05 lipca, 2013

1. Wartość złota

5. września 2016r.
Poniedziałek

Wrześniowe słońce przyjemnie przygrzewało. Blondwłosa dziewczyna wpatrywała się w ogromny, zbudowany z białego kamienia budynek, gdy rozległ się dźwięk dzwonka. W tym samym momencie z budynku wyszła szkarłatnowłosa dziewczyna. Szkolny mundurek, który miała na sobie podkreślał wszystkie jej walory. Kiedy dojrzała blondynkę na jej usta wypłynął delikatny uśmiech, czyniąc ją jeszcze piękniejszą. Pomachała przyjaciółce, która uczyniła to samo biegnąc ku niej.
- Hej Lucy! – Zawołała, tuląc się do dziewczyny.
- Hej! Nareszcie będziemy chodzić do tej samej szkoły. – Lucy się uśmiechnęła, odwzajemniając gest.
- Przeprowadzka się udała? - Zapytała zaciekawiona czerwonowłosa.
Lucy przeprowadziła się wraz ze swoim ojcem do Magnolii, gdzie wykupili w miarę "normalnych" rozmiarów dom. Jeszcze nie rozpakowała się do końca, cały czas myśląc o nowej szkole. Mało kto zmieniał szkołę w drugim semestrze trzeciej klasy szkoły wyższej, jednak Lucy bardzo na tym zależało.
Dziewczyny weszły do szkoły, gdzie wszyscy ciepło powitali blondwłosą.
- Cześć Lu-chan! - Ucieszyła się białowłosa dziewczyna widząc Lucy. Podniosła się z krzesła i ruszyła w stronę dziewczyny.
- Cześć Mira-chan! W końcu będę z wami. – Lucy uśmiechnęła się w odpowiedzi. - A gdzie Levy?
- Levy? Jest w klasie 3-2, a ty jesteś z nami w 3-1.
- Nie martw się, niektóre lekcje mamy mieszane i zawsze możecie zobaczyć się na przerwie. – Pocieszyła ją Erza.
Dziewczęta zaprowadziły ją na aulę, w której odbywał się powitalny apel. Lucy szybko zauważyła, że ta szkoła różni się od poprzednich placówek w której była. Miała wrażenie, że ludzie chętnie wracają tu po wakacjach, a atmosfera jest przyjemniejsza niż w najlepszych prywatnych placówkach.
Po zakończonym apelu razem z resztą klasy ruszyła do sali w której odbywały się ich zajęcia. Ich wychowawcą okazał się być miły, mały staruszek.
- Witam wszystkich po wakacjach! - Powiedział radośnie obserwując dzieciaki. – Nazywam się Makarov Dreyar i od ponad trzydziestu lat uczę w tej szkole historii. Widzę tu kilka nowych twarzy, co jest nieco niespodziewane, ale mam nadzieję, że jakoś się dogadamy i miło spędzimy te dwa semestry waszej ostatniej klasy. – Rozejrzał się po klasie. – A gdzie jest... - Nie dokończył pytania, ponieważ drzwi otworzyły się, a do pomieszczenia wszedł różowowłosy chłopak w czarnych rurkach, martensach i czerwonej bluzie z założonym na głowę kapturem.
- Dragneel, znów się spóźniłeś... - Oznajmił zgorzkniale. Chłopak spojrzał na niego obojętnym wzrokiem i prychnął pod nosem, siadając w ławce. Nauczyciel westchnął, a razem z nim klasa.
- Dlaczego się spóźniłeś? I co to za ubrania? - Zapytał w miarę opanowany.
- A po co chcesz to wiedzieć? - Odparł przybyły, kładąc głowę na ławce.
- Proszę cię, zdejmij kaptur.
Chłopak jedynie bezczelnie zignorował prośbę Makarova. Tracąc cierpliwość do różowowłosego, nauczyciel uderzył w biurko pięścią.
- ZDEJMUJ TO, TO JEST KLASA! - Krzyknął, na co chłopak przewracając oczami, zdjął kaptur z głowy, ukazując przy tym poranioną twarz. Miał rozciętą wargę i podbite oko. Staruszek widząc to westchnął, ale nie skomentował.
- Dobrze, więc jutro zaczynamy lekcje o ósmej rano. Bardzo bym prosił abyście wszyscy przyszli na czas i nie wagarowali. - Powiedział podkreślając ostatnie słowa, a wszyscy skierowali wzrok na ławkę różowowłosego.

- - - ♦ - - -

Lekcja organizacyjna zleciała szybko. Erza została przewodniczącą klasy, co zresztą nikogo nie zdziwiło. Lucy ku swojemu zdumieniu dostała rolę jej zastępcy, a bycie skarbnikiem przypadło Hibikiemu, przystojnemu blondynowi o nienagannych manierach.
Mimo luźnej atmosfery, gdy tylko zadzwonił dzwonek wszyscy wybiegli z klasy.
Scarlet i Heartfilia usiadły na ławce obok boiska.
- …chyba najbardziej zaskoczyły mnie te podwójne ławki. Nie sądziłam, że gdziekolwiek w kraju są szkoły korzystające z nich, myślałam, że takie rzeczy są tylko w europejskich szkołach. – Lucy zaśmiała się.
- Nasza szkoła miesza w sobie wiele różnych systemów i cech szkół zagranicznych. Dyrektorka co chwila wprowadza coś nowego, jednocześnie dbając o poziom nauczania, dlatego jesteśmy jedną z najlepszych publicznych szkół w kraju. - Odpowiedziała szkarłatnowłosa, podnosząc wzrok znad książki. – Niestety, są i tacy, którzy nam psują opinię…
- Mówisz o tym chłopaku, który się dziś spóźnił?
- Tak. To Natsu Dragneel, największy łobuz w szkole. Kiedyś taki nie był, ale cóż… to było kiedyś.
- To zwykły dupek, nie zadawaj się z nim. – Powiedział stary przyjaciel Lucy, Gray, który nagle znalazł się za nimi.
Jednak blondwłosej wciąż nie dawało spokoju to, co powiedziała przyjaciółka. Jeśli kiedyś taki nie był, to, co spowodowało jego teraźniejsze zachowanie? Rozejrzała się po podwórzu. Dragneel stał oparty o ścianę, ze słuchawkami na uszach i robił coś na komórce. W tej chwili jego wzrok był taki...smutny. Dziewczyna nie rozumiała, dlaczego wszyscy na niego tak negatywnie reagują. Martwiło ją też to, że chłopak w pierwszym dniu szkoły przyszedł pobity.
"Ech Lucy, naprawdę zamieniasz się w psychologa" – Usłyszała w głowie głos swojej matki, gdy podniosła się z ławki. Niepewnym krokiem podeszła do Natsu. Nie wyglądał na kogoś miłego, ale postanowiła spróbować. Stanęła przed nim, ten zaś gdy ją zobaczył, zdjął słuchawki ze zdziwieniem w oczach.
- Cześć, jestem tutaj nowa. Nazywam się Lucy, a ty? - Zapytała z uśmiechem. Różowowłosy rozejrzał się wokół, upewniając się, że te słowa są skierowane do niego po czym schował telefon do kieszeni.
- Emm… Jestem Natsu, miło mi cię poznać... Lucy - Odparł wyciągając ku niej dłoń, a dziewczyna uścisnęła ją w geście powitania. Uśmiechnął się lekko ukazując skrawek kłów...Kłów? Czy ten chłopak miał kły jak zwierzę?
- Znam wiele osób z tej szkoły, ale ciebie nigdy nie widziałam w tej okolicy... Mieszkasz tu od dawna?
- Od urodzenia. A skąd znasz tę całą bandę?
- Kiedyś mieszkali tu moi dziadkowie, ale po ich śmierci, tato sprzedał ich dom, a pół roku temu kupił nowy. Jednak dopiero tydzień temu się tu przeprowadziliśmy
- Tato? A co z twoją mamą? - Spytał zdziwiony, że o tym nie wspomniała.
- Mama... Moi rodzice wzięli rozwód, gdy byłam mała - powiedziała speszona - Mama mieszka za granicą, nie widziałam jej od tamtego czasu. Czasem piszemy do siebie listy.
- Czyli mieszkasz z ojcem? Pewnie dobrze się z nim dogadujesz...
- No jest lepiej niż jakieś pół roku temu. Musiałam go nieźle wymęczyć, żeby w końcu iść do normalnej szkoły. Ojciec znów chciał mnie wysłać do prywatnej szkoły. One są straszne. – Opadła na ławkę.
Natsu przez chwilę wyglądał jakby walczył sam ze sobą. W końcu jego ciekawość wygrała i usiadł obok nowej dziewczyny.
- Mój...ojczym też chciał mnie wysłać do prywatnej szkoły, ale mama się nie zgodziła.
Lucy podniosła głowę.
- Ojczym? - Zasłoniła usta dłońmi – Ojej, przepraszam, nie chciałam być wścibska. Nie mów, jeśli nie chcesz.
Dragneel tylko wzruszył ramionami.
- Nie ma o czym mówić w tym temacie.
Przez chwilę siedzieli w ciszy. Heartfilia spojrzała na ławkę gdzie siedziała Erza z Grayem. Dołączyły do nich białowłose siostry, Mira i Lisanna. Wszyscy wpatrywali się w nią i Natsu z szokiem wypisanym na twarzach. Lisanna szepnęła coś Mirze na ucho, a ta uśmiechnęła się do Lucy i ułożyła ręce w serduszko, po czym mrugnęła do blondynki, ta zaś zaczerwieniła się i odwróciła wzrok.
- Eee...Natsu...
- Hmm?
- Mogłabym się do ciebie przysiąść na tej lekcji?
Chłopak zdziwił się, ale Lucy tego nie zauważyła.
- A nie siedzisz przypadkiem z Erzą? Chyba nie będzie zbyt zadowolona…
- Co ty pleciesz! - Trzepnęła go przyjacielsko w ramię - Erza na pewno nie będzie miała nic przeciwko
- Może nie zauważyłaś, ale to towarzystwo niezbyt za mną przepada.
- Trudno. Będą musieli się nauczyć. Zresztą nie rozumiem czemu, jesteś całkiem fajny. - Uśmiechnęła się.
Różowowłosy ze zdumieniem wpatrywał się w dziewczynę. Przyszła jakaś nowa i już pierwszego dnia się zaczęła do niego odzywać. Był jednak pewny, że gdy tylko jej towarzystwo wtajemniczy go w jego reputacje, szybko jej przejdzie. Lecz wtedy jego jakże głębokie przemyślenia przerwał dzwonek, a on razem z nową towarzyszką ruszył do klasy.

- - - ♦ - - -

Podwójne ławki w szkole okazały się być jedną z wielu rzeczy, które miały tego dnia zaskoczyć Lu, jednak plastyka, którą prowadziła dyrektorka prowadziła prym.
- Dzień dobry! - Zaświergotała od progu Mavis Vermilion, właścicielka placówki. Wyglądała ona co najwyżej na 15 lat, choć dyrektorką szkoły była już co najmniej od lat 20. Już na początku zdążyła poinformować nowych uczniów, czyli Lucy, blondyna o imieniu Sting i mulata - Cobrę, że mają zwracać się do niej po imieniu.
- Dziś nie macie określonego tematu pracy. Niech każdy po prostu coś namaluje, narysuje. Coś, w czym czujecie się dobrze, obojętnie, jaką techniką. Najpóźniej chcę zobaczyć prace do końca tygodnia. Nie zabieram wam prac, bo myślę, że wiele chcielibyście sobie zostawić na pamiątkę. - Klasnęła w dłonie i zaczęła się przechadzać po klasie. Natsu i Lucy siedzieli z tyłu, bazgrząc coś od niechcenia na kartkach i rozmawiając.
- Świetnie... Jak miałaś na imię? - Vermilion oparła się na ramionach Lucy.
- Lucy. - Heartfilia spojrzała na swój rysunek. Przedstawiał on szkic Natsu siedzącego na ławce. Z niewiadomego powodu ławka była otoczona przez płomienie, ale jemu nic się nie działo - Eee...
- Popraw trochę cienie i będzie świetnie. - Nauczycielka mrugnęła do dziewczyny i próbowała zobaczyć, co narysował Natsu.
- Natsu, daj zobaczyć!
- No chwileczkę... - Dyrektorka nie była jedna na tyle cierpliwa. Szybkim ruchem udało jej się wyciągnąć mu z rąk rysunek.
- To jest piękne! - Lucy spojrzała na obrazek. Przedstawiał skąpo ubraną anielicę, o długich, jasnych, prostych włosach i ciemnych oczach. Jej ręce były złożone jak do modlitwy, a zza pleców widać było ogniste skrzydła. Twarz anioła przypominała kogoś Heartfilii, ale nie potrafiła sobie przypomnieć, kogo. Może gdyby obraz był kolorowy, byłoby jej łatwiej - Natsu masz szóstkę.
Gdy nauczycielka się oddaliła, chłopak spojrzał przez ramię blondynki. Ta szybko zasłoniła swój rysunek.
- Ej no weź pokaż, ty mój widziałaś!
- Eee... No czekaj, jeszcze nie skończyłam
- Niech ci będzie. - Odpowiedział naburmuszony. Zrobił przy tym tak obrażoną minę, że Lucy nie potrafiła się nie roześmiać.
W końcu skupili się na swoich pracach. Dziewczyna skończyła swój rysunek chwilę przed końcem lekcji. Podeszła do dyrektorki, aby oceniła jej twórczość, a gdy chciała powiedzieć coś jeszcze, do różwowłosego, tego już nie było w klasie. Kierowana impulsem podeszła do jego plecaka i po krótkiej chwili zastanowienia zgięła rysunek i wsadziła go do jednej z kieszeni plecaka, po czym wyszła z klasy. Ledwie zamknęła za sobą drzwi wpadł na nią mały, niebieskowłosy huragan.
- Lu-chaaan! - Wykrzyczała tuląc się do blondwłosej, ta odwzajemniła uścisk z wymalowanym uśmiechem na widok przyjaciółki.
- Cześć Levy!
- Lu-chan słyszałam, że siedziałaś i rozmawiałaś z Natsu!
Mówiła tak szybko z zafascynowania i niedowierzaniem, że Heartfilia ledwo mogła ją zrozumieć.
- Tak, i naprawdę nie rozumiem, czemu go tak wszyscy traktujecie przecież jest naprawdę fajny i miły. - Powiedziała lekko zdenerwowana, to tak jakby oceniali książkę po okładce, no chyba, że to ona czegoś nie wiedziała.
- Wiesz mamy swoje powody, żeby sądzić o nim to, co sądzimy. – Powiedziała Levy z powagą spoglądając przed siebie.
- No to opowiedzcie mi te swoje powody. - Poprosiła Heartfilia stanowczym głosem, więc niebieskowłosa postanowiła spełnić jej prośbę i wraz z resztą przyjaciół opowiedzieć jaki naprawdę jest Natsu. Było jej jedynie szkoda, że przez to wszystko Lucy się zniechęci.
Dziewczyny udały się na stołówkę i tam z pomocą Erzy, Graya i kilku innych osób, Levy zaczęła opowiadać, a blondynka wsłuchiwała się w każde wypowiedziane słowo.
- Ogólnie zmienił się tak, kiedy miał dwanaście lat. Nagle zrobił się strasznie wredny, z początku myśleliśmy, że to przez to, że nie mógł się przyzwyczaić do nowego ojczyma, jednak potem zaczął chodzić w drogich ciuchach, dostawał to, czego chciał i w ogóle przestał się z nami zadawać. Czasem powiedział "cześć" lub kiwnął głową, ale za każdym razem było coraz gorzej. W końcu zaczął przychodzić do szkoły pobity, co chwila wplątywał się w jakieś bójki i to się dzieje do teraz. Kiedyś się bardzo dobrze uczył, był w czołówce najlepszych uczniów, a teraz ledwo zdaje z klasy do klasy, opuszcza lekcje i pyskuje do nauczycieli...
- Pyskuje to mało powiedziane. - Wtrąciła Bisca z dość zmieszaną miną.
- To znaczy...? - Dopytywała się Lucy.
- Wolę nie powtarzać. - Odpowiedziała zielonowłosa.
- Musi być jakiś konkretny powód, może coś się dzieje w jego domu, o czym nie chce lub nie może nikomu powiedzieć – Heartfilia próbowała bronić nowego kolegi.
- Tak coś się dzieje...Z jego mózgiem - Odparł zirytowany Gray - Albo raczej, dlatego, że go brakuje.
- Jesteś po prostu zazdrosny, bo jednym spojrzeniem potrafi wyrwać więcej lasek niż ty całym sobą, nawet gdybyś się zaczął rozbierać. - Dogryzał mu Lyon z równoległej klasy równocześnie się śmiejąc, po czym spadł z krzesła dzięki kopniakowi czarnowłosego.
- Nie wierzę, że kiedyś się w nim podkochiwałam - Westchnęła Lisanna.
- Dobrze, że ci przeszło. Chociaż, może Lucy uda się z nim coś zrobić. - Powiedziała Mirajane jak zwykle z uśmiechem. Fullbuster, który dotychczas bił się z Lyonem umilkł nagle, odwracając głowę.
- Etto...Lucy zostawiłaś w klasie marynarkę. - Oznajmił oddając jej zgubę, przez chwilę na siebie spoglądali w ciszy, Fullbuster i Vastia stali z szeroko otwartymi ustami zszokowani wpatrując się w Natsu, a Mira i Lisanna odstawiały w tle "taniec miłości". Nagle chłopak odwrócił się na pięcie i chciał iść, tyle, że powstrzymał go uścisk dłoni na nadgarstku.
- Zostań z nami. – Zaproponowała Lucy, na co Gray spadł z krzesła.
- Jeśli on ma tu zostać to ja stąd idę. - Powiedział Gray, podnosząc się z ziemi.
- To idź. - Zaśmiał się Dragneel.
- Chcesz się bić? - Zapytał zdenerwowany czarnowłosy.
- Skoro nie mam innego wyboru… - Odparł podwijając rękawy bluzy.
Już mieli się sobie rzucić sobie do gardeł, kiedy między nimi pojawiła się Lucy.
- Dość! - Oznajmiła stanowczo.
- Nie spodziewałam się czegoś takiego po tobie. - Oznajmiła patrząc na Fullbustera - Jako pierwsi pokazaliście mi, że człowieka nie ocenia się na pierwszy rzut oka, po tym jak się zachowuje jak wygląda, że trzeba go poznać. A teraz sami się do tego nie stosujecie. – Oznajmiła spoglądając ze smutkiem na swoich przyjaciół, oni zaś osłupieli, słysząc te słowa z ust przyjaciółki.
- Jego już znamy wystarczająco dobrze, aby wiedzieć, że nie jest wart niczego. - Gray nie dawał za wygraną, już dawno postanowił, że nie zmieni się w stosunku do Natsu.
- A co jest takiego w złocie że ludzie je cenią? - Zapytała nagle Lucy.
- Jest złotem...
- Przecież nie ma żadnych niezwykłych cech, jest tylko ciężkie i się błyszczy, a ludzie jednak uznali, że jest wiele warte. Dlaczego więc uważasz, że człowiek, który ma wiele pozytywnych cech, a jest szorstki z obejścia nie jest nic wart? - Po tych słowach wzięła Natsu pod ramię. Odwróciła się jeszcze jeden raz i powiedziała cicho:
- Będę czekała. Nie jestem na was zła, będę na was czekała, dopóki nie zdecydujecie się, czy nadal chcecie się ze mną przyjaźnić… Z nami przyjaźnić. Po tych słowach odeszła zostawiając zszokowaną grupkę.
- Dziękuję.
Usłyszała cichy głos Natsu, a kiedy odwróciła się w stronę chłopaka ujrzała lekki uśmiech.
- Za co? - Zapytała zdziwiona.
- Za to, że stanęłaś w mojej obronie. Dawno nikt tego nie robił, sądzę, że nikt by tego nie zrobił. Lucy...
- Tak?
- Dlaczego właściwie taka jesteś? - Zadał pytanie, którego nie rozumiała.
- To znaczy, jaka? - Odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Stajesz w obronie człowieka, które właściwie nie znasz... Dlaczego tak jak inni nie unikasz mnie i nie nazywasz dupkiem?
- Mnie też zawsze określali po wyglądzie i twierdzili, że jestem rozpieszczoną dziewczynką z bogatego domu, w końcu zaczęłam się tak zachowywać, bo gdy byłabym sobą myśleliby, że udaję. Dopiero, gdy spotkałam Erzę i całą resztę oni zauważyli i zaakceptowali tę prawdziwą Lucy, pokazali mi, że każdy człowiek coś udaje, gra kogoś, kim nie jest. Dlatego nie można oceniać ludzi po tym jak się zachowują na pierwszy rzut oka. - Kiedy usłyszał te słowa, zupełnie nie wiedział co powiedzieć. - Mogę teraz ja zadać ci pytanie?
- Pewnie... - Odparł po chwili ciszy.
- Kto cię pobił? Nie musisz odpowiadać, jeśli nie chcesz
- Po prostu wdałem się w bójkę, już klika dni temu, nawet już nie pamiętam, dlaczego. – Odpowiedział.
Chwilę ciszy między nimi przerwało podejście wysokiego, postawnego mężczyzny z ciemnorudymi włosami.
- Widzieliście gdzieś Canę? - Zapytał rozglądając się na boki, w ręce trzymał pudełko ze śniadaniem.
- Nie. – Odparli równocześnie, kręcąc głowami.
- Jakbyście ją znaleźli, to powiedzcie jej, że jej szukałem. - Poprosił odchodząc. Gdy zniknął z pola widzenia usłyszeli czyjś głos dochodzący z góry.
- Pssst...Natsu poszedł już?
Spojrzeli w górę i zobaczyli Alberonę siedzącą na gałęzi drzewa.
- Ta. - Odpowiedział Dragneel z rozbawieniem w głosie. Dziewczyna jednym susem zeskoczyła z drzewa.
- O cześć Lucy! Z góry cię nie poznałam. Zaraz... Czemu nie siedzisz z Erzą i tą całą bandą? I czemu chodzisz z Natsu? Czy coś się kroi? - Brunetka podejrzliwie patrzyła raz na Natsu, raz na Lucy.
- A ty gdzie zgubiłaś Ba... – Lucy nie dokończyła, gdyż Alberona zasłoniła jej usta.
- Nic nie powiedziałaś. Nawet się nie waż o nim wspominać. – Powiedziała Cana z mrożącym krew w żyłach wzrokiem.
Nagle Natsu wybuchł głośnym śmiechem.
- A ty, co się śmiejesz? - Zapytała zirytowana szatynka.
- Bo tatuś cię szukał ze śniadankiem.
- A ty myślisz, że czemu byłam na drzewie, hę? Nie... Nic nie mów. - Dodała nim chłopak zdążył odpowiedzieć. Wiedziała, jakie ma głupie pomysły. W tym momencie znów rozległ się dzwonek.

- - - ♦ - - -

Reszta lekcji minęła szybko, a po nich Natsu uparł się, że odprowadzi Lucy do domu.
- Ale to pewnie ci nie po drodze, nie chcę sprawiać kłopotów…
- Nie sprawiasz, muszę jakość odpłacić za to wszystko, co dla mnie dzisiaj zrobiłaś. Wiem, że to mało, ale chociaż tyle mogę zrobić. A w ogóle to gdzie mieszkasz?
- No w tej nowej dzielnicy... Na końcu tamtej ulicy.
Wskazała palcem kierunek, na co Natsu stanął jak wmurowany.
- Żartujesz prawda?
- Nie, czemu niby?
- Bo ja też tam mieszkam. – Odpowiedział, rozbawiony sytuacją.
- O to będziemy sąsiadami! Jak wygląda twój dom?
- Pokażę ci…
Szli cicho drogą nic nie mówiąc, Natsu zaczął cicho pogwizdywać pod nosem, a Lucy przyglądała mu się zastanawiając czy widział już rysunek. W końcu zatrzymali się.
- No… Mieszkam tutaj. - Zawiadomiła Heartfilia.
- A ja naprzeciwko. - Dodał Dragneel, na co oboje zaśmiali się.
- No to fajnie... Etto... Do jutra? - Różowowłosy nie wiedział jak zakończyć rozmowę, chociaż wolał spędzić z nią całą noc rozmawiając, niż wracać do domu, jednak nie miał innego wyboru.
- Przyjdę po ciebie, żebyś na pewno się nie spóźnił. - Powiedziała wchodząc do domu, natomiast chłopak jeszcze przez chwilę stał w miejscu, patrząc jak jednym z pokoi na półpiętrze zapala się światło, a dziewczyna macha mu przez okno. Odmachał jej i wrócił z niechęcią do swojego domu.

- - - ♦ - - -

Wszedł po cichu do przedpokoju, chcąc jak najszybciej znaleźć się u siebie. Na szczęście w domu nie było jego ojczyma, ale nie chciał też widzieć się z matką. Wszedł do pokoju od razu szukając w plecaku swojego rysunku z plastyki, kiedy zauważył zgiętą kartkę w jednej z kieszeni. Zaciekawiony wyciągnął ją i rozwinął. Obrazek przedstawiał jego siedzącego na ławce w otoczeniu płomieni, które mimo wszystko nie raniły go. Uśmiechnął się pod nosem, wiedząc, że jest to praca jego nowej koleżanki. Po raz pierwszy od wielu lat chciał iść do szkoły, tylko po to, aby spotkać się z nią.

- - - ♦ - - -

Lucy siedziała na łóżku już przebrana w piżamę, gdy usłyszała stukanie w okno. Zaciekawiona podeszła do szyby. Uzbierał się obok niej już niezły stosik kamieni, ale nikogo nie zobaczyła. Otworzyła okno i rozejrzała się po podwórku. Kątem oka zauważyła coś wystającego ze skrzynki na listy. Szybko wybiegła na dwór wyciągając kartkę ze skrzynki i od razu rozłożyła. Zobaczyła anielicę narysowaną przez Natsu z napisem "Dla Lucy". Wzięła kartkę do swojego pokoju i położyła na szafce nocnej, po czym usłyszała jak ojciec woła ją na kolację, więc zbiegła na dół. Gdy wróciła po pół godziny, usiadła na łóżku i spojrzała na swoje zdjęcie z Levy stojące na szafce. Nie wierząc w to, co widzi porwała zdjęcie i rysunek. Ta anielica była nią. Natsu rysował anioła, wzorując się na Lucy.

- - - ♦ - - -

10 komentarzy:

  1. Taniec miłości :3 Idę czytać kolejny rozdział i tam skomentuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Łooo fajne xD Najbardziej rozwalił mnie Gildarts szukający Cany ze śniadankiem, ten to wie jak córce przypał zrobić hahahaha xD Ale historia z natsu i Lucy zapowiada się bardzo ciekawie, te rysunki i to że są sąsiadami i całe to (bardzo dla mnie pozytywne i w porządku) zachowanie dziewczyny... Super ^^
    Trochę błędów wyłapałam, pomylone literki, raz czy dwa zjadłyście wyraz, ale czytało się bardzo przyjemnie. I lece już czytać kolejny rozdział dziewczyny :D :*

    OdpowiedzUsuń
  3. O! Nowy bloguś! Ciekawe to bardzo
    Chyba też coś takiego zrobię... w sensie szkolne, bo to jest tak oryginalne, że muszę xD
    Lecę czytać następny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  4. O rany... Nie mogę dobrać słów..
    Mistrzostwo !! :D
    Pędem lecę czytać następny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  5. No kochane! Obiecałam Alex, że skomentuję i właśnie się za to zabieram. Na początek, żeby wam nie słodzić, wyrażę mój żal i opieprz! Dlaczego to takie krótkie? :C No i ten powiem jeszcze tyle, pogubiłyście dziewczyny niektóre wyrazy. Z kontekstu zdania idzie się domyślić o jakie słowo chodziło, mimo to jest to małe utrudnienie. Nie jest to jakoś rażące i nie wiadomo jaki błąd, więc powiem tyle - jeśli znajdziecie czas możecie to skorygować, ale jeśli nie chce wam się to też wam się nic nie stanie.
    Może teraz przejdę to części milszej, z resztą każdy ją chyba woli. :P
    Sam pomysł na fabułę już od pierwszych słów powalił mnie na kolana. Dziewczyny, brawo, przeszłyście same siebie. Znalazłam pierwszy blog o Fairy Tail, a w tym o moim ulubionym paringu NatsuxLucy w realnym świecie. Jestem wam za to ogromnie wdzięczna. :3 Pomysł oryginalny, tutaj nie ma co się oszukiwać. Niby prosty, ale tak mnie wciągnął, że nawet tego sobie nie wyobrażacie. Magowie przenieśli się do liceum, no po prostu miodzio *.* Kocham wam za to! Mrr. :3 :D
    Ciekawą odmianą jest to, że Lucy zna większość bohaterów. Ułatwiło jej to zapewne zaaklimatyzowanie się w nowej szkole. podoba mi się to, jak odzwierciedliłyście ich charaktery jako uczniów liceum... Choć są tylko nastolatkami to w połączeniu z ich charakterami z mangi&anime powstała niezła mieszanka wybuchowa. Najbardziej do gustu przypadła mi Erza jak i sami głównie bohaterowie. :) Chociaż Cana i tatulek też zrobili swoje. Strasznie podobała mi się postawa blondynki. Choć wszyscy unikali Salamandra, to ona się z nim zakolegowała. A on ją zaakceptował jako przyjaciółkę. I wreszcie nie był sam! :)
    W dodatku ta akcja z rysunkami oraz sam fakt, że sąsiadami, no po prostu nie wiem co napisać.
    Rozdział wyszedł fenomenalnie! Jeśli bym go opisała jako epicka epickość to też będzie pasować. Zapoczątkowałyście licealną prawdziwą przyjaźń, która będzie musiała zwalczyć przeciwności losu, w tym patologię w domu chłopaka oraz odrzucenie ze strony rówieśników. A potem ta piękna więź przeistoczy się w romans. Tak, tak, jestem niepoprawną romantyczką i wszędzie doszukam się tego. :)
    Kochane weny! I nie traćcie pomysłów. :******

    OdpowiedzUsuń
  6. Eh, eh, eh.
    Zjadasz kropki w dialogach, zjadasz przecinki, ogólnie interpunkcja pozostawia sobą wiele do życzenia, aczkolwiek nie narzekam. Jest dobrze, musisz jedynie trochę bardziej zwrócić na to uwagę.
    Mą uwagę zwróciły na siebie również zdania. Składasz je dość chaotycznie, źle formujesz niektóre zwroty czy dobierasz słowa.
    Zastanawia mnie pewien fakt, który również przyuważyłam - w opisach robisz mniej błędów, niż w dialogach. O wiele mniej. Ciekawe, z czego to wynika?
    Grafika, wygląd bloga - idealne. Potrafi zaciekawić odwiedzającego. Jednakże, porównując tekst do grafiki, zdecydowanie treść rozczarowuję. Przeczytałam pierwszy rozdział i nie miał on tego czegoś, co zmusza do dalszego czytania.
    Ot, moje zdanie na ten temat. Od Ciebie zależy, czy zrobisz z nim cokolwiek, czy też nie. Jedną z ważniejszych cech w pisarstwie jest umiejętność uczenia się na błędach.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. ja dopiero zaczyna ale mi się podoba będę czytał dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ohayo!!! Wybaczcie, ale wczoraj nie dałam rady dokończyć tego rozdziału i go skomentować, dlatego robię to dzisiaj :).

    Zacznę od początku. Natsu, jako BadBoy, jest zarąbisty!!! Uwielbiam go w takim wydaniu :D. Jego zachowanie na lekcjach jest bardzo ciekawe i inne od tego, niż się od niego oczekuje. W końcu w anime jest słodziakiem, a tutaj taka odmiana... Podoba mnie się :D.
    Idziemy dalej. Lucy sama zagaduje do Natsu (ho ho :). W anime w sumie też tak było, ale wszyscy mieli o nim dobre zdanie, co wcale nie dziwiło ;P. W końcu jest kochany!!! A różowe włoski dodają mu uroku :D. No i jeszcze "taniec miłości" dziewcząt!!! Ach, chciałabym to zobaczyć na żywo :D.

    Następny fragment. Podobała mi się akcja "Marynarka Lucy". Natsu jest mistrzem i cieszę się, że podszedł do blondynki, chcąc oddać jej zgubę. Kiedy wyobraziłam sobie miny Gray'a i Lyon'a, na moich ustach samoczynnie pojawił się uśmiech. Och panowie, wy to nas totalnie nie znacie :). A słowa Lucy o złocie i nieocenianiu książki po okładce - bezbłędne :). Pokonanie kogoś jego własną bronią to najlepsze, co można zrobić w takiej sytuacji :).

    Hahahaha!!! Gildarts biega za córunią ze śniadankiem!!! Hahahahaha!!! Świat stanął na głowie ;). Gildy, coś ty tak zmiękł???
    Gildarts: A samo wyszło. W końcu to moja córa.
    Która się kryje przed opiekuńczym tatuśkiem. Hahahaha!!! Gildy, co jest??? *Pytam, gdy widzę go kucającego pod drzewem plecami do mnie. otacza go mroczna aura, a on huśta się, jakby cierpiał na chorobę sierocą*. Hmmmm.... Chyba trochę przesadziłam... Hej Gildy!!! Cana właśnie tędy przeszła!!!
    Gildarts: Co??? Gdzie??? *W ciągu sekundy znalazł się przy mnie i teraz spogląda naokoło, by zlokalizować swą pierworodną*
    Tam o *wskazuję palcem w lewo, byleby się go pozbyć. Gildy rusza jak pocisk wystrzelony z pistoletu, pozostawiając po sobie piasek i kurz wirujące w powietrzu. Wypluwam to, co zdążyłam połknąć i mrugam kilkanaście razy powiekami, by pozbyć się pyłu*. O rany!!! Jaki narwaniec!!! Ale wreszcie se poszedł :).

    No i sama końcówka - aaaaaaaaaaaaaaaaaaaach!!! I jeszcze więcej "ochów" i "achów". Moje kochane NaLu ujawnia talent plastyczne :D. Fajnie!!!

    Ale, ale. Jest też coś do czego muszę się przyczepić. Zabrakło mi znaków interpunkcyjnych w tym rozdziale... Sama treść jest bardzo ciekawa, ale całokształt psuje bak znaków przystankowych. Ale to taki mały pikuś :). Także tego, nie zwracajcie uwagi na niego :D. Pozdrawiam ;D.

    OdpowiedzUsuń
  9. AN TSUKI PISZĘ!? I JA O TYM NIE WIEM?! SKANDAL!

    OdpowiedzUsuń
  10. Cholerny blogspot -.-
    To jeszcze raz XD
    Zrobiłam sobie przerwę od czytania opowiadań, do pisania, aby skupić się na nauce. Ale nie! Musiałam trafić na ten fenomenalny, pełen humoru blog! <3
    Zakochałam się w Canie i Gildartsie <3 Kocham ich takich ^^
    I ta Mira swatka xD Wie co dobre <3
    Dwie rzeczy, do których mogę się przyczepić :o
    Te lekcje... ten czas tak szybko mija i jak dla mnie było to troszkę chaotyczne, ale co tam xd
    Oraz fakt, że rozdział strasznie krótki!
    Zabieram się za czytanie reszty!


    Niemoralna, Nienormalna i Niesamowicie Nieogarnięta Ruri ^-^

    OdpowiedzUsuń