Natsu
siedział na parapecie, wykonując ołówkiem kolejne kreski na kartce. Czuł
jesienny wiatr rozwiewający od czasu do czasu jego włosy i wywołujący ciarki na
skórze.
- Znaj mą dobroć, przyniosłam ci
jedzenie. - Zażartowała
Alberona trzymając w jednej ręce talerz z kanapkami, zaś w drugiej kubek z
gorącą herbatą. Pchnięciem biodra zamknęła drzwi, stawiając kolację na biurku.
- Co tam bazgrzesz?
Nie
zwrócił na nią większej uwagi. Ani razu nie oderwał wzroku od rysunku, skupiając
się na każdej linii. Dopiero kiedy szatynka pociągnęła go delikatnie za kucyk,
postanowił zaszczycić ją swoją uwagą.
- A. Ta, dzięki. - Oznajmił spoglądając na talerz z
jedzeniem, chociaż prawda była taka, że po tym co dzisiaj się stało, nie miał ochoty
na nic.
- Naprawimy wszystko, rozchmurz się. - Rozkazała zerkając na powstający
portret Lucy. No cóż, wyglądało na to, że Natsu naprawdę się zakochał lub tak
mu się wydawało, przez to, iż Heartfilia była jedyną osobą, która od tak dawna
stała się mu bliska. Cana wyjęła z torby mangę "Karneval", układając
się wygodnie na łóżku. Poczęstowała się jedną kanapką, po czym zagłębiła się w
lekturze. Przez kilka minut w pokoju panowała niecodzienna dla tej dwójki
cisza, póki nie przerwał jej dźwięk gniecionego papieru. Podniosła wzrok,
widząc jak papierowa kulka wpada do kosza. - Rzut
za trzy punkty, ale dlaczego to wyrzuciłeś?
-
Nie podobało mi się. -
Westchnął spod przymrużonych powiek przyglądając się domowi na przeciwko. Oparł
czoło o zgięte kolano, równocześnie bawiąc się ołówkiem.
- Zjedz te kanapki. - Skinęła podbródkiem w stronę biurka.
- Nie jestem głodny. - Odpowiedział zaczesując włosy w
tył, które już po chwili wróciły do swojego codziennego nieładu. - Pójdę pobiegać. - Poinformował przyjaciółkę,
zmieniając dżinsy na czarne, dresowe spodnie, zostawił szary t-shirt i sięgnął
po czerwono-czarne adidasy. Wziął do ręki telefon ze słuchawkami, ukradkiem
patrząc na Alberonę.
- Tylko wróć, bo jest już 22. - Powiadomiła nawet nie ruszając
się z miejsca. Chłopak jedynie skinął głową, opuszczając pokój. Cana miała
czas, żeby dokładniej obmyślić swój plan i poszperać w internecie.
Biegł
w rytm melodii płynącej ze słuchawek.
Lampy oświetlały nocne ulice. Od czasu do czasu mijał jakiś ludzi, chociaż
raczej o tej godzinie nikt nie wychodził z domu.
Zawsze
pilnował się względem przeszłości, wiedząc jak to się może skończyć. Jednak nie
może ukrywać, że reakcja Lucy zdziwiła go i zabolała. Wydawała się osobą, która
stara się nie zwracać uwagi na to co kiedyś robił, ignorując wszystkie
negatywne cechy. Czasem zastanawiał się, dlaczego do niego podeszła? Podobno
mechanizm człowieka działa w przeczący sposób, jeśli ktoś zabroni ci
czegokolwiek, tym bardziej chcesz to zrobić. Może to było przyczyną, ale nie
zostawiła go poznając ten wredny charakter, który wykreował.
Przystanął
nabierając głęboko powietrza, oparł się dłońmi o kolana wbijając wzrok w swoje
buty. Po paru sekundach ruszył dalej.
- Wiesz, że twoja przyjaciółka to
geniusz? - Usłyszał na
wejściu, odkładając telefon na komodę. Odetchnął głęboko, duszkiem pozbywając
się zawartości butelki z wodą.
- Na jakiej podstawie? - Zapytał ściągając t-shirt, nadający
się jedynie do prania. Kaszlnął cicho, biorąc do ręki kubek z chłodną herbatą.
- Wiem co zrobić, żebyś pogodził się
z Lucy. - Odparła gasząc monitor.
Odwróciła w jego stronę, badając wzrokiem półnagi tors.
- No słucham, aż jestem
ciekawy.
-
Denerwuje mnie ten twój wieczny sarkazm. -
Skarciła Dragneela, zjadając kolejną kanapkę. Zmierzył ją zdziwionym wzrokiem,
sięgając po kromkę. - Mniejsza
z tym, a więc...
-
Poczekaj, pójdę się wykąpać i mi opowiesz. - Przerwał jej, wyciągając z szuflady
bokserki. Alberona jedynie przewróciła oczami, wracając do oglądania
anime.
Zbiegł
po schodach, znikając za drzwiami łazienki. Napełnił wannę gorącą wodą, zanurzając
w niej zmęczone ciało. Lubił takie relaksujące kąpiele.
Na
parę sekund zanurkował pod wodą, rozpuszczając włosy. W tle puścił swoją
ulubioną piosenkę Savin Me. Oparł się o nagłówek, spoglądając w sufit. Zamknął
powieki, wsłuchując się w słowa Nickelbacka. Wypuścił powoli powietrze z ust,
przemywając twarz gorącą wodą. Dlaczego zabierał się za te wszystkie
dziewczyny, chociaż to było bardziej jak zabawa. Dla nich. Tak naprawdę
to on został wykorzystany. Ilekroć kogoś poznawał, chodziło jej tylko o seks,
jednorazową przygodę.
- Kurwa. - Syknął przez zaciśnięte zęby,
uderzając w taflę wody. Nie zmieni swojej przeszłości, choć chciałby o niej
zapomnieć.
"Jesteś skończonym chamem!" -
naprawdę do powiedziała, wykrzyczała w żywe oczy. Zacisnął usta w wąską linię,
nabierając płynu na dłonie. Powoli obmywał swoje ciało, nie mogąc zapomnieć
tego wyrazu twarzy. Później naprawdę ją przeraził, znów przestał nad sobą
panować.
Kiedy
umył włosy, wyszedł z wanny obwiązując ręcznik luźno w pasie. Spokojnym krokiem
wszedł do pokoju, chcąc zapytać Cany o wymyślony plan. Jednak ona spała.
Westchnął cicho, podchodząc do szafy. No trudno. Dowie się wszystkiego jutro.
- Wołam cię kurwa od pięciu minut! - Drzwi od garażu otworzyły się ze
sporym hałasem, a do środka wparował rozwścieczony Ayato. Natsu wstał od
motocykla, wycierając umorusane na czarno ręce.
- Czego chcesz? - Zapytał oziębłym i obojętnym
tonem. Nim się zorientował leżał na ziemi powalony przez cios blondyna. No tak,
zapomniał że Hana pojechała gdzieś z Caną, więc znów zostali sami. Nim zdążył
się podnieść mocne kopnięcie wywołało chwilową utratę oddechu.
-
Wkurwiasz mnie, tak samo jak wszystkie twoje koleżaneczki. Komu o tym
powiedziałeś, co? Już nie chcesz bronić mamusi? - Szarpnął za bluzkę Salamandra,
uderzając chłopakiem o pobliską szafkę, która zachwiała się
niebezpiecznie.
- Nikomu nie powiedziałem. - Zapewnił próbując wstać. Zdążył
częściowo zapomnieć o tym bólu. Przez prawie miesiąc zdołał go unikać.
- Naprawdę? Mam inne przeczucie. - Ścisnął włosy Dragneela,
uderzając głową o ścianę. Krew spłynęła po jego twarzy, częściowo przysłaniając
widok. - Może Hana powinna
dostać, żebyś się czegoś nauczył?
-
Zostaw ją sukinsynu! - Pięść
złotookiego wbiła się w żebra Natsu, przez co wypluł ślinę zmieszaną z krwią,
równocześnie wydając z siebie głośny jęk.
- Nie pozwalaj sobie. - Przerażał go ten spokojny,
pogardliwy ton. Powoli uniósł głowę, widząc jak Ayato chwyta jakąś metalową
rurę i zbliża się do niego. - Za
długą przerwę miałeś? Zapomniałeś sobie pewnych zasad?
Narzędzie
z hukiem obiło się o plecy różowowłosego powodując, przechodzący przez cały
kręgosłup, ból. Krzyknął, nie mogąc tego znieść. Rura upadła na podłogę, a
silna ręka Ayato ścisnęła gardło chłopaka, pozbawiając dostępu do powietrza.
Nie powinien tego robić, ale z bezsilności chwycił za metalowy przedmiot,
uderzając nim o głowę ojczyma. Dzięki temu znów mógł spokojnie odetchnąć.
- Kurwa. Zawsze wybaczałem ci takie
coś, ale już mam dość. -
Cudem uniknął jednego ciosu, po to by drugi powalił go na glebę, przewracając
przy tym skrzynkę z narzędziami. Uderzenie głową o podłogę, było tak silne że
stracił na chwilę ostrość widzenia. Chciał chwycić jakieś narzędzie do ręki,
jednak mężczyzna stanął na jego nadgarstku. - Koniec
strugania delikatnego. -
Wtedy był delikatny, mimo iż tak bolało?
Zgniótł
nogą klatkę piersiową Dragneela. Ten skulił się, kurczowo trzymając owe
miejsce. Oddychanie zaczęło sprawiać stanowczo za dużo trudności. Nie czekają
ani chwili dłużej podniósł chłopaka do pozycji klęczącej, ściskając
włosy.
- Może wypadałoby przeprosić, co?! - Zderzył się z motorem, przez co
runął na ziemię z niemałym hukiem. Po raz kolejny podniósł pręt, wymierzając z
impetem cios w brzuch Salamandra. Po brodzie spłynęła szkarłatna ciecz, dławiąc
podrażnione gardło. Uniósł go trzymając za bluzkę, podczas gdy głowa chłopaka
odchyliła się w tył. - Lepiej
to powiedz, bo będzie gorzej.
Nie
ukorzy się przed nim nigdy w życiu! W końcu i tak nie potrafił wykrztusić z
siebie marnego słowa, a do tego za chwilę straci przytomność. Lekko przymrużone
powieki drżały, a z otwartych ust wydobył się cichy jęk. Pięść huknęła w kość
policzkową Salamandra, odwracając głowę w bok. Grzywka przysłoniła mu widok, a
koszulka nasiąkła czerwienią. Popełnił jeden, znaczący błąd. Znów okazał
uczucia, których cudem udało mu się wyzbyć. Równocześnie nie chce stracić już
nikogo więcej. Samotność jest przerażająca.
- Jesteś zwykłym śmieciem, tak samo
jak twój ojciec. - Prychnął
rzucając ciałem różowowłosego. Oparł się na przedramionach, nieudolnie próbując
wstać. Kaszlnął kilka razy, pozbywając się krwi z organizmu. Silny ból w
mostku, oznaczał kolejny zadany cios.
- Nie jestem...taki...jak on. - Wychrypiał obserwując rozmazaną
posturę Ayato.
- Żałosne. - Zaśmiał się, kolejnym kopnięciem
przewracając Dragneela. Ostatnie co zapamiętał to ostry ból w czaszce i
zakrwawiony pręt, upadający tuż obok niego.
- Natsu...o kurwa... - Cana weszła do garażu w
poszukiwaniu przyjaciela, jednak to co zobaczyła wcale nie spełniało jej
oczekiwań. Szybko uklękła przy leżącym Dragneelu, zastanawiając się co ma
zrobić. Był ranny, zakrwawiony, nieprzytomny. Czy on w ogóle żył? Na szczęście
klatka piersiowa unosiła się w górę i w dół, co prawda powoli i nieregularnie,
ale ważne było to że oddychał. Zobaczyła jak jego powieki drgają, a na twarz
wpływa grymas bólu. Otworzył powoli oczy, zamglonym wzrokiem patrząc przed
siebie. - Co się stało? - Zapytała widząc rozlaną dookoła
krew. Co tu się musiało dziać? Przecież Dragneel był po prostu zmasakrowany.
Ostrożnie pomogła mu podnieść się do pozycji siedzącej, podpierając obolałe
plecy.
- Nic...takiego. - Wychrypiał próbując złapać oddech.
- Ayato cię pobił? - Natsu zdezorientowany spojrzał na
szatynkę, zaciskając usta w wąską linię. Skąd ona mogła to wiedzieć, przecież
nie pisnął nawet słowa.
- Nie. - Zaprzeczył przykładając drżącą dłoń
do głowy.
- Naprawdę? Sam się pobiłeś? To
dziwne, że leżysz pobity w zamkniętym garażu, do którego klucz mam tylko ja,
Hana i Ayato lub do którego można się dostać tylko przez dom, gdzie ja i Hana
byłyśmy u lekarza. -
Stwierdziła podsumowując wszystko.
- Nie wiem...jestem zmęczony. - Próbował się jakoś wymigać od
prawdy. Alberona jedynie westchnęła, czując narastającą złość względem
"spierdoliny".
- Możesz wstać? Trzeba przemyć
rany.
-
Ch...yba tak. - Jęknął
podnosząc się z ziemi, co poskutkowało ponownym upadkiem. Zakaszlał parę razy,
znów pozbywając się krwi. Zarzuciła jego ramię za szyję, jedno dłonią mocno
chwytając nadgarstek, zaś drugą trzymając za biodro. Niemal cały ciężar ciała
opierał na niej, na szczęście nie był aż tak ciężki. Powoli weszła po schodach,
zamykając drzwi od garażu. - Hana..n-nie
może...mnie zobaczyć.
-
Jest tak zajęta teraz, że na pewno cię nie zobaczy. - Zapewniła kierując się w stronę
łazienki, która oczywiście musiała być na piętrze co wiązało się z kolejnym
targaniem Salamandra po schodach. Wyglądał jakby znów miał stracić przytomność
i tak też się czuł. Kiedy szli korytarzem, różowowłosy zaczął się osuwać na
podłogę. - Hej, nie mdlej mi
tutaj.
W
odpowiedzi cicho jęknął, nie mając siły iść dalej.
W
końcu doszli do łazienki. Cana wpakowała go do wanny, która była dość sporych
rozmiarów, wbudowana w podłogę.
- Ściągamy bluzkę. - Złapała za koniec t-shirtu ostrożnie
pozbawiając go Natsu. Tors pokryty był licznymi siniakami, ranami, zadrapaniami
oraz krwią. Następnie postąpiła tak samo ze spodniami i butami, rzucając je
gdzieś w kąt. Zostawiła go w samych bokserkach, biorąc słuchawkę i odkręcając
wodę. Strumień gorącej wody poparzył ciało Dragneela, który wydał z siebie
zduszony jęk spowodowany bólem.
- Przepraszam! - Szybko wyregulowała temperaturę,
delikatnymi ruchami obmywając różowowłosego z krwi. Widziała, że bolał go każdy
dotyk, ale to było konieczne. Najgorsze było to, iż krwawienie z niektórych
miejsc wciąż nie ustawało.
Zakręcając
wodę, sięgnęła po apteczkę znów siadając przy przyjacielu.
- Będzie piekło, wytrzymaj okej? - Poprosiła nasiąkając waciki środkiem
dezynfekującym. Choć robiła to najdelikatniej jak mogła, wciąż widziała grymas
bólu na twarzy przyjaciela. Usłyszała ciche drapanie w drzwi. Wpuściła kotka do
pomieszczenia, który od razu podbiegł do swojego właściciela. - Idę po lód. - Zawiadomiła, biegiem opuszczając
łazienkę. Wyjęła z zamrażarki woreczek lodu, po drodze zabierając z pokoju
chłopaka dresowe spodnie, suche bokserki i jakąś bluzkę. - Jestem.
Przyłożyła
okład do brzucha Salamandra, na co syknął z bólu odchylając głowę w tył. Teraz
dostrzegła, powstające na szyi, siniaki. Następnie wzięła odpowiednią maść,
wsmarowując w odpowiednie miejsca. Na koniec zawinęła rany bandażami.
- Wstawaj, musisz się wytrzeć
i ubrać. - Obmyła ciało,
opatrzyła, co prawda włosy też musiała umyć bo były posklejane od brudu i krwi.
Pomogła mu wstać, ostrożnie wytarła i ubrała. - Chodź do pokoju. Happy ty też. - Zawołała do kota, po czym
zaprowadziła przyjaciela. - Kładź
się.
Położyła
Dragneela na łóżku, widząc jak każdy ruch wywołuje ból. Powinien jechać do
szpitala z tak poważnymi obrażeniami, ale na pewno się nie zgodzi, a sama go
tam nie dotacha.
- Pójdę zrobić coś do picia, okej? - Zapytała cicho, bojąc się od niego
odejść. Wyglądał jakby miał za chwilę umrzeć, co prawda dużo razy widziała go
pobitego, ale nigdy w aż tak poważnym stanie. Mozolnym krokiem zeszła do
kuchni, gdzie napotkała Hanę i Ayato. Jeszcze bardziej posmutniała widząc
winowajcę całego zdarzenia, jednak nie odezwała się nawet słowem. Wyjęła z
szafki dwa kubki oraz bandaże. Zostało jeszcze parę ran, a niektóre opatrunki
już przesiąknęły krwią.
- Coś się stało? - Zapytała zmartwiona i
przestraszona Hana.
- Znów KTOŚ pobił Natsu. - Podkreśliła mierząc wzrokiem
podejrzanie zadowolonego blondyna, który chyba próbował udawać zmartwionego.
Różowowłosa przerażona zerwała się z krzesła chcąc biec na górę. - Nie, ja już się wszystkim zajęłam.
Teraz odpoczywa.
-
Ale...muszę go zobaczyć, co jeśli jest mu coś poważniejszego!
-
Dopiero zasnął. Ja się nim zajmę jakby co. - Zapewniła biorąc dwa parujące kubki
i bandaże, po czym weszła po schodach znikając z pola widzenia rodziców
Salamandra. Nie chciała oglądać Ayato, żywiła do niego czystą nienawiść i
odrazę.
Zamknęła
drzwi nogą, kładąc swoją herbatę na stoliku. Siadła obok różowowłosego,
spoglądając na poranioną twarz.
- Natsu...przyniosłam herbatę. Napij
się. - Uchylił delikatnie
powieki, zaciskając mocniej palce na pościeli. Leżał na boku, więc kiedy tylko
chciał się podnieść jego ciało natychmiast odmówiło. Mało rzeczy do niego teraz
docierało.
- Nie...mów o tym...nikomu. - Wyjąkał, czując palący ból w klatce
piersiowej.
- Natsu...ale to naprawdę poważna
sprawa...Jesteś tego pewny? -
Zapytała zmartwiona, pomagając mu się obrócić, a potem podała mu kubek.
Wiedziała jaka będzie odpowiedź, zbyt dobrze go znała. Jednak miała nadzieję,
że usłyszy coś innego. Że powie, że potrzebuje pomocy, a nie że powie coś
takiego.
- Nie...Ja nie mogę...Póki Hanie nic
nie grozi...jest dobrze. -
Słowa sprawiały mu ogromny problem. Może Ayato rzeczywiście starał się być
kiedyś delikatny.
- Czyli robisz to dla Hany? - To wszystko nie wyglądało
różowo. Jeśli tak się miała sprawa, to mogło się to przerodzić w coś bardzo
poważnego.
- T-tak. Ja zamiast niej. - Zakaszlał, czując duszenie w
piersi.
- Natsu ty idioto. - Cana pacnęła się dłonią w czoło. - Prześpij się. Potem mi wszystko
opowiesz. Bez wymówek.
-
Myślisz, że dlaczego...wszyscy mnie nienawidzą? - Dodał ściszonym głosem. Alberona
spojrzała na niego smutnym wzrokiem.
- Ty naprawdę jesteś głupi.
Wygiął
kąciki ust ku górze, po czym zamknął oczy i w jednej chwili odpłynął w
objęciach Morfeusza. Szatynka zakryła go kołdrą. Tak po prostu zdołał wszystkimi
zmanipulować?
Wolała
dzisiaj spać obok Natsu w razie potrzeby, która jak niestety nastała. Koło
siódmej obudził ją dość mocny kaszel Dragneela. Trzymał mocno dłoń przy torsie,
zwijając się w kłębek.
- Natsu! Hej, co się dzieje? - Złapała go za ramię, zastanawiając
się co zrobić. Pomogła mu usiąść, podając szklankę wody. Jednak, kiedy chciał
się napić momentalnie wszystko wypluł. Nabrał głośniej powietrza, by znów
zacząć kaszleć. No tak został skopany i podeptany po klatce piersiowej, więc łatwo
było mu stracić oddech. Nie wiedziała, czy nie miał połamanych żeber. Otworzyła
szeroko okno, a świeże powietrze wypełniło pokój. - Chodź, musisz odetchnąć świeżym
powietrzem. - Oznajmiła pomagając mu wstać. Na miękkich nogach dotarł do
okna, opierając dłonie na parapecie. Alberona trzymała rękę na jego plecach,
delikatnie poklepując. W końcu oddech zaczął się regulować, a kaszel powoli
ustawał.
- Chcesz się napić? - Pokiwał zgodnie głową, więc podała
mu szklankę. Kiedy ją brał, dostrzegła jak jego poranione ręce drżą, a skóra
przybrała bledszy odcień. Niektóre bandaże znów przesiąkły krwią, więc poszła
po nowe opatrunki. Po chwili rozbrzmiał denerwujący dźwięk budzika, więc
wyłączyła go wzdychając ciężko.
- Dzwoni...mi w głowie. - Jęknął ciągnąc za różowe
kosmyki.
- Nie dziwię się po takiej ranie. - Odparła obejmując go w pasie i
przechodząc na łóżko. - Zdejmujemy
bluzkę. - Rozkazała pomagając
mu wykonać daną czynność. Musiała zmienić bandaże i zbierać się do
szkoły.
- T-też mam...iść do szkoły? - Wychrypiał, zaciskając mocno powieki
przy przemywaniu rany.
- Chyba przetrwania. - Prychnęła zawijając nowy bandaż. - Oczywiście, że zostajesz w domu.
Przecież nie możesz ustać na miejscu, o chodzeniu nawet nie wspomnę. Leżysz i
odpoczywasz. - Skarciła
przyjaciela.
Siedziała
przy nim, smutno spoglądając na poranioną twarz Dragneela. Liczne zadrapania,
rozcięcia, siniaki. Wydawało się, że już nigdy nie będzie musiała oglądać go w
takim stanie. Odgarnęła niesforne kosmyki z czoła. Może lepiej, że spał. Jakoś
nie potrafiłaby powiedzieć mu tego co chce prosto w oczy. Zraniła go, choć
pragnie go uratować. Nabrała powietrza do płuc, po chwili je wypuszczając.
Miała tego dość. Obiecała, że nikomu nie powie i pozwoli robić to co od kilku
lat. Ale ile jeszcze wytrzyma?
- Natsu...ja...przepraszam za to, że
tak zareagowałam. To twoja przeszłość, więc nie masz na to wpływu. Zachowałam
się jak idiotka, która myśli że jest idealna. Przepraszam za to, że nazwałam
cię chamem, naprawdę nie powinnam. Próbowałeś ze mną porozmawiać, a ja tylko
krzyczałam. Wiem, że starasz się, zależy ci. Za to ci dziękuję. Potrafisz tyle
poświęcić, a ja nawet nie potrafię tego docenić. - Może było to głupie, że mówiła do
niego podczas snu. Czuła się pewniej i bezpieczniej. Widok grymasu bólu na
twarzy chłopaka, zwiększał poczucie winy. - Naprawdę
przepraszam, za to co zrobiłam i za to, że nie potrafię ci pomóc. Przepraszam.
Poczuła
delikatny dotyk na swojej dłoni. Spojrzała w zielone tęczówki, a jej serce
wydało szybsze uderzenia.
- Nie spałeś? - Zapytała zdezorientowana.
- Głośno mówisz. - Wychrypiał, nawet nie siłując się
ze wstaniem. Pociągnął ją delikatnie w swoją stronę, opatulając ramionami.
Jęknął cicho, próbując wytrzymać ból.
- Przepraszam. - Wyszeptała tuląc się w umięśnioną
klatkę piersiową, przez co zakaszlał parę razy. Oparł podbródek na głowie
Heartfilii wciąż milcząc. Schował nos w jej włosach, wdychając słodki zapach.
Po chwili zrównał swoją twarz z blondynką, składając na ustach delikatny
pocałunek, który został bezwarunkowo oddany.
- Stać nie ma siły! Ale do tych
rzeczy jest pierwszy!
-
Do tego nie trzeba wstawać. - Odparł
ochrypłym głosem na zaczepkę Alberony.
- No to skoro się już pogodziliście
to dajcie mi pracować. Nim się trzeba zająć Lucy! - Upomniała przyjaciółkę,
krzyżując ramiona na piersi.
- Ale ja mogę pomóc. - Zaproponowała.
- Dobra, to chodź ze mną go wykąpać.
Twarz
Lucy przybrała czerwonych rumieńców, na dźwięk słów szatynki.
- To co? Pomagasz mi czy idziesz
zrobić mu herbaty? - Zapytała
po dłuższej chwili ciszy, pomagając Dragneelowi podnieść się do siadu.
- Pomogę ci zaprowadzić go do
łazienki i zrobię herbaty. -
Zdecydowała. Cana miała nadzieję, że dzisiaj będzie czuł się lepiej, ale było o
wiele gorzej. Nie był w stanie ustać na własnych nogach. Gdyby nie dziewczyny,
z pewnością upadłby na podłogę. Jęknął cicho zaciskając zęby, przez co jego
szczęka napięła się niebezpiecznie.
Udało
im się, z trudem, dotaszczyć różwowłosego do łazienki. Wypuścił powoli
powietrze z ust, rozluźniając wszystkie mięśnie.
- To nie wygląda najlepiej. - Zmartwiła się Heartfilia, ocierając
kciukiem pocharataną kość policzkową chłopaka. Zielone tęczówki były matowe,
nieprzytomne. Spojrzała na pobladłą twarz Natsu, czując jak rośnie w niej
strach. Zwróciła wzrok na Canę, szykującą bandaże i środki dezynfekujące.
- To wygląda tragicznie. - Poprawiła przyjaciółkę, ściągając
koszulkę Dragneela. Rzuciła ją na czarny kosz z ubraniami, oglądając
przesiąknięte krwią bandaże. W tej kwestii nie miała nic do powiedzenia, Natsu
sam się na to godził. Bez słowa zaczęła zmieniać opatrunki, starając się być
jak najbardziej delikatna. - Trzeba
to przemyć...idziemy do wanny...
Lucy
nie mogła patrzeć na stan Salamandra. Rósł w niej strach, nienawiść do Ayato,
chęć pomocy i współczucie. Zacisnęła usta w wąską linię, nie chcąc mówić nic
zbędnego. Wzięła dresowe spodnie od szatynki, kładąc obok t-shirtu. Obserwowała
każdy jej ruch, podziwiając spokój, który potrafiła zachować w obliczu tych
wszystkich wydarzeń.
Natsu
syknął głośno, kiedy woda zaczęła obmywać jego rany. Zaś blondynka nie chcąc
tego oglądać, poszła do kuchni zaparzyć herbaty.
- Ostrożnie...połóż się. Chcesz coś
zjeść? Pić? - Upewniała się,
przykrywając przyjaciela kołdrą. Pokiwał delikatnie głową, zapewniając iż
niczego mu nie trzeba. Z cichym jękiem przewrócił się na bok, zamykając oczy.
Alberona siedziała przy nim przez te kilka minut, póki nie zasnął.
Zeszła
do kuchni, smutnym wzrokiem patrząc na blondynkę. Domyślała się, jak widok
poważnie rannego Natsu musiał ją boleć, ale nie są w stanie nic zrobić. Nie
chciał pomocy, od kilku lat odrzucał ją. Skutecznie, według własnego planu
odsuwając się od wszystkich. Dla ich bezpieczeństwa.
Lucy
siedziała przy stole i wolno pijąc herbatę, wpatrywała się w okno.
- Natsu zasnął. - Poinformowała ją i biorąc swój
napój, usiadła obok niej.
-
Co się właściwie stało?
- A jak myślisz? Tak, znów ten
skurwiel. - Alberona
westchnęła. - Lucy, muszę cię
też przeprosić, za tę sytuację w szkole. Choć nie spodziewałam się, że tak
zareagujesz. Wiesz...przed tobą w życiu Natsu było wiele dziewczyn. Mówię ci to
dlatego, bo chcę żebyś wiedziała....i nie winiła go o to, bo to głównie moja
wina. Wolałam widzieć go pijanego i wysłuchiwać o jego łóżkowych podbojach, niż
cały czas pobitego przez tego skurwiela Ayato. Ale jeśli Natsu ma dziewczynę,
zawsze traktuje ją poważnie i nigdy jej nie zdradzi, obie o tym wiemy. I też
nigdy jej nie wykorzysta.
Blondynka
podniosła wzrok. Cana zobaczyła w nich nieme pytanie.
-
Nie, mnie też nie wykorzystał. Właściwie, ja sama to zrobiłam. Natsu nigdy nie
poprosiłby mnie o coś, czego bym zrobić nie chciała. Ale też nigdy by mi nie
odmówił. Dlatego wylądowaliśmy w łóżku, i dlatego potem ze sobą
chodziliśmy. Trochę jak Aiko i Yamato z Sukiite ii na yo. - Zachichotała, ale szybko
spoważniała. - Lucy, nie
możesz go stracić. Kochasz go, a on równie mocno kocha ciebie. Ma swoje wady,
jak każdy, ale to czyni go człowiekiem. A ja jako była dziewczyna i osoba,
która traktuje go jak rodzonego brata, proszę i ostrzegam: nie zrań go. Bo
zranisz nie tylko jego, ale i siebie. A ze mnie zrobisz sobie wroga.
Chciałybyśmy przeprosić za tak długą przerwę. Obie
zaczęłyśmy nowe szkoły i mamy mniej czasu. Nie miałyśmy ostatnimi czasy weny.
Mamy nadzieję że docenicie nasze wysiłki i skomentujecie co wam się spodobało,
a co nie. Każdy komentarz jest dla nas ważny.
Kolejny rozdział postaramy się dodać szybciej, ale nic nie
obiecujemy.
Papatki~♥
NARESZCIE!!! Jak ja na to czekałam, nie da się po prostu opisać mojego szczęścia... A teraz o rozdziale, jak zwykle ZAJEBISTY!!!! Ja tutaj będę zaglądać, pozdrawiam Nevada chan ;)
OdpowiedzUsuńZnowu brak Laxusa T.T A ja tak bardzo go chce... Co się z nim stało?!
OdpowiedzUsuńBoże, ale emocje były przy walce! Normalnie przeżywałam to jak nigdy dotąd. Ayato... Uwielbiam Cię! Rób to częściej :3 Kocham sceny z krwią! Biedny Natsu, o jezu... Ale mi go szkoda, przytuliłabym go...
Albo nie... Uszkodziłam bym mu coś jeszcze... hehe ;d
Rozdział genialny i zaczynam się przyzwyczajać do Cany, która rozmawia z NATSU. XDDD
Czekam tylko teraz na... LAXUSA! TAK XD NA NIEGO XD Świetny rozdział i trzymajcie tak dalej! :D
Tak się cieszę, że jesteście :)
OdpowiedzUsuńRozdział przeczytałam jednym tchem ;3
Uwielbiam Waszą historię ;) Cieszę się, że wena Wam chociaż troszkę wróciła *.*
Nie ma w tej notce nawet zdania, które by mi się nie podobało ^.^
Oby ten dupek Ayato skisł -.- Nie wolno tak się znęcać nad Natsu! ;c
Jeeej! Natsu i Lucy znowu razem! <3 Bardzo lubię ten paring :)
Życzę Wam dużo więcej czasu, powodzenia w nowych szkołach, weny i setki pomysłów! :)
Pozdrawiam serdecznie :3
O boże o boże ...
OdpowiedzUsuńmam myśli mordercze względem Ayato .. sukinsyn ,ścierwo itp; !!!
Nie lubię gdy go bije bo od razu do oczu napływają mi łzy :( oczywiście świadczy to o tym jak dobrze zostało to napisane. W pewnym momencie popłakałam się tak w sumie bez przyczyny. Ten blog ma w sobie tyle uczuć ,że głowa boli. Dopracowany w każdym detalu ( pewnie jakiś szmaciarz by się czegoś doszukał ). Nie wiem kurde co jeszcze powiedzieć noooo ,a chce by ten komentarz był długi.. ohh no kurde ,a wiem ,że nie lubicie jak się owija w bawełnę tak więc tu o tu skończę ten komentarz :c KOCHAM WAS MISIAKI I WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO NATSU TY MOJA KOCHANA ! ( znaczy dopiero jutro masz urodzinki ale ciiii )
Boskie! Teraz czekam na moment, gdy Cana zemści się na Ayato ;3 Z jej rąk to będzie masakra! I więcej Laxusa!!
OdpowiedzUsuńDowiaduję się o urodzinkach - NAJ NAJ NAJ!!
LOL 3 raz piszę ten komentarz (głupi net)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam waszego bloga już 2 razy. I powiem wam że to jest najlepszy blog jaki do tej pory czytałam. Siedziałam raz do 4 nad ranem by go przeczytać a następnego dnia miałam szkołę! xD To nie moja wina że ten blog tak wciąga!! Nie mogłam się wprost doczekać następnego rozdziału. Czasami omijałam niektóre rzeczy by dojść do nalu (tak crazy fanka nalu xD) Jestem ciekawa jak by to wyglądało w doujinie. Super extra Shoujo manga xD Miałam raz ochotę zrobić z tego mange ale mam do skończenia mój stary doujinshi. A tak poza tym zapraszam na mojego devianta: http://karola2712.deviantart.com (reklamuje się heheszki xD) Nie przedłużając KOCHAM WAS i życzę weeeeny! i szybciutko nowy rozdział! xD
Długo czekałam ale się opłaciło! Świetny rozdział na który warto tyle czekać:3.
OdpowiedzUsuń~Patki
Waahhh~~!! Sugoi~~ NaLu wraca na właściwy tor... mi mam nadzieję że nic się między nimi nie popsuje ... życzę weny i powodzenia... aby czesciej wstawianych wpisów i niesamowitych treści ! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie podzieliły się żelkami
OdpowiedzUsuń. /\ .
a teraz mogę iść czytać :3 <3
Nareszcie doczekałem się kolejnego rozdziału i co mogę powiedzieć?
OdpowiedzUsuńChyba tylko tyle że wasz blog jest tak genialnie zrobiony że pozazdrościć. W moim rankingu znajdujecie się w pierwsze piątce czytanych przeze mnie blogów. Jak zwykle bardzo borze i przemyślanie zrobiłyście rozdział. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Pozdrawiam Kuraj
P.S. Zapraszam na nowy rozdział pieczecprzeznaczenia.blog.pl
Jezu uwielbiam waszego bloga i zycze weny<333
OdpowiedzUsuńZajebiste oby tak dalej. Weny życzę. I mam nadzieję że nie długo jakieś hentai będzie ^.^ ~ wasz zboczuszek
OdpowiedzUsuńKocham was. Życzę dużo weny. A więc jak mogłyście aż tak skrzywdzić Natsu?!
OdpowiedzUsuńI dlaczemu nie było Laxus x Cana kocham ten paring. I za mało Juvi. Modlę się żeby Natsu nic nie było. Bo nie będzie?? I jeszcze raz weny i weny. No i powodzenia w szkole :**** ~A-chan ;3
Rozdział wam wyszedł cudny ♥ nie rozpisujemy sie bo musimy iść ^.^ życze weny i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńi powodzenia w szkole ;*
Gdyby ktoś widział moją minę jak tu zajrzałam i zobaczyłam nowy rozdział to by się chyba przestraszył albo mnie wysłał do psychiatryka. Nie ma to jak szczerzyć się do komputera! Hehe
OdpowiedzUsuńAż obudziłam koleżankę z tej radości narażając się na opieprz! Warto było XD
Jak mi szkoda Natsu...
ZABIJE AYATO !!!! Za to co robi Natsu! Skur.... no nie będę przeklinać, nie warto na takiego... idiotę
Mam nadzieje że chłopakowi nic nie będzie i wydobrzeje
No i że się już na dobre pogodzi z Lucką
Ale serio nie za dobrze to wygląda... martwię się o niego... do następnego rozdziału się będę martwić :-(
Nie chce nic wykrakać ale jakoś mam złe przeczucia, bo teraz jest poważniej niż zwykle z tego co widzę.
Mam nadzieje że będzie dobrze :-)
Tyle z mojej strony, trochę mało ale jakoś nie wiem o tej porze co jeszcze napisać
Do następnego rozdziału
kiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńCześć ja was błagam na kolanach dodajcie nowy rozdział ;(
OdpowiedzUsuńCześć ! Obie zostałyście nominowane do nagrody Liebster Award, więcej informacji na ten temat pod linkiem, http://shoujo-namida.blogspot.com/2014/12/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńAaaaa... Rozdział :D
OdpowiedzUsuńDługo się czekało .. ale się opłaciło :3
Rozdział jak zawsze boski :)
Biedny Natsu... ;(
Życzę wam dużo weny ;)
Pozdrawiam ;)
Nominuje cię do Liebster Award
OdpowiedzUsuńWięcej szczegółów tu: http://fairy-tail-dorosle-zycie.blogspot.com/2015/01/liebster-award-ohayo-mina-dziekuje-za.html
Zostałaś nominowana do Liebster Award. Więcej u mnie http://fairytail-rodzina.blogspot.com/2015/01/liebster-award.html Trochu spóźnione powiadomienie, ale ćśśś.
OdpowiedzUsuńSuper blog! Mam nadzieję, że mój także Ci się spodoba. Serdecznie zapraszam! :)
OdpowiedzUsuńhttp://yakuza-rika.blogspot.com/
Czy ten blog został zapomniany czy co? strasznie długo się czeka na rozdziały. rozumiem że jesst nauka, testy itp. ale szkoda tej fabuły... liczę że w najbliższym czasie coś się ukaże
OdpowiedzUsuńNo dziewczyny no proszę was dodajcie nowy rozdział :C
OdpowiedzUsuńCo z nowym rozdziałem? T.T
OdpowiedzUsuńChyba sobie jakieś kpiny robicie?!?! Ile można przerwę sobie robić? Rozumiem nauka ale to żadne usprawiedliwienie! Z poważaniem Agata
OdpowiedzUsuń...K-I-E-D-Y N-O-W-Y R-O-Z-D-Z-I-A-Ł?.... *Patrzy morderczym wzrokiem* ಠ_ಠ
OdpowiedzUsuńCzyżby blog został porzucony?
OdpowiedzUsuńSzkoda...
no błagaaaaam, kiedy następny rozdział? T-T
OdpowiedzUsuńBłagam!! Nie kończcie w takim momencie!! Piszecie po prostu rewelacyjnie i było to ogromną stratą T^T Prosze was... dodajcie nowy rozdział...
OdpowiedzUsuń