07 listopada, 2013

12. W oczekiwaniu na cud

 18 września 2013r.
Środa

Gdy wyszedł ze szpitala, było już ciemno. Deszcz spływał po jego płaszczu, moczył głowę zimnym strumieniem, buty chlapały w kałużach wody, ale nie myślał teraz o tym. Zastanawiał się, jak pomóc Juvii i jej siostrze. Miał dziwne wrażenie, że młodsza Lockser nie mówi im wszystkiego, co trzeba. Jednak…jak miał to niby udowodnić?
Był tak zajęty swoimi rozmyślaniami, że nie usłyszał kroków. Zorientował się dopiero, gdy podniósł głowę i zobaczył stojącego przed nim chłopaka. Szerokie barki, wysoki, umięśniony. Wiedział, kto to. I nie miał ochoty widzieć tej osoby, przypominała mu wszystko, co najgorsze go spotkało.
- Siemasz stary, dawno się nie widzieliśmy! Osobnik z sarkastycznym uśmieszkiem podszedł do Fullbustera. – Co u ciebie stary?
- Nic, co mogłoby cię zainteresować. ­Warknął czarnowłosy.
- Ej no daj se na wstrzymanie z agresją stary. Może draga na rozluźnienie? – Zapytał, wyciągając z kieszeni białe tabletki.
- Wiesz, że już nie biorę.Gray coraz bardziej wkurzony zaczął jeszcze szybciej iść przed siebie.
- Wciągasz, też już nie?Zarechotał nielogiczniekoksupotrząsając torebeczką z białym proszkiem.
- Weź się kurwa odpierdol.Fullbuster ledwo z wściekłości szedł prosto.
- Spokojnie, spokojnie. Ech, Gray brakuje nam ciebie. Minerva za tobą tęskni. Byłeś wtedy naszą gwiazdą towarzystwa. – Powiedział gościu, klepiąc czarnowłosego w ramię. Ten nie powstrzymując się, wymierzył mu lewy sierpowy w twarz. Mięśniak złapał się za bolącą część ciała, wypuszczając woreczek, a jego zawartość rozsypała się na bruku, szybko rozpuszczając się w deszczu.
- Już ci mówiłem. Nie wrócę do tego więcej więc dajcie mi spokój i się odpierdolcie. Powinno wam wystarczyć, że nie nagadałem na was psom!
- Kurwa, Minerva się wścieknie. To był nowy produkt. Będziesz musiał oddać kasę.Powiedział spokojnie.
- Wypchaj się tym swoim gównem. Nic wam nie zapłacę.Powiedział Gray. Wiedział, że taką odpowiedzią tylko sprowokuje faceta, ale teraz o tym nie myślał. Po prostu poczuł jak odziana w skórzany but, z metalową podeszwą stopa, wbija mu się w brzuch i powoduje jak ląduje kilka metrów dalej.
- Zrobił się z ciebie cienias, Fullbuster. Nawet nie umiesz się obronić. – Zarechotał narkoman i uderzył głową czarnowłosego, kilka razy o bruk. – Zapamiętaj to sobie. Piśnij słówko, a nie żyjesz.
I odszedł zostawiając pobitego chłopaka w zaułku. Gdy Gray upewnił się, że tamten odszedł, powoli się podniósł trzymając za głowę. Nie mógł pokazać się w tym stanie Ur. Nie wiedząc zbytnio, co robić, ruszył w stronę domu Natsu, tylko on mógł mu jakoś doradzić.

• • •

Gdy się obudziła wszystko było rozmazane i jasne, raziło ją tak, że musiała przymykać oczy.
Czy ja już umarłam? Przez ułamek sekundy, taka myśl przeszła jej przez głowę, a po chwili poczuła ciężar na udach. Podniosła lekko głowę i zobaczyła śpiącą na jej kolanach Juvię. Miała zarumienione policzki i szeptała coś przez sen uśmiechając się. Shiori widząc to, również się uśmiechnęła. Ostatnio rzadko mogła zobaczyć siostrę tak spokojną. Pogłaskała ją po długich, niebieskich włosach, tak zawsze śmiesznie skręconych.
- Przepraszam.Wyszeptała. – Za wszystko przepraszam.

• • •
19 września 2013r.
Czwartek

Wciąż przy nim trwała, trzymała jego chłodną rękę czekała bezustannie na moment kiedy otworzy oczy. Jednak jego powieki nawet nie drgały, klatka piersiowa delikatnie unosiła się w górę i w dół.
- Natsu tak bardzo cię przepraszam, to moja wina. - Wyszeptała spoglądając na jego już spokojną twarz. Jednak wciąż był nieprzytomny i nie wiedziała czy słyszy, jednak przeprosi go, i jeśli będzie trzeba zrobi to powtórnie.
- Gdybym tylko cię zatrzymała nic by się nie stało. Co ze mnie za matka? Powinnam ci dawać szczęście, skoro dopuściłam do tego aby ojciec cię opuścił. Jeszcze raz przepraszam. - Szlochała mocno ściskając jego dłoń, wciąż nie czuła odwzajemnienia gestu. Był bezwładny, jak marionetka.
Usłyszała ciche skrzypnięcie drzwi a do sali weszła znajoma pielęgniarka, uśmiechnęła się delikatnie podchodząc do łóżka chłopaka. Sprawdziła odczyty z maszyn i poprawiła kroplówkę.
- Przepraszam...Czy wiecie kiedy może się obudzić?
Zapytała niepewnie wstając i z nadzieją przyglądając się Kirze. Chciała odpowiedzieć pozytywnie, ale nie mogła kłamać.
- Przykro mi nie mam bladego pojęcia. Po badaniach okazała się, że miał jakieś stare rany i kilka obrażeń wewnętrznych. Czy syn ma jakieś kłopoty?
- Sama nie wiem. Od ośmiu lat, on...nie jest tym samym Natsu.
Odparła poprawiając bluzkę, po czym wzięła torebkę podchodząc do drzwi. Musiała iść do szkoły wytłumaczyć nieobecność swojego dziecka. Przymrużyła powieki odwracając się przodem do kobiety kłaniając się delikatnie.
- Dziękuję, że się nim opiekujecie. Błagam...Sprawcie aby wyzdrowiał
Amande zszokował ten gest, jeszcze żaden człowiek niczego takiego nie mówił. Jednak po za ciepłem ogarniającym jej ciało, poczuła determinację. Wygięła kąciki ust delikatnie ku górze.
- Zrobię co w mojej mocy, aby pani syn jak najszybciej doszedł do siebie.
Te słowa dodały Hanie otuchy, odwzajemniła uśmiech opuszczając budynek i wsiadając do auta ruszyła w stronę szkoły. Aż trudno jej uwierzyć, że spędziła przy synu całą noc. A on ani razu nie drgnął, trwał bez ruchu.

• • •

- No więc jako pracę domową....
Kończył Makarov kiedy rozległo się pukanie do drzwi zdziwiony zaprosił do środka widząc młodą kobietę o różowych włosach, którą każdy zmierzył wzrokiem. Powoli podeszła do nauczyciela.
- Przepraszam, że przeszkadzam w lekcji ale muszę z panem porozmawiać. Jestem Hana Dragneel, mama Natsu. - Oznajmiła cicho. Niektórym szczęka opadła na wieść że Salamander ma taką mamę. Natomiast Lucy zmartwiona chciała jedynie wiedzieć co się stało z jej przyjacielem.
- Miło mi panią poznać. A coś się stało, że...
- Chciałam tylko poinformować, że Natsu nie będzie w szkole przez jakiś czas - oznajmiła przypominając sobie okropny widok syna.
- Czy coś się stało? - Zapytał staruszek poważnie. Jednak widział, że kobieta nie chciała o tym rozmawiać. Jej oczy opuchnięte były od płaczu, a na twarzy malował się smutek. Wolał chwilowo nie ingerować w sytuację.
- Dobrze, że pani mnie poinformowała. Dziękuję.
- Przepraszam, że przerwałam lekcję. Do widzenia.
Po tych słowach wyszła stojąc chwilę za drzwiami, nie potrafiła nic powiedzieć na temat syna, opisać jego stan. Samo to wspomnienie przyprawiało ją o łzy, a nie chciała płakać na oczach całej jego klasy.
Rozbrzmiał głośny dzwonek na przerwę, a jako pierwsza z klasy wybiegła Heartfilia cudem doganiając Hanę, nim odjechała.
- O Lucy! Dzień dobry. - Powitała wymuszonym uśmiechem.
- Dzień dobry. Co się stało Natsu?
I uśmiech zniknął a zastąpił go smutek. Odwróciła głowę patrząc w kierownicę.
- Jest w szpitalu.
Blondynka słysząc to nie potrafiła ruszyć się z miejsca, ani nic wypowiedzieć jakby gruby sznur zawiązał się w jej żołądku. Nawet nie poczuła kiedy do jej oczu napłynęły słone łzy smutku. Dlatego się rozłączył? Co się wczoraj stało?
- Zabierze mnie pani do niego?
- Skarbie trwają lekcje. - Pouczyła Dragneel.
- Muszę go zobaczyć. - Powiedziała stanowczo nie wiedząc ile bólu sprawi jej ten widok. Przez pięć minut jeszcze Hana próbowała przekonać dziewczynę aby pozostała w szkole, jednak na marne.
- Jesteś tego pewna? - Zapytała stojąc przed salą gdzie leżał Dragneel. Blondynka kiwnęła delikatnie głową, naciskając klamkę. Weszła do środka, a to co zobaczyła było najgorszym koszmarem. Powolnymi krokami podeszła do przyjaciela. Wyglądał okropnie.
- Natsu... - Wyszeptała widząc zakrwawione bandaże, bladą skórę i ledwo poruszającą się klatkę piersiową. Stało się to czego się obawiała. Mimowolnie po jej policzkach zaczęły płynąć słone łzy, podczas gdy zacisnęła mocno zęby jedynie cicho szlochając. Chciała do niego podejść, ale nie potrafiła. Coś powstrzymywało, w jednej chwili poczuła opatulające drobne ramiona. To była Hana, przytuliła do siebie pocieszając chociaż sama chciała płakać.
- Natsu jest silny. Wszystko będzie dobrze. Na pewno. Wszystko będzie dobrze. -
Powtarzała to jak mantrę, która musiała się spełnić.
- Rozmawiałam z nim i słyszałam jego słaby głos, a mimo to zapewniał że wszystko jest w porządku...kiedy...zapytałam się gdzie jest, rozłączył się jak gdyby nigdy nic...kiedy...dzwoniłam do niego później nie odbierał...
Szlochała tłumacząc, gdyby tylko wcześniej do niego zadzwoniła może potrafiłaby mu pomóc o wiele szybciej, może nawet nic by się nie stało.
Siedziały przy jego łóżku, w całkowitym milczeniu. Lucy trzymała bezwładną dłoń chłopaka chcąc jedynie aby otworzył oczy. Jednak odkąd przybył do szpitala jego powieki nawet nie drgnęły. To ją przerażało, ile krwi musiał stracić i jak poważne miał rany?
Do pomieszczenia weszła pielęgniarka z bandażami i środkami dezynfekującymi. Podeszła do Dragneel lekko odsuwając kołdrę, którą był przykryty. Teraz zobaczyły, że niemal wszystkie bandaże na jego torsie przesiąkły krwią.
- Proszę aby panie wyszły, muszę zmienić opatrunki. - Poprosiła wiedząc, że ten widok może być dla nich zbyt wstrząsający. Jednak one nie ruszyły się nawet o milimetr a wciąż trwały w tych samych pozach.
- Naprawdę proszę o wyjście. - Powtórzyła. I nadal nic. Wypuściła powoli powietrze z ust nie mając zamiaru się z nimi kłócić.
Chwyciła za koniec bandaża ostrożnie go odwijając. Różowowłosy na nic nie reagował, jakby zapadł w śpiączkę. Czego nikt nie chciał.
I w końcu zobaczyły szpecące jego ciało rany, głębokie i ohydne zadane bezlitośnie i z całej siły. Heartfilia widząc to zasłoniła sobie usta dłońmi, natomiast Hana odwróciła wzrok nie ukazując krystalicznych łez spływających po jej policzkach. Wiedziały jedno...po tym wszystkim pozostanie paskudna blizna.
- Myśli pani że za niedługo się obudzi? - Zapytała cicho Lucy. Mimo niebo z błękitu przybrało kolor granatu, który przyozdabiały świecące gwiazdy ona nie odeszła nawet o krok. Trzymając jego zimną, bladą dłoń chciała jedynie aby się obudził. Hana widząc to poczuła miłą falę ciepła zalewającą jej serce, jednak był ktoś kto troszczył się o jej syna.
- Na pewno. - Wyszeptała wstając - Chodź, odwiozę cię do domu...
Oznajmiła zakładając kurtkę i przeczesując włosy pozwoliła aby luźno opadły na jej plecy. Podeszła do blondynki uśmiechając się.
- Nie chcę... - Zaprotestowała tamta mocniej ściskając rękę Dragneela. - Nie chcę nigdzie iść. Będę tu siedzieć póki się nie obudzi...
Kobieta słysząc to otworzyła szczerzej oczy, lecz po chwili wygięła kąciki ust ku górze kładąc dłoń na ramieniu dziewczyny.
- Musisz chodzić do szkoły, zapewniam że jeśli się obudzi od razu do ciebie zadzwonię i przyjedziemy tu razem.
Zero reakcji.
- Czy Natsu jest dla ciebie tak ważny?
Co miała odpowiedzieć? Czy aby na pewno znała odpowiedź?
- Ja po prostu...chcę być dla niego kimś, przed kim będzie sobą.
Odpowiedziała bacznie przyglądając się jego twarzy.
- Chodź. Dajmy mu jeszcze jeden dzień
Posłusznie wstała i opuściły salę. Kolejny dzień? A co jeśli znów będzie trzeba czekać i następnym razem i następnym? Nie chciała dawać mu więcej czasu chciała jedynie ujrzeć jego zielone tęczówki. Chciała żeby był z nią, obudził się i żył, tak nim jego życie stało się piekłem.
- To jak jest w końcu między tobą a Natsu? Mi możesz powiedzieć Lucy - uśmiechnęła się Hana na chwilę odwracając głowę do dziewczyny po czym wróciła do prowadzenia auta. W sumie nie wiedziała co odpowiedzieć, co ona do niego czuła? Mogła nazwać to mieszanką swoich uczuć.
- Jesteśmy przyjaciółmi. - Odpowiedziała z uśmiechem. Chociaż sama nie była pewna co mówi, od ostatniego pocałunku w Paryżu i tego co się działo po nim, jak oni prawie...Nic nie było takie same, jakby Natsu stał się chłodny nawet w stosunku do niej. Chciała się dowiedzieć dlaczego tak się dzieje. Co tak naprawdę ukrywa.

• • •

Stała przed lustrem, po raz setny poprawiając już i tak idealnie ułożone włosy. Specjalnie męczyła je półtorej godziny i w końcu długą, prostą falą spływały po jej plecach, sięgając do pasa. Nienawidziła ich prostować, ale na taką okazję mogła się poświęcić. Jej zgrabną figurę podkreślała obcisła bluzka i równie obcisłe spodnie. Nie mogła przekonać się do sukienki, a do tego musiała udawać, że będzie się z Hibiki uczyć, więc żadne ekstrawaganckie stroje nie wchodziły w grę. Gildarts od razu by się zorientował.
Denerwowała się. Bardzo. Jednak nie mogła określić tego lęku. Nie chodziło raczej o to, czy randka wypali, czy nie. Cały czas w jej głowie huczały słowa Frieda, że ma nie ufać Hibikiemu, i że już nic do niego nie czuje. A jeśli to prawda?
- Stop, uspokój się. Wdech, wydech. Instruowała się podenerwowana Alberona. Otworzyła na oścież okno i uderzył w nią zimny podmuch wiatru. Jak na środek września, było niesamowiciejesiennie? Nie potrafiła określić tej pogody, ale teraz nawet o tym nie myślała. Widziała jak pod jej dom podjechał ciemnofioletowy samochód i wysiadł z niego Hibiki. Szybko zarzuciła sobie kurtkę na ramiona, porwała torbę i zbiegła na dół.
- Tato, wychodzę!
- Hibiki już po ciebie przyjechał? Zawołał rudowłosy nawet nie wychodząc z salonu.
- Tak! Będę przed 20-stą! Odpowiedziała mu na odczepne i wybiegła z domu. Blondyn właśnie miał dzwonić.
- Cana.
- Jesteś strasznie punktualny. Zaśmiała się szatynka idąc za chłopakiem w stronę samochodu. Lates otworzył jej drzwi, a potem sam usiadł za kierownicą.
- To gdzie chcesz jechać?Zapytał, odpalając pojazd.
- A gdzie możesz mnie zabrać?Odpowiedziała, również pytaniem.
Chłopak zaśmiał się, a samochód ruszył do przodu. Po piętnastu minutach wyjechali z miasta cały czas rozmawiając. Na początku dziewczynę ciekawiło gdzie jadą, ale w krótkim czasie zaczęła poznawać okolicę. Chwilę później zatrzymali się w pobliżu niedużego stawu. Lates znów wysiadł pierwszy i zanim szatynka zdążyła się pozbierać, już otwierał jej drzwi i pomógł wysiąść.
Gdy rozejrzała się dookoła aż westchnęła. Nigdy nie była tu jesienią i teraz tego żałowała. Było pięknie. Drzewa wokół stawu mieniły się czerwienią, pomarańczem i złotem, a przy każdym podmuchu liście wirowały wokół nich.
- Pięknie tu co?Zapytał obejmując w pasie i prowadząc w stronę zacienionej ławki. Postawili tam rybacy, ale i tak częściej była używana przez młodzież, gdy tędy spacerowali, lub szli na randki.
- Tak.Odpowiedziała z uśmiechem. ­Ostatnio byłam tu w lipcu, nie miałam pojęcia, że jesienią jest tu tak cudnie.
- Powiem ci szczerze, ja też nie. Zaśmiał się. Miał cudowny śmiech.
Siedli na ławce – noga przy nodze, ramię przy ramieniu i rozmawiali. Alberona nawet nie zastanawiała się nad tym, po prostu automatycznie odpowiadała to co miała w głowie, ale jej myśli krążyły całkiem gdzie indziej. Dopiero gdy ich rozmowa zeszła na podróże, Cana wróciła na ziemię.
- W przyszłym miesiącu mój ojciec chce, żebym jechał z nim do Szkocji. Pewnie pojadą ze mną Ren i Eve i będziemy chodzić w spódniczkach.
- To się nazywa kilt! Zaśmiała się Alberona.
- Nie czepiajmy się szczegółów.
I zaczęli się żartobliwie wykłócać o różne rzeczy związane ze Szkocją.
- Nie kłóć się ze mną i tak nie wygrasz. Zaśmiewała się szatynka, po raz kolejny odbierając mowę Latesowi, ilością wiadomości na temat innych krajów.
- Chyba masz rację. Szepnął z uśmiechem na ustach. Nagle dziewczyna poczuła jak się podnosi. Pisnęła głośno, a blondyn ze śmiechem posadził sobie na kolanach.
- To nie jest śmieszne! Myślałam że chcesz mnie wrzucić do wody!
- O, dziękuję za pomysł.
- To się robi coraz mniej śmieszne. Odburknęła, udając obrażoną, ale nim zdążyła się odwrócić, poczuła jego wargi na swoich ustach. Na początku zaskoczona, siedziała w bezruchu, jednak gdy delikatnie wsunął język między jej wargi świadomość jej wróciła. Przymknęła oczy i odwzajemniła pocałunek.
Gdy wróciła do domu, była szczęśliwa, jednak… coś cały czas nie dawało jej spokoju. Położyła się i wzięła książkę, ale nie potrafiła skupić się na czytaniu. Jej myśli ulatywały gdzieś w przestrzeń. Gdy Hibiki ją pocałował… owszem było to miłe i w ogóle, jednak wyobrażała to sobie inaczej. Wszystko. Jakieś motyle w brzuchu i takie tam… A tak naprawdę nic nie poczuła. Przyjęła to z zimnym spokojem. Owszem gdy wracali trzymali się za ręce i co jakiś czas całowali się, ale to jednak nie było to. W dodatku, czuła się winna. I nie wiedziała czemu.
- Mam dziwne przeczucie że to się źle skończy. Czyżby Fried miał rację? Pytała samą siebie. – Och, mamoCzemu cię nie ma, gdy cię najbardziej potrzebuję? Wyszeptała, jeszcze ciaśniej otulając się kocem i zasnęła z postanowieniem, że w najbliższym czasie będzie się trzymała z daleka od Laxusa, przynajmniej nie zrozumie tego, co się z nią dzieje.

• • •
25 września 2013r.
Środa

Lucy siedziała w świetlicy wraz z innymi dziewczynami z powodu zastępstwa z WDŻ, starała się śmiać, jednak jej myśli wciąż krążyły wokół Natsu.
- A właśnie. Wiecie może co się dzieje z Natsu, już 3 dzień go nie ma.
Zauważyła Erza pod pretekstem przedstawienia, w którym chłopak gra jedną z głównych ról. Heartfilia poczuła ukłucie w sercu, i automatycznie złapała się za koszulkę w tym miejscu marszcząc ją w dłoni.
- Lucy? - Zapytała zdziwiona Cana widząc zachowanie blondynki.
- On...jest w szpitalu. - Powiedziała cicho wspominając ten okropny stan. Spoglądała na swoje kolana zaciskając mocno zęby. Dziewczyny słysząc to zaniemówiły.
- Jak to w szpitalu, co się stało?
Scarlet usiadła obok niej zadając pytanie. No właśnie tego pytania sobie nie zadała, albo raczej nie zastanowiła się nad tym poważnie. Może to jego ojczym, nie zdziwiłaby się. Jeśli to prawda, zaszło wszystko za daleko.
- Nie wiem, jego mama też nie. Jest nieprzytomny od 3 dni.
Dodała z trudem powstrzymując łzy. Tytania przytuliła do siebie przyjaciółkę, sama niesamowicie martwiąc się o dawnego przyjaciela.
- Na pewno wszystko będzie dobrze...
- On jest taki zimny...blady...w ogóle się nie rusza...
Mówiła z odstępami mając szeroko otwarte oczy. Erza starała sobie wyobrazić ten okropny stan chłopaka, znaleźć na miejscu Heartfilii. Nagle usłyszały cichy dzwonek jej komórki, zobaczyła numer matki przyjaciela. Natychmiast odebrała.
- Halo?
- Lucy, chcesz jechać ze mną do szpitala?
- Oczywiście! Kiedy pani przyjedzie?
- Za pięć minut.
Po tych słowach rozłączyły się, a Lucy złapała w ręce torbę i kurtkę chcąc już wyjść na zewnątrz jednak powstrzymała Bisca.
- A ty gdzie?
- Musze jechać do szpitala, chodzi o Natsu. - Oznajmiła ze szklącymi się oczami. Cana uśmiechnęła się wiedząc o co chodzi.
- Idź, podrobię ci zwolnienie. Tylko zadzwoń co się z nim dzieje, w końcu jest także moim przyjacielem i nie raz wyciągnął mnie z kłopotów
Blondynka słysząc to wygięła kąciki ust ku górze.
- Dziękuję. - Odkrzyknęła wybiegając z budynku.
Szybko szła korytarzem szukając jedynie sali w której leżał Salamander, w końcu znalazła. Otworzyła drzwi, po czym stanęła bez ruchu nie wierząc w to co widzi. Każda komórka jej ciała została sparaliżowana.
- Natsu...
Wyszeptała ledwo słyszalnym głosem, a po jej policzkach zaczęły spływać słone łzy. Nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła. Zrobiła niepewny krok do przodu z odrętwiałym ciałem, aż w końcu przyspieszyła kroku zbliżając się do chłopaka.
Wygięła kąciki ust ku górze, a jej serce nagrzało się ze szczęścia. Objęła
różowowłosego drobnymi ramionami, a on zdziwiony starał się to odwzajemnić. Choć ból wciąż dawał o sobie znać.
- Nareszcie, nareszcie się obudziłeś- Oznajmiła szlochając ze szczęścia, ciepłe łzy spadały na jego bandaże nawilżając je.
- Lucy... - Zaczął ciężko. Dziewczyna odsunęła się od niego patrząc na poranioną twarz, wciąż bladą i wymęczoną.
- Byłeś nieprzytomny trzy dni, tak bardzo się bałam. Nigdy więcej tego nie rób. Nawet nie wiesz jak mnie wystraszyłeś...
Przepełniało ją szczęście, nieopisana radość.
Do pomieszczenia weszła Hana, widząc przytomnego syna uśmiechnęła się szeroko podchodząc do niego, lekko przytuliła aby nie sprawić żadnej krzywdy.
- Przepraszam... - Wyszeptała, co zdziwiło chłopaka.
- Za co?
- Przepraszam za to, że jestem złą matką. Gdybym cię wtedy powstrzymała przed wyjściem nic by się nie stało. Powinnam cię uszczęśliwiać, a tymczasem dopuściłam nawet do tego żeby ojciec cię opuścił. Przepraszam, Natsu...
Różowowłosy słysząc to zacisnął dłonie w pięści, nie mogąc ścierpieć tych słów. Nikt nie będzie się przez niego obwiniał, a szczególnie osoba którą najbardziej rani.
- Przestań! - Wykrzyczał zdenerwowany - Kiedy w końcu rozumiesz że nie jesteś niczemu winna?! - Złapał się impulsywnie za klatkę piersiową, a na jego czole pojawiły się kropelki potu. Do sali weszła pielęgniarka i widząc to podbiegła do Salamandra.
- Spokojnie! Nie możesz się teraz męczyć. Twój stan jest poważny...
Ostrzegała łapiąc chłopaka za ramiona, ten uspokoił się trochę wypuszczając powietrze z ust. Sprawdziła jego ciśnienie, poprawiając jakieś rzeczy w sprzętach do których był podłączony uśmiechnęła się ciepło.
- Trochę tu pobędziesz. - Oznajmiła.
- Ale ja nie mogę. Wystawiam przed...
- Nie Natsu! Jeśli jest taka potrzeba zostaniesz tu. Nie pozwolę ci więcej narażać życia, słyszysz?! Nie pozwolę!
Po raz pierwszy od dawna Hana go skarciła. Zamilkł wpatrując się w białą pościel, zacisnął na niej dłonie.
- Ale... - Zaczął nie wiedząc jak zaprotestować.
- Twoja mama ma rację Natsu... - Zgodziła się Lucy.
- Czuję się dobrze - Skłamał.
- Wcale tak nie jest, nie zdajesz sobie sprawy jak twoje rany poważne, a twój stan krytyczny. To cud że się obudziłeś i cud że żyjesz.
Miał dość słuchania tego wszystkiego, że jest chory, że nie może tego i tamtego. Odwrócił wzrok zaciskając dłonie w pięści, nic już nie mówiąc. Hana przymrużyła powieki odwracając się spokojnie i wychodząc.
- Do widzenia. - Pożegnała się cicho opuszczając pomieszczenie. Heartfilia stała zupełnie nie wiedząc co ze sobą zrobić.
- Też możesz już iść - powiedział cicho nawet nie zerkając na przyjaciółkę. I znów stawał się oschły i szorstki. Może się myliła, może to właśnie był ten prawdziwy Natsu. Dlaczego od początku nie słuchała Erzy i reszty? Już nie mówiąc ani słowa po prostu wyszła pozostawiając Dragneela samemu sobie.
Wypuścił powoli powietrze z ust patrząc na zabandażowane dłonie, zacisnął je w pięści przykładając do twarzy, zamknął oczy cicho stękając.
- Jeszcze zobaczymy...kto komu będzie płacić odsetki. - Powiedział cicho ukazując w uśmiechu białe kły. Od pewnego czasu nie potrafił być tym miłym sobą, zmienił się. Od kilku lat ten szorstki chłopak, to on.
Zacisnął i rozluźnił dłoń kilka razy rozglądając się dookoła, powoli zsunął z siebie kołdrę. Drętwo kładąc nogi na podłodze, w pierwszym momencie poczuł zimno i dające o sobie znać obolałe ciało. Ostrożnie odepchnął się od łóżka chwiejnie utrzymując równowagę. Kiedy chciał postawić krok w przód nogi pod ciężarem jego ciała ugięły się a on upadł jak długi na podłogę. Pielęgniarka słysząc hałas jak najszybciej przybiegła i widząc Dragneel leżącego na ziemi kucnęła przy nim pomagając wstać.
- Oszalałeś? Musisz odpoczywać. - Pouczyła go sadzając na łóżku.
- To niby kiedy będę mógł stąd wyjść? - Zapytał oburzony.
- Nie wiem, ale w tym stanie nie stanie się to najszybciej. Leż. - Rozkazała opuszczając salę, natomiast zdenerwowany różowowłosy zaklął cicho pod nosem od niechcenia kładąc się z powrotem. Chciał stąd wyjść jednak nie miał na to sił. Nie potrafił przejść nawet dwóch kroków.
Z tego wszystkiego teraz zastanawiało go tylko jedno: Kto go tu przywiózł?

• • •

- Gajeel, rusz ten tyłek! Bo się spóźnimy!
- No już, już. Marudzisz jak stara baba Metallicanę.
- Jaka znowu stara baba? Czarnowłosy mężczyzna spojrzał na syna lekko zsuwając markowe okulary przeciwsłoneczne. – O czym ty mi tu pieprzysz?
- Nie ważne. Jedźmy już bo się spóźnimy. Westchnął młody Redfox. Życie z ojcem, który jest sławnym raperem, było dosyć męczące. Szczególnie jeśli znał go dopiero od pół roku.
- A właściwie, to gdzie jedziemy?
- Jakaś telewizja dla młodzieży, chce przeprowadzić z tobą wywiad.
- Znowu? No nie- Westchnął chłopak. Cóż bycie młodocianą gwiazdą, było równie wkurzające.

• • •

Levy z nudów bawiła się pilotem. Dziś niestety biblioteka była zamknięta i nie mogła wypożyczyć żadnej książki. W dodatku chwilowo miała problemy z internetem i nie miała nic do czytania. Rzadko oglądała telewizję, nudziła ją. Nagle ujrzała na ekranie coś, czego się nie spodziewała. Usiadła wyprostowana w fotelu, czując jak jej serce przyspiesza.
- Co Gajeel robi w telewizji?!


Adres bloga nie został zmieniony, po prostu dzieli nas pewna odległość i obie mamy dużo zajęć na głowie, ponieważ kończymy gimnazjum.

N: Ohayooo
A: Yo
S: Pełen entuzjazm. Idzie wam to pisanie jak krew z nosa -.-
M: Krew z nosa musi być w końcu. Randki, randki :3
N: Znów ta miłość. Ore ore To jak Salamandrusiu ćwiczymy Christiana Greya?
M: Christiana Greya powiadasz :D Cóż możemy walnąć jakiegoś na blogu, ja tam nie mam nic przeciwko *_*
N: Yayyyy Czyli mogę iść to przepraktykować z Salamandrem? ^_^
M: Oczywiście że możesz :3
S: Halo halo a mnie o zdanie nikt nie pyta? T_T
M: A co nie chcesz?
S: Nie no nie mówię że nie chce ale...a chodź! *ciągnie Natsu za sobą*
N: Ore ore Ale napalony.
A: Chce spać.
A&N: Przepraszamy że rozdziały są dodawane tak żadko, ale jak mówiłyśmy mamy dużo na głowie, jednak cały piszemy i staramy się aby było szybko. Nie zawsze też mamy wenę i siłę. Mamy nadzieję, że rozdział się podobał.


20 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Metalicana...FACETEM !?!?!?!
      A ja myślałam że to była smoczyca- rodzaj żeński !
      xd
      Toście mnie zaskoczyły.
      A jeśli chodzi o Natsu, to oto wielki powrót naszego oschłego (jednakże jakże kochanego) idioty :D
      Ale trochę mnie wkurza -_-
      Rozumiem: "tajemniczy, seksowny, mało mowny, oschły"- to wszystko ma być jego rolą, jednak poprzednio był chociaż zainteresowany Lucy i był dla niej miły !
      Ehhh....
      Nie zdziwiłabym się gdyby ktoś (np. Sting) przypodobał sobie Lucy, a Natsu dopiero później sobie o niej przypomni.
      Lecz, jak już do tego doszło...TO NIECH SKOPIE TYŁKI TAMTYM PEDZIOM !!
      >.<
      Dodatkowo komentuje pierwsza i mam mini zaciesza xd
      A jeśli chodzi o Was Dziewczyny, to spoko, tez jestem w 3 gimbazjum.
      ZNAM TEN BÓL !!!
      xd
      Ale nie jest aż tak źle....właściwie nawet łatwiej niż w 2 :D
      Aaaa ! Zapomniałabym !
      Ja wiem kto uratował Natsu !!
      Wiem, wiem, wiem !!!
      :D !!!
      Ale nie powiem ...gihihihihhi
      I dodatkowo Cana i Hibiki...
      Coś mi tu nie pasi T.T
      A i jeszcze Gray !!!
      I Juvia.... biedna co ona przeżywa...T.T
      Życzę weny !!!
      I (DUŻO) czasu :>
      PS. Błagam wyłączcie ten kod do komentarzy, bo zwariuję xd

      Pozdrawiam :3

      Usuń
    2. I tak przy okazji, Szwecja i Szwajcaria, to nie to samo ^_^

      Usuń
  2. Natsu !!!!!ty idioto cały czas tylko się bijesz ,wszystko robisz sam ty kretynie !!! zrozum w końcu że nie jesteś sam .A ojciec naszego Salamandra niech no się zjawi a mu nogi z dupy po wyrywam !.Lucynka też bez winy nie jest ,zostawiłaś Natsu 1!! .Gajeel w telewizji :D
    Mizutami : EJ czy się nie za bardzo rozkręciłaś ?
    Nie ! Natsu nigdy nie był taki i to mnie martwi
    Rozzdział genialny jak zawsze oby tak dalej ,weny dziewczyny :) !!.
    A i jeszcze jedno Druga :)
    Pozdrawiam kochane i weny jak już wspomniałam :D!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście, że rozdział się podobał <3
    Ja już chcę żeby Natsu i Lucy byli parą... nie mogę się doczekać no! :)
    Notka świetna i trzymająca w napięciu. Genialna!
    Życzę dużo czasu i weny.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uhuuhuhuuhuhuhuuu!!!! Nowyyy rozdział!!!!!

    Dobra teraz przejdziemy do prawdziwego komentarza. Ach i chciałam powiadowić, że macie jedną nową czytelniczkę. Namówiłam na niego moja przyjaciółkę.
    Mówiłam, zeby szybciej czytała ale nie! I dopiero teraz komentuje -,-''
    Rozdział genialny jak zwykle :D
    Natsu- Bakka!!! Jak zwykle wszystko sam. Przez ciebie Lucy płacze!
    Mettalica raperem! I Gajel w TV. Tak samo jak mój kolega xd
    Cana i HiHibiki... Nie no. Łamiecie mi serce!
    A Laxus?!!! Laxus sam jak palec!!!!
    Nieładnie dziewczyny, nieładnie!!!
    Biedna Juvia :C
    A Grey...
    A bójka. Zapomniałam. Nie no.
    Czekaj, czekaj. Czy on nie poszedł po radę do Natsu?! o.O

    Ok, ja już koncze bo boję się o mojego fejsa w rękach przyjacółki -,-

    Byeeee Oliffka i Mei ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Się porobiło... Natsu teraz taki oschły, a jeszcze przyleci do Lucy z przeprosinami :D
    Cana głupiutka nie wie co się dzieje, a trzeba było Fredzia słuchać ^.^ Ciekawa też jestem co się stanie z siostrą Juvii... Naprawdę, piszę to za każdym razem, ale uwielbiam waszego bloga. A piszę to za każdym razem, bo przy każdym rozdziale jestem zachwycona fabułą i waszym stylem pisania :D Do następnego rozdziału :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam takie same zdanie !. + zapraszam do mnie `.` http://nalulovestoryever.blogspot.com/

      Usuń
  6. Natuuuuuuuu!!!!!!
    N: Zamknij się i bądź cicho
    L: Sam się zamknij widzisz, że dziewczyna przeżywa to co się stał
    N: * mrukną coś nie zrozumiałego*
    Coś mówiłeś?
    N: Nie
    To dobrze
    * wstaję i tańczę taniec zwycięstwa*
    Natsu żyje, Natsu żyje
    Co do rozdziału
    Świetny. Cały czas czekałam na dalsze rozwinięcia. Cały czas byłam podiarana stylem waszego pisania i świetną fabułą
    Do napisania
    Ma-cha♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Ahh jesteście moja inspiracją ;-; dziękuje wam za tak świetne rozdziały na waszych blogach . Nawet nie wiecie jak się integruję z tą krainą , jak porównuję do naszego świata . Sama zaczynam się bać o przyjaciela .. tylko go nie kocham jak Lucy Natsu bo to mój kuzyn >.<
    Ale zachowuję się podobnie wobec swojej mamy jak Natsu . Tak samo wiem jak ma Cana .. niby kochasz tego przez tyle czasu ,potem ten ktoś sprawia Ci przykrość i zakochujesz się podświadomie w innym . Po pewnym czasie powracasz do tamtego uczucia lecz coś jest nie tak bo już nie czujesz tego samego do tej osoby . Czujesz się lepiej w obecności tej drugiej .
    Wybaczcie mi to u góry ... ahh genialny rozdział jak zawsze .

    Moje drogie życzę wam weny, czasu ,chęci , zapału , dobrych ocen i przyjemności z pisanych prac :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie myślę, chcę spać, ale muszę skomentować, muszę! ;_;
    Zrobiło mi się cholernie smutno przez cały rozdział! Nieprzytomny Salamander, obarczająca się winą Hana, pobity Gray, siostry Loxar, Cana! To wszystko tworzy takie niesamowite połączenie, budując wspaniałą fabułę. Uwielbiam tego bloga! :)))
    Lucy jest rozdarta we własnych uczuciach, ale nic dziwnego. Chłopak raz miły dla dziewczyny, raz oschły i skąd ma wiedzieć, co mu chodzi po myślach? o.O Czułam, że słowo "przyjaciel" ciężko przechodziło jej przez usta. Reakcja Lucy na wiadomość Hany była pozytywnie zaskakująca dla mnie jak i dla samej matki Natsu. Widać, że blondynka darzy wyjątkowym uczuciem Salamandra.
    Teraz pojawia mi się pytanie - Gdzie wywiało Igneela?
    No i musiałyście zakończyć w takim momencie?! ^^
    Życzę mnóstwo weny! ;3
    Pozdrawiam, kochane! :************

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten roździał jest świetny,genialny po prostu brak mi słów...

    OdpowiedzUsuń
  10. O matko święta 0.0!!!
    Aż mi się chce płakać... a, nie. Ja już płaczę. Jak tak Hana i Lucy siedziały przy Natsu, oczekując, jak się obudzi. Jak płakały nad tym różowowłosym debilem, którego tak uwielbiam. Jezu, nie wzruszajcie mnie tak!
    No i Cana... co ja mam z tobą zrobić, hę? Masz być z Laxusem, a nie z Hibikim, laska!
    Pobity Gray, bo się narkotyk wysypał?! Nie, nie, nie... Tu się też poryczałam. Cholerna Minerva -.-.
    Gajeel ma ojca rapera i teraz pewnie wszystkie panny się będą za nim uganiać. No i Levy będzie miała konkurencję!
    Pozdrawiam kochane autoreczki - Natsu i Tsuki <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejoo xd. Uwiebiam waszego bloga !!. ;DD Dodam go a moim blogu do ulubionych !. Życzę wenyy `*`

    OdpowiedzUsuń
  12. GDZIE NASTĘPNY ROZDZIAŁ! XD To jest tak ciekawe, że ja pierdole xD.Jak widzę, że pada słowo Laxus. To wiem, że będzie się coś działo ! Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy następny rozdział?? :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział świetny tylko kiedy będzie następny widzę ze ten był dodany 7 listopada 2013 to trochę niepokojące czekam na rozdział. życzę weny oraz wolnego czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zgadzam się z Miku troche za ostry się zrobił natsu w stosunku do lucy trochę mi się to nie podoba przydało by się coś o lucy i natsu wiecie o co mi chodzi :) mile słowa czy coś bardziej poważnego hah

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny blog, a rozdział bombowy! Życzę wam weny i czekam z niecierpliwością na następny rozdział *-* Wkręciłam się tak w to opowiadanie, że aż sobie do poczytania w pociągu wzięłam xD

    OdpowiedzUsuń
  17. kiedy kolejny rozdział co raz bardziej wątpię w ten blog :(

    OdpowiedzUsuń