzył i zagroził, że jeśli powiem mamie on zrobi jej krzywdę, a ja tego nie chcę. W sumie po pięciu latach przyzwyczaiłem się do tegoi dopóki nic nie grozi mojej mamie, mogę tak żyć
Odpowiedział, na końcu smutno się uśmiechając. Nie mogła tego oglądać, tak po prostu obserwować, jak on daje sobą pomiatać.
- Nie możesz tak mówić. - Powiedziała cicho, aczkolwiek z powagą. Przez to wszystko stracił przyjaciół, normalne życie, a jak tak dalej będzie się to wszystko ciągnąć to straci również i zdrowie.
- Lucy... Ja mam czasem ochotę... Skończyć ze wszystkim. – Wyszeptał, chowając twarz w dłoniach. Na te słowa blondynka otworzyła szerzej oczy. Nie mógł tego zrobić. Naprawdę próbował kiedyś...? Co prawda nigdy nie widziała, ani nie słyszała żadnej kłótni z jego ojczymem, ale posuwanie się do takich środków to żadne rozwiązanie. Niepewnie położyła mu dłoń na ramieniu.
- Pamiętaj, że zawsze ci pomogę. - Obiecała z lekkim uśmiechem. Różowowłosy odwzajemnił gest, po chwili biorąc do ręki bluzkę i powoli ją zakładając. Kiedy już to zrobił nieudolnie wstał, a na swoje ramiona zarzucił kurtkę.
- Dziękuję za wszystko, ale muszę wracać pewnie moja mama już przyszła z pracy. - Oznajmił podpierając się o ścianę, fotel, wszystko po kolei byle by tylko nie upaść. A mimo to wymusił ten minimalny uśmiech.
- Nie, zostań, proszęA co jeśli on cię znowu pobije? I tak już ledwo się ruszasz. - Błagała Heartfilia. Natsu nie chciał sprawiać problemów, ale z drugiej strony było mu bardzo miło, że wreszcie znalazł przyjaciółkę. Czy mógł ją tak nazwać? Przyjaciółką? Westchnął i odwrócił się w jej stronę.
- No dobra zostanę, ale muszę zadzwonić do mamy...
- Dobrze. - Odpowiedziała szczęśliwa, chciała choć przez ten jeden dzień móc się nim zaopiekować. Bała się, jak jutro chłopak pójdzie do szkoły. Dragneel wyciągnął komórkę i wybrał numer swojej mamy, która po krótkiej chwili odebrała.
- Halo?
- Mamo ja dzisiaj nie wrócę do domu, bo nocuję u... Kolegi.
- No dobrze, ale wziąłeś jakieś rzeczy na zmianę?
- Tak. Byłem już w domu.
- W takim razie, dobranoc Natsu. Tylko nie spóźnijcie się jutro do szkoły.
- Dobrze, mamo. Dobranoc.
Tymi słowami zakończył rozmowę i położył telefon na stole, a Heartfilia miała do chłopaka jeszcze jedno praktyczne pytanie.
- Twoja mama nic nie wie prawda? - Zapytała nieśmiało.
- Nie. Myśli że jest jak kiedyś, a moje zachowanie to tylko nastoletni bunt. I niech tak pozostanie.
- Martwi się o ciebie, dlaczego właściwie stałeś się taki wobec przyjaciół?
- Po prostu nie chciałem ich w to wciągać. Jestem pewien że chcieliby coś z tym zrobić, a tak naprawdę pogorszyliby sprawę. To dla ich dobra.
- Ale przez to zostałeś sam. - Lecz różowowłosy nic więcej na ten temat nie powiedział. Nie lubił i nigdy z nikim o tym nie rozmawiał. I nie miał zamiaru. Wszystko go bolało, jedyne czego pragnął to iść spać, odpocząć i nigdy nie wracać do swojego domu, gdzie wyzywa i kłóci się z ojczymem, który bezkarnie go bije.
Lucy zaprowadziła go do jednego z pokoi i po tym jak się wykąpał, na nowo założyła bandaże. Chłopak usnął dość szybko. Przez chwilę obserwowała jego twarz, która wyrażała równocześnie spokój i ból. Chciała aby choć raz przyszedł do szkoły normalnie, nie pobity, aby rozmawiał z każdym tak jak za dawnych czasów, aby był sobą.
Po kąpieli sama odpłynęła w objęcia Morfeusza.


Znów obudził dźwięk budzika. Z niechęcią wyłączyła go i z powrotem położyła głowę na miękkiej jak puch poduszce. Kiedy ujrzała blask słonecznych promieni dostających się do pokoju przez szybę, przykryła się kołdrą chcąc znów pogrążyć się w śnie, jednak zorientowała się że jest musi iść do szkoły, a do tego wszystkiego jeszcze obudzić Natsu. Poważnie to rozważała, niby powinien nie opuszczać lekcji, ale bała się o jego teraźniejszy stan. Wstała przeciągając się i ziewnęła zasłaniając usta dłonią.
Wyszła z pokoju zaglądając na chwilę do różowowłosego. Nadal spał, na jego twarzy nie było już oznak bólu, tylko spokojny uśmiech. Wyglądał... Słodko.
- Może od razu powinna go obudzić? – Pomyślała na głos i cicho podeszła do łóżka. Lekko szturchnęła chłopaka w ramię, próbując go obudzić.
- Natsu wstawaj. - Powiedziała cicho, co na chłopaka i tak nie podziałało. Nachylała się co raz bliżej niego powtarzając w kółko jego imię, aż w końcu chłopak otworzył oczy mając twarz blondynki centymetr przed swoją.
- E? Ohayo...Lucy. - Powitał się lekko zdziwiony, z rumieńcami na twarzy takimi samymi jak ona. Szybko odsunęli się od siebie.
- Jak się czujesz? - Zapytała troskliwie, siadając na skraju łóżka.
- W miarę dobrze. - Odparł usiłując usiąść, wtem złapał się za bok zaciskając mocno zęby. Blondynka przerażona położyła go z powrotem.
- Dasz radę iść do szkoły?
- Tak, nie rób ze mnie kaleki, Lucy. - Zapewnił ją z uśmiechem, po czym wstał.
Na spokojnie zjedli śniadanie i po ubraniu się ruszyli do szkoły. Nie raz po drodze Lucy musiała pomóc Natsu, lecz jej głowę zaprzątała tylko jedna myśl. Po prostu musiała zrobić coś z tym co się dzieje w jego domu.


- No ruszać się! Coście takie ospałe! - Gildarts wydzierał się na zaspane, człapiące dziewczyny. - Mogłybyście wziąć przykład z chłopców. Nie Canuś, ty się nie możesz przemęczać...
- Ta bo ja mam taki zamiar...
W końcu wykończone skończyły rozgrzewkę
- Lu-chan już nie mogę, to mój limit… - Wysapała Levy
- To powiedz Jetowi i Droyowi żeby cię ponieśli. - Zaśmiała się Lucy.
- Jednak czuję się świetnie! – Niebieskowłosa od razu skoczyła na równe nogi, poprawiając bluzkę, gdy jak na zawołanie pojawili się chłopcy.
- Ktoś nas wołał? - Zapytali z chytrymi uśmieszkami.
- Nie! Nikt was nie wołał! Nikt was tu nie chce! - Wymachiwała rękami McGarden chcąc ich odgonić. Natomiast Heartfilia szukała wzrokiem Natsu, który podciągał się na drążku. Widziała jak jego mięśnie pracują, doskonale wyrzeźbiony brzuch napinał się za każdym podciągnięciem. W sumie to żaden z chłopaków nie miał koszulki. Cóż, po co komu koszulka na dworze, w czterdziestostopniowym upale… Siniaki na ciele różowowłosego już trochę zbladły, ale tak czy tak nie wyglądało to za pięknie. Chociaż w sumie, i tak nikogo to nie obchodziło.
- Lucy, cieknie ci ślinka! - Wykrzyknęła rozbawiona Mira. Kiedy dziewczyny się zachichotały, Gildarts zorientował się że męska część nie ma górnej części garderoby.
- Czemu nie macie bluzek?! To nie jest klub ze striptizem! Już mi się ubierać! - Krzyknął do nich.
- Tato niech sobie nie mają. - Powiedziała zadowolona z widoków Cana.
- No dobrze. - Jak zawsze zgadzał się ze zdaniem córki i robił wszystko, aby było jej dobrze, lecz czasem był nadopiekuńczy co doprowadzało Alberone do białej gorączki.
Natsu skończył swoje ćwiczenia i naprężył swoje mięśnie.
Większość dziewczyn widząc wyrzeźbione ciała zaniemówiła, a Lucy widząc Natsu poczuła jak jej serce bije szybciej, a ciało zalewa fala gorąca. Teraz zauważyła, że na prawym ramieniu miał czerwony tatuaż, ale nie wiedziała w jakim kształcie.
- Ranyyy jak tak dalej pójdzie to nie chłopaki będą mieli krwotok z nosa. - Stwierdziła Cana.
- Uważaj żebyś się wodą nie upiła. - Mruknął przechodzący obok Laxus.
Dziewczyna zachłysnęła się. Było to spowodowane nie tylko jego słowami, ale także widokiem chłopaka bez koszulki. Dziewczyny z chichotem zaczęły klepać ją po plecach.
- Uważaj przy tych drążkach, żebyś nie zaczął tańczyć.
Gdy tylko Dreyar się oddalił Mira i Lisanna zaczęły jednocześnie podśpiewywać.
- Miiiiiiłoooość roooośnieeee wooooookóóół naaaas. W teeen ciepły jaaaasny dzieeeeń.
- Zrosłomóżdżki. - Alberona westchnęła. - Patrz Mira, Fried ściągnął koszulkę!
- Gdzie?! - Białowłosa zaczęła się rozglądać. Wszystkie dziewczyny wybuchły głośnym śmiechem natomiast Strauss zrobiła minę naburmuszonego dziecka. Reszta lekcji polegała na gapieniu się na ciała chłopców, a oni zaś ćwiczyli i udawali, że nie podsłuchują rozmów dziewczyn na temat, kto się komu podoba.


Trzy godziny później wszyscy siedzieli w stołówce. Była to duża sala z trzema długimi stołami - jeden dla klas pierwszych, drugi dla drugich, ostatni dla klas trzecich.
Drugie oczywiście były najgłośniej, co zresztą nikogo nie dziwiło. W tym roku drugoklasistów było prawie pięćdziesięciu.
Nagle drzwi się otworzyły i lunch przerwało wkroczenie Gildartsa.
- Klasa B! A właściwie wszystkie klasy drugie, ale głownie B. Macie nową koleżankę! – Zawołał do uczniów klas pierwszych, a zza jego pleców wychyliła się niebieskowłosa dziewczyna w granatowym mundurku.
- Ohayo... - Powiedziała nieśmiało.
- To jest Juvia Lockser. Mam nadzieję, że się nią zaopiekujecie.
Nagle ni stąd, ni zowąd przed dziewczyną pojawił się Lyon.
- Juvio, aniele, wyjdź za mnie!
Wszyscy ucichli.
- Etto...Ale...Juvia...Nie...Cię nie zna...
- Nawet nie chciałabyś go poznać! - Krzyknął z końca sali Gray.
- Chcesz się bić?
- A żebyś wiedział!
- No to cho no tu dawaj na gołe klaty!
- Shinai! Nie kłóćcie się! – Krzyknął Gildarts, jednak z uśmiechem, widząc kłótnię pomiędzy kuzynami.
- Dla ciebie wszystko Juvi-chan! - Lyon momentalnie stracił zainteresowanie Grayem. Wszyscy spojrzeli na niego jak na chorego psychicznie, ponieważ Juvia się nie odezwała. Z krępującej sytuacji szybko wybawiły ją dziewczyny, które wciągnęły ją w swoją gromadkę. Lyon dalej stał na środku sali.
- A nie mówiłem? - Rzucił sarkastycznie Fullbuster i odwrócił się w stronę swojego posiłku.
- No widzę, że spełnicie moją prośbę. - Rzekł Gildarts przyglądając się całej sytuacji. - W takim razie do zobaczenia na jutrzejszej lekcji.
Przechodząc przez drzwi minął grupkę chłopaków ubranych w sportowe ciuchy. - O Jellal, dobrze że cię widzę. Pamiętajcie, jutro mecz, macie dziś trenować!
- Oczywiście. Nawet dziś załatwiliśmy sobie małą rozgrywkę. - Niebieskowłosy chłopak spojrzał na Fullbustera, który właśnie ugryzł kanapkę. - Ej, Gray, z tym meczem o nadal aktualne, nie?
Fullbuster zesztywniał. Pół stołówki odwróciło się w stronę kapitana szkolnego klubu koszykówki stojącego w drzwiach. Po stołówce rozniosły się echa rozmarzonych westchnień dziewczyn i przyjacielskie pomruki chłopaków.
- Oczywiście, że tak! Dziś o szesnastej! - Odkrzyknął Gray.
- To dobrze. - Chwilę jeszcze koszykarz rozmawiał z Gildartsem, a gdy ten wyszedł, razem ze swoją grupką ruszył w stronę bufetu przybijając piątki kumplom, czochrając idealnie ułożone fryzury dziewczynom, które reagowały dzikim chichotem lub puszczał im oczko. Przechodząc obok sióstr Strauss i Erzy przesłał jej całusa, dziewczyna zaczęła świecić wręcz na czerwono.
- Erza co ci...? - Lisanna przyłożyła jej rękę do czoła, widzą jednak jej nerwowe zerknięcia na Fernandesa zachichotała.
- Ktoś tu się zakochał... - Zanuciła ze śmiechem Mira.
- Cicho bo jeszcze usłyszy! - Scarlet rzuciła się na długowłosą, próbując zasłonić jej usta.
- Kto to jest? - Zapytała Juvia.
- Szkolne ciacho, zastępca przewodniczącej klasy B i do tego kapitan szkolnej drużyny, Jellal Fernandes. Podkochuje się w nim większość dziewczyn ze szkoły, w tym te starsze. Masz to szczęście, że będziesz chodzić z nim do klasy.
- Phi ja też chodzę z nim do klasy. - Prychnęła Cana. – Nic specjalnego, jeśli chodzi o moje zdanie.
- A wy? Nie podoba się wam? – Zapytała zdziwiona Lockser, biorąc łyk wody.
- Mira ma Frieda. - Zachichotała Lisanna. - Tylko on jeszcze o tym nie wie.
- Przepraszam bardzo, kto ostatnio na lekcjach odwraca się po byle jakie pierdoły, żeby pogapić się na tego nowego?.. Jak mu było, Stung? - Odpowiedziała jej siostra.
- Sting! - Poprawiła ją krótkowłosa, po czym zasłoniła speszona usta.
- Ktoś mnie wołał? - Blondyn siedzący kilka siedzeń dalej odwrócił się w ich stronę.
- Nie, zdawało ci się! - Strauss pomachała mu z rumieńcami na twarzy.
- A co z tobą Cana? - Spytała rozbawiona i zaciekawiona całą sytuacją niebieskowłosa.
- Wystarczy, że muszę odpowiadać na docinki ze strony tamtej góry. - Wskazała na Laxusa. – Faceci to problemy.
Widząc grymas niezadowolenia na jej twarzy, dziewczyny wybuchły głośnym śmiechem.



Gray podszedł do ławki gdzie siedziała większość chłopaków z jego klasy.
- Słuchajcie! Mam do was ważną sprawę!
- O jaki mecz chodzi? - Zapytał lekko zirytowany Lyon.
- Wyzwałem drużynę koszykarską na pojedynek. – Burknął czarnowłosy. Większość chłopaków palnęła sobie w czoło otwartą dłonią z załamania.
- A jednak idioci wśród nas. - Dodał Cobra patrząc na Fullbustera.
- No i chodzi o to, że...Co żeś powiedział?! - Dopiero po chwili dotarły do niego słowa kolegi.
- No mów! - Zdenerwował się Vastia.
- Zapomniałem o tym, a teraz nie mam drużyny. - Wyjąkał.
- No to stwórz sobie chwilową drużynę. - Wpadł na pomysł Sting opierając się podbródkiem o dłoń, którą miał łokciem położoną na stole.
- No, to potrzebne będzie pięć osób, bo taka była umowa. No to oczywiście ja, Cobra...
- Że co?! A ktoś się pytał czy ja się zgadzam?! – Zbuntował się mulat.
- Lyon i Sting
- Wiedziałem, że znów będę musiał ratować twoją dupę...
- Z chęcią pomogę. - Dodał jedyny zainteresowany blondyn.
- Jeszcze jedna osoba. - Zastanawiał się Fullbuster.
- Może on? - Eucliffe wskazał na siedzącego pa końcu stołu Natsu. - Wygląda na takiego co dobrze umie grać.
- CO? NIE! Już wolałbym przegrać walkowerem. - Wkurzył się Gray, jednak reszta chłopaków pokiwała z uznaniem głowami.
- Faktycznie, jak byliśmy młodsi zawsze były kłótnie o to z kim Natsu miał grać w drużynie, dobry był... Nawet kluby sportowe się u niego kłóciły.(Normalnie jak Usui xD) - Zastanawiał się Lyon. - Ale on nie chciał dołączyć do żadnego. Jeśli uda ci się go przekonać, to spoko. - Popchnął Stinga w stronę Natsu.
- Co? AleCzemu, ja? - Zapytał speszony, ale podszedł do chłopaka, który spojrzał na niego ze zdziwieniem wraz z Lucy.
- Natsu, słuchaj bo z chłopakami mamy do ciebie sprawę. - Kompletnie nie wiedział jak zacząć rozmowę, więc jąkał się co chwila.
- Jaką? - Zapytał niezbyt zainteresowany i z podejrzeniami.
- No bo o szesnastej będziemy grać z drużyną koszykarską pięć na pięć i brakuje nam jednego zawodnika, pomógłbyś?
- Nie. - Odpowiedział stanowczo Dragneel.
- Natsu! - Lucy spojrzała na niego stanowczo. - Idź. Im. Pomóc.
- Ehh...no dobra, o szesnastej tak? A gdzie?
Na twarz Eucliffa wpłynął szeroki uśmiech wdzięczności.
- Na boisku, no to dzięki! – Odparł, odchodząc od różowowłosego.
Ostatnie dwie lekcje, były to matematyki z Purehito czyli coś czego wszyscy nienawidzili. Natsu odprowadził Lucy do domu, jednak tym razem musiał iść do swojego, a blondynka bała się jedynie że znów coś mu się stanie.


Różowowłosy wszedł do domu, po cichu próbując przejść do pokoju, ale żeby to zrobić musiał minąć kuchnię. Wtedy zobaczył swojego ojczyma ledwo siedzącego, a przed nim kilka butelek sake.
- Kurwa mać! Mógłbyś się wziąć za siebie, a nie tylko chlejesz i pieprzysz się z dziwkami jak mojej mamy nie ma! - Krzyknął zdenerwowany i biorąc do ręki na wpół pełną flaszkę wylał jej zawartość do zlewu.
- Ty gówniarzu… - Powiedział Ayato wstając chwiejnym krokiem.
- Jak ty chcesz się mamie pokazać?!
- Nie pyskuj, bo jak wróci to zleje i . - Zagroził drwiąc.
- Masz jej nie dotykać, możesz się wyżywać na mnie, ale nie na niej!
Natsu bronił swojej matki najlepiej jak potrafił, nagle ojczym zdenerwowany tym jak chłopak mu pyskuje z całej siły uderzył go w twarz, tak że chłopak zatoczył się i wypluł krew do zlewu.
- Nie pyskuj szczeniaku, to prawda mieliśmy taką umowę. Ale czasem twoja matka zaczyna mnie wkurzać tym, że martwi się o ciebie, że co się z tobą dzieje, że może powinniśmy spędzać więcej czasu razem. Tak mnie wkurza, że mam ochotę przywalić i jej. - Zadał kolejny cios Dragneelowi, przez co ten uderzył głową o jedną z szafek kuchni i pobrudził ją szkarłatną cieczą, która zaczęła również cieknąć po jego twarzy.
- Dodajmy coś do umowy, jeśli mama cię zdenerwuje nie krzycz na nią ani jej nie bij. Ja zamiast niej dobra? - Zapytał podnosząc się na drżących ramionach. Ojczym nic nie odpowiadając odszedł od różowowłosego, na koniec kopiąc go w żebra.
- Cholera, muszę zaraz być na boisku. - Przypomniał sobie chłopiec wstając i biegnąc do pokoju po rzeczy na zmianę, spakował je do plecaka i wsiadając na motor ruszył w stronę szkoły, gdzieś tam mieli się spotkać z Lucy i resztą drużyny.


Gdy Lucy przyszła na boisko, nie spodziewała się zobaczyć takiego widoku. Trybuny były pełne, mimo, że o tej porze roku mało kto przychodził do szkoły po lekcjach - kółka dopiero się formowały, a większość uczniów dopiero się poznawała.
- Lu-chan! Chodź do nas! - Levy ją zobaczyła i machając rękami jak opętana, podbiegła do przyjaciółki. Złapała ją za rękę, a Heartfilia dała się pociągnąć w stronę grupki dziewczyn. Zajęły najlepsze miejsca w pierwszych, najbliższych boiska ławkach, by po meczu szybko iść pogratulować drużynie która wygra. Po chwili jednak zauważyła jednego chłopaka siedzącego wśród nich. No tak, Aquarius nie dałaby swojemu chłopakowi usiąść osobno...Ba, on nawet pewnie by o tym nawet nie pomyślał.
- Lucy, możemy porozmawiać? - Erza podeszła do blondynki. Ta była nieco speszona, ale się zgodziła. Szkarłatnowłosa zaprowadziła dziewczynę do szkoły, bo tylko tam nikt nie mógł ich podsłuchać.
- Strasznie głupio to wyszło...Chciałam cię przeprosić za nasze zachowanie. Szczególnie za Graya. Wiesz on kiedyś bardzo blisko przyjaźnił się z Natsu, a potem zostawił go z dnia na dzień. Trudno mu się było z tym pogodzić. Ale też chciałam przeprosić cię za moje zachowanie. Nie powinnam być taka niemiła dla Natsu. Po prostu...Nas Natsu odrzucił i nie wiemy jak zareagować, że tobie udało się z nim tak łatwo dogadać. Ja...Myślę, że on ma jakieś problemy, ale nie chce nikomu o tym mówić. Zawsze taki był, próbował sobie ze wszystkim sam poradzić, co często kończyło się katastrofą. - Urwała, jakby zastanawiała się co powiedzieć dalej.
Heartfilia odwróciła wzrok, by przyjaciółka nie zobaczyła wyrazu jej twarzy.
- Erza nie ma pojęcia że trafiła w sedno. - Pomyślała.
- Lucy, nie będę cię zmuszała do tego byś mi powiedziała, co się z nim dzieje, chociaż pewnie wiesz. Proszę cię tylko, byś nie dała mu załatwiać wszystkich spraw samemu. Ale też uważaj, by nie wplątać się w coś niebezpiecznego.
Blondynka przytuliła przyjaciółkę.
- Nie martw się, zajmę się nim.
- Wierzę ci. - Odpowiedziała Scarlet odwzajemniając uścisk. - Cieszę się, że w końcu sobie to wyjaśniłyśmy. - Zaśmiała się.
Nagle usłyszały kroki. Odwróciły się zaskoczone i zobaczyły pięciu chłopców, ubranych w pomarańczowo-czarne stroje koszykarskie. Pierwszy szedł Jellal rozmawiający z Friedem, a za nimi Rogue z Gajeelem i Jet odbijający piłkę. Na widok niebieskowłosego Erza zarumieniła się, co było łatwe do zauważenia, nawet przy takim oświetleniu. Lucy zachichotała. Chłopcy zauważyli je i pomachali. Przechodząc obok nich, Jellal rzucił do Erzy:
- Er-chan, może umówimy się po meczu? - Puścił jej oko.
Lucy już śmiała się na całego widząc przyjaciółkę, która nie wiedziała co ma odpowiedzieć.
- A może nam pokibicujecie co? Cheerliderki teraz mają akurat trening, więc nie dadzą rady...Ale wy jeśli się teraz się przebierzecie, jeszcze zdążycie. - Zaproponował Jet. Chłopcy wydali pomruki aprobaty.
- Dzięki...Ale raczej nie skorzystamy. - Blondwłosa już ledwo wytrzymywała.
- Ale jakbyście zmieniły zdanie, wiecie gdzie nas szukać. - Rzucił Fernandes i ruszył w stronę wyjścia.
Gdy tylko chłopcy wyszli, Heartfilia wybuchła głośnym, niepohamowanym śmiechem.
- Czemu nie miałybyśmy im kibicować? - Zapytała nadal czerwona Erza, jeszcze myślami będąc przy zaproszeniu Jellala. Nie wiedziała, czy mówił poważnie czy żartował.
- A dałabyś radę zatańczyć przy Jellalu?
- No, raczej nie.
- Więc po co się głupio pytasz? Chodź, bo zaraz się zacznie. - Uśmiechnęła się Lucy i pociągnęła swoją przyjaciółkę na boisko.


- Tadaima! - Juvia powiesiła swoją torbę na wieszaku. W drodze do pokoju, spojrzała do kuchni. - Ohayo, okāsan. Tato pojechał już do pracy?
- Jeszcze nie, pojedzie prosto ze szpitala. Chcesz coś zjeść?
- Nie, nie trzeba, Juvia jadła już w szkole. - Uśmiechnęła się, nie chcąc sprawiać matce już więcej kłopotów. Wystarczyło, że zamartwiała się o Shiori. - Juvia się tylko przebierze i idzie do Shiori dobrze?
- Tak. Tylko nie wracaj za późno.
- Juvia wróci tak jak zawsze. - Lockser pobiegła do swojego pokoju. Chciałaby teraz siedzieć na trybunach przy boisku, razem z nowymi przyjaciółkami, ale nie mogła. W takich momentach ogarniała ją wściekłość. Dlaczego? Czemu to właśnie jej siostra musiała chorować?
Szybko się opanowała. Zamieniła mundurek na pierwszy lepszy dres.
- Juvia wychodzi! – Zawołała na pożegnanie.
- Ucałuj Shiori! - Odpowiedziała jej matka.
Dziewczyna szybkim krokiem skierowała się w stronę szpitala. Po drodze wstąpiła do księgarni znajdującej się niedaleko. Wzięła pierwszą lepszą mangę, zapłaciła, wyszła. Robiła tak co tydzień gdy tylko dostawała to swoje marne kieszonkowe. Jej siostra cieszyła się z każdej rzeczy, którą jej przyniosła.
Gdy tylko weszła do szpitala, "porwał" ją lekarz który przeprowadzał badania Shiori.
- Juvia, dobrze że przyszłaś. Chciałem porozmawiać z twoim ojcem, ale nie zdążyłem go złapać.
- Coś się stało?
- Właściwie nic złego. Ze Shiori jest coraz lepiej. Jeżeli nadal będzie zdrowiała w takim tempie, niedługo wyjdzie ze szpitala.
- Naprawdę? To wspaniale! - Niebieskowłosa była naprawdę zachwycona. Nie będzie musiała się już tyle zajmować siostrą, będzie mogła zabierać ją ze sobą, spotykać się ze znajomymi...
- A teraz już cię nie zatrzymuje, mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia. - W tym momencie do gabinetu wszedł czarnowłosy chłopak.
- O, przepraszam doktorze...
- Nic nie szkodzi Gray, właśnie skończyliśmy.
Gray? Juvia spojrzała na chłopaka. Faktycznie to był ten chłopak z równoległej klasy. Tylko...Czy on nie powinien być teraz na meczu?
- Juvia? Co ty tu robisz? - Zauważył koleżankę.
- Juvia przyszła do siostry. Doktor ją na chwilę zatrzymał, a ty?
- A nieważne...
Juvia wzruszyła ramionami i wyszła z pokoju. Zdążyła tylko usłyszeć zza zamykających się drzwi.
- Doktorze ja tylko przyszedłem odwołać dzisiejsze spotkanie.
- A coś się stało?
- Zgadałem się z chłopakami ze szkoły na mecz koszykówki. Może pan wpadnie?
- Zacząłeś się w końcu z nimi dogadywać?
- No nawet.
- Postaram się przyjść. A ty leć, bo się spóźnisz.
Lockser uznała, że zakończyli rozmowę i przyspieszyła kroku. Gdy była wystarczająco daleko, odwróciła się. Zobaczyła czarnowłosego oddalającego się biegiem korytarzem. Ten również się odwrócił, pomachał do niej i zniknął za drzwiami. Niebieskowłosa odpowiedziała takim samym gestem i otworzyła drzwi salki.
Shiori była sama w pokoju. Jak zawsze czytała jedną z książek od Juvii. Gdy zauważyła starszą siostrę uśmiechnęła się i przerwała.
Długo rozmawiały. Zawsze miały ze sobą dobry kontakt i Juvia obwiniała się o to, że nie zauważyła gdy siostra zaczęła brać narkotyki. Potem było już za późno...Chociaż to właściwie tylko dzięki temu odkryto u jej siostry guza.
Przesiedziała tam całe popołudnie. Gdy pielęgniarki w końcu wysłały ją do domu, cały czas po głowie chodziła jej taka sama myśl.
Co u licha Gray robił u lekarza zajmującego się odwykami narkotykowymi?


A: Ohayoooo!
N: Orihimeeee!
M: LOL co tu się dzieje?
A: Meredis idź sobie xD A więc nasza zajarka na dziś: Natsu-san! Zgadujcie, kto to mówi?
N: Sting-kun! ♥
A&N: Tak wszyscy kochamy Stinga ♥ Pairing StingxLisanna też :3
N: Mój ulubiony pairing yaoi to NatsuxSting
A: A mój...Lol nie lubię yaoi xD wolę yuri jak już muszę wybierać xD i taka patologia Laxus i Cana widzicie to? Zero miłości!!!xD
A&N: A teraz do rzeczy: strasznie fajnie że ktoś to czyta *Q*
N:ARIGATO MINNA! :**

A: ja tak nie umiem xD

12 komentarzy:

  1. rozdzialik świetny
    nie mogę się doczekać następnego ^^
    Życzę weny i wspaniałych pomysłów

    OdpowiedzUsuń
  2. Taaaa Wszyscy kochają Stingusia ♥ :D No bynajmniej ja ^^
    Haha ! Normalnie klon Natsu tylko w blond włosach :DDD
    A co do rozdziału to kurde mam dość już tego jego ojczyma >.> 3 rozdział a ja już dostaje kurwicy jak o tym czytam >.< No ale patologia patologią XD Koffam to <3 Hyhy zua ja ♥
    Ale ta końcówka mnie rozwaliła ! XD Ja już mam podejrzenia :D Chociaż i tak pewnie nie zgadnę -___- Nie ładnie Gray XD
    No nic weny życzę kochane ! <3 Buziaki ! :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyny, wy wiecie jak mi dogodzić.. Laxus i Cana.. :D
    A co do yaoi i yuri to wolę to drugie, choć StingxNatsu to bardzo interesująca para ;)
    Siostra Juvii.. narkotyki.. no no, ciekawie się robi. Ja bardziej stawiałabym, że to Gray ćpa, bo czasami ma takie miny.. A co robi u tego lekarza? Jak dla mnie to jest jego ojciec, tak jakoś mi to pasuje :D
    Rozdział kipi od paringów, no i świetnie. Nie wspominam już o Laxanie, którą wielbię i ogromne Arigato wam za to ;* (zrymowałam ^^)Weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. JEJ, JEJ, JEJ, JEJ !!!!
    Zajebistość sama w sobie *.* @.@
    Narkotyki, kto by pomyślał że nasz Gray ... heh xD
    Co do NaLu to jestem oczywiście w siódmym niebie !!! *.*
    Szkoda że nie zatańczyły...T.T
    Jedyne czego mogę się przyczepić to,
    do mojego ulubionego bohatera, a raczej jego braku...
    Gdzie jest Happy T.T !!!
    Mam nadzieje że coś wymyślicie... :D

    Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na więcej !! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. JEJ, JEJ, JEJ !!!
    Zajebistość sama w sobie :D
    NaLu ---> Jestem w siódmym niebie @.@
    Kto by pomyślał że Gray ma coś z narkotykami...mhmhm
    Ciekawe... :3
    Szkoda że dziewczyny nie tańczyły T.T
    Muszę też spytać o mojego ulubionego bohatera...
    A raczej jego brak...
    Gdzie jest Happy T.T !
    No cóż...mam nadzieje że coś wymyślicie :D

    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na więcej !! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Gray pali haaaaszyyyyysz~:D Sorry, wpływ pani z polaka xD
    Nerwicy dostaję jak widzę tego Ayato ( chociaż imię ma naprawdę zajebiste ), bo nie dość że to taki... człowiek zły, to jeszcze bokser dzieci -.- Ale zastanawiam się, dlaczego on nie chce, żeby matka Natsu sie dowiedziała O.o
    Podoba mi się sprzeczanie Laxusa i Cany *w*
    Stiiiiing~! Kyaaaah! x3
    Uwielbiam gooooo~!
    Rozkazująca Lucy xD ZOOONK!
    No i Gray...OMG! Proszę, niech on pali haszysz xD
    Podoba mi się Juvia :D
    Jeszcze bardziej :3
    A mogłybyście nie wstawiać do rozdziałów słówek japońskich? Bo to tak się trochę dziwnie czyta xD
    A, no i ja nie lubię yaoi. Znaczy poczytam i wgl, ale nie lubię. Kocham yuri za to ;3 i HENTAI! xD Ja i te zboczenia moje :3
    K: Nie ma się czym chwalić, a komentarz jak zwykle do dupy.
    T: Are? Jak się tu znalazłaś? Chwila... czy ty mnie obrażasz?!
    K: Zapłon jak na polskim PKP normalnie -.-
    T: Wstrzymaj się z tymi swoimi złośliwymi uwagami!
    K: Bo co mi zrobisz, pączek?
    L: O.o
    T: Ooooo.... za dużo tego! ZGINIESZ!
    K: Uhm, już to widzę...
    L: Nie prowokuj jej!
    T: SLAYER MOC!
    K: Czego?
    T: PRZEMIANA W ZŁOTEGO RYCERZA!!!
    L: O.o
    T: KAMEHAMEHA!
    K: Chyba ci się anime pomyliły -.-
    T: BUNSHIN NO JUTSU!
    K: Oi, oi... to idzie w dziwnym kierunku...
    T: GOMU GOMU NO... BANKAI~!
    L: Ahahaha! Tano-chan, jakaś ty zabawna :3
    T: SHARINGAN!
    K: Ej, zaraz nas pozwą...
    L: Jeeee! :D
    K: I ty przeciwko mnie, Lola...
    T: GETSUGA TENSHOU i RYK ŻELAZNEGO SMOKA!
    K: Panie producencieeeeeeee
    * wchodzi pan w garniturze z tomikiem mangi *
    R: Tak?
    K: Pan Rurouni! Niech pan zobaczy, co ona robi!
    R: Hymph * wyciąga gumowy młotek i uderza nim Tano *
    T: Ałaaaaa!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie, no Z A J E B I S T E ! ;33
    Co do paringu StingxLissana - osobiście wolę StingxLucy, ale to mało ważne. xD
    Gray i narkotyki ? O.o
    Aha, spoko, nie spodziewałam się.
    Ja lubię Yuri. ;3
    Sting ? Moja ulubiona postać ;***
    Ale to nie po kolei. o:
    No wiecie Shina i te jej pisanie...
    Sting : I patologia.
    Pierwszy raz masz rację ! *zdziwienie*
    Sting: Ja zawsze mam. *zaczyna się po mnie drzeć*
    Jak już pisałam na początku; rozdział zajebisty !
    Pozdrawiamy i życzymy weny !
    ~ Shina i Sting. :333
    Sting: Czemu nie ja pierwszy ?!
    Bo nie. -.-

    OdpowiedzUsuń
  8. Sime. Na waszego bloga weszłam przypadkiem. Piszecie genialne, baardzo mi sie podoba :3 No i NaLu i Sting ♥ Koocham. Ale wracając do rozdziału genialny. Siostra Juvi cpa? o.O Wooo i jeszcze Grey. Szkoda gadac. Casna i Laxus- boskie. I jeszcze W-f.
    Cana ma racje bez koszulek lepiej :3 Ale ten komentarz bez ładu i składu i pewnie błedow pełno, ale kij z tym.
    S: Koncz to lepiej bo jeszcze gorzej wyjdzie -.-
    A ty nie na wakacjach?
    S: Nie?!
    Eeee czemu?! Taki spokój był :3
    S: Co za dużo to nie zdrowo.
    Nie prawda.
    S: >wzycha< beze mnie juz do konca posdradałas zmysły
    > kłoca sie<
    Bye Lilka ( taaa bez sensu te "imie" wole Mei :3)
    I Sherry
    Troszke sie rospisałam nie na temat ale trudno xd

    OdpowiedzUsuń
  9. Po pierwsze, świetnie wam szablon wychodzi!
    Po drugie - Cana... co ty wyprawiasz......
    .. Dobra, bez odliczania :P Lucyna jaka troskliwa <3 Dobrze, że się zajmuje i troszczy o Natsu, w końcu ma kogoś na kogo może liczyć. Tylko ten ojczym... arhggggg! >=[
    Erzunia widze odzyskuje zdrowy rozsądek ;} No i Juvia, to mnie rozwaliło totalnie xD
    Tylko zmarwiłam się za to o Graya, zaciekawiło mnie to...
    Czytałam wcześniej, ale nie miałam jak komentować - lece do następnego rozdziału ^.^ (co raz bardziej mi się ten blog podoba ;*)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam o(chyba) najważnieszym... gołe klaty na wychowaniu fizycznym! <3 xDDD

      Usuń
  10. Ohayo! Wiem, długo mnie tu nie było, ale wróciłam i bardzo chcę poznać ciąg dalszy, dlatego też czytam :D. No i oczywiście komentuję :). Ale, ale, zacznijmy od początku :D.

    Cana, ranyści, co ty robisz dziewczyno? Ja rozumiem cały twój ból i całą resztę, ale właśnie dla matki, której już nie ma, powinnaś być silna i uczynić swoje życie wartościowym i ciekawym. Uważam, że tego właśnie pragnęła dla ciebie. Wiedziała, że nawet jeśli cię opuści, bo była słaba, ty dasz sobie radę, gdyż jesteś tą silną w domu. Proszę, nie niszcz i zacznij doceniać swoje życie. Owszem, ciężko zapomnieć to, co ty widziałaś, ale po jakimś czasie złe wspomnienia zostaną zatarte przez te dobre. Powinnaś pielęgnować tylko te pozytywne chwile, które spędziłaś z mamą :). Dodatkowo masz ojca, na którego możesz liczyć, więc weź się w garść! I co najważniejsze - pogadaj z nim :).

    Ach! Jak ja ich kocham! moje NaLu <3. Najlepsze!!! I jeszcze w tym opowiadaniu Natsu jest takim poważnym osobnikiem. Nie to, co w anime. Tam często się śmiał i otaczał wieloma przyjaciółmi. Lubił być w centrum uwagi. A tutaj z kolei, odsuwa się od wszystkich i próbuje radzić sobie ze swoim popapranym przez ojczyma (ukatrupię, uduszę, poćwiartuję, jak tylko dostanę w ręce!) życiem. Ech, dobrze, że chociaż Lucy nie była uprzedzona do niego, jak reszta. Teraz ma w niej oparcie i święcie wierzę, że ona mu pomoże. Jestem pewna, że Wy też pomożecie tej dwójce, aby ich życie odmieniło się na lepsze. No i jeszcze Natsu śpi w domu Lucynki - pieję z zachwytu!!! Wspaniale!!! Tak trzymaj Lucy :). Szkoda tylko, że takie smutne jest tło tego wszystkiego... Ja tam kocham komedię i mam nadzieję, że u Was też trochę z tego gatunku będzie ;). Ach i już się pojawiło :). Praktycznie stykali się nosami!!! Kawaii!!! Brakowało mi jeszcze tylko całusa, ale na to (chyba) mogę liczyć później :D.

    Hahahaha!!! To było bezbłędne!!! Wymiana zdań między Caną, a Laxusem, mimo że krótka, szczerze mnie rozbawiła. A jak sobie wyobraziłam gołe klaty chłopaków i śliniące się dziewczyny - przyznam, że sama upuściłam pianę z ust :D. Sasasasa :D. Panowie, zapraszam na kolejny w-f do mnie ;). Pomieścicie się wszyscy :D. Ach! Kocham umięśnione klaty!

    Laxus awansował na górę - jak słodko :D. Biedny Lyon, od razu oświadczył się dziewczynie, którą po raz pierwszy widzi na oczy :). Ale w sumie w anime z miejsca się w niej zakochał, także fakt oświadczyn niespecjalnie mnie dziwi :D. No i moja kochana Jerza <3. Cudowny Jellal, szkolna gwiazda sportu i atrakcyjna przewodniczą Erza. Ech, oni zawsze mają genialne role we fanfickach :). Uwielbiam ich!!! I epicki Gray :D. A do tego urocza Juvia :D. Będzie coraz ciekawiej, tak coś czuję :D.

    Ach! Natsu słucha Lucynki!!! Wspaniale!!! I jeszcze meczyk się szykuje :D.

    Obiecuję solennie, że jak tylko dorwę ojczyma mojego kochanego Natsu, posiekam go pisakiem, usmażę na zjełczałym maśle i rzucę Happy'iemu na pożarcie!!! Tak po prostu nie może być!!! Mam dosyć tego typa i, jak nie jestem mściwa, tak temu kolesiowi życzę przerobienia go na mielonkę przed ogromnego TIR-a!!! A co!!! Niech cierpi podwójnie!!!

    Bardzo się cieszę, że Erza wyjaśniła Lucy wszystko i przy okazji spotkały jedną z drużyn :D. Mecz, jak mniemam będzie mega!!! A i jeszcze czerwieniąca się Erza - to brzmi dumnie :D. Przy jej szkarłatnych włosach musiała wyglądać ciekawie :D. No i jeszcze propozycja Jella'a - ach! Ten koleś totalnie mnie onieśmiela :D. Z reguły to on był w anime tym onieśmielonym, a tutaj taki gwiazdor, że ho ho!!!

    Juvia ma siostrę. Hmmm... Nie spodziewałam się. Ta siostra była narkomanką - kolejny szok! Do tego miała guza mózgu i ma szansę wyzdrowieć - wspaniale! I jeszcze spotkanie z Gray'em!!! Ach, to balsam dla mojej duszy :D. Fajnie Wam ta historia wychodzi :D. Pozdrawiam ;).

    OdpowiedzUsuń